Sara Napisano 15 Października 2020 Zgłoś Napisano 15 Października 2020 Hej! Czy ktokolwiek zastanawia się nad powrotem do Polski, albo do Europy? Ja ostatnio zaczynam o tym rozmyślać. Może z powodu czasu jaki spędziłam w Stanach (7 lat), tęsknota powróciła... Mieliście takie myśli? Jeśli tak to na jakim etapie emigracji? Co zaważyło w jedną czy w drugą stronę? Rozumiem, że każdy ma indywidualną sytuację... ale jeśli chcecie się podzielić przemyśleniami byłabym wdzięczna
pelasia Napisano 15 Października 2020 Zgłoś Napisano 15 Października 2020 Nie wiem, ja już jestem w USA 14-15 lat i jak odwiedzam PL to już nie czuje się tam jak w domu. Oczywiscie sa rzeczy za ktorymi tesknie, ale zawsze z uśmiechem wracam na swoje śmieci tutaj
barnclose Napisano 15 Października 2020 Zgłoś Napisano 15 Października 2020 Ja powaznie rozwazalem powrot w zeszlym roku. W podjeciu decyzji pomoglo mi zrobienie listy pros & cons obu krajow. Niestety Polska w tym porownaniu przegrala z kretesem. Oczywiscie to indywidualna sprawa, bo powody moga miec rozne znaczenia dla kazdego, wiec taka lista pewnie wyglada inaczej dla kazdego.
rzecze1 Napisano 15 Października 2020 Zgłoś Napisano 15 Października 2020 Tak jak napisali już przedmówcy, to bardzo indywidualna decyzja. Może jak napiszesz więcej o swojej sytuacji, to ktoś się odniesie bardziej konkretnie. W między czasie to powiem tak... Ostatnio widziałem wywiad z jakimś psychologiem, który opowiadał o mechanizmie jaki często pojawia się w związkach, toksycznych związkach, czy nawet w zwykłych, normalnych relacjach rodzinnych czy towarzyskich. Mianowicie gdy omawiany „obiekt” jest daleko, widzimy, a raczej odczuwamy - jego dobre strony. Pozytywne wspomnienia, wydarzenia, relacje. Natomiast gdy obiekt jest blisko, lub z nami, widzimy głównie jego złe strony... „No ja pi...ole, nie mogę już znieść jak on siorpie herbatę!...”... Myśle, że śmiało można to przełożyć na migracje. Ameryka, czy gdziekolwiek się wybieramy, jest super z daleka. A jak już gdzieś jesteśmy, to po jakimś czasie widzimy tego miejsca negatywy. I to samo będzie z Polską... Po drugie, trzeba pamiętać, ze ludzie to uczuciowe i emocjonalne stworzenia... a uczucia i emocje się zmieniają. Im ktoś starszy, tym bardziej będzie mieć tego szokującą często świadomość. Bo gdy popatrzeć na przeszłość, często się okazuje, ze ludzie, sprawy i rzeczy bez których nie wyobrażaliśmy w swoim czasie sobie istnienia.. no... teraz istniejemy bez nich całkiem ok... A czasem nasze przeszłe myśli i przekonania, nawet te najmocniejsze, wywołują dziś w nas śmiech. Klasyczny przykład to ci przyjaciele czy miłości z młodzieńczych wakacji, z którymi mieliśmy pisać regularnie, a dziś mamy czasem problem aby pamiętać jak miały na imię... I pułapką w jaką popadamy cały czas jest myślenie, ze to co czujemy teraz, jest stałe. Bo zazwyczaj nie jest. Zwłaszcza w odpowiednich okolicznościach. I wreszcie po trzecie... o młodzieńczych wakacyjnych przyjaźniach zapomnieliśmy z prostego powodu - mieliśmy w między czasie życie. Setki, tysiące nowych doświadczeń. I fakt, ze dziś odczuwasz tęsknotę za przeszłością, może być objawem tego, ze czegoś Ci w obecnym życiu brakuje. Setki doświadczeń zamieniły się w tuziny, a tuziny być może w pojedyncze liczby, if that... I wtedy rzeczywiście łatwo popaść w nostalgię i tęsknotę za tym co było, zapominając, ze to co było nie stanęło w miejscu. Znajomi, rodzina, Polska się przez 7 