U mnie jest opcja 2 i dlatego ja nie wiedzialam o co chodzi, bo myslalam, ze mandat to mandat, jest kwota do zaplaty i tyle. Ale policjant nie mial czasu ze mna rozmawiac, bo musial zatrzymac chyba w ten dzien jeszcze z 20 innych osob, wiec byl naprawde bardzo niemily. Tak sie wkurzylam, ze az zaciskalam piesci pod kierownica, zeby mu czasami palca nie pokazac. Powiedzial mi, zebym sobie zadzwonila do sadu i im pytania zadawala, bo on nie jest od odpowiadania na pytania. Serio?
Gdyby nie fakt, ze sad w NY to serio bym szla i probowala cos ugrac. Ale trzeba by bylo wziac wolne, albo nawet 2 dni, fatygowac sie tam, zaplacic za wszystkie tolle, glupie mosty i paliwo. To juz chyba lepiej zacisne zeby i poczekam grzecznie az mi sad wysle kwote do zaplaty. Wkurw poziom max. Jeszcze jakbym rzeczywiscie robila cos glupiego na telefonie, przegladala instagrama albo tekstowala. A mi po prostu GPS zaczal tak wariowac, ze probowalam to ogarnac i sie policjant akurat napatoczyl. Niech lepiej scigaja tych, co nagrywaja snapy jak wracaja w nocy z zakrapianej imprezy...