Skocz do zawartości

Odmowa Dostania Wizy


Gość Invisible_tiger

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 64
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano

Pewex tak mozemy wiele pisac o tym ale co to oznacza?

ze ani po 1 stronie nie ma za dobrze ani tez po 2 stronie

kazdy ma swoja historie i swoje zycie .

Napisano

Hej

Z czystej ciekawosci ,tiger czy naprawde chciales zwiedzac czy moze chciales dorobic troche przez wakacke.Wydaje mi sie ze jestes tu anonimowy I jesli napiszesz ze chcialbys,sobie jechac I np dorobic przez wakacje np I cos za to kypic fajnego w pl. To nikt tu cie niezgani ,to nie ambasada usa ,a sprawa jasna l mozna cos doradzic.

Sly ja sie nie spotkalem ze jak bratanek czy siostrzeniec przyjechal do kogos lub do mnie na kilka tyg musial placic za jedzenie czy spanie ot mowie tam jest kuchnia ,lodowka help you self.

Jeszcze jedno niepiszcie ze np jedziecie na 3 miechy zwiedzc , lub byliscie na Wakacjach 6 miechow I zastanawiacie sie czy was wpuszcza na nastepne wakacje.Nikt nie jest glupi tu a tym bardziej w konsulacie,zeby wam uwierzyc ze jedziecie do brata ciotecznego najego slub czy chrzciny jego dzieci ,jako swiadek ,oczywiscie kupicie sami bilet ,wlozycie pare stow w koperte ,pozwiedzacie I wrocicie do pl.Do pracy gdzie zarabiacie 1500zl ,no bo macie dopiero 20lat,a rodzice nie sa lekarzami nie maja biznesu I mieszkacie wszyscy w mieszkaniu w bloku.Jak myslicie cz w takiej lub podobnej sytuacji konsul da wize skoro wie ze impreza bedzie was kosztowac cos kolo 8tys zl.

Natomiast tak jak do mnie przyjechala siostrzenica czy kuzynka ktore byly w szkole ,lub na ost roku studiow ,bilety I kieszonkowe zafundowali im rodzice , ktorzy mieli dobre prace , do tego kuzynki bywaly za granica na obozach,i nawet nie myslaly by u mnie zostac dluzej niz 3 tyg bo co nozna a wlasciwie za co zwiedzac dluzej.I one dostaly wize bez najmniejszego klopotu a mialy 2 prostw pyt :gdzie sie ucza I co robia rodzice.

W innym wątku ktoś się oburzał, że po co oficer na lotnisku pyta, czym się dana osoba zajmuje, jaki ma zawód. Właśnie po to - że jeśli ktoś deklaruje, że leci na wakacje, a te wakacje są trzymiesięczne, a dana osoba jest z zawodu np. budowlańcem... to tak jak Pewex napisał, jakie zwiedzanie, jakie wakacje? Ludzie, którzy pracują w Polsce (i mają pracę, do której chcą wrócić), nie lecą do Stanów na kilka miesięcy, bo który pracodawca dałby im tyle urlopu?

Sly, słyszałam o jednym przypadku, gdy rodzina rozliczyła zaproszoną osobę co do grosza... ale słyszałam też zabawną historię o Polakach, którzy na przyjazd rodziny z Polski wypożyczają drogi sprzęt elektroniczny, dobry samochód... oczywiście nie przyznają się, że to wszystko wypożyczone, chodzi o zrobienie wrażenia jaki to luksus jest w tej Ameryce :D Rodzina wyjeżdża, sprzęt się oddaje... i do następnego razu :D

te slowa powinien przeczytac chyba kazdy kto stara sie 1 raz o wize ;]

swoja droga jestem juz troche tu i widze ze: wsrod osob ktore nie dostaja promesy jest sporo osob ktore mialy jakis kontakt ze szkola "policealna"

