SuperTraveller Napisano 4 godziny temu Zgłoś Napisano 4 godziny temu To ciekawe jak odmienne są opinie na ten temat osób nie mieszkających w Polsce od tych które tutaj obecnie przebywają. Marny stan systemu opieki zdrowotnej to w tej chwili jeden z głównych tematów politycznych. Radzę nie chwalić leczenia na NFZ w rozmowach z osobami które mają z tym tematem do czynienia na co dzień bo was zjedzą. W mojej okolicy na urologa musiałbym czekać obecnie ponad rok, tak samo na gastrologa. W związku z tym leczę się prywatnie i wywaliłem już tysiące złotych z własnej kieszeni. Jedna wizyta i ciach 300 złotych się należy, na wizycie zlecone jakieś badanie i kolejne kilkaset złotych leci, później kolejna wizyta z wynikami i znów 300 dla lekarza... Do tego leki, dojazdy... O brakach kadrowych chyba nawet nie muszę wspominać? Naprawdę, to jest jeden z ostatnich obszarów które można bronić w tym kraju... Cytuj
kzielu Napisano 3 godziny temu Zgłoś Napisano 3 godziny temu 2 hours ago, mola said: To, że w systemie amerykańskim nie czeka się na wizytę u specjalisty to mit, który wielokrotnie musiałam prostować w rozmowach z polskimi znajomymi. W USA badanie na cito może być zlecone na za miesiąc. Zalogowałam się do naszej lokalnej służby zdrowia i pierwsze wolne terminy u niektórych specjalistów są na marzec. Wymiana biodra to oczekiwanie co najmniej 6mcy, jeśli bardzo boli to może się uda w miesiąc albo dwa. Może w większych miastach jest lepiej, ale im bardziej prowincja tym gorzej z dostępem do lekarza, nawet rodzinnego. W USA ogólnie brakuje lekarzy i pielęgniarek, z ostatnimi zmianami będzie tylko gorzej - opłaty za wizy H1, ograniczenie federalnych pożyczek na studia pielęgniarskie, cięcia w wydatkach na Medicare - wszystko sprawi, że personelu będzie mniej. U nas w mieście właśnie się jeden z dwóch szpitali zamknął. ^^^ Dokladnie. Dodatkowo poza miastami (aka posrodku niczego - czym jest praktycznie wiekszosc kraju) to juz w ogole jest wyjatkowo marnie jezeli chodzi o dostepnosc nawet najbardziej podstawowej opieki zdrowotnej - w tej chwili powstaja dziesiatki roznych urgent cares ktore praktycznie ta opieke w jakims stopniu zapewniaja i sa jakims podejrzanym mechanizmem dofinansowywane przez rzad federalny (szczegolow nie znam ale moge sie dowiedziec) po to zeby w ogole istnialy i nie bylo rejonow gdzie w promieniu 200 mil nie ma zupelnie niczego (oczywiscie dofinansowanie jest tylko zeby placowka istniala, placic trzeba jak wszedzie indziej). Niektore miejsca wprowadzaja subskrypcje po to zeby w ogole do lekarza mozna bylo przyjsc. Wizyty u endokrynologa to zwykle terminy na miesiace do przodu. O mental health w ogole nie ma co gadac bo dostepnosc zerowa. Cytuj
katlia Napisano 2 godziny temu Zgłoś Napisano 2 godziny temu (edytowane) 10 minutes ago, kzielu said: Dodatkowo poza miastami (aka posrodku niczego - czym jest praktycznie wiekszosc kraju) to juz w ogole jest wyjatkowo marnie jezeli chodzi o dostepnosc nawet najbardziej podstawowej opieki zdrowotnej No fakt, ja nigdy nie mieszkalam z daleka od duzego miasta. Napewno jest inaczej dla was na "posrodku niczego." Ja mam jakies 6 szpitali pod reka plus szkole medyczna, plus jeden z najwiekszych medical research centers w tej calej czesci kraju. Jest nawet pewna konkurencja miedzy nimi wiec jakosc tez jest OK. (Ale tez mamy te male urgent care.) Edytowane 2 godziny temu przez katlia Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.