Paulina_89 Napisano 28 Lipca 2015 Zgłoś Napisano 28 Lipca 2015 Probowalas to jakos wyjasnic? odpisalam office'owi, ze to niemozliwe, ze to ja. Moze to inny sąsiad Ja w sumie sama tez pisalam kilka donosów na sasiadow, ktorzy juz tu na szczescie nie mieszkaja. Jedni sasiedzi mieli psa, jako jedyni w tej czesci budynku i nie chcialo im sie go wyprowadzac. Na osiedlu jest nakaz zbierania kup po swoim psie, a poniewaz szanownym leniwcom nie chcialo sie wyjsc z tym psem, to go tylko wypuszczali za dzrwi i jak pies skonczyl biznes to wracal pod drzwi i piszczal.... No to pies walil kupe gdzie popadło - na schody, na wycieraczke sasiadow, na chodnik przed budynkiem itp. Inna sasiadka zostawiala pety na klatce schodowej, bo w apartamentach nie mozna palic, a oni nie mieli balkonu ani patio, wiec wychodzili na klatke jarac, no to strzelilam foto petow lezacych kolo ich drzwi i wyslalam do office'a. Mieszkamy na najladniejszym osiedlu w promieniu kilkunastu mil i nie mam pojecia jak mozna wybrac ladne osiedle i potem na nim syfic. Tych sasiadow, ktorych pies by nas zasral gdyby sie nie wyprowadzili brzydzilabym sie nawet dotknac. Przez kilka tygodni kupe od swojego psa mieli na swojej wycieraczce i jakby jej nie zauwazali lol... Skoro komus g... nie przeszkadza, to pewnie rak tez nie myja... błe Cytuj
lochraven Napisano 28 Lipca 2015 Zgłoś Napisano 28 Lipca 2015 Nasze pierwsze mieszkanie w VA było na piętrze, i akurat trafiliśmy na zdewociałą parę staruszków pod nami, masakra. Babie kosmicznie przeszkadzało to, że nasza 2,5 letnia wtedy córka biega po korytarzu. Brała za to odwet i jak tylko usłyszała, że tupanie ustało (wiedziała, o której m/w kładziemy córkę do łóżka na noc bo byliśmy w tym bardzo regularni) zaczynała od razu napierdalać gospel i do tego wydzierać się 'oh lord! oh lord!', Oczywiście czasami do nas przychodziła i mówiła, że jest za głośno, ale w bardzo obłudny sposób, bo przynosząc jakieś jedzenie dla małej (jakiś totalny syf w puszkach którego i tak byśmy jej nigdy nie dali). Skończyło się na tym, że musieliśmy iść do biura i poprosić o transfer do innego mieszkania nie na piętrze. Cytuj
Paulina_89 Napisano 28 Lipca 2015 Zgłoś Napisano 28 Lipca 2015 Wow, widzę, że niezależnie gdzie na świecie, sąsiedzi są tak samo uciążliwi Ja nie zapomne jak podczas jednej z moich pierwszych nocy w US - zwiedzałam NY i spałam u znajomej w okolicach Bushwick - obudziła mnie kłótnia on vs ona, oboje groziło sobie zabiciem, pobiciem, nożami... ja nie trzymam z sasiadami z mojej czesci budynku. Mam znajomych w innych czesciach osiedla Z ludzmi sie dobrze zyje jak sa dalej niz za sciana Cytuj
SuperTraveller Napisano 28 Lipca 2015 Zgłoś Napisano 28 Lipca 2015 Brała za to odwet i jak tylko usłyszała, że tupanie ustało (wiedziała, o której m/w kładziemy córkę do łóżka na noc bo byliśmy w tym bardzo regularni) zaczynała od razu napierdalać gospel i do tego wydzierać się 'oh lord! oh lord!' A już myślałem, że waliła miotłą w sufit Cytuj
Gość Napisano 28 Lipca 2015 Zgłoś Napisano 28 Lipca 2015 Ja póki co nie miałam większych problemów z sąsiadami. Moi obecni sąsiedzi są jakoś mało towarzyscy i poza "dzień dobry" tu i tam, nie rozmawiamy Za to w poprzednim mieszkaniu, mieliśmy takiego jednego sąsiada. Mlody facet. Mieszkał sam. Zamieniliśmy z nim może ze dwa słowa. A tu któregoś wieczora nagle puka do drzwi i pyta czy jedno z nas by mu może nie (za przeproszeniem) nasikało do słoiczka, bo musi oddać nowemu pracodawcy próbkę moczu do testu na obecność narkotyków Grzecznie odmówiliśmy... Cytuj
