Skocz do zawartości

Spotkanie Warszawa


PaNiKa

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 96
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

A ja mam do Was jedno małe pytanie. Mam nadzieje, że autor tematu się nie obrazi za podpięcie pod jego wątek.

Mam znajomego, który często przylatuje do USA do brata i pracuję nielegalnie. Skacze po dachach (Battery Park, NYC) i twierdzi, że dostaje za to 60-70$ za godzinę na kontrakcie państwowym. Wychodzi sporo ponad 100k $ rocznie. Czy mi się wydaję czy pomylił się o jedno zero w zarobkach? No dobra, góra 10-12$ za godzinę?

Jako że jestem związany z branżą lotniczą to powiem że gość trochę odleciał. Nie wiem czemu pomyślał że mogą mi zaimponować jego zarobki. Piszę to jako przestrogę dla Ciebie PaNiKa. Nie wiem dlaczego ale niektórzy wyznają zasadę "wszędzie dobrze gdzie nas nie ma" i opowiadają głupoty na temat swojego życia myśląc że tego nie sprawdzisz. Nie interesują mnie jego zarobki ale nie lubię być brany za idiotę.

I tak sie rodzi "American Dream"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie zarobki jak najbardziej sa mozliwe. Mam kuzyna w NY, ktory odbudowuje NJ po Sandy. Elektryk, elektronik, automatyk z zawodu, mlodziak kolo trzydziestki. Ma unijna prace I wiesza zyrandole za 70/h brutto.

Taka praca dla nielegalnego jest praktycznie niemozliwa bo ze wzgledu na jej wartosc sami pracownicy pilnuja zeby nikt bez papierow tam sie nie dostal. Jedyna mozliwosc to bardzo niesamowite wtyczki w tej robocie. Jednak raczej malo prawdopodobne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak fakt, ale jak w takich stanach jest traktowany PL papier, bo tego jeszcze nie miałem okazji nigdzie wyczytać.

Wiadomo, że bardziej patrzy się na odbyte kwalifikacje praktyczne, ale czy taki pracodawca po "rzuceniu" mu papierka na stół "Ukończenie Informatyka, magister, Politechniki Warszawskiej na specjalizacji xxx" nie stwierdzi, "co to ma być". Gdzie zapewne 90% ludzi nie wie, gdzie jest Warszawa, a co dopiero jakaś uczelnia, która może być traktowana u nas w sposób dobry, a tam będzie niczym.

Też tak myślałem, że i tam ludzie biorą kredyty, nie mniej jednak ostatnio natrafiłem na ciekawy artykuł/reportaż jakiegoś finansisty, czy agenta nieruchomości (nie ważne, nie pamiętam).

Opisał on tam w drobnym stopniu naszą gospodarkę i poziom życia na podstawie nieruchomości.

Rzekomo za kupienie u nas w centrum WWA kawalerki (jako że drogie są wnioskuję coś koło 400 k zł), można na Manhattanie wybudować sobie dom jednorodzinny (nie mylić z Villą, twierdzą, zamkiem,czy coś w ten deseń).

Z tym papierem to zalezy. Ktos moze Ci "uwierzyc" na slowo i wezmie Twoje wyksztalcenie tak, jak jst napisane w CV i da ci szanse sie wykazac. Ale moze byc tak, ze bedziesz musial swoj dyplom ewaluowac i okaze sie, ze jest niewiele wart, bo choc w Polsce nasz magistra to w Ameryce bedzie ci brakolwalo sporo kredytow i spadniesz do licencjata.

Co do wybudowania domu na Manhattanie...Zastanowi sie i pomysl logicznie... Zobacz sobie ile sa warte mieszkanka (Celowo napisalam mieszkanka) w NYC i wtedy sam odpowiedz sobie na pytanie, czy to byloby mozliwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam do Was jedno małe pytanie. Mam nadzieje, że autor tematu się nie obrazi za podpięcie pod jego wątek.

Mam znajomego, który często przylatuje do USA do brata i pracuję nielegalnie. Skacze po dachach (Battery Park, NYC) i twierdzi, że dostaje za to 60-70$ za godzinę na kontrakcie państwowym. Wychodzi sporo ponad 100k $ rocznie. Czy mi się wydaję czy pomylił się o jedno zero w zarobkach? No dobra, góra 10-12$ za godzinę?

Jako że jestem związany z branżą lotniczą to powiem że gość trochę odleciał. Nie wiem czemu pomyślał że mogą mi zaimponować jego zarobki. Piszę to jako przestrogę dla Ciebie PaNiKa. Nie wiem dlaczego ale niektórzy wyznają zasadę "wszędzie dobrze gdzie nas nie ma" i opowiadają głupoty na temat swojego życia myśląc że tego nie sprawdzisz. Nie interesują mnie jego zarobki ale nie lubię być brany za idiotę.

