Skocz do zawartości

Wasze Wizyty W Konsulacie W Tym Roku :)


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Witam ponownie;) byliśmy wcz z chłopakiem i dwójka znajomych na rozmowie w Warszawie. Wszyscy dostaliśmy wizy na 10 lat;):):) do konsula podchodzilismy razem, rozmowa przebiegła bardzo miło i przyjemnie. Pytał w jakim celu jedziemy, gdzie konkretnie i na jak długo. Pózniej każda osobę przepytal czym sie zajmuje i do jakich krajów dotychczas jeździła. Popisał coś w komputerze i powiedział, ze wiza będzie ważna 10 lat i za 3-4 dni paszporty bedą do odbioru:);) podeszlismy do rozmowy na luzie, nie mieliśmy żadnych dokumentów i konsul o nic tez nie pytał. Wyjeżdżamy w maju przyszłego roku na miesiąc;) jeszcze sporo czasu ale juz nie możemy sie doczekać:) pozdrawiam wszystkich i dziękuje za wszystkie info na forum.

  • Odpowiedzi 2,4 tyś
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano

Witam, niedługo mam wizyte w konsulacie i sprawa wygląda tak, mam wydrukowane zaświadczenie, że dostałem się na studia dzienne i zaczynam je od października i chcę lecieć do usa tylko na miesiąc na wakacje do wujka, nie czekałem na jego zaproszenie ponieważ śpieszyło mi się gdyż jak wiadomo chciałbym lecieć jak najszybciej aby się wrócić jeszcze we wrześniu i znaleźć mieszkanie na studia. Stąd pytanie, wiem, że zaproszenie nie jest obowiązkowe lecz jeśli konsul zapyta czy mam i powiem, że nie czy to bardzo obniży moje szanse na dostanie wizy? mam jedynie list od wujka w którym pisze, że bardzo by się ucieszył gdybym przyjechał. Dziękuje za odpowiedź.

Napisano

I wcale tez nie obnizy Twoich szans :) jak powiesz ze nie masz,jakby tak bylo to kazdy by mial takie zaproszenie i dostawal by wize ;) w duzej wiekszosci :)

mozesz wziasc ten list zamiast tego zaproszenia ;)

ps taki off topic to wiesz ze teraz zaczynaja osoby szukac mieszkan,a nie czekaja na wrzesien czy pozniej ,wtedy jest mniejszy wybor ;)

Napisano

pozwolę sobie skopiować moją wiadomość z innego tematu:

Odbyliśmy wizytę w konsulacie.

Sytuacja po krótce, mieszkam z narzeczoną (Ola) już od ponad 2 lat. Oboje mamy wyższe wykształcenie. Kilka miejsc już zwiedziliśmy, Europa + Egipt. Ola pracuje na etacie na czas nie określony, ja prowadzę firmę. Ola ma matkę chrzestną i Ojca chrzestnego w okolicach Chicago. Była w stanach jak miała 15 lat na dwa 2 mce. Ja nie byłem nigdy. Odnośnie naszego związku, to wg polskiego prawa jesteśmy jak chłopak i dziewczyna natomiast z punktu widzenia prawa USA jesteśmy common-law marriage, opłatę mieliśmy na jednym dokumencie, i razem bez problemu podchodziliśmy do okienka (po odciski i rozmowa z konsulem). Jedziemy na IEC do Kanady i zahaczymy o rodzinę w USA.

Rozmowa z konsulem to:

My: Dzien dobry (uśmiech na twarzy)

Konsul: Dzien dobry (odpowiedział też uśmiechem)

K: w jakim celu jądą państwo do USA?

M: Turystycznie, i odwiedzić rodzinę

K: Gdzie rodzina mieszka ?

M: odpowiedź nasza

K: Czy byli już państwo w USA

M: Ola już była ja nie

K: kiedy Pani Ola była?

M: odpowiedz

K: Jak długo państwo chcią zostać w USA?

M: 2 Tygodnie.

