Skocz do zawartości

Prezydent Donald Trump - wydarzenia


ilya_

Rekomendowane odpowiedzi

Dnia 25.10.2019 o 20:31, barnclose napisał:

@rzecze1 - bardzo wnikliwa analiza. Zreszta jak zwykle. Ja sie przyznam, ze geopolityka zaczalem sie interesowac od niedawna i temat mnie bardzo zainteresowal, wiec pewnie wiele ciekawych ksiazek przed mna. Chociaz to kuszace, ale ciezko by bylo mi z Toba polemizowac - widac, ze wiedze masz ogromna w tym temacie.

Do polemizowania zachęcam, i zawsze powtarzam, ze to właśnie Ci polemizujący i widzący rozne odcienie rzeczywisrtosci pozostaną, gdy plemiona polityczne widzące dziś świat tylko w czarno białych kolorach się wreszcie nawzajem powykańczają. A tak będzie prędzej czy pózniej. Zatem jak coś, to pisz śmiało. Udzielam się tu nieregularnie, ale jak juz mam czas, to na pewno odpowiem, i pewnie tez obszernie, bo Twitter, z jego ograniczeniem liczby znaków... to niestety zdecydownie nie dla mnie. Kazdy ma swoje słabości :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 25.10.2019 o 20:02, cee napisał:

Każdy powinien zacząć zmienianie świata od siebie.
EOT

I kazdy powinien o tym pamietac. Trump zasługuje na wiele disrespect'u, robił i mowił okropne rzeczy. Takze, jeśli nie przede wszystkim - w kampanii, kiedy to przedstawiał duzo bardziej ekstremalne propozycje niz te które próbował pózniej wprowadzic jako prezydent. Ludzie go jednak wybrali, i czasem się wydaje, ze z tą decyzją elektoratu druga strona nie jest w stanie się pogodzic (co zresztą bylo tez widac w Polsce, przynajmniej przed drugą porazką...).

I tak jak za Trumpem nigdy nie byłem i nie będę, tak osobiście to jedna rzecz mnie w tamtym okresie wyjątkowo zniesmaczyła. A była to ta cała historia z "pee pee tape"... Od początku była naciągana, do tej pory nieudowodniona, co obrońcom praworządności powinno lezec szczególnie na sercu... I teraz jak pomyślec, ze ktoś wygrywa wybory prezydenckie, i ma dzień inauguracji, w dziesiejszych czasach bez wątpienia największe polityczne osiągniecie mozliwe w zyciu dla człowieka na Ziemi, swieto demokracji, sama Clinton pojawia się na inauguracji i pozniej na kolacji co Trump komplementuje mówiąc jaką klasę tym pokazała... i pomimo tego media nie mogą się powstrzymac i próbują ten dzień zrujnowac spelkulując o tym jak prostytutki ponoc szczały na Trumpa...

Sorry, ale to było wyjątkowo małostkowe, desperackie i oczywiście nie podniosło wiarygodności tychze mediów wśród nie-partyjnych wyborców, która to wiarygodnosc - nie oszukujmy się - była juz w tamtym okresie co najwyzej "srednia"....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, rzecze1 napisał:

Demokraci bedą potrzebowali aktywistów którzy potrafią rozmawiac z ludzmi w sposób który nie pokazuje, ze nimi się brzydzą, czy uwazają ich za głupich czy naiwnych, bo głosowali i zamierzają głosowac na kłamcę, rozpustnika i "morona". Będą potrzebowali takich aktywistow którzy nie tylko czują się dobrze w studiu MSNBC czy CNN, ale takze takich, którzy nie boją się pójsc do baru w Wisconsin o 6 RANO, aby posłuchac co mówią o nich ich niegdysiejsi wyborcy którzy właśnie skończyli nocną zmianę... Aktywistów, którzy nie będą się jezyc słyszac duzo bardziej przykre komentarze niz takie które wypisują tu na forum nawet najbardziej zagorzali trumpowcy... Aktywistów, którzy nie będą się bali dostac okazajonalnie dostac w przysłowiowy "pysk", często słusznie. Nie wiem czy to jest jeszcze mozliwe?...