Nie wiem jak jest w NYC, ale tu w Phoenix takie zarobki dla kogoś bez licencji i legalnych papierów po prostu NIE istnieją. Po dachach owszem, skaczą nielegalni... ale płacą im głównie tak, jak powiedziałeś w granicach $10-12. A jak takiemu powiedzmy, że noga się podwinie i ma jakiś wypadek, to jest jest nieciekawie (brak ubezpieczenia). Ja stawiałabym na to, że więcej tu fantazji, niż rzeczywistości co do zarobków.

Jak to Judge Judy mawia: Sounds too good to be true, it probably is! ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do tych 180 dni,nie masz zakazu wjazdu .

ale Twoja wklejka-wiza w paszporcie nie jest wazna i teraz czy zdobedziesz nowa wklejke do paszportu szybko i milo?

podobnie bedzie na granicy.

sa takie osoby ze dostaja wize turystyczna,nie maja nic na granicy tylko czy to jest wiekszosc?

Czyli przekraczając te magiczne 180 dni na wizie turystycznej o kolejne x dni, nie przekraczające tych kolejnych 180 czyli suma sumarów 359 dni mogę normalnie wyjechać, po czym po pół roku normalnie wjechać na teren USA?

I o co chodzi z tą wklejką w paszporcie?

Po dostaniu vizy dostaję jakiś papier/dokument czy wymienioną przez Ciebie wklejkę do paszportu? Traci ważność? Czyli wklejka dająca możliwość wjazdu do USA na x lat, jest "wygaszana"?

W tym poście: http://forum.usa.inf...szawa/?p=193839 napisałem, że w przypadku przekroczenia pobytu do 180 dni nie ma zakazu, ale...! pozostaje ślad w systemie, że wyjechałeś z przekroczeniem wizy i choć zakazu nie ma, przy następnym wjeździe może wyjść to na jaw i możesz zostać cofnięty do Polski.

Kolejna kwestia. 6 miesięcy to jest maksymalny okres na jaki możesz dostać zgodę na lotnisku przy wjeździe. Na ogół padają pytania, co, jak , na ile, gdzie, do kogo? Po tym urzędnik decyduje, czy da ci 6 miesięcy, czy dwa tygodnie, itd!

Hmmm czyli przekraczając 180 dni, nie ma zakazu kolejnego wjazdu za x czasu na teren USA? Wedle tego Twojego "taryfikatora" maksymalne "wydłużenie" pobytu bez konsekwencji to do 180 dni?

I teraz to co boli mnie najbardziej. Jak przekonać urzędnika, żeby dał mi wizę na 6 miesięcy? To się zaznacza podczas wypełniania wniosku, czy bezpośrednio podczas rozmowy z konsulem?

Tak na logikę, jakie argumenty musiałbym rzucić urzędnikowi, który zobaczy 20 letniego chłopaka, ubiegającego się o wizę turystyczną, najlepiej na pół roku, nie mającego żadnej rodziny na terenie USA? Jakim argumentem mogę, go przekonać? "Proszę Pana trochę pomieszkam, trochę pozwiedzam, odkładałem na ten wyjazd od x lat", a na dowód potwierdzenia rzucić mu x k $ na stół?

Zakaz "się uruchamia" w momencie twojego wyjazdu / przekroczenia granicy.

Czyli sankcję są dopiero po powrocie z USA do PL?

I jak człowiek dowiaduje się o nałożonej mu karze?

Zostaje wezwany gdzieś? Czy po prostu przy następnej próbie cofnięty na lotnisko?

I jak to jest z tą wizą? Kiedyś słyszałem, że wiza turystyczna jest ważna 10 lat, ale możliwość pobytu to pół roku? Czyli pół roku tu, pół roku tam, pół roku tu, pół roku tam? Czy po prostu ktoś wprowadził mnie w błąd?

Dupa jesteś! (nie odbierz tego jako hejt) :)

Ja mam 42 lata! :)

Luuuźno, Twoje opinie i tak traktuję, jako "wiedzę obiecaną", która jest mi na ten moment mega potrzebna, także bez zbędnej spiny ;)

No i za to podziwiam, że mając już trochę wiosen za sobą zdecydowałeś się na powrót do życia tam. Zwyczajnie w mentalności polaków, wyjawia się zwykła niechęć spowodowana lenistwem.

Oczywiście, wszystko zależy czy pchasz się w niebezpieczne miejsca, czy jesteś myślącym, rozsądnym człowiekiem, który dobrze wie, jak dbać o swoje bezpieczeństwo.

Wiadomo nie ma co szarżować, nie będąc u siebie w mieście (tu w PL), a co dopiero w innym kraju.