Po czym się uśmiechnął, poklikał coś w komputerze, wziął od nas jeszcze pojedyncze odciski palców, znów poklkał i powiedział:

"Proszę Państwa wszystko w porządku, paszport będzie do odbioru w przeciągu 3 dni roboczych, miłej podróży"

Wiza na 10 lat.

Więcej jest stresu niż jest to warte, na prawdę. Trzeba być naturalnym, nie stresować się, i iść odbębnić spotkanie.

Wszystko jest naprawdę dobrze zorganizowane (przynjamniej Kraków).

powodzenia Wszystkim

Napisano

Nie moja wizyta, ale koleżanki.

Prawdopodobieństwo otrzymania wizy na pozór niewielkie (osoba po 40 roku życia, nie pracująca od kilkunastu lat, zamężna, 1 dziecko w wieku 15 lat)

Warszawa

Czas oczekiwania na rozmowę po wejściu do ambasady dosc długi (około 30 - 40 osob), rozmowa w języku polskim (koleżanka słabo zna angielski)

Urzędnik (czarnoskóry, uśmiechnięty mężczyzna) : gdzie pani chce jechać?

Koleżanka: do Nowego Jorku

Urz.: Do kogo?

Kol.: do koleżanki

Urz.: na jak długo?

Kol.: na 10 dni

Urz.: pierwszy raz do USA?

Kol.: tak, nigdy nie byłam w USA

Urz.: gdzie sie pani zatrzyma?

Kol.: u koleżanki. Mam od niej list (rozpoczyna sie otwieranie teczki z dokumentami)

Urz.: nie nie, nie chce listu

Kol.: wiem, nie chce go panu dawać, tylko bez niego nie umiem powiedzieć gdzie bede mieszkać

Urz.: "hahahahaha" that's ok "hahaha"

Urz.: czym sie zajmuje koleżanka w Nowym Jorku?

Kol.: nie wiem dokładnie, pracuje w xxxxxxx i chyba odpowiada za xxxxxx , ale pewna nie jestem

Urz.: hmmm rozumiem (tu nastąpiło kręcenie głową - koleżanka poczuła sie "ugotowana")

Urz.: czym sie pani zajmuje

Kol.: domem

Urz.: czym zajmuje sie mąż?

Kol.: jest xxxxxx (tu nastąpiła przyjacielska wymiana zdań na temat zawodu męża mojej koleżanki)

Urz.: no dobrze, dostaje pani visa na 10 lat.

Kol.: a to dziekuje bardzo, to wszystko tak?

Urz.: tak, miłego dnia (i piękny, lśniący bielą, uśmiech)

Kol.: wzajemnie, dowidzenia

Z obserwacji - z tych około 40 osob jakies 8 odeszło od urzędników z paszportami w ręku, co oznacza ze nie dostali tego po co przyszli...

Napisano

Dzisiaj z przyjaciółką odbyłyśmy spotkanie w ambasadzie w Warszawie. We wrześniu bronimy prac licencjackich i wyjeżdżamy na rok do Kanady na IEC, mamy po 22 lata, dużo podróżujemy. Zależało nam na wizie, bo wymarzyłyśmy sobie 2-tygodniowy wypad do Nowego Yorku przed ustatkowaniem się w Toronto - jednak po przeczytaniu wszystkich 30 stron opisów wizyt w ambasadach raczej dawałyśmy sobie ok. 20% szans na otrzymanie wizy - młode, bez rodziny, kończące studia, właściwie małe związki z krajem.

Do ambasady weszłyśmy od razu - na zewnątrz nie było kolejki. Szybka kontrola, zostawienie rzeczy u fotografa naprzeciwko (wydawało nam się, że średniej wielkości torebka nie będzie problemem, ale wyszło na to, że można wnieść tylko malutką, w której zmieści się co najwyżej portfel - radzę więc zabrać ze sobą właśnie taką, bo fotograf pobiera opłatę 10 zł za przechowywanie rzeczy), potem mini-kolejka do oddania odcisków palców (pani pytała nas jaki cel wizyty + czy jesteśmy rodziną czy przyjaciółkami) i dostajemy numerek. Siadamy sobie w poczekalni z grupą ok. 40 osób i czekamy. Może nie przyglądałam się bardzo dokładnie, ale przez tą godzinę oczekiwania wizy nie dostały może 2,3 osoby. Reszta odchodziła bez paszportów i z uśmiechem. W jednym z okienek siedział nieprzyjemnie wyglądający pan, na szczęście do niego nie trafiłyśmy. W końcu po godzinie czekania wyświetlił się nasz numerek - podeszłyśmy do ostatniego stanowiska, gdzie jak się okazało stały dwa krzesła, na których mogłyśmy usiąść, co było naprawdę super, bo jednak człowiek od razu czuje się bardziej komfortowo siedząc, niż musząc stać przed siedzącym konsulem.

