Skocz do zawartości

Spotkanie Warszawa


PaNiKa

Rekomendowane odpowiedzi

Jesli bierzesz poprawke na te osoby ktore polecialy do rodziny-przyjaciol to dobrze..zycie zaczyna sie tam gdzie jestes zdany na samego siebie i umiesz szukac odpowiedzi na pewne pytania :)

Jasne, że biorę poprawkę, bo nie trzeba dużo filozofować, że mieć dach nad głową za który się nie płaci, pomocną dłoń w razie potrzeby od kogoś, to 2 najsilniejsze argumenty świadczące o tym, że takie życie i owszem może być/jest bajką dla kogoś, kto teoretycznie nie musi martwić się niczym.

"Ależ oczywiście, że się da! Nikt tu nie mówi, że się nie da! Tylko co to za "da". Jak chcesz jechać na krótko, tylko w celu zarobienia kasy to OK, ale jeśli myślisz, że pojedziesz tam na stałe "na czarno" to w takim razie jest to głupota! "

Twoje odpowiedzi dają do myślenia, naprawdę.

Jednak wyjechać na te 4-6 miesięcy, wrócić na powiedzmy 3 lata, czy nawet dłużej to trochę może okazać się zgubne (w sumie tak samo, jak życie na nielegalu).

A jeszcze pozwolę sobie zapytać, bo albo przeoczyłem, albo nie doczytałem.

Jeżeli ktoś przekroczy ten czas 180 dni na wizie turystycznej i wróci do kraju, to są na niego nakładane wymienione przez Ciebie wedle "taryfikatora" zakazy wjazdu do USA na x czasu - ok to jest jasne.

A co się dzieje, jeżeli jesteś na nielegalu powiedzmy 3 lata (nie chcesz wracać do PL/kraju europejskiego) i powiedzmy złapie Cię policja (mandat, głupia awantura na ulicy, wypadek, no cokolwiek), no to wiadomo jak u nas w PL jesteś spisywany, jakieś zeznania, komenda. I co wtedy? Policja wrzuci Cię w bazę danych, że powinieneś "wynieść się" 2,5 roku temu i co w takim wypadku?

Natychmiastowa deportacja do kraju + nałożenie na Ciebie tego zakazu wjazdu, który opisałeś?

Jakieś przesłuchanie, rozmowa z jakimś konsulem PL?

Kara inna niż wypisane?

"Tak, loteria wpadła za pierwszym razem."

No to nic nie pozostaje, jak pogratulować, że akurat "siadło" za 1 razem.

O loterii czytałem na paru innych stronach PL (co by lepiej zrozumieć, lepiej sobie to zobrazować).

Oczywiście, dyplom daje prestiż, ale nie stanowi o tym, czy jesteś dobrym pracownikiem. To twoje umiejętności i zaangażowanie jest wykładnią!

Wnioskuję z twojej wypowiedzi, że sądzisz, że praca "przed biureczkiem klepiąc w klawiaturę" jest miła i lekka? Mylisz się!

Tak też się z tym zgadzam, że "papierek" nie gwarantuje nigdzie nic, nie mniej jednak daje większe szanse na znalezienie pracy, która Cię interesuje.

Prestiż, to zależy jak to kto interpretuje, wiadomo że reprezentowanie coś sobą, to nie tylko nabyte fakultety, certyfikaty, szkolenia i inne takie, nie mniej jednak w branży, która interesuje mnie i w której się kształcę oraz bronię niebawem zawodu (IT), to jednak daje więcej szans, możliwości.

Wnioskuję z twojej wypowiedzi, że sądzisz, że praca "przed biureczkiem klepiąc w klawiaturę" jest miła i lekka? Mylisz się!

Hmm, temat trochę odbiega od konkretu, ale jako że dyskusja/rozmowa jest na poziomie i jakoś łączy się z cały tematem, krótko opiszę jak ja to widzę.