Napisano

Nie widzę nic dziwnego w tym, że gość po paru tygodniach przestaje byc gościem, a zaczyna być utrapieniem. Rozumiem że osoba z innego kontynentu raczej na jeden weekend nie przyjeżdża odwiedzać, ale musi zrozumieć że, niezależnie od tego czy partycypuje w kosztach czy nie (kwestia do uzgodnienia), jest to dla mnie problem. Bo ja lubię np. nie gotować, nie robić zakupów (bo np. jestem na diecie składającej się z wody ;) ), chodzić nago po mieszkaniu, kłaśc się spać o dziwnych porach itp. Ja lubię jasne sytuacje i z reguły nie spodziewam się, że osoba która mnie odwiedza będzie płaciła. Tyle że niektórzy lubią to wykorzystywać - i co gorsza, nie widzą w tym nic złego (bo przecież mnie stać na to).

Napisano

Wujek ma czyste dokumenty.

Chcę lecieć do NYC, ale on mnie nie będzie tam gościł.

Mam wypatrzony hotel, który sobie wynajmę, a wujek i bracia w wolnej chwili spotkają się ze mną i pokażą też fajne miejsca.

Ja mam kilka miejsc do zwiedzenia, które bez nich pomocy zwiedze.

Wpisałem dane wujka w arkuszu, bo myślałem, że bedzie mi łatwiej ją dostać.

Kupuję bilety na własny koszt, tam zreszto też bede zwiedzał i się utrzymywał z własnych odłożonych pieniędzy.

Ja aktualnie pracuję i ukończyłem jedną szkołę policealną-administrację.

Teraz wybieram się zrobić kolejny zawód.

Od pracodawcy dostaję 2 tygodnie wolnego i chcę je spędzić w NYC :)

Odstaw te plany na dużo późniejszy okres .W innym założonym temacie pytasz co zwiedzać w NY. Tymczasem piszesz ,że dostałeś odmowę wizy. Zejdź wreszcie na ziemię .Za rok możesz starać się ponownie o wizę .Wcześniej nie ma sensu. Twoje szanse za rok nie będą duże gdyż najczęściej jedna odmowa pociąga za sobą kolejne odmowy .Rzadko się zdarza aby po roku konsul zmienił zdanie ( nawet jak będzie inny to poprze decyzję poprzednika). Chłopie szkoda atramentu .

Napisano

Dareknow0, na forum K-1 ten sam "bohater" napisał, że ma w USA dziewczynę z zieloną kartą i chciałby się z nią ożenić... chłopak miota się w zeznaniach i dziwi się, że wizy nie dostał :)

Pewex, znam wręcz identyczną historię - z tym, że bohaterem nie był członek rodziny, a kolega, któremu postanowili pomóc moi mieszkający w jednym z europejskich krajów znajomi. Na początek chłopak dostał wszystko - dach nad głową, pełną lodówkę. Zaczynał od zera, więc początkowo znajomi nie wymagali, by do czegokolwiek się dokładał. Zależało im, by stanął na nogi, odłożył trochę pieniędzy, a potem wynajął mieszkanie. Skończyło się tak, że chłopak (właściwie mężczyzna po 30.) poczuł się jak u siebie. Nie płacił za nic, lodówkę opróżniał jak wcześniej nie robiąc zakupów i ani myślał się wyprowadzić... a potem okazało się, że pojechał do Polski i chwalił się jakie to z niego "panisko" i jak to za granicą tanio (tanio, bo z tego, co zarobił, nie wydawał praktycznie nic). Gdy znajomi nie wytrzymali i definitywnie kazali mu się wynieść, obrobił im cztery litery przed wszystkimi wspólnymi znajomymi.