Bardzo miły, pochodzenia afroamerykańskiego konsul, zadał nam następujące pytania:

- Czy jesteśmy rodziną czy koleżankami?

- Czy jesteśmy studentkami?

- Gdzie studiujemy? (na jakich uniwerkach)

- Czy mamy rodzinę w USA? (mam kuzynkę, ale nie planujemy jej odwiedzać, więc na tym pytanie o nią się zakończyło)

- Czy byłyśmy już kiedyś w USA?

- Gdzie jedziemy, na ile?

- Czym się zajmują nasi rodzice?

- Gdzie byłyśmy już za granicą? (trochę go przytłoczyłyśmy ilością miejsc, bo nie nadążał ze wpisywaniem)

- Kiedy kończymy studia? (tutaj już lekki stres, bo kończymy we wrześniu, czyli właściwie za chwilę)

- Jakie plany po studiach? (kiedy zadał to pytanie byłyśmy już przekonane, że wizy nie dostaniemy - musiałyśmy opowiedzieć o Kanadzie i pozwoleniu na pracę, które otrzymałyśmy)

Po tej odpowiedzi pan się uśmiechnął i powiedział, że otrzymujemy wizy wielokrotnego wjazdu na 10 lat :)

Radzę zatem być naturalnym, uśmiechniętym i mówić prawdę - oczywiście obstawiam, że to kwestia szczęścia i gdybyśmy trafiły do okienka obok, to mogłybyśmy już wizy nie otrzymać. Loteria i tyle :) powodzenia na rozmowach!

Napisano

Witam, chciałabym skorzystać z Waszego doświadczenia. Pytanie jest o ocenę mojej sytuacji i ew prognozę czy mam czego szukać w konsulacie w ogóle.

Zacznę od tego, że dzisiaj kupiłyśmy z koleżanką bilety do Nowego Jorku. I nie bardzo by mnie przejął ten fakt, że kupiłam nierefundowalne bilety przed zainteresowaniem się wizytą w ambasadzie, ale po czytaniu tych wszystkich postów o odmowach bez wyraźnych powodów, albo z niewystarczalnym powiązaniem z Polską, zaczynam być przerażona.

Sytuacja wygląda tak, że obie studiujemy Inżynierię Środowiska na Polibudzie Warszawskiej, jesteśmy po 3cim roku, przed nami jeszcze cały rok do inżyniera, potem jeszcze 2 lata magistra. Obie planujemy potem pracę w Polsce. Nie mamy żadnych powiązań z USA, żadnej rodziny/znajomych. Chcemy lecieć do NYC na tydzień i zamieszkać w hotelu, ew couchsurfing. Mamy za sobą podróże po całej Europie wzdłuż i wszerz. O ile na tym kończy się historia dotycząca nas obie, to ja jeszcze mam na koncie aplikacę 2 lata temu na green card. Złożyłam ją "na luźno", bo myślałam, że będę mogła sobie jej używać jako wizy, po czym okazało się, że jest to pewna skaza on my record. Czy mam się czym przejmować? Czy to, że obie jesteśmy jeszcze dokładnie w połowie studiów i mamy mnóstwo podróży za sobą jakoś przekona konsula? Czy chwalić się tym, że mamy bilety w obie strony?

I pytanie dodatkowe; czy wypełnia się deklarację wspólnie, jeżeli chcemy lecieć razem, i 'podchodzi do okienka' wspólnie?

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...