To społeczności pseudo "patologicznej" się nie zaliczam, nie mam nałogów, nie palę, nie piję, w sumie nie imprezuję, więc nie spodziewam się natłoku głupoty z mojej strony. Nie mniej jednak, jak każdy wie sytuacja losowa, to coś co trzeba mieć na uwadze.

I co rozumiesz przez kwestie bezpieczeństwa? Wychodzić z domu tylko do zachodu słońca, bo potem to tylko z nożem przy sobie, kamizelką kulo odporną? Wybacz, za absurdalne pytanie teoretycznie, ale strasznie mnie to ciekawi, czego "turysta" może się obawiać.

Znajomości w końcu byś sobie znalazł, przyjaciół również, rodzinę pewno też. Praca - przy dobrych staraniach też byś miał. Legalność - NIGDY, po za jednym, jedynym wyjątkiem - ślub z obywatelem/ką. No, chyba, że tak ja, wyjedziesz, odczekasz zakaz, wylosujesz GC i wtedy już bez problemu.

Jasne, jasne, wszystko przychodzi z czasem. Ale to jest taki "zimny start". Porównując to do pracy ciepłego i zimnego silnika samochodowego. Ruszając z miejsca na ciepłym rozgrzanym silniku, jedzie się przyjemniej, więcej można od niego na samym początku wymagać, na zimnym nie za bardzo. Mniej więcej tak porównuje swoją sytuację tam. I chociaż jeżeli szczęście i los pozwoli wyjechać tam w przewidzianym przeze mnie terminie z przyjacielem, który ze mną jedzie to i tak obawy są. Najgorsze są początki, jak w każdej dziedzinie. Człowiek uczy się, uczy, poznaje, a doświadczenie, pewność siebie i "start" w danej dziedzinie przychodzi z czasem. Tak samo ja to widzę, że mając x oszczędności będę w stanie utrzymać się przez x miesięcy powiedzmy, to nie znajdę tam pracy nawet na te 2-3 miesiące przy zmywaku w restauracji czy coś w ten deseń.

W przypadku przekroczenia pobytu o jeden dzien wiza jest automatycznie uniewazniana i nastepnego wjazdu nie ma.

No to sprzeczna informacja co do kolegi wyżej?

To wymieniony przez kolegę "taryfikator" nie obowiązuje?

Człowiek przekroczy możliwy pobyt o marne kilka dni nawet i już z automatu żegna się z krajem USA na zawsze?

Różnie to bywa przyczyny losowe, samolot, zła pogoda, sprawy u rodziny (jeżeli się u niej mieszka), no cokolwiek.

Kończąc ten post, znów z góry przepraszam, że temat ucichł z moich wypowiedzi na te kilka dni.

Masa pracy, szkoła, inne zajęcia, nie mam ostatnio czasu zajrzeć tu, przeczytać i co najważniejsze wyskrobać coś z sensem do was w temacie pomocy i informacji o USA.

Także wybaczcie i zapraszam do dalszej dyskusji/wypowiedzi/pomocy.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy przekroczeniu pobytu o jednej dzień tracisz wize i on ile formalnie nie masz bana to w praktyce następnej turystycznej nie dostaniesz. Przy przekroczeniu 180 dni i roku nielegalnego pobytu dostajesz bana i wtedy nawet wizy imigracyjnej nie dostaniesz - np takiej wylosowanej w loterii . wszystko się zgadza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja za tą Polską z której tak bardzo chcesz uciec, tęsknię. Podoba mi się w Ameryce, ale nie mieszkam tutaj bo nie podobało mi się w Polsce. Jestem dumna z mojego pochodzenia a wyemigrowałam z powodów sercowych... Trochę mi przykro jak tak czytam ile złego już masz do powiedzenia na temat kraju w którym się urodziłeś a masz tylko 20 lat i dopiero zaczynasz dorosłe życie. Rozumiem, że marzy Ci się Ameryka, ale tak jak wiele osób pisało wcześniej: bez wykształcenia i nielegalnie, w kraju w którym jesteś nie u siebie, będzie Ci się żyło bardzo ciężko. Zanim cokolwiek postanowisz bardzo dokładnie to przemyśl. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja glownie tesknie za rodzinka, fajnie by bylo wpasc do mamy na obiad, pomoc jej wybrac nowe plytki do lazienki, odebrac bratanice ze szkoly, bo ktos musi zostac w pracy dluzej lub cos wyskoczylo. Ogolnie kraj jak kraj, czuje sie obecnie bardziej u siebie tutaj niz w PL, ale czesto od znajomych slysze, ze najlepsza decycje jaka podjelam to wyprowadzajac sie z PL, bo tam sie nie da zyc. Cos chyba w tym musi byc, ze wszyscy chca uciekac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...