Skocz do zawartości

Wiza Turystyczna Dla Rodziny


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Witam

Około 25 lat temu znajomy ojca wyemigrował do USA. Obecnie poza polskim obywatelstwem ma również amerykańskie. W tym czasie nigdy nie wrócił do Polski. Ojciec ma z nim wyłącznie kontakt telefoniczny. Co jakiś czas kontaktują się telefonicznie. W przyszłym roku ojciec myślał nad wyjazdem w odwiedziny do niego do Chicago. Ojciec chcę odwiedzić znajomego i jego rodzinę oraz przy okazji pozwiedzać. Na wyjazd chcę zabrać mnie i matkę. Nikt z nas nigdy wcześniej nie był w USA i nie ubiegał się o jakąkolwiek wizę. Rodzice podróżowali tylko po Europie (Hiszpania, Włochy, Grecja) i po Azji (Egipt, Izrael). Ja tylko po Europie. Rodzice nie znają w ogóle języka angielskiego a ja znam na poziomie około B2. Matka ma własną działalność, ojciec jest rencistą a a ja pracuję w prywatnej firmie. Na początku roku chcielibyśmy starać się o wizę. Mając taki "background" chciałbym się zapytać czy jest sens ubiegać się o wizę turystyczną. Wyjazd trwałby nie dłużej niż 2 tygodnie, bo tyle urlopu chcę sobie na ten cel maksymalnie przeznaczyć. Ponadto możemy liczyć na zaproszenie ze strony obywatela USA - znajomego ojca. Nikt z nas nie planuje zostać dłużej i pracować nielegalnie. Chodzi wyłącznie o cel turystyczny. Jakich pytań podczas rozmowy z konsulem można się spodziewać w takiej sytuacji? Czy jadąc w trójkę idzie się "obronić" w ambasadzie co do rzeczywistego celu wyjazdu?

Napisano

Zaproszenie do niczego nie jest Wam potrzebne.

A co do szans... Postarajcie się i zobaczycie. Nikt Wam tu nie odpowie, żę na 100% nie dostaniecie lub dostaniecie.

Musicie po prostu spróbować.

Napisano

Zaproszenie sobie odpusc. Ja tez bym sobie odpuscila wpisywanie tego znajomego we wniosku, bo jak bardzo czesto na forum mozna przeczytac, ludzie wpisuja niewiadomo kogo, a potem dostaja odmowy. ;>

Napisano

Kolezanka Ilon ma absolutną rację. Takie sprawy ze "znajomymi", ciotką, kuzynem, siódmą wodą po kisielu natychmiast podpadają pod paragraf "podejrzane".

Takze dla mnie. Mieszkając za granicą i zarabiając nawet najlepsze pieniądzę, nie wierzę, ze ktoś stoi w progu i wygląda przyjazdu "zaproszonych" znajomych, tym bardziej tych nie widzianych od czasu wczesnego Jaruzelskiego....

Napisano

Mój tata jechal w 1976 roku do NYC do swojego stryja, którego nie widział nigdy w zyciu ponieważ ten wyjechal z Polski (a wlasciwie Austro-Wegier) jeszcze przed pierwsza wojna swiatowa.

Napisano

Moi rodzice mieli podobny background i wizę dostali bez szemrania. Musieli mnie wpisać jako rodzinę. Znajomego sobie odpuścić.

Napisano

Mój tata jechal w 1976 roku do NYC do swojego stryja, którego nie widział nigdy w zyciu ponieważ ten wyjechal z Polski (a wlasciwie Austro-Wegier) jeszcze przed pierwsza wojna swiatowa.

To bardzo budująca historia, i takie sytuacje na pewno tez się zdarzają. Trzeba sobie jednak zdawac sprawę, ze w dzisiejszych czasach odbiór takiej narracji będzie raczej negatywny, zwłaszcza jeśli mowa o znajomych. Raz, ze przez taki właśnie "łańcuszek" rodzinno-towarzyski zazwyczaj zjezdzają ludzie którzy turystami nie są, a dwa - róznice kulturowe. Środkowoeuropejskie, czy tez słowniańskie podejście do rodziny często bardzo rózni się od tego jak to widzą indywildualistyczni Amerykanie i taka bezinteresowna gościnnosc będzie budzic zrozumiałe podejrzenia.

Napisano

Padnie pytanie kto to jest dla Was i kiedy się widzieliście ostatnio bo takie pytanie może być.

Nie każę Wam kłamać bo czasami po zachowaniu widać ze coś nie gra a Wy możecie mieć np 2-3 min rozmowy.

Napisano

W ogole zauwazylam taka tendencje przy turystycznych ze im bardziej oszczędny w słowach jesteś tym masz większe szanse (a ze mnie jest gaduła). Na Waszym miejscu odpowiadalabym jedynie na zadane pytania nie dodawając nic od siebie. We wniosku wpisać wyjazd turystyczny i podać jakikolwiek hotel. Na pytanie o cel odpowiedzieć turystyczny. Na pytanie co będziecie zwiedzać podać kilka miejsc ktore zamierzacie zobaczyć, jakies atrakcje turystyczne. Nie wspominać o znajomych. Jak zapyta czy macie jakis relatives w USA mowić nie. Krótko zwięzle i na temat, uśmiech i luz i bedzie ok, background macie dobry o ile mówisz prawdę. Najważniejsze nie starać sie "zaprzyjaźnić" z konsulem, nie dodawać nic od siebie za bardzo, bo to jest roznie odbierane. Taka mała anegdota z własnej obserwacji: moj chłopak ktory jest Amerykaninem zawsze mi powtarza, ze za duzo gadam bo tutaj kazdy chce "know your business". Niby sie uśmiechają, sa przyjaźni ale jak na chłodno przeanalizujesz pytania jakie ci zadają to zobaczysz ze kazdy chce wiedzieć o tobie jak najwiecej, niewiele mowiac o sobie. Czesto pózniej wszyscy juz w danym kręgu wiedza o tobie cos, co powiedziałeś jednej osobie. Nie wiem, moze po prostu natrafiam na takich ludzi ale takie sa moje spostrzeżenia, uczę sie tutaj powściągliwości najprościej rzecz ujmując.

Napisano

Mała uwaga. Jesli juz posłuchasz rad podanych ci, tzn zeby nie wspominać o "jakimś znajomym", to pamiętaj zeby nie strzelić byka na granicy. O czym mowię? Czyj adres jest podany jako adres noclegu? Wujka/cioci itp. Aha... Spora szansa na lot powrotny w ciagu 24h...

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...