andyopole Napisano 29 Lipca 2015 Autor Zgłoś Napisano 29 Lipca 2015 Tu gdzie teraz mieszkam jest OK. Po jednej stronie samotna pani doktor okulistka. Nie wadzi nikomu, nie odpowiada na dzień dobry. Czasem młóci jakies gry bo mi basuje za sciana. Po drugiej samotna pani z 10 letnim synkiem i zmieniającymi się od czasu do czasu "wujkami". Sympatyczna, podlewamy sobie nawzajem kwiatki w razie wyjazdu, kiedyś przez tydzień miałem klucze do ich domu bo opiekowaliśmy się ich mini pieskiem. Od czasu gdy wzialem ja do tymczasowej pracy do mojej firmy i zarobila sobe dość przyzwoicie jest dobra kumpela. Naprzeciwko mamy samotna, starsza Pania, która ma klucze od naszego domu Wczoraj zaniosłem jej pojemnik zupy grzybowej i kawal ciasta ze sliwkami bo w piątek "zlapala mnie" na tym ze wyjezdzajac do pracy zostawiłem otwarty garaz. Poszla i zamknela a wiec takich sasiadow mieć to przyjemność. Chociaż piec lat temu wyprowadziliśmy się z apartamentow to do dziś wspominamy... nie było lekko chociaż apartamanty przyzwoite, nie jakies pueblo z dykty ale dalo się zauwazyc jak w ciągu dwóch lat szybko schodzi "na psy", zaczelo się wrowadzac dziwne towarzystwo, podejrzewam ze to kwestia zlego zarzadzania. Cytuj
KaeR Napisano 29 Lipca 2015 Zgłoś Napisano 29 Lipca 2015 Ja póki co nie miałam większych problemów z sąsiadami. Moi obecni sąsiedzi są jakoś mało towarzyscy i poza "dzień dobry" tu i tam, nie rozmawiamy Za to w poprzednim mieszkaniu, mieliśmy takiego jednego sąsiada. Mlody facet. Mieszkał sam. Zamieniliśmy z nim może ze dwa słowa. A tu któregoś wieczora nagle puka do drzwi i pyta czy jedno z nas by mu może nie (za przeproszeniem) nasikało do słoiczka, bo musi oddać nowemu pracodawcy próbkę moczu do testu na obecność narkotyków Grzecznie odmówiliśmy... Moze jakbyscie spelnili sasiedzki obowiazek, to by mu w pracy wyszlo, ze jest w ciazy? Poza tym musicie uczciwie wygladac skoro zalozyl, ze nie lubicie sobie blanta wypalic lub wciagnac kreske od czasu do czasu. Cytuj
Paulina_89 Napisano 29 Lipca 2015 Zgłoś Napisano 29 Lipca 2015 Poza tym musicie uczciwie wygladac skoro zalozyl, ze nie lubicie sobie blanta wypalic lub wciagnac kreske od czasu do czasu. o tym samym pomyslalam U mnie nie ma stałych sąsiadów. Bywa, że ludzie wprowadzają się na miesiąc czy dwa. Ja już od prawie 3 lat jestem na tym osiedlu, wiec roze rzeczy widzialam... opowiadalam juz o goownianych sasiadach, mielismy tez jednego, co chyba biegal po calym mieszkaniu za swoją żoną/dziewczyna, bo caly czas slyszelismy jak on biegnie, a ona piszczy i rechocze z byle czego mieszkali nad nami. Pozniej byla ta od petów Kiedy moi rodzice byli u mnie, peciara przyszla do mojej mamy, bo widziala, ze mama tez poszla palic na klatce i wydębiła od niej papierosa Tak sobie myslelismy, ze moze lubila tez wypic, bo glos miala "przechlany" i na drugi dzien widzielismy ja ciut wstawiona jak lata po parkingu w bikini (mamy basen i zazwyczaj tam ludzie sie obnazaja, zazwyczaj jak schodza z basenu, to cos na siebie zakladaja ) Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.