Skocz do zawartości

Wyjazd do USA do narzeczonego


anituHa

Rekomendowane odpowiedzi

nie ma prawa 30/60 tylko "zasada 30/60" - wiecej:

http://foia.state.gov/masterdocs/09fam/0940063N.pdf strony 5,6,7

Nie wiem, jak inni, ja sie zgadzam z Jackie - klamstwo ma krotkie nogi i naprawde trzeba byc w tym dobrym,zeby sie glupio nie wkopac przez czysty przypadek. Mnie byloby naprawde ciezko udowodnic cokolwiek, gdyz albowiem poniewaz, moj narzeczony przyjechal tu na stypendium; mozna pokombinowac, wyjechac na turystycznej i potem tlumaczyc urzednikowi,ze np - nie mialo sie zamiaru pozostania w chwili przybycia i np pojechalo sie tylko poznac rodzine, bo - zalozmy - poczatkowo (czyli w chwili decyzji o jaka wize wystapic) - plany byly inne i chcieliscie pobrac sie w polsce - no mozna i tak; ja chyba sie za duzo naczytalam,ale po drodze zaczelam sie zastanawiac, co bedzie juz po tym slubie? zmiana statusu to nie zmiana wizy- mozna czekac na zmiane statusu na miejscu,ale dalej jest sie na turystycznej -czy sie myle?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 46
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
nie ma prawa 30/60 tylko "zasada 30/60" - wiecej:

http://foia.state.gov/masterdocs/09fam/0940063N.pdf strony 5,6,7

Gwoli ścisłości, przeczytaj DOKŁADNIE co tam jest napisane :P To co napisała Karina - to może wzbudzić podejrzenia, natomiast nie jest tak że automatycznie uważa się taką osobę za łamiącą prawo imigracyjne i odmawia jej przyznania GC.

Mnie byloby naprawde ciezko udowodnic cokolwiek, gdyz albowiem poniewaz, moj narzeczony przyjechal tu na stypendium; mozna pokombinowac, wyjechac na turystycznej i potem tlumaczyc urzednikowi,ze np - nie mialo sie zamiaru pozostania w chwili przybycia i np pojechalo sie tylko poznac rodzine, bo - zalozmy - poczatkowo (czyli w chwili decyzji o jaka wize wystapic) - plany byly inne i chcieliscie pobrac sie w polsce - no mozna i tak; ja chyba sie za duzo naczytalam,ale po drodze zaczelam sie zastanawiac, co bedzie juz po tym slubie? zmiana statusu to nie zmiana wizy- mozna czekac na zmiane statusu na miejscu,ale dalej jest sie na turystycznej -czy sie myle?

Nie, od chwili zatwierdzenia przez USCIS papierów ma się status "oczekującego na zalegalizowanie stałego pobytu".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie ma prawa 30/60 tylko "zasada 30/60" - wiecej:

http://foia.state.gov/masterdocs/09fam/0940063N.pdf strony 5,6,7

Nie wiem, jak inni, ja sie zgadzam z Jackie - klamstwo ma krotkie nogi i naprawde trzeba byc w tym dobrym,zeby sie glupio nie wkopac przez czysty przypadek. Mnie byloby naprawde ciezko udowodnic cokolwiek, gdyz albowiem poniewaz, moj narzeczony przyjechal tu na stypendium; mozna pokombinowac, wyjechac na turystycznej i potem tlumaczyc urzednikowi,ze np - nie mialo sie zamiaru pozostania w chwili przybycia i np pojechalo sie tylko poznac rodzine, bo - zalozmy - poczatkowo (czyli w chwili decyzji o jaka wize wystapic) - plany byly inne i chcieliscie pobrac sie w polsce - no mozna i tak; ja chyba sie za duzo naczytalam,ale po drodze zaczelam sie zastanawiac, co bedzie juz po tym slubie? zmiana statusu to nie zmiana wizy- mozna czekac na zmiane statusu na miejscu,ale dalej jest sie na turystycznej -czy sie myle?

