Skocz do zawartości

Wasze Wizyty W Konsulacie W Tym Roku :)


Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 2,4 tyś
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

kzielu, ale ty chyba masz polskie obywatelstwo, więc możesz sobie po strefie Schengen jeździć jak Ci się tylko żywnie podoba...

Do do pytania Kropki: ob. USA może przebywać w strefie Schengen przez 90 dni na każde 180 dni bez wizy. W związku z tym dwutygodniowy pobyt w lipcu nie będzie miał większego znaczenia dla pobytu grudniowego. Gdyby była potrzeba uzyskania wizy do Polski, polecam przejrzeć mój temat: http://forum.usa.info.pl/topic/20409-wiza-krajowa-do-polski-dla-obywatela-usa/

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Lektura tego forum jest przyznam z mojej perspektywy bardzo pouczająca - i to w kilku aspektach.

Po pierwsze są tu pomocne informacje i życzliwi ludzie. I w sumie więcej nie trzeba, forum jest naprawdę fajne i wartościowe.

Ale po drugie, przejrzenie większości wątków forum i weryfikacja teorii z praktyką w konsulacie USA pozwala na wyciągnięcie - podkreślam z mojej perspektywy - dodatkowych wniosków.

Mówiąc w skrócie - w poniedziałek wpadliśmy z żoną na pomysł wyjazdu, zrobiliśmy zdjęcia i wypełniliśmy DS-160 wnioskując tylko o wizę B2, we wtorek zapłaciliśmy, w środę po 12stej umówiliśmy się na czwartek na 8:30 do konsulatu.

W czwartek w konsulacie ruch średnio duży. Atmosfera delikatnie napięta w kolejce do rejestracji ( co mówić, co mówić, ojej, co mówić.... mam takie papiery, mam owakie, szwagra ciotki brata syna kuzyn itp. ). Sama procedura rejestracji, no cóż lekko to nieprzyjemne ale nie ma co grymasić. Po oddaniu odcisków palców usiedliśmy z numerkiem i siedzieliśmy sobie godzinę oczekując na naszą kolej. I znowu wertowanie kwitów, przyciszone szepty - nie wszyscy oczywiście, ale wystarczająco dużo żeby to zauważyć.

Nasza kolej. Rozmowa w sumie może minutę, do tego druga minuta klikania w klawiaturę. Pełna kultura i Wersal.

Po co jedziecie - a muzea zobaczyć i wydać trochę.

Muzea ? Fajnie, a na długo - a nie tydzień może 10 dni, bo w robocie muszę być ( ja ).

Aha, a pani to wychowuje dziecko ( do żony ) ? Yep, wychowuję od 6 lat.

No to świetnie, to macie B1/B2 na 10 lat.

Miłego dnia.

W sumie rozmowa w stylu - dwie kajzerki poproszę. A bardziej czy mniej wypieczone ? Mogą być bardziej...

Wizy są z datą następnego dnia roboczego, paszporty tak naprawdę leżały w TNT 4 dni po rozmowie. I tu uwaga - nie przyszedł email z informacją o paszportach do odbioru, chociaż powinien, nie było tez informacji online na ustraveldocs. Warto samemu po 4-5 dniach zadzwonić do TNT, pewnie będą do wzięcia.

No i teraz te dodatkowe wnioski - przyznam że w trakcie tej całej procedury w konsultacie czułem się jak mapłka aplikująca do raju pełnego bananów. Atmosfera taka nieciekawa i duszna. Innymi słowy uwłaczające to trochę wszystko europejskiemu człowiekowi.

I już byłem prawie zły na nich, dopóki nie uświadomiłem sobie że płacimy cenę sami za siebie ( bez urazy ). Za kombinacje, za kłamstewka, za turystykę inaczej, za to całe ' co mówić, co wymyślić'. Oczywiście rozumiem i szanuję fakt że życie układa się różnie i sytuacje bywaja niełatwe, przeżyłem też to i owo. Czyli nie cwaniakuję - po prostu refleksja mnie naszła że jednak sami sobie w dużej części kreujemy i atmosferę i powody odmów wizy.

No i kombinujemy - zamiast przyjść, powiedzieć jak jest i wyjść - po ludzku i po prostu. Wygląda że przeciętna rodzina w średnim wieku ( ok. 40 ), z jedną osobą pracującą a drugą od lat nie, pisząc i mówiąc nagą prawdę dostaje więcej niż chce ( B1/B2 a nie tylko B2 ).

Na koniec - nie generalizuję, owszem jestem subiektywny po tym co zobaczyłem i usłyszałem, lecz moim zamiarem nie jest obrażenie kogokolwiek - a jeżeli ktoś poczuł się dotknięty moim punktem widzenia to przepraszam.

Może jednak warto traktować tą zabawę wizową normalnie i szczerze, a nie 'po polskiemu'...

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i teraz te dodatkowe wnioski - przyznam że w trakcie tej całej procedury w konsultacie czułem się jak mapłka aplikująca do raju pełnego bananów. Atmosfera taka nieciekawa i duszna. Innymi słowy uwłaczające to trochę wszystko europejskiemu człowiekowi.

I już byłem prawie zły na nich, dopóki nie uświadomiłem sobie że płacimy cenę sami za siebie ( bez urazy ). Za kombinacje, za kłamstewka, za turystykę inaczej, za to całe ' co mówić, co wymyślić'.

I to jest doskonałe podsumowanie.

Temat zniesienia wiz pojawia się od czasu do czasu, no bo przecież jak to jest, że Polska, taki wielki sojusznik USA, a jako jedyny kraj ze strefy Schengen ma wizy do Stanów. Ale wystarczy przejść się do konsulatu, żeby zrozumieć, dlaczego tak jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i teraz te dodatkowe wnioski - przyznam że w trakcie tej całej procedury w konsultacie czułem się jak mapłka aplikująca do raju pełnego bananów. Atmosfera taka nieciekawa i duszna. Innymi słowy uwłaczające to trochę wszystko europejskiemu człowiekowi.

100% prawda, miałam podobne odczucia. Nieco mniej tej nieciekawej atmosfery jest w sali wiz imigracyjnych, ale mimo wszystko cała procedura nie jest przyjemna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

100% prawda, miałam podobne odczucia. Nieco mniej tej nieciekawej atmosfery jest w sali wiz imigracyjnych, ale mimo wszystko cała procedura nie jest przyjemna.

Zaraz ponizej cytowany przez ciebie exq pisze:

"I już byłem prawie zły na nich, dopóki nie uświadomiłem sobie że płacimy cenę sami za siebie ( bez urazy ). Za kombinacje, za kłamstewka, za turystykę inaczej, za to całe ' co mówić, co wymyślić'. Oczywiście rozumiem i szanuję fakt że życie układa się różnie i sytuacje bywaja niełatwe, przeżyłem też to i owo. Czyli nie cwaniakuję - po prostu refleksja mnie naszła że jednak sami sobie w dużej części kreujemy i atmosferę i powody odmów wizy.

No i kombinujemy - zamiast przyjść, powiedzieć jak jest i wyjść - po ludzku i po prostu. Wygląda że przeciętna rodzina w średnim wieku ( ok. 40 ), z jedną osobą pracującą a drugą od lat nie, pisząc i mówiąc nagą prawdę dostaje więcej niż chce ( B1/B2 a nie tylko B2 )."

Ma racje?

Co do "nieprzyjemnej procedury" - kto powiedzial, ze ma byc przyjemna?

Skuteczna ma byc i wydaje sie, ze przynajmniej po czesci jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...