lat zmieniły, tak jak Ty, i często się okazuje, ze powroty nie są tak emocjonalnie proste jak to sobie wyobrażaliśmy. Bo to co było, to co pamiętamy, już w wielkiej mierze nie istnieje. Tu mi zawsze przychodzi na myśl „Faust” Goethe’ego. W największym skrócie - Faust, znudzony i - jakbyśmy dziś powiedzieli - w depresji, zaprzedał dusze diabłu bo chciał się czuć lepiej i poznać sens życia. Po wielu „przygodach”, ostatecznie wyszło mu na to, i dzięki Goethe’mu nie musimy sprzedawać duszy aby to wiedzieć, wyszło mu na to, że sensem życia jest aktywność. „He who strives on and lives to strive, Can earn redemption still". I czasem warto się zatrzymać, rozejrzeć wokół i popatrzeć jak możemy się zacząć realizować w swojej lokalnej, obecnej społeczności, tu i teraz gdziekolwiek jesteśmy. Czy to będzie wolontariat, czy zwykle rozmowy z sąsiadami, czy nowe hobby, sport czy jakakolwiek aktywność która nas wystawi na kontakt z nowymi ludźmi. Czasem może to nawet być walka z „faszystami” z Home Owners Association o których pisali forumowicze w zaprzyjaźnionym wątku (wierzcie mi, nie jesteście jedyni którzy maja odmienne opinie, w takich organizacjach zawsze istnieje jakiś „ruch oporu” który tylko czeka na lidera... a że taki lider, jeśli zwycięży, sam później się najpewniej przerodzi w dyktatora... ale to już inna historia ) W każdym bądź razie, jakakolwiek nie byłaby to nowa aktywność, warto jej spróbować najpierw, znaczy - zanim na podstawie zmiennych uczuć podejmie się decyzje które będą miały stałe konsekwencje. Zwłaszcza w pandemii. Bo jeśli z moich para-filozoficznych wynurzeń można sklecić jedno praktycznie zdanie, to będzie to to - nie wracać zanim się nie skoczy COVID!
Roelka v.2 Napisano 15 Października 2020 Zgłoś Napisano 15 Października 2020 Poki co nie wyobrazam sobie zycia w PL. Moze jak bedziemy juz z mezem na emeryturze, to wtedy sie pomysli. Uwielbiam jeździć do Polski odwiedzać rodzinę. Jeżdżąc do PL na "wakacje" nie trzeba za bardzo przejmować się polityka, "januszowa" mentalnością, czy tym jak funkcjonują rożne instytucje. Za Polska zupełnie nie tęsknie. Wedlug mnie, w Stanach zyje sie po prostu... wygodniej? Wiadomo, ze USA nie jest bez wad - COVID dodatkowo jeszcze te wady obnażył. Ale jednak wole mieszkac tutaj, pomimo tych wszystkich wad.
everden Napisano 15 Października 2020 Zgłoś Napisano 15 Października 2020 16 hours ago, Sara said: Hej! Czy ktokolwiek zastanawia się nad powrotem do Polski, albo do Europy? Ja ostatnio zaczynam o tym rozmyślać. Może z powodu czasu jaki spędziłam w Stanach (7 lat), tęsknota powróciła... Mieliście takie myśli? Jeśli tak to na jakim etapie emigracji? Co zaważyło w jedną czy w drugą stronę? Rozumiem, że każdy ma indywidualną sytuację... ale jeśli chcecie się podzielić przemyśleniami byłabym wdzięczna Mi zaraz 2-letnia wiza wygasa i stoję przed tym samym dylematem. Chętnie bym wróciła do PL, bo w US nie do końca mi się podoba i ze starym często się spinamy. Ale covid załatwił (i ułatwił) sprawę. Rodzina z PL dziś napisała mi msg: 'tu nie ma do czego wracać'. Emerytura z pewnością w PL