To co piszesz to nie jest prawo, to jest rzekoma wytyczna dla urzednikow, ktorzy jesli wiedza, ze cos jest nie tak, a nie maja sie czego czepic to moga, ale nie musza, przyczepic sie do tego co robilo sie w USA po wlocie do tego kraju. Poniewaz nie jest to prawem to mozna to podwazyc. I zeby wytlumaczyc Ci bardziej jasno: jak jestem kilkanascie lat prawnikiem tak nigdy nie spotkalam sie aby ktokolwiek w USCIS powolywal sie na jakas zasade 30/60. Dlaczego? Proste - wtedy trzeba by udowodnic, ze dana osoba miala zamiar przekroczyc prawo juz na samym poczatku i powolac sie na rzekoma zasade 30/60. Aby cos takiego zrobic trzeba sprawe skierowac do immigration court gdzie IJ bedzie mial niezly ubaw, bo nawet poczatkujacy adwokat jest w stanie powiedziec, ze "Prosze Sadu, moj klient naprawde kocha swoja zona, pobrali sie, a to, ze zona ma obywatelstwo USA nie moze bc powodem aby wmawiac mojemu klientowi, ze zawarl zwiazek malzenski dla innych celow niz prawdziwe malzenstwo badz wjechal z innym zamiarem niz turystyczny itd. itp." Po zcym sedzia sie pyta: Czy Pan naprawde kocha zone? Czy Pani kocha meza? Charges are dropped. Thank you, have a nice day. Dodatkowa sprawa jest fakt, ze sedzia moze automatycznie dac osobie permanent residence i oskarzony wbrew smialby sie z urzednika imigracyjnego...

Jesli ktos mysli, ze prokurator nie ma nic do roboty poza powolywaniem sie na jaks zasade, ktora nie ma mocy prawnej w czasie kiedy jest setki tysiecy spraw gdzie mamy: a) dobre/niezbite dowody przestepstwa imigracyjnego, :P dana osoba (oskarzony) moze zagrazac sploczenstwu badz/i krajowi, c) ktos naprawde przyznal sie do przestepstwa itd. - to trzeba miec duza wyobraznie. Mamy ludzi, ktorzy weszli na azyl religijny czy polityczny - maja deportacje badz sprawy jeszcze tocza sie w sadzie od nawet kilku lat; mamy zorganizowane grupy ktore za $$$ zalatwiaja sluby dla 'papierow'; mamy grupy przerzucajace ludzi przez granice; mamy udowodnione falszywe sponsorowania; mamy wreszcie wizy H1B gdzie tez zaczyna sie sprawdzanie i weryfikowanie pewnych danych, ktore delikatnie mowiac mijaja sie z tym co w aplikacji itd. I w tym calym natloku spraw, gdzie niektorzy czekaja po 7-12 miesiecy na rozprawe w sadzie imigracyjnym, prokurator bedzie mial nadmiar czasu aby czytac w czyichs myslach z jakim to zamiarem ktos wlecial do USA... Owszem, jesli widac, ze ktos popelnil przestepstwo, to sprawa jest jasna, ale nikt nie powoluje sie na rzekoma zasade 30/60 tylko na konkretny przepis prawny, ktory byl zlamany.

Jak sie nie ma klientow, to mozna ich sztucznie nagonic. Jak? Wmawiajac komus przerozne rzeczy.

Co do klamstwa, to Jackie ma racje. Nie jestem zdania, ze kazde klamstwo wyjdzie, bo nie ma chyba czlowieka, ktory nigdy nie sklamal. Urzad imigracyjny jest w stanie wiele rzeczy sprawdzic, ale nie wszystko i dowodem na to jest wiele spraw, ktore sa granted mimo, ze gdzies tam po drodze pojawily sie klamstwa.... Wiadomo tez, ze klamstwo klamstu nie jest rowne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jezeli chodzi o klamstwa jak juz zostal poruszony temat.. czy mozna sie przejechac na tym, ze powie sie ze jedzie sie do znajomych i sie wyprze, ze jednym z nich jest twoj chlopak a pozniej w odpowiedzi na inne pytania "wyda sie" ze sie jedzie do chlopaka?

i chodzi mi o wyjazd naprawde w odwiedziny - w celu poznania rodziny, znajomych, a nie w celu zawarcia malzenstwa.. ale kto mi uwierzy ze tak jest? czy lepiej jest powiedziec ze sie jedzie do znajomego w sensie "friend"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każda sprawa jest inna i nie sądzę żeby można było opracować wiarygodnej listy kłamstewek które na 100% przejdą albo na 100% kogoś pogrążą. Napiszę tak: znam osobiście udane małżeństwo, zawarte z miłości po niecałej 6 tygodniowej znajomości. Wzięliby ślub prędzej, ale prawo w Polsce wymagało miesięcznego oczekiwania pomiędzy złożeniem dokumentów w urzędzie a ślubem (nie wiem czy to się zmieniło). Tak więc nikt Ci nie powie że niemożliwa jest taka sytuacja: przyjeżdżasz do USA, poznajesz fajnego faceta, 2 dni później bierzecie ślub bo dochodzicie do wniosku że żyć bez siebie nie możecie.

