Skocz do zawartości

Wasze Wizyty W Konsulacie W Tym Roku :)


Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 2,4 tyś
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano

Witam,

Ponieważ jestem świeżynką na tym forum, mam pytanie- co ile można podchodzic do konsulatu po wize turystyczna. z tego co pamietam kiedyś mozna było raz na rok, teraz widze ze osoby podchodza co kilka miesiecy. Czy cos sie zmienilo?

dziekuje za odp.

Napisano

No to dla chętnych przytoczę dzisiejszą swoją wizytę w ambasadzie USA.


17.01.2014 wizyta umówiona na godzinę 9:00 oczywiście w moim mieście Warszawie.
Jako, że mieszkam w Warszawie, a przez ostatnie godziny ostro nabija śnieg wyjechałem wcześniej.
Masa korków, masa samochodów, podróż trwała dosyć długo.
Zajechałem na godzinę 8:20, opłaciłem miejsce i udałem się 200 metrów dalej do ambasady.
O dziwo przed samym wejściem mega, ale to mega kolejka (1 moja wizyta, więc nie wiem czy tak jest zawsze).
Ludzie wręcz źli, że nie zdążyli (parę osób miało na 8:30, parę na 8:00 rano, ale nie ma się co dziwić Śnieg w Warszawie=paraliż miasta niestety.
No nic postałem na mrozie tak 8 minut i bardzo miły sympatyczny ochroniarz zaprosił mnie do środka.
Spytał o elektronikę, perfumy i inne takie. Zdeponowałem wszystko co trzeba było, oddałem pasek, kluczyki po czym udałem się przez "przejście" dalej.

Tam również bardzo, ale to bardzo sympatyczna Pani wzięła odemnie paszport oraz wydrukowaną z kodem kartkę wniosku wizowego.
Sprawdziła co i jak po czym przeszedłem dalej.

Zszedłem na dół do właściwego miejsca, odłożyłem płaszcz i stanąłem w kolejce.
Było również bardzo długa, wszystko szło bardzo sprawnie. Miły Pan "informator" co 5 minut podchodził do nowych grup ludzi instruując ich co, jak, gdzie po co i dlaczego.
W końcu mój numerek do pierwszego okienka rejestracji.
Podkreślę ponownie przywitała mnie mega sympatyczna Pani, zabrała paszport i wniosek, zapytała czy to 1 wizyta, aż w końcu zabrała się do rzeczy.
Wstukała w komputer co trzeba, pobrała odciski 4 palcy z lewej i prawie dłoni, a następnie jednocześnie 2 palce kciukowe.
Dostałem numerek 39 już do okienka "śmierci".

Aktywne były 3 okienka z konsulem.
1 okienko - bardzo miły Pan, uśmiechnięty, dobrze mówił po polsku, radosny, no modliłem się żeby do niego trafić.
Jeżeli ktoś mówił, że jedzie/chce jechać jako turysta na wakacje, odrazu dziękował i zapraszał po odbiór paszportu.
Trzymał osoby raptem 2 minuty, nie dłużej, bez zbędnych pytań, krótko i rzeczowo.
Podczas mojego "posiedzenia" obsłużył 3 osoby i wszystkie otrzymały wizę.

2 okienko - tutaj modliłem się, żeby nie trafić. Za nim Pani, dosyć ostre rysy twarzy (z całym szacunkiem źle jej z oczu patrzyło), strasznie wypytywała ludzi co i jak, po co dlaczego. Była bardzo konsekwentna przy każdej osobie, wręcz rzucała gromem pytań. Przedemną w okienku pojawił się Pan - odmowa, potem kobieta - odmowa oraz para małżeństwa, bardzo zadbani, eleganccy (praktycznie widać, że mają cele stricte wakacyjny). Myślałem, że oni dostaną wizę, ale niestety również nie. Pan mówił, że ma tu świetną pracę w dobrej firmie, mieszkanie, rodzinę, żona mówiła to samo. No nigdy bym nie powiedział, że chcą coś wykręcić. Powiedzieli, że dobrze zarabiają, że zależy im tylko na wypoczynku w okresie letnim. Zapytała czy byli już w USA odpowiedzieli, że 5 lat temu, również turystycznie na miesiąc czasu, ale zapewne w innym stanie. Zapytała o inne podróże, no i Pan zaczął wymieniać Chiny, Japonia, Tajlandia, kilka państw Europy no masa tego była, stąd jasny wniosek, że chcą wrócić, a z pieniędzmi nie ma problemu. Niestety również odmowa, 3 z rzędu. Pan bardzo sfrustrowany decyzją, wręcz pod nosem było słychać posłanych kilka "ciepłych" słówek, Pani również zła, ale nic się nie odzywała.
Modliłem się żeby nie wpadł do niej, a tu pach numerek 39 do tej Pani - moja kolej. Szczerze idąc już nadal ze sztucznym "bananem" na mordce szedłem po przegraną.
Pani wypytała mnie o wszystko, dokładnie co i jak. Ciężko jej było zrozumieć, jak 20 letniego chłopaka stać na wakacje za oceanem. Do tego doczepiła się o to, jak wypełniłem wniosek mianowicie jest tam jakiś punkt we wniosku, który ma 2 odpowiedzi i jedna musi być wypełniona inaczej nie pójdzie dalej. Pytanie to czy jedziesz do osoby ( i jej dane), czy jako turysta nie znając kogoś (i tam w nawiasie trzeba było napisać nazwę sklepu, hotelu, atrakcji, która chcemy zwiedzić). Napisałem nazwę atrakcji, ale to jej nie pasował (a na bank jest coś takiego w trakcie wypisywania).
No nic nadal uśmiechnięty, ale mnie spokojny. Zaczęła coś tam pisać i niestety "proszę starać się czynnie i spróbować po raz kolejny za jakiś czas".
Oddała co trzeba i odszedłem niestety smutny, co by nie powiedzieć wkur... do domu.
Kolejne osoby widząc, że 4 osoba z rzędu (albo i więcej) nie dostaje u niej wizy, bała się wręcz do niej podchodzić.