Sam obecnie wykonuję pracę ciężką, w sumie fizyczną, po 12-15 h czasem. Trzyma mnie w niej jedynie samozaparcie, charakter, jakieś cele (finansowe do odłożenia kasy) i zaangażowanie w nią. Nie mniej jednak nie mam zamiaru kłamać, nie jest to praca moich marzeń, nie po to kształcę się, posiadam kilka kursów, praktyk w dziedzinie technicznej, by to wykonywać.

Wiadomo, życie piszę i przynosi nam różne rzeczy, od których jesteśmy zależni i nie mamy na nie wpływu.

Więc w roli podsumowania napiszę, że "po cichu marzy mi się" praca w zawodzie przez który brnę, kształcę się i który mnie interesuje.

Miałem niedawno okazję pracować, a w sumie to praktykować w dosyć dużej firmie z branży IT, właśnie w roli 2 komputerów na stanowisku, biureczku, klikaniu w klawiaturę i inne takie.

Sprawia mi to poprostu przyjemność, chociaż fakt łatwe to nie jest, nie zawsze przyjemne, nie zawsze się chce, do tego masa szkoleń, masa nauki, masa wszystkiego by coś sobą reprezentować.

Powtarzając się kolejny raz i ostatecznie kończąc tą kwestię - sprawia mi to przyjemność, lubię to robić, mogę siedzieć przed komputerem i po 20 h, a jeżeli los da kiedyś to, że dostawał będę jeszcze za to wynagrodzenie, to po prostu cudnie.

Z tym zyciem w strachu to moze za duzo powiedziane. Ale prawda jest taka, ze nigdy nie wiesz, co sie wydarzy. Spowodujesz wypadek, ktos w ciebie wjedzie, policja zatrzyma cie na autostradzie... Jak cie nie sprawdza - fajnie. A jesli cie sprawdza?

Na to pytanie odpowiedziałem już w cytacie kolegi wyżej, jednak wiadome jest iż strach by był w związku z tą "legalnością pobytu".

Ja mam 26 lat i jakos dokladnie w tym roku wyemigrowalam. Nie uwazam tego za pozny start, nie narzekam.

Wiadomo ilu ludzi, tyle opinii. Każdy z osobna jest indywidualną jednostką, każdy inaczej traktuje i interpretuje pewne sprawy.

Nie mówię, że to za późno, aż nadto, nie mniej jednak 25-26 lat to wiek taki stateczny, gdzie nie zawsze chce się zacząć od zera w pewnym sensie.

W Polsce masz jeszcze opcje uczelni publicznych, (dobrych) i wyksztalcisz sie za darmo. Z praca moze nie jest rozowo ale sie da. Nikt ode mnie ze studiow nie jest obecnie na bezrobociu. Jakos sobie radza.

Myslisz, ze ludzie tutaj kupuja domy za gotowke? Pracuje w biurze nieruchomosci i uwierz mi, ze 99% osob kupuje domy z kredytem na 30 lat. Nie wspominajac juz o tym ile ludzi nie placi kredytu i traci swoje domy.

Tak fakt, ale jak w takich stanach jest traktowany PL papier, bo tego jeszcze nie miałem okazji nigdzie wyczytać.

Wiadomo, że bardziej patrzy się na odbyte kwalifikacje praktyczne, ale czy taki pracodawca po "rzuceniu" mu papierka na stół "Ukończenie Informatyka, magister, Politechniki Warszawskiej na specjalizacji xxx" nie stwierdzi, "co to ma być". Gdzie zapewne 90% ludzi nie wie, gdzie jest Warszawa, a co dopiero jakaś uczelnia, która może być traktowana u nas w sposób dobry, a tam będzie niczym.

Też tak myślałem, że i tam ludzie biorą kredyty, nie mniej jednak ostatnio natrafiłem na ciekawy artykuł/reportaż jakiegoś finansisty, czy agenta nieruchomości (nie ważne, nie pamiętam).