Tu szczegolnie zgadza sie z Toba moj maz, ktory naprzyklad lubi Buttigiega (chociaz uwaza ze on jest znacznie za zielony na stanowisko prezydenta) ale krytykuje go ze on brzmi za... inteligentnie :) (He sounds too SMART, mowi moj maz ktory ma doktorat z jednych z najbardziej znanych uniwersytetow w USA i na swiecie.) Sam podkresla, ze i Clinton i Obama umieli rozmawiac z normalnymi/mniej wyksztalconymi ludzmi. Bush II i Reagan tez zreszta. Akurat tej umiejetnosci nie widze w zadnych z Demokratycznych kandydatow. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, rzecze1 napisał:

z powodu jakiejś magicznej republikańskiej klątwy stracili takze wszelkie polityczne instykty...

Nie klatwa: cos bardziej prostego. Raz sa mistrzami gerrymandering - wiec manipulowaniem distryktami glosujacych w sposob dla nich korzystnych. Jest tez OGROMNA voter suppression, i widzi sie to oczywiscie w kluczowych stanach; dozu sie widzialo w Pennsylvanii i na Florydzie.

Dwa, Republikanie takze od dziesiatek lat manipuluja opinie mas ludzi manipulujac jezyk. Poniewaz takie rzeczy Ciebie interestuja, polecam poczytac o profesorze George Lakoff, ktory to przestudiowal i ktory uczy Demokratow jak z tym walczyc. Szybkie przyklady: Republikanie wymyslili right-to-work (w rzeczywistosci, obalenia protekcji pracownikow) tax-relief (w rzeczywistosci tax cuts dla bogatych) itp. Bo wiesz, wszyscy popieraja right to work i relief od tych strasznych podatkow! Nawet ludzie dla ktorych to jest absolutnie nie korzystne. Demokraci dopiero zaczeli doganiac z tym w przeciagu ostatnich 10 lat. Wiec kiedy slyszysz ludzi domagajacych sie praw o gun safety -- to jest wlasnie Demokraci zmieniajac sposob mowienia o prawach dotyczacych broni. Nie beda juz uzywac gun control - bo to zle brzmi. Ale przeciez wszyscy popieraja gun SAFETY :) Tu jest pare artykulow, ale w ogole jest duzo na ten temat na necie. W mojej grupie aktywistow zrobilismy ekperyment. Zamiast mowic ze jestesmy pro-choice, mowimy ze jestesmy against forced birth. To jest bardzo efektywny zwrot ktory czesto zatyka Republikanow. Bo nie bardzo moga na to odpowiedziec. 

https://www.nytimes.com/2005/07/17/magazine/the-framing-wars.html
https://www.theguardian.com/science/head-quarters/2017/jul/20/the-power-of-framing-its-not-what-you-say-its-how-you-say-it
 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, katlia napisał:

Tu szczegolnie zgadza sie z Toba moj maz, ktory naprzyklad lubi Buttigiega (chociaz uwaza ze on jest znacznie za zielony na stanowisko prezydenta) ale krytykuje go ze on brzmi za... inteligentnie :) (He sounds too SMART, mowi moj maz ktory ma doktorat z jednych z najbardziej znanych uniwersytetow w USA i na swiecie.) Sam podkresla, ze i Clinton i Obama umieli rozmawiac z normalnymi/mniej wyksztalconymi ludzmi. Bush II i Reagan tez zreszta. Akurat tej umiejetnosci nie widze w zadnych z Demokratycznych kandydatow. 

Pozdrów meza, bo ma rację :) Reagan i Clinton mieli do tego ogromny talent, Obama niewiele mniejszy. Busha II zaś zawszę będę kojarzyc jak w telewizyjnej debacie w 2000 roku rozłozył Gore'a na łopatki jednym "teksańskim" skinieniem głowy. Polityka :)

  • Upvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, rzecze1 napisał:

W społeczeństwie przyszła sezonowa fala konserwatyzmu - forsujmy liberalizację!

Ale widzisz, tak nie jest! Wrecz przeciwnie! Wiekszosc ludzi w tym kraju popiera aborcje (powyzej 75%) public health care (nawet wsrod Republikanow, powyzej 50%! chce panstwowy system health care) i od 50-75% wierzy ze climate change jest spowodowany przez ludzi - czego oczywiscie trump NIE popiera. (Idiot. Moron.) 

 

  • Downvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, rzecze1 napisał:

I tak jak za Trumpem nigdy nie byłem i nie będę, tak osobiście to jedna rzecz mnie w tamtym okresie wyjątkowo zniesmaczyła. A była to ta cała historia z "pee pee tape"...

Prawdziwe, rzetelne gazety nie pisaly na ten temat. A co on publicznie i przez WIELE LAT wyprawial z Obama i jego obywatelstwem? Mi sie wydaje, ze ludzie smieli sie  bo on sam jest tak ordynarny, jego zycie prywatne jest dosyc ohydne wiec to byla wlasciwie jedyna normalna reakcja.

Z drugiej strony on probowal naprawde kwestionowac -- nie wiem jak to napisac po polsku, help -- kwestionowac the very legitimacy of Obama being able to run as president. Bo przez wiele lat kwestionowal jego akt urodzenia. Ktore istnialo publicznie od lat. 

Edytowane przez katlia
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, katlia napisał:

A co on wyprawial z Obama i jego obywatelstwem? Mi sie wydaje, ze ludzie smieli sie z niego, ale on probowal naprawde kwestionowac -- nie wiem jak to napisac po polsku, help -- kwestionowac the very legitimacy of Obama being able to run as president. 

I know! I oberwało mu się za to niezle podczas White House Correspondents Dinner, w 2011 bodajze, gdy Obama zrobił z niego pośmiewisko wśród całej śmietanki towarzyskiej Wschodniego Wybrzeza...  Prawa polityki.

"Pee pee tape" to było jednak coś innego. Byli prezydenci potrafili się zachowac, Clintonowie i Obamowie potrafili się świetnie zachowac, Trump potrafił to docenic i podziękowac Clinton, "What a class! What a class!" , dzień jak z alternatywnego świata! Tylko media nie mogły dac sobie na wstrzymanie choc na jakiś czas. Nikt się nie zastanowił, co jeśli to nie prawda? Jakby mi media w taki sposób chciały zrujnowac najwazniejszy dzień w zyciu, to tez bym pismaków chciał pogonic na cztery wiatry. Wyrządziło to duzo szkody, a zero pozytku.

Edytowane przez rzecze1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, rzecze1 napisał:

I know! I oberwało mu się za to niezle podczas White House Correspondents Dinner, w 2011 bodajze, gdy Obama zrobił z niego pośmiewisko wśród całej śmietanki towarzyskiej Wschodniego Wybrzeza...  Prawa polityki.

Ale zobacz. trump jest tak thin skinned ze bojkotuje WH Correspondents Dinner. He can dish it out but he can't take it. 

Edytowane przez katlia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, katlia napisał:

Ale zobaczy. trump jest tak thin skinned ze bojkotuje WH Correspondents Dinner. He can dish it out but he can't take it. 

To prawda. Jeszcze przed wyborami oglądałem, chyba na PBS, dokument o zyciu obojga kandytatów, i Trumpowie z Queens'u nigdy nie byli w pełni akceptowani przez establishment manhattański. Byli uwazani za gorszych. Stąd ponoc ta cała megalomania i insecurity, objawiająca się w non-sensownych przechwałkach i innych charakterystycznych dla niego zachowaniach.

Tamta kolacja to była masakra, Obama nie odpuszczał, jak juz się wydawało, ze koniec, przychodził kolejny punch line... a przeciez go nawet osobiście nie znał. Legenda głosi, ze wtedy Trump poprzysiągł zemstę i ostatecznie postanowił kandydowac, i - pozostawiając kwestie polityczne aside - wszystko co nastąpiło potem zasługiwałoby na scenariusz filmowy. Pomścił ojca, zemścił się na Obamie, pokazał na co go stac poubieranym w smokingi i rechoczącym z niego Demokratom, mediom, nie mówią juz o biznesmenach i Republikanach, którzy mu teraz całują... wiadomo co... Nikomu juz nie jest do śmiechu.... Pod tym względem - hats down! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...