3 okienko - również miły, sympatyczny Pan. W sumie zadawał pytania, ale bez większego "gnębienia" i przy mnie po 2 minutach puścił obie osoby.


Reasumując dzień 17.01 - dzień moich urodzin, liczyłem po cichu na jakiś prezent.
Nie mniej jednak idąc do tej kobiety, wiedziałem że po raz kolejny życie w tym kraju będzie pod górkę.
Ogólnie jestem bardzo pozytywnie zaskoczony obsługą w ambasadzie, naprawdę.
Zawsze urzędy wszelkiego rodzaju kojarzą się słabo, przynajmniej mi, a nauczony doświadczeniami zazwyczaj idę do nich bojowo nastawiony.
A tu? Naprawdę szacunek za obsługę i podejście ludzi z ochrony, Pani w okienkach, Pan informator, no mega na plus.

Nie mniej jednak kończąc wypowiedź, jestem nie pocieszony.
Liczyłem, że na 20 urodziny sprawię sobie dobre wakacje i zwiedzę trochę świata w okresie lipca czy sierpnia, a że od 3 lat nigdzie nie pozwalałem sobie na wakacje, te byłyby zapewne bardzo zapamiętane.


Tyle odnośnie tematu, jak ktoś ma pytania proszę rzucać, ale mam nadzieję że wszystko aż nadto napisane.

Pozdrawiam i powodzenia dla innych ;)

Napisano

Nie mniej jednak kończąc wypowiedź, jestem nie pocieszony.

Liczyłem, że na 20 urodziny sprawię sobie dobre wakacje i zwiedzę trochę świata w okresie lipca czy sierpnia, a że od 3 lat nigdzie nie pozwalałem sobie na wakacje, te byłyby zapewne bardzo zapamiętane.

Tyle odnośnie tematu, jak ktoś ma pytania proszę rzucać, ale mam nadzieję że wszystko aż nadto napisane.

Pozdrawiam i powodzenia dla innych ;)

A jak te wakacje sie maja do tematu z off topicu ?

Napisano

Caly misterny plan z p****u ?

A no tak się mają, że zmieniłem zdanie i chciałem najpierw pojechać na max miesiąc zobaczyć "z czym to się je", wrócić, starać się o GC o ile znów się pojawi i próbować szczęścia tam za jakiś czas ;)

Napisano

Witam, po pierwsze dziękuję wszystkim forumowiczom za rady, sugestie oraz instrukcję wypełniania ds-160. To miejsce jest bezcennym źródłem informacji :) W piątek mam rozmowę w Krakowie i w związku z tym pytanie - dokumenty które muszę mieć ze sobą to paszport, potwierdzenie złożenia ds-160 i potwierdzenie zapłaty ( to chyba wszystko ? ). Przy dokonywaniu opłaty przez sofort dostałem coś takiego

POTWIERDZENIE ZAPISU NA SPOTKANIE

APPLICANT DETAILS Imię i Nazwisko osoby ubiegającej się o wizę:: Typ wizy: B2 Numer Paszportu: Kategoria wizowa: KRAKOWAll Others Appointment Made By: Priorytet wizowy: Regular Liczba osób ubiegających się o wizę: 1 CONSULAR APPOINTMENT DETAILS Data: Friday January 24, 2014 KRAKOW Czas: 09:45 ul. Stolarska 9

Krakow,31-043 DANE O DOSTARCZENIU DOKUMENTÓW: Sposób dostawy dokumentu:: Pick Up Wroclaw
ul. Wroclawska 33 D

Wroclaw/Dlugoleka, 55-095

OPŁATA WIZOWA MRV PLN496.00 -

Numer potwierdzenia DS160:

kod kreskowy:

UID:numer i kod kreskowy

Moje pytanie brzmi - czy ten dokument można uznać jako dowód opłaty, czy wejść w swoje konto bankowe i wydrukować operację przelewu ?

Napisano

PaNika, wow wydaje mi się, ze ta babeczka miała zły dzień, kiedy byłam tam ostatnio miałam wręcz przeciwne wrażenie co do niej bo trzymała ludzi krótko i to z pozytywnym zakończeniem... o ile oczywiście nie pracuje tam więcej Pań konsulek :P

Tomcravt wydukuj jeszcze przelew z banku chociaż mnie się to wcale nie przydało, najważniejszym dokumentem było potwierdzenie wypełnienia wniosku bo tam jest Twój kod kreskowy do wniosku i zdjęcie

Napisano

Nie uznaję odpowiedzi "zły dzień kogoś tam". Co to ma znaczyć? Gdy mam zły dzień, to nie rozjeżdżam ludzi w drodze do pracy. W środę ja jadę do Warszawy i wolałbym się nie obawiać złego dnia kogokolwiek.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...