Opisał on tam w drobnym stopniu naszą gospodarkę i poziom życia na podstawie nieruchomości.

Rzekomo za kupienie u nas w centrum WWA kawalerki (jako że drogie są wnioskuję coś koło 400 k zł), można na Manhattanie wybudować sobie dom jednorodzinny (nie mylić z Villą, twierdzą, zamkiem,czy coś w ten deseń).

Ile w tym prawdy, tego nie wiem, bo nie ma jak tego nawet sprawdzić czy ocenić.

Porownaj sobie. Ile razy slyszysz o tym, ze ktos kogos zastrzelil. Tu to zdarza sie codziennie. Chyba w zeszlym roku Nowy Jork "celebrowal" pierwszy dzien od ilus tam lat, kiedy nikt nie zostal zastrzelony.

Tak wiem, oglądam wiadomości, czytam, to jest coś czego można się obawiać.

Ale to jest życie, ja tłumaczę sobie to może w trochę absurdalny sposób, ale jasny dla mnie.

Dziś piszę tego posta, jutro mogę już się nie obudzić.

Dziś piszę tego posta, jutro idąc do pracy/szkoły potknę się o krawężnik, upadnę na głowę i również nie wstanę.

Strach jest, to jest normalne zjawisko, nie mniej jednak w moim odczuciu, gdybym miał się obawiać wszystkiego co może mi się przytrafić (nawet tu w PL), popadłbym szybko w jakieś chore paranoje, moja psychika byłaby permanentnie "wypaczona myślą - co by było, gdyby?", a w ostateczności zamknąłbym się w domu, wegetując tak przez całe życie.

pytac o Ameryke to tak jakbys zapytal kogos jak bylo w w wojsku. Dostawal w dupe a potem mowi, ze zajebiscie. Musisz przekonac sie osobiscie.

W sumie coś w tej odpowiedzi jest, bo chociaż w wojsku nie byłem i zapewne nie będę, to masę rzeczy słyszy się od ludzi starszych.

Robiło się to, to, to. Mi robili to, to, to. Było fajnie, ale ....

Ilu ludzi tyle opinii na każdy temat ;)

no to jeszcze dodam, ze mimo, ze mi sie w USA bardzo podoba, to jednak nie zdecydowalabym sie na zycie tutaj nielegalnie i bez papierow. Cenie sobie spokoj ducha. Nie moglabym pracowac u kogos bez pewnosci czy ta osoba mi zaplaci.

No tak nie dość, że byłbym skazany sam na siebie, bez znajomości, przyjaciół, rodziny, to jeszcze strach o pracę + legalność pobytu.

Mało problemu i powodów do zmartwień zapewne by nie było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 96
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Tak też się z tym zgadzam, że "papierek" nie gwarantuje nigdzie nic, nie mniej jednak daje większe szanse na znalezienie pracy, która Cię interesuje.

Prestiż, to zależy jak to kto interpretuje, wiadomo że reprezentowanie coś sobą, to nie tylko nabyte fakultety, certyfikaty, szkolenia i inne takie, nie mniej jednak w branży, która interesuje mnie i w której się kształcę oraz bronię niebawem zawodu (IT), to jednak daje więcej szans, możliwości.

Jeśli myślisz o większych możliwościach na nielegalu, to technik informatyk nic Ci nie daje. Nielegalni pracują przeważnie w określonych zawodach. Do tego dochodzi brak SSN i prawka.

Wiadomo, że bardziej patrzy się na odbyte kwalifikacje praktyczne, ale czy taki pracodawca po "rzuceniu" mu papierka na stół "Ukończenie Informatyka, magister, Politechniki Warszawskiej na specjalizacji xxx" nie stwierdzi, "co to ma być". Gdzie zapewne 90% ludzi nie wie, gdzie jest Warszawa, a co dopiero jakaś uczelnia, która może być traktowana u nas w sposób dobry, a tam będzie niczym.