Sara Napisano 15 Października 2020 Autor Zgłoś Napisano 15 Października 2020 2 hours ago, rzecze1 said: Tak jak napisali już przedmówcy, to bardzo indywidualna decyzja. Może jak napiszesz więcej o swojej sytuacji, to ktoś się odniesie bardziej konkretnie. W między czasie to powiem tak... Ostatnio widziałem wywiad z jakimś psychologiem, który opowiadał o mechanizmie jaki często pojawia się w związkach, toksycznych związkach, czy nawet w zwykłych, normalnych relacjach rodzinnych czy towarzyskich. Mianowicie gdy omawiany „obiekt” jest daleko, widzimy, a raczej odczuwamy - jego dobre strony. Pozytywne wspomnienia, wydarzenia, relacje. Natomiast gdy obiekt jest blisko, lub z nami, widzimy głównie jego złe strony... „No ja pi...ole, nie mogę już znieść jak on siorpie herbatę!...”... Myśle, że śmiało można to przełożyć na migracje. Ameryka, czy gdziekolwiek się wybieramy, jest super z daleka. A jak już gdzieś jesteśmy, to po jakimś czasie widzimy tego miejsca negatywy. I to samo będzie z Polską... Po drugie, trzeba pamiętać, ze ludzie to uczuciowe i emocjonalne stworzenia... a uczucia i emocje się zmieniają. Im ktoś starszy, tym bardziej będzie mieć tego szokującą często świadomość. Bo gdy popatrzeć na przeszłość, często się okazuje, ze ludzie, sprawy i rzeczy bez których nie wyobrażaliśmy w swoim czasie sobie istnienia.. no... teraz istniejemy bez nich całkiem ok... A czasem nasze przeszłe myśli i przekonania, nawet te najmocniejsze, wywołują dziś w nas śmiech. Klasyczny przykład to ci przyjaciele czy miłości z młodzieńczych wakacji, z którymi mieliśmy pisać regularnie, a dziś mamy czasem problem aby pamiętać jak miały na imię... I pułapką w jaką popadamy cały czas jest myślenie, ze to co czujemy teraz, jest stałe. Bo zazwyczaj nie jest. Zwłaszcza w odpowiednich okolicznościach. I wreszcie po trzecie... o młodzieńczych wakacyjnych przyjaźniach zapomnieliśmy z prostego powodu - mieliśmy w między czasie życie. Setki, tysiące nowych doświadczeń. I fakt, ze dziś odczuwasz tęsknotę za przeszłością, może być objawem tego, ze czegoś Ci w obecnym życiu brakuje. Setki doświadczeń zamieniły się w tuziny, a tuziny być może w pojedyncze liczby, if that... I wtedy rzeczywiście łatwo popaść w nostalgię i tęsknotę za tym co było, zapominając, ze to co było nie stanęło w miejscu. Znajomi, rodzina, Polska się przez 7 lat zmieniły, tak jak Ty, i często się okazuje, ze powroty nie są tak emocjonalnie proste jak to sobie wyobrażaliśmy. Bo to co było, to co pamiętamy, już w wielkiej mierze nie istnieje. Tu mi zawsze przychodzi na myśl „Faust” Goethe’ego. W największym skrócie - Faust, znudzony i - jakbyśmy dziś powiedzieli - w depresji, zaprzedał dusze diabłu bo chciał się czuć lepiej i poznać sens życia. Po wielu „przygodach”, ostatecznie wyszło mu na to, i dzięki Goethe’mu nie musimy sprzedawać duszy aby to wiedzieć, wyszło mu na to, że sensem życia jest aktywność. „He who strives on and lives to strive, Can earn redemption still". I czasem warto się zatrzymać, rozejrzeć wokół i popatrzeć jak możemy się zacząć realizować w swojej lokalnej, obecnej społeczności, tu i teraz gdziekolwiek jesteśmy. Czy to będzie wolontariat, czy zwykle rozmowy z sąsiadami, czy nowe hobby, sport czy jakakolwiek aktywność która nas wystawi na kontakt z nowymi ludźmi. Czasem może to nawet być walka z „faszystami” z Home Owners Association o których pisali forumowicze w zaprzyjaźnionym wątku (wierzcie mi, nie jesteście jedyni którzy maja odmienne opinie, w takich organizacjach zawsze istnieje jakiś „ruch oporu” który tylko czeka na lidera... a że taki lider, jeśli zwycięży, sam później się najpewniej przerodzi w dyktatora... ale to już inna historia ) W każdym bądź razie, jakakolwiek nie byłaby to nowa aktywność, warto jej spróbować najpierw, znaczy - