Skocz do zawartości

Zuza007

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    466
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Zawartość dodana przez Zuza007

  1. Dziękuję
  2. Cześć, Czy miał z Was ktoś może do czynienia z sytuacją transportu prochów (po kremacji) do Polski? W moim przypadku chodzi o Kanadę, ale podejrzewam, że procedura jest podobna. Moja mama zmarła niespełna tydzień temu w Kanadzie. Mama zostanie skremowana ale pochówek w rodzinnym grobie będzie w Polsce. Nie chcemy angażować firmy przewozowej, mój brat, który na stałe mieszka w Kanadzie, chce przylecieć z mamą samolotem. Może ktoś z Was miał do czynienia z takim przypadkiem (albo zna kogoś kto przez to przechodził) i mógłby się podzielić doświadczeniami? Informacje na stronach są mało precyzyjne (czasami nawet sprzeczne)...
  3. Dokładnie, to nie chodzi o poglądy republikańskie, bo o różnicy w poglądach można by było mówić, gdyby po tej drugiej stronie stał prawdziwy polityk - tylko z innym programem. A nie jak to kizielu bardzo dyplomatycznie napisał "kandydat ekstremalny". Przy takiej alternatywie rozsądny wyborca republikański pewnie raczej zastanawia się nad wstrzymaniem od głosu...
  4. Hej, i jak wrażenia po debacie? Ja nie dotrwałam (jednak 03:00 a 21:00 to pewna różnica ), ale podobno Kamala wypadła lepiej?
  5. Na ceremonii ślubnej (w kościele - a nawet nie w kościele) w szortach, klapkach i plażowej sukience? No nie jest to moja bajka. Tym bardziej, że na imprezie stroje były już bardzo wyjściowe . No ale to chyba kwestia innego wychowania (i zwyczajów). I takiego trochę lekceważenia. Ale to moje zdanie.
  6. Może pani miała piękne buty, które tak jej obtarły nogi, że było jej już wszystko jedno ?
  7. Też byłam raz na amerykańskim weselu. Dla mnie największym szokiem było to jak ludzie byli ubrani na ceremonii ślubnej (ślub w kościele katolickim!). Ja rozumiem, że był lipiec i upiornie gorąco, ale większość ludzi w krótkich spodenkach, klapkach i plażowych sukienkach... No i to, że na samym ślubie była może 1/3 tych gości, którzy później pojawili się na weselu (czyli dokładnie odwrotnie niż w Polsce). Ja się uparłam, żeby kupić kwiatki dla Młodych, mój facet nie odważył się mi przeciwstawić i po ceremonii zostałam jak ten debil z bukietem róż z którym nie wiadomo było co mam zrobić. Między ślubem a imprezą było jakieś 4h przerwy. Sama impreza była fest (jedno z młodych z polskimi , drugie z irlandzkimi korzeniami). I jedzenia i picia - pod korek. No i trwało dosyć długo, My zwinęliśmy się koło 23;00 a impreza była w pełnym rozkwicie. Ciekawe doświadczenie kulturowe .
  8. No wiesz, teraz my możemy nie pokazywać telefonu (w świetle prawa, jeżeli nie mają nakazu), a oni mogą nie dać nam pozwolenie na pobyt (jak nie pokażemy telefonu). Bo z tego co rozumiem, oni nie muszą się tłumaczyć dlaczego nam tego pozwolenia nie dają (złe przeczucie wystarczy ). Ale może jestem w błędzie?
  9. To jest zastanawiające, że na Republikanów - którzy są przeciwni socjalnym programom - głosują ludzie, którzy (jako Ci biedni) najwięcej na socjalnym podejściu mogliby skorzystać. Ameryka mnie zawsze zaskakiwała...
  10. No wiesz, jednak dziwi mnie, jak kobieta może głosować na partię, której przedstawiciele biorą udział w konwencji założycielskiej organizacji która głosi - cytuję " Kobieta jako dobytek, nieco bardziej wartościowy od zwierząt, ale nadal jako własność mężczyzny, w dodatku bez prawa decydowania"?
  11. @mola - super fotki! Czy Devill's Tower to ta góra z "Bliskich spotkań trzeciego stopnia"?
  12. Potwierdzam, przekraczałam granicę z Kanadą (i z powrotem) 3 razy - samochodem. Nic dodatkowego nie było potrzebne (oprócz testu na Covid w czasie pandemii - 400$ od osoby!)
  13. Zaskakuje mnie ta bałwochwalcza miłość części amerykańskiego społeczeństwa amerykańskiego do Trumpa. Prymitywny, chamski, kłamliwy (i mogłabym tak mnożyć epitety). W tym momencie skazany za przestępstwo (i w perspektywie jeszcze kilka wyroków). Szczególnie zastanawia mnie jak jakakolwiek kobieta mogłaby na niego głosować. Ale biorąc pod uwagę, że kobiety są również wśród elektoratu Konfederacji (tej w Polsce ) to w zasadzie nie powinnam się dziwić...
  14. Specjalista z Europy wygląda na bardzo zadowolonego
  15. A ja dzisiaj z takim tematem - jak się okazało bardzo kontrowersyjnym. Na jednej z grup na FB pani namawiała do głosowania (Polonię) w wyborach do parlamentu europejskiego. Jak się zorientowałam mamy zbieżne poglądy polityczne, ale pozwoliłam sobie na refleksję, że mam mieszane uczucia, jeżeli chodzi o możliwość brania udziału w wyborach przez kogoś kto wyemigrował i w danym kraju nie mieszka. Pani poleciała wysokim "C" i uznała, że wyrażając swoje wątpliwości cytuję "naruszam jej prawa obywatelskie". A jakie Wy macie zdanie w tym temacie? Nie chodzi mi o to, czy osoby na emigracji powinny czy nie korzystać ze swojego prawa (z mojej perspektywy jak najbardziej - pod warunkiem, że głosują tak jak ja ), tylko czy w ogóle powinny takie prawa mieć? I nie ograniczam tego do Polski, tylko tak ogólnie sobie dywaguję. Bo taki emigrant, poprzez skorzystanie ze swojego prawa wyborczego, tak naprawdę decyduje o tym jak będzie wyglądało przez kolejne cztery lata życie w kraju, w którym nie mieszka. Upraszczając (bardzo), wybierze jakiegoś oszołoma a później siedzi na swojej werandzie w wypasionym domu gdzieś w pięknych okolicznościach przyrody sącząc pysznego drinka - a ja się musze z tym oszołomem męczyć .
  16. Myślę, że jedynie w Citizen Banku czegoś się dowiesz...
  17. Ale chodzi Ci o osoby pracujące w Stanach (i stąd zadajesz pytanie na tym forum), czy generalnie o ludzi z Gen-X ?
  18. Mi ważą - ale ja zawsze lecąc do Stanów mam bagaż nadawany, więc przy okazji każą mi wrzucić na wagę podręczny.
  19. Brussels nie leciałam, Austrian - linia jak linia, ani zła ani wybitnie dobra. Generalnie mogę powiedzieć, że wszystkie linie na trasie Europa-Stany są porównywalne. Wszędzie jednakowo ciasno i jednakowo podłe jedzenie . Różnice (na plus): 1, Turkish Airlines ma lepsze jedzenie i 2 bagaże 23kg w cenie biletu (tak przynajmniej było jak nimi ostatnio leciałam) 2. British Airways - bagaż podręczny (walizka kabinowa) ograniczony tylko rozmiarowo. Waga - ile Ci się uda upchnąć (teoretycznie max 23kg ale tyle to się raczej do małej walizeczki nie zmieści). U innych to max 8 lub 10 kg. Generalnie jakość jest niepowalająca, ale też bez przesady - tych parę godzin da się wytrzymać.
  20. Tylko pamiętajcie, żeby przez coś porządnego patrzeć - można sobie zrobić niezłe kuku. Kilka (naście) lat temu było w PL częściowe zaćmienie - kupiliśmy w robocie maskę spawalniczą () i wyszliśmy gromadką na dach naszego biura oglądać
  21. Premium Economy to nie tylko więcej miejsca na nogi - to również szersze siedzenia, które bardziej odchylają się do tyłu. No i dwa bagaże nadawane w cenie - ale to zazwyczaj nie jest aż tak atrakcyjne dla mężczyzn . Co do miejsca z extra leg room - rzeczywiście miejsca jest więcej, ale trzeba uważać, bo w niektórych samolotach te miejsca "przy oknie" mają wystające ze ściany jakieś urządzenie co bardzo przeszkadza. No i stoliki/ekrany chowają się w podłokietniku, co jest też trochę upierdliwe. Jeżeli możesz sobie pozwolić - leciałabym Premium.
  22. Do autora postu - jak na spokojnie przeczytasz swoje pierwsze wpisy, to na prawdę można z nich zrozumieć, że poznałeś w sieci dziewczynę z innego, bardzo odległego kraju (na dodatek takiego z którego chętnie ludzie by się wyprowadzili np do Europy - o Stanach nie wspominając) i chcesz się żenić. Gdybyś od razu napisał, że mieszkacie razem (czyli normalny związek - tylko kraj pochodzenia partnerki, jak na nasze warunki, egzotyczny), to odpowiedzi byłyby zupełnie inne. Jeżeli czujesz, że to jest TO - bieżcie ślub i wspólnie budujcie swój "American Dream". Powodzenia.
  23. O, do mnie też piszą super przystojni, amerykańscy wdowcy o wysokoopłacanych zawodach . Jeden początkujący mi się kiedyś trafił, bo jak weszłam w jego znajomych na FB (mam takie hobby, że sprawdzam, kto dał się nabrać )to miał samych, młodych mężczyzn z Nigerii (kolegów znaczy się).
  24. Jak to mówią - jeden lubi ogórki a drugi ogrodnika córki . Ja jestem wielkomiejska. Sielsko, anielsko wytrzymuję max dwa tygodnie (wakacje).
  25. Jedni kochają - drudzy nienawidzą . Ja już byłam tyle razy, że straciłam rachubę (kilkanaście - chyba bliżej 15). Ja z tych co raczej kochają (ale nie bezwarunkowo), ale ja oprócz czaru miasta mam dodatkową motywację -partnera (który twierdzi, że miasto znam lepiej od niego, bo on piechotą i metrem po Manhattanie się nie porusza )
×
×
  • Dodaj nową pozycję...