Jako ciekawostkę podam takie coś: mój mąż mieszkał przez pewien czas w USA u znajomych, którzy kilka lat temu mieli interview - on obywatel, ona starała sie o GC. Pani starsza od pana o ponad 10 lat i wyjątkowo nieatrakcyjna pod względem fizycznym :) on na Mistera Universum się może nie nadaje, ale ma całkiem przyjemny wygląd. Małżeństwo nie było zawarte z miłości, ale i też nie dla papierów, klasyczne małżeństwo z rozsądku (oboje po tzw.przejściach, w wieku średnim). Na interview W OGÓLE nie robiono im problemów. Niezbadane są wyroki boskie :)

Inny przykład na to że nie ma reguł na to co się może stać podczas interview: mój brat i bratowa na interview przynieśli wyłącznie orginały dokumentów. Nie odrobili lekcji, nie wiedzieli co trzeba. Urzędnik skserował wszystko na miejscu, zatrzymał kopie, oddał orginały. Brzmi niewiarygodnie, a jednak to prawda :P Ale nie można uogólniać i twierdzić w związku z tym że zawsze tak będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jezeli chodzi o klamstwa jak juz zostal poruszony temat.. czy mozna sie przejechac na tym, ze powie sie ze jedzie sie do znajomych i sie wyprze, ze jednym z nich jest twoj chlopak a pozniej w odpowiedzi na inne pytania "wyda sie" ze sie jedzie do chlopaka?

i chodzi mi o wyjazd naprawde w odwiedziny - w celu poznania rodziny, znajomych, a nie w celu zawarcia malzenstwa.. ale kto mi uwierzy ze tak jest? czy lepiej jest powiedziec ze sie jedzie do znajomego w sensie "friend"?

Z wlasnego doswiadczenia: w podaniu o promese turystyczna, jako osobe, do ktorej lecialam wpisalam bez zadnego owijania swojego wowczas narzeczonego, obywatela USA. Wize dostalam bez zadnego problemu, latalam do niego wielokrotnie, na tydzien, na dwa, same krotkie wizyty, za kazdym razem urzednik imigracyjny w Stanach pytal mnie do kogo lece, na jak dlugo, itp.Zawsze mowilam prawde, ze do narzeczonego, nigdy nie bylo problemow, raz nawet uslyszalam od milego urzednika, ze szkoda, ze juz mam narzeczonego:) Osobiscie nie polecam wiec klamac, zwlaszcza bez powodu, bo kiedys gdzies tam mozna zapomniec i sie jakies stare klamstwo wyda. Juz jestesmy po slubie, czekam sobie w Polsce na zalatwienie wszystkich formalnosci zanim przeprowadze sie do Stanow do mojego ukochanego i powiem szczerze, ze czuje ogromny komfort psychiczny w trakcie jakiegokolwiek wypelniania papierow, czy przed interview, bo wszedzie pisalam i pisze prawde i nie musze zastanawiac sie czy oby na pewno tak pisalam gdzies tam?! Polecam prawde:) Powodzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzieki za wyjasnienia w sprawie "30/60":P bardzo mi pomogly; naprawde bylo to cos, czym sie przejelam (jak wszystkim,z reszta), czytajac o tym co sie stanie jesli... (i tu hipotetyczne sytuacje);znalazlam nawet caly artykul na ten temat - wiec zeby bylo "po bozemu" i zeby nikt nie mogl nam sie do niczego przyczepic, bo chcielibysmy byc juz w koncu razem i zaczac ukladac nasze zycie; strasznie to wszystko skomplikowane; nie chcielismy sie pobierac na turystycznej, bo nas zwyczajnie nie byloby na to stac (oczekiwanie = ja bez pracy+oplaty za wniosek etc,do tego A. ledwie co skonczyl studia,wiec pierwsza praca no i mnostwo innych przyleglosci)) -poza tym, mialam wiele rzeczy do zamkniecia tu,na miejscu; forum bardzo mi pomaga:) dziekuje,ze dzielicie sie swoja wiedza i doswiadczeniem, jest to dla mnie bezcenne, bo jestem nadal na poczatku tej drogi- dalej czekamy na K1 i oczywiscie to jeszczepare miesiecy potrwa. nie da sie odpowiedziec jednoznacznie na pytanie - "czy slub na turystycznej czy na K1"; kazdy przypadek jest totalnie inny i kazda para ma inna historie za soba.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...