Jackie, myślę, że pewne zasady warto ustalić wcześniej. Ostatnio odezwała się do mnie znajoma, z którą nigdy nie byłam zbyt blisko... odezwała się, bo usłyszała, że przeprowadziłam się do USA, a ona przecież zawsze marzyła o wakacjach w USA :D Gdyby to był członek rodziny... ale nie, mówimy o osobie, która nie utrzymywała ze mną kontaktu od lat i nagle jak Filip z konopi. Odpisałam więc, że ok, ale warunek jest taki, że za jedzenie płaci sobie sama, wynajmuje sobie auto i organizuje czas na własną rękę, ponieważ ja niestety nie będę miała czasu się nią zająć. Już się nie odezwała ;)

Napisano

Pewex, znam wręcz identyczną historię - z tym, że bohaterem nie był członek rodziny, a kolega, któremu postanowili pomóc moi mieszkający w jednym z europejskich krajów znajomi. Na początek chłopak dostał wszystko - dach nad głową, pełną lodówkę. Zaczynał od zera, więc początkowo znajomi nie wymagali, by do czegokolwiek się dokładał. Zależało im, by stanął na nogi, odłożył trochę pieniędzy, a potem wynajął mieszkanie. Skończyło się tak, że chłopak (właściwie mężczyzna po 30.) poczuł się jak u siebie. Nie płacił za nic, lodówkę opróżniał jak wcześniej nie robiąc zakupów i ani myślał się wyprowadzić... a potem okazało się, że pojechał do Polski i chwalił się jakie to z niego "panisko" i jak to za granicą tanio (tanio, bo z tego, co zarobił, nie wydawał praktycznie nic). Gdy znajomi nie wytrzymali i definitywnie kazali mu się wynieść, obrobił im cztery litery przed wszystkimi wspólnymi znajomymi.

Ja chyba zyje w innym swiecie ,,zawsze chodzilem do sklepu,sprzatalem ,sprzatam,robie wszystko co nalezy ale i tak bylo i jest zle ,za malo ...I teraz jak takie cos nazwac?

To samo ta znajoma Nigella ...Ja mialem wszystko omowione a i tak inaczej sie skonczylo i co sie okazalo potem-ze jak myslales ze bedzie?a no wlasnie mozna miec cos omowione a i tak wszystko po przylocie sie zmienilo bo jak sie nie podoba to drzwi...wynos sie i tyle .

Oczywiscie ze nalezy trzymac pewne formy,byc samodzielnym i mieszkac sam ale nigdy nikt do mnie nie zwrocil sie z takim czyms ze daje cos Ci abys stanol na nogi,,masz od samego poczatka placic,robic a jak sie nie podoba to wynos sie . i tyle ../

Nie mogl bym tez komus byc ciezarem-nalezy cos w domu robic,pomagac domownikom...zawsze staram ,staralem sie byc niezaleznym-dawac sobie rade sam,,bo skad te wiadomosci na rozne tematy?a no bralem telefon i dzwonilem,chodzilem po roznych urzedach a nie czekalem ze ktos za mnie cos zrobi ..Bo wiem ze czyjs czas jest cenny,to samo inne sprawy ..

I teraz taka osoba co zle ma doswiadczenie nie zaufa komus innemu-to bedzie trudne do przeskoczenia,spotkalem na swojej drodze takie osoby.

Napisano

No widzisz, to był klasyczny przypadek bezinteresownej pomocy udzielonej przez ludzi, którym powodziło się trochę lepiej człowiekowi, który był w złej sytuacji - i finansowej, i rodzinnej. Niestety, czyjeś dobre serce zostało w brzydki sposób wykorzystane - niektórzy ludzie nie mają po prostu skrupułów, wydaje im się, że wszystko im się należy, a dla takich, którzy tej pomocy udzielili, to w sumie taka smutna nauczka na przyszłość.

Napisano

Witam.

Jestem całkiem zielony jeżeli chodzi o temat wizy do USA.

Mam 20 lat i już skończyłem szkołe i planuje wybrać się do Stanów.

W Massachusetts mam 3 wujów i babcie są już tam jakieś 20 lat i tam żyja i pracują.

Dodam że chcę tam jechać do pracy.

Jakie mam szanse zeby dostać wize i co tu mówić w rozmowie z konsulem?

Bardzo proszę o odpowiedz :)

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...