Jestem po PW i jakoś żyję. Kilku innych absolwentów PW też się na forum znajdzie. Rowów w USA żaden z nas nie kopie.

Rzekomo za kupienie u nas w centrum WWA kawalerki (jako że drogie są wnioskuję coś koło 400 k zł), można na Manhattanie wybudować sobie dom jednorodzinny (nie mylić z Villą, twierdzą, zamkiem,czy coś w ten deseń).

Buhahahahahahahahahaha. No chyba, że chodzi o Manhattan w Kansas, ale też wątpię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do tych 180 dni,nie masz zakazu wjazdu .

ale Twoja wklejka-wiza w paszporcie nie jest wazna i teraz czy zdobedziesz nowa wklejke do paszportu szybko i milo?

podobnie bedzie na granicy.

sa takie osoby ze dostaja wize turystyczna,nie maja nic na granicy tylko czy to jest wiekszosc?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jeszcze pozwolę sobie zapytać, bo albo przeoczyłem, albo nie doczytałem.

Jeżeli ktoś przekroczy ten czas 180 dni na wizie turystycznej i wróci do kraju, to są na niego nakładane wymienione przez Ciebie wedle "taryfikatora" zakazy wjazdu do USA na x czasu - ok to jest jasne.

A co się dzieje, jeżeli jesteś na nielegalu powiedzmy 3 lata (nie chcesz wracać do PL/kraju europejskiego) i powiedzmy złapie Cię policja (mandat, głupia awantura na ulicy, wypadek, no cokolwiek), no to wiadomo jak u nas w PL jesteś spisywany, jakieś zeznania, komenda. I co wtedy? Policja wrzuci Cię w bazę danych, że powinieneś "wynieść się" 2,5 roku temu i co w takim wypadku?

Natychmiastowa deportacja do kraju + nałożenie na Ciebie tego zakazu wjazdu, który opisałeś?

Jakieś przesłuchanie, rozmowa z jakimś konsulem PL?

Kara inna niż wypisane?

Oczywiście, że kara inna niż wypisane.

Co innego jest wyjechać samemu po przesiedzeniu wizy, a co innego zadrzeć z prawem w jeszcze inny sposób, niż już się zadarło przez przesiedzenie wizy.

Jeśli dojdą do tego, że przesiedziałeś wizę i do tego wykorzystywałeś ją niezgodnie z przeznaczeniem, bo pracowałeś, to czeka Cię deportacja i dożywotni ban.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"A jeszcze pozwolę sobie zapytać, bo albo przeoczyłem, albo nie doczytałem.
Jeżeli ktoś przekroczy ten czas 180 dni na wizie turystycznej i wróci do kraju, to są na niego nakładane wymienione przez Ciebie wedle "taryfikatora" zakazy wjazdu do USA na x czasu - ok to jest jasne."

W tym poście: http://forum.usa.info.pl/topic/23115-spotkanie-warszawa/?p=193839 napisałem, że w przypadku przekroczenia pobytu do 180 dni nie ma zakazu, ale...! pozostaje ślad w systemie, że wyjechałeś z przekroczeniem wizy i choć zakazu nie ma, przy następnym wjeździe może wyjść to na jaw i możesz zostać cofnięty do Polski.

Kolejna kwestia. 6 miesięcy to jest maksymalny okres na jaki możesz dostać zgodę na lotnisku przy wjeździe. Na ogół padają pytania, co, jak , na ile, gdzie, do kogo? Po tym urzędnik decyduje, czy da ci 6 miesięcy, czy dwa tygodnie, itd!

"A co się dzieje, jeżeli jesteś na nielegalu powiedzmy 3 lata (nie chcesz wracać do PL/kraju europejskiego) i powiedzmy złapie Cię policja (mandat, głupia awantura na ulicy, wypadek, no cokolwiek), no to wiadomo jak u nas w PL jesteś spisywany, jakieś zeznania, komenda. I co wtedy? Policja wrzuci Cię w bazę danych, że powinieneś "wynieść się" 2,5 roku temu i co w takim wypadku?"

Różnie bywa, może być nic, może być wiele (deportacja) tego się nie dowiesz.

Podczas mojego pobytu w latach '90, byłem w pracy i w tym czasie miałem włamanie do samochodu. Przyjechała policja, policjant wszedł do mojej firmy, przepytał, spisał protokół i pojechał. I nie pytał się o mój status. Ale! To były lata '90 kiedy to raczej się tym nikt nie interesował!

"Natychmiastowa deportacja do kraju + nałożenie na Ciebie tego zakazu wjazdu, który opisałeś?

Jakieś przesłuchanie, rozmowa z jakimś konsulem PL?
Kara inna niż wypisane?"

Zakaz "się uruchamia" w momencie twojego wyjazdu / przekroczenia granicy.

Raczej żadnego "widzenia" z konsulem mieć nie będziesz!

Może być dożywotni zakaz wjazdu. Wszystko zależy od okoliczności.

"Wiadomo ilu ludzi, tyle opinii. Każdy z osobna jest indywidualną jednostką, każdy inaczej traktuje i interpretuje pewne sprawy.

Nie mówię, że to za późno, aż nadto, nie mniej jednak 25-26 lat to wiek taki stateczny, gdzie nie zawsze chce się zacząć od zera w pewnym sensie."

Dupa jesteś! (nie odbierz tego jako hejt) :)

Ja mam 42 lata! :)

"Tak fakt, ale jak w takich stanach jest traktowany PL papier, bo tego jeszcze nie miałem okazji nigdzie wyczytać.

Wiadomo, że bardziej patrzy się na odbyte kwalifikacje praktyczne, ale czy taki pracodawca po "rzuceniu" mu papierka na stół "Ukończenie Informatyka, magister, Politechniki Warszawskiej na specjalizacji xxx" nie stwierdzi, "co to ma być". Gdzie zapewne 90% ludzi nie wie, gdzie jest Warszawa, a co dopiero jakaś uczelnia, która może być traktowana u nas w sposób dobry, a tam będzie niczym."

Może być różnie traktowany. Jeden Ci powie, że to nic nie wart świstek papieru. Drugi będzie to honorował. Trzeci zaś będzie wymagał nostryfikacji.

Spoko, 90% Polaków nie wymieni poprawnie wszystkich Stanów w USA. Albo zapytaj Polaka, co jest stolicą stanu Nowy Jork :)

"Strach jest, to jest normalne zjawisko, nie mniej jednak w moim odczuciu, gdybym miał się obawiać wszystkiego co może mi się przytrafić (nawet tu w PL), popadłbym szybko w jakieś chore paranoje, moja psychika byłaby permanentnie "wypaczona myślą - co by było, gdyby?", a w ostateczności zamknąłbym się w domu, wegetując tak przez całe życie."

Oczywiście, wszystko zależy czy pchasz się w niebezpieczne miejsca, czy jesteś myślącym, rozsądnym człowiekiem, który dobrze wie, jak dbać o swoje bezpieczeństwo.

"No tak nie dość, że byłbym skazany sam na siebie, bez znajomości, przyjaciół, rodziny, to jeszcze strach o pracę + legalność pobytu.
Mało problemu i powodów do zmartwień zapewne by nie było."

Znajomości w końcu byś sobie znalazł, przyjaciół również, rodzinę pewno też. Praca - przy dobrych staraniach też byś miał. Legalność - NIGDY, po za jednym, jedynym wyjątkiem - ślub z obywatelem/ką. No, chyba, że tak ja, wyjedziesz, odczekasz zakaz, wylosujesz GC i wtedy już bez problemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam do Was jedno małe pytanie. Mam nadzieje, że autor tematu się nie obrazi za podpięcie pod jego wątek.

Mam znajomego, który często przylatuje do USA do brata i pracuję nielegalnie. Skacze po dachach (Battery Park, NYC) i twierdzi, że dostaje za to 60-70$ za godzinę na kontrakcie państwowym. Wychodzi sporo ponad 100k $ rocznie. Czy mi się wydaję czy pomylił się o jedno zero w zarobkach? No dobra, góra 10-12$ za godzinę?

Jako że jestem związany z branżą lotniczą to powiem że gość trochę odleciał. Nie wiem czemu pomyślał że mogą mi zaimponować jego zarobki. Piszę to jako przestrogę dla Ciebie PaNiKa. Nie wiem dlaczego ale niektórzy wyznają zasadę "wszędzie dobrze gdzie nas nie ma" i opowiadają głupoty na temat swojego życia myśląc że tego nie sprawdzisz. Nie interesują mnie jego zarobki ale nie lubię być brany za idiotę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"A jeszcze pozwolę sobie zapytać, bo albo przeoczyłem, albo nie doczytałem.

Jeżeli ktoś przekroczy ten czas 180 dni na wizie turystycznej i wróci do kraju, to są na niego nakładane wymienione przez Ciebie wedle "taryfikatora" zakazy wjazdu do USA na x czasu - ok to jest jasne."

W tym poście: http://forum.usa.info.pl/topic/23115-spotkanie-warszawa/?p=193839 napisałem, że w przypadku przekroczenia pobytu do 180 dni nie ma zakazu, ale...! pozostaje ślad w systemie, że wyjechałeś z przekroczeniem wizy i choć zakazu nie ma, przy następnym wjeździe może wyjść to na jaw i możesz zostać cofnięty do Polski.

Kolejna kwestia. 6 miesięcy to jest maksymalny okres na jaki możesz dostać zgodę na lotnisku przy wjeździe. Na ogół padają pytania, co, jak , na ile, gdzie, do kogo? Po tym urzędnik decyduje, czy da ci 6 miesięcy, czy dwa tygodnie, itd!

W przypadku przekroczenia pobytu o jeden dzien wiza jest automatycznie uniewazniana i nastepnego wjazdu nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam do Was jedno małe pytanie. Mam nadzieje, że autor tematu się nie obrazi za podpięcie pod jego wątek.

Mam znajomego, który często przylatuje do USA do brata i pracuję nielegalnie. Skacze po dachach (Battery Park, NYC) i twierdzi, że dostaje za to 60-70$ za godzinę na kontrakcie państwowym. Wychodzi sporo ponad 100k $ rocznie. Czy mi się wydaję czy pomylił się o jedno zero w zarobkach? No dobra, góra 10-12$ za godzinę?

Jako że jestem związany z branżą lotniczą to powiem że gość trochę odleciał. Nie wiem czemu pomyślał że mogą mi zaimponować jego zarobki. Piszę to jako przestrogę dla Ciebie PaNiKa. Nie wiem dlaczego ale niektórzy wyznają zasadę "wszędzie dobrze gdzie nas nie ma" i opowiadają głupoty na temat swojego życia myśląc że tego nie sprawdzisz. Nie interesują mnie jego zarobki ale nie lubię być brany za idiotę.

Wszystko jest możliwe. Battery Park City jest własnością NYS (BPCA), a państwowe instytucje płacą podwykonawcom hojnie. Pozostaje pytanie czy te $70/h on dostaje do łapy czy firma od BPCA, no i ile godzin gość zalicza. Np. hydraulicy biorą i po $100/h, naprawią pękniętą rurę w 3 godziny, wracają do bazy i czekają na następną robotę - może będzie jutro, może za kilka dni.

Modelki dostają i po kilka tysięcy za godzinę sesji fotograficznej lub runwajowej, ale spytaj ile tych sesji w ciągu miesiąca mają.

10-12/h to płacą polonijne firmy budowlane typu pędzel i drabina incorporated.

Oczywiście pozostaje opcja że facet szpanuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...