Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

odpisalam office'owi, ze to niemozliwe, ze to ja. Moze to inny sąsiad :P

Ja w sumie sama tez pisalam kilka donosów na sasiadow, ktorzy juz tu na szczescie nie mieszkaja. Jedni sasiedzi mieli psa, jako jedyni w tej czesci budynku i nie chcialo im sie go wyprowadzac. Na osiedlu jest nakaz zbierania kup po swoim psie, a poniewaz szanownym leniwcom nie chcialo sie wyjsc z tym psem, to go tylko wypuszczali za dzrwi i jak pies skonczyl biznes to wracal pod drzwi i piszczal.... No to pies walil kupe gdzie popadło - na schody, na wycieraczke sasiadow, na chodnik przed budynkiem itp. Inna sasiadka zostawiala pety na klatce schodowej, bo w apartamentach nie mozna palic, a oni nie mieli balkonu ani patio, wiec wychodzili na klatke jarac, no to strzelilam foto petow lezacych kolo ich drzwi i wyslalam do office'a.

Mieszkamy na najladniejszym osiedlu w promieniu kilkunastu mil i nie mam pojecia jak mozna wybrac ladne osiedle i potem na nim syfic. Tych sasiadow, ktorych pies by nas zasral gdyby sie nie wyprowadzili brzydzilabym sie nawet dotknac. Przez kilka tygodni kupe od swojego psa mieli na swojej wycieraczce i jakby jej nie zauwazali lol... Skoro komus g... nie przeszkadza, to pewnie rak tez nie myja... błe

Bleee, obrzydlistwo

Ja póki co nie miałam większych problemów z sąsiadami. Moi obecni sąsiedzi są jakoś mało towarzyscy i poza "dzień dobry" tu i tam, nie rozmawiamy :P Za to w poprzednim mieszkaniu, mieliśmy takiego jednego sąsiada. Mlody facet. Mieszkał sam. Zamieniliśmy z nim może ze dwa słowa. A tu któregoś wieczora nagle puka do drzwi i pyta czy jedno z nas by mu może nie (za przeproszeniem) nasikało do słoiczka, bo musi oddać nowemu pracodawcy próbkę moczu do testu na obecność narkotyków :P Grzecznie odmówiliśmy...

:D

Napisano

looo matko, ale hard cory macie...

kiedy szukalismy domu, mieszkalismy w wynajetym mieszkaniiu w jakims dziadoskim komplekcie (blisko do pracy, a do tego jedyny kompleks, ktory wynajmowal mieszkania moth-to-month) --- czasami dzialy sie tam dantejskie sceny - choc ludzi raczej zwyczajni, byl jakis wsciekle glupi pan, ktory razem ze swoja zona? konkubina? popijal i notorycznie palil papierosy. w ogole jakis wybitnie szemrany byl. uwzial sie na nas i zaczal nam grozic, ze nas pozabija. wybrowadzalismy sie w eskorcie policji, bo autentycznie sie balismy, ze jakas krzywde dzieciom zrobi.

teraz mam super fajnych sasiadow, bardzo sobie nawzajem pomagaja - kiedy nie bylo nas przez ponad dwa tygodnie, sasiadka sama z siebie skosila nam trawe na celj posesji, po wichurze sasiad pomogl zajac sie polamanym drzewem, a wszestko bez zadnych szczegolnych oczekiwan

fajnie, choc babeczka kilka domow dalej kiedys przyszla do mnie, zeby mnie niemal ostrzec, ze jakis nawiedzeniec mieszkajacy dwa bloki w dol ulicy, dzwoni po policje, kiedy widzi dzieci bez opieki - a moje dzieciaki zasuwaja na rowerach po osiedlu

jakos jeszcze nie zadzwonil, ale czasami troche sie denerwuje...

Napisano

Ja póki co nie miałam większych problemów z sąsiadami. Moi obecni sąsiedzi są jakoś mało towarzyscy i poza "dzień dobry" tu i tam, nie rozmawiamy :P Za to w poprzednim mieszkaniu, mieliśmy takiego jednego sąsiada. Mlody facet. Mieszkał sam. Zamieniliśmy z nim może ze dwa słowa. A tu któregoś wieczora nagle puka do drzwi i pyta czy jedno z nas by mu może nie (za przeproszeniem) nasikało do słoiczka, bo musi oddać nowemu pracodawcy próbkę moczu do testu na obecność narkotyków :P Grzecznie odmówiliśmy...

To teraz wiem dlaczego jak mnie przymowali do pracy i kazali zrobic test to mila pani najpierw kazala mi wyjac wszystko z kieszeni potem grzecznie odprowadzila do lazienki i kazala zostawic uchylone drzwi. Przez chwile myslalem, ze przjdzie potrzymac sloiczek :)

  • Upvote 2
Napisano

To teraz wiem dlaczego jak mnie przymowali do pracy i kazali zrobic test to mila pani najpierw kazala mi wyjac wszystko z kieszeni potem grzecznie odprowadzila do lazienki i kazala zostawic uchylone drzwi. Przez chwile myslalem, ze przjdzie potrzymac sloiczek :)

hahaha :D Mogles zapytac po wyjsciu czy slyszala jak sikales ;)

Przypomnialo mi sie jak raz moja mama w Polsce poszla do jakiegos sklepu z ubraniami i weszla do przebieralni, a tu dziad (ktory w tym sklepie pracowal) odsuwa kotare bez ostrzezenia i pyta czy bluzka dobrze lezy. Moja mama w samym staniku i spodniach, a on do niej "Pani sie nie martwi, to tak samo jak na plazy" :P

  • Upvote 1
Napisano

A ja chciałem się pochwalić, że wreszcie po tylu latach uda mi się polecieć do Stanów! :D jestem strasznie podniecony, bo jeszcze nigdy nie miałem okazji być, a zawsze o tym marzyłem wręcz. ;)

Napisano

A ja chciałem się pochwalić, że wreszcie po tylu latach uda mi się polecieć do Stanów! :D jestem strasznie podniecony, bo jeszcze nigdy nie miałem okazji być, a zawsze o tym marzyłem wręcz. ;)

Super! :D Miłego zwiedzania :D Podziel sie wrazeniami po powrocie!

Napisano

ależ cichutko tutaj

może sezon wakacyjny was wciągnął, powodzenia:)

miałam dzisiaj przygodę z gatunku niefajnych, nabyłam kontuzję z gatunku żenujących raczej:/

gorąco było, więc jechałam motocyklem z kaskiem z otwartą gardą. bez szału, 50 mi/h. jakiś nawiedzony robak wielkości chrząszcza majowego (czy jak mu tam) postanowił wlecieć mi prosto w twarz. uderzył mnie minimalnie pod dolną powieką. zarzuciło mną prawie na pobocze, dobrze, że miałam na tyle rozumu, żeby z jednym zamkniętym okiem wyprowadzić motocykl do pionu... siedziałam na poboczu dobre 30 minut, oko zapuchło mi w tym czasie tak, niewiele widziałam. w końcu się poddałam i zadzwoniłam po męża. chciał mnie zawieżć do ER, ale jakoś nie było mi po drodze, więc on odprowadził motocykl, a ja 20 mi/h wróciłam samochodem do domu.

teraz nie mam prawego oka (autentycznie go nie widać), pod okiem mam gigantyczne sino-czerwone limo, mam obite ego i kolejny argument do kolekcji dla własnego potomstwa, że jazda motocyklem bez kasku to głupota po prostu. z takim zakapiorskim wyglądem będę jutro odbierać pierwszych międzynarodowych studentów przyjeżdżających do naszej szkoły... great publicity, hahahaha.

anyway, pogadałam sobie, żeby odświeżyć wątek:)

Napisano

domestic violence normalnie :) I wez teraz wytlumacz ze sie potknelas i spadlas ze schodow albo cos ;-) Jeszcze Ci meza wspolpracownicy na policje zakabluja ;-)

(ogolnie to wiem ze nie ma w podbitym limie nic smiesznego wiec sie nie nasmiewam z tego zeby bylo jasne)

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...