Skocz do zawartości

Rodzina marząca o Florydzie. Prosimy o pomoc. Sponsoring pracowniczy, loteria, coś jeszcze?


kiciamore

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

i teraz uważaj na takie osoby które powiedzą Ci co chcesz usłyszeć a realność jest inna jak zostało to opisane. I czytaj wszystko ze stron rządowych.. NP mniej inwestujesz lecz mniej zarobisz w pewnych miejscach . Dlatego jest to tak zróżnicowane.

  • Odpowiedzi 179
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano
8 minut temu, sly6 napisał:

i teraz uważaj na takie osoby które powiedzą Ci co chcesz usłyszeć a realność jest inna jak zostało to opisane. I czytaj wszystko ze stron rządowych.. NP mniej inwestujesz lecz mniej zarobisz w pewnych miejscach . Dlatego jest to tak zróżnicowane.

Dobrze, dziękuję :)

Napisano
2 godziny temu, mola napisał:

@kiciamore musisz pogodzić się z faktem, że na dzień dzisiejszy jedyna opcja na legalną emigrację dla Was to loteria wizowa. Wierz mi, jeśli jeszcze jesteś przed/w trakcie studiów, Twój mąż pracuje w kraju z rozbudowanym socjalem i macie małe dziecko to wyjazd do USA to tylko na wakacje na wizie turystycznej. Tak dla podsumowania - zakładając że wyjeżdżacie, Twój mąż dostaje pracę, dziecko jest zaopiekowane a Ty idziesz na studia... Przy jakimś ogromnym szczęściu Twój mąż wyciągnie 40 000$ rocznie, prawdopodobnie bez pokrycia kosztów ubezpieczenia zdrowotnego. Średni koszt roczny opieki nad dzieckiem to około $8000, rok nauki dla Ciebie to około $15000 - $20 000 (i to raczej dolna granica), koszt domu (wynajem, zakładając że nie mieszkacie w dużym mieście) - co najmniej $15 000 rocznie (w Nowym Jorku za takie pieniądze to nie wiem czy coś wynajmiesz), do tego ubezpieczenie zdrowotne dla całej trójki płacone z własnej kieszeni - minimum 8000-10000$ rocznie ( W razie poważnej choroby nawet dobry plan ubezpieczenia może zostawić Cię z rachunkiem na kilkanaście tysięcy dolarów). Plus do tego opłaty, żywność itp, o wizytach w PL zapomnij.  Taki scenariusz jak Ci się marzy jest nierealny za te 40 000$.  Moja rada - korzystaj z socjalu w PL i Norwegii, skończ studia (może nawet w Norwegii?), a do USA jedź co roku na jakieś długie, wypaśne wakacje. W międzyczasie graj na loterii i jak Ci się poszczęści - wróć do tematu.

Mola wszystko sie zgadza tylko ostatnie zdanie mnie zastanawia. Co kiciamore "zyska" bedac posiadaczka zielonej karty? Pensja nie wzrosnie,oplaty nie spadna... dalej bedzie tak samo ciezko wiec czy warto wyjezdzac z "socjalnego" Panstwa?

Napisano
22 minuty temu, emigrantka napisał:

Co kiciamore "zyska" bedac posiadaczka zielonej karty?

Legalny sposob na przyjazd, prace, i (po zdobyciu residency w danym stanie) nizsze czesne na studia niz te ktore by placila na, powiedzmy, wizie studenckiej. 

 

23 minuty temu, emigrantka napisał:

 Pensja nie wzrosnie,oplaty nie spadna

Ale sytuacja meza (albo jej) moze sie zmienic miedzy dniem dzisiejszym a wygrana GC: on bedzie mial wiekszy staz w pracy, wiecej doswiadczenia, moze ona by skonczyla studia, czy to w Polsce czy w Norwegii. Beda tez troszeczke starsi, z wiekszym doswiadczeniem zycia: to wszystko mogloby miec spore znaczenie rozwazajac ich sytuacje w Europie lub tu. 

 

27 minut temu, emigrantka napisał:

bedzie tak samo ciezko wiec czy warto wyjezdzac z "socjalnego" Panstwa?

To jest trudna kwestia dla wszystkich. Jak tu widzimy na forum, jednym "warto" a innym mniej. Rozumiem, ze w tej chwili kiciamore nawet nie mieszka z mezem, wiec nie zna osobiscie codzienne realia zycia w innym kraju, nie mowiac o kraju tak nastawiony na anty "socjal" jak USA... Oni maja duzo do rowazenia...

Napisano
34 minuty temu, emigrantka napisał:

Mola wszystko sie zgadza tylko ostatnie zdanie mnie zastanawia. Co kiciamore "zyska" bedac posiadaczka zielonej karty? Pensja nie wzrosnie,oplaty nie spadna... dalej bedzie tak samo ciezko wiec czy warto wyjezdzac z "socjalnego" Panstwa?

Ja bym się nie ruszała, ale podchodzę to tematu tak: granie na loterii do niczego nie obliguje i niczemu nie szkodzi. Realnie rzecz biorąc, zanim (i jeśli) przyjdzie dziewczynie decydować, czy  z wygranego losu korzystać minie parę lat. W tym czasie zakładam taki scenariusz dla kiciamore: zwiedza coś w USA, wyrabia sobie zdanie co jej się (choćby jako turystce) podoba, lub nie. W międzyczasie kończy studia, znajduje pracę, dziecko idzie do szkoły, mąż awansuje/dostaje podwyżkę/zakłada własny biznes, życie się toczy. I w tej sytuacji, z tym wygranym loteryjnym losem, Kicia siada i myśli, czy ciągle warto emigrować do USA. Może jej wyjdzie że będzie warto, może stwierdzi, że jednak nie. Tyle.

Napisano

:) wszędzie damy radę, nawet na antysocjalu xd nie muszę iść na studia, to była jedna z możliwości. Najważniejsze są późniejsze możliwości mojego dziecka. Po 3 razach turystycznych słyszałam, że można starać się na miejscu o pozwolenie na pracę? Ktoś o tym słyszał?

Napisano

"Mysle ze latwiejszym i raczej pewniejszym sposobem byly by czasowe wyloty do usa, wiaze sie to z dosc dlugim czasem oraz kosztami. Za trzecim razem mozna by sie starac o wize na 10lat i wowczas juz na miejscu zlozyc dokumenty o umozliwienie pracy a nastepnie pozostania na stale."

Ktoś mi tak napisał na grupie prawniczej.

Napisano
16 minut temu, kiciamore napisał:

:) wszędzie damy radę, nawet na antysocjalu xd nie muszę iść na studia, to była jedna z możliwości. Najważniejsze są późniejsze możliwości mojego dziecka. Po 3 razach turystycznych słyszałam, że można starać się na miejscu o pozwolenie na pracę? Ktoś o tym słyszał?

mozesz i za pierwszym razem zlozyc odpowiednie dokumenty a mozes za 20 razem

jedynie musisz sie kwalifikowac i miec kogos kto Cie nie oszuka a jak sama widzisz jestes latwym celem.

Napisano

Nawet po 10 razach na turystycznej nie możesz się starać o pozwolenie na prace. Wiza turystyczna to wiza TURYSTYCZNA. NIE DO PRACY.

A fakt dostania wizy na 10 lat (takie się najczęściej dostaje do USA) nie oznacza, że można 10 lat siedzieć w USA. Każdorazowo przy wlocie dostaje się od urzędnika na granicy pozwolenie na pobyt. Maksymalnie 6 miesięcy. TURYSTYCZNIE.

Jeśli chcecie lecieć do pracy, to do tego służą inne wizy, a nie turystyczne.

Nie wiem, co to za grupa prawnicza, ale wygląda na to, że nie zna się na prawie USA. Lub mówi Ci dokładnie to, co chcesz usłyszeć, żeby potem się Tobą prawniczo "zaopiekować" i ciągnąć kasę za coś nierealnego do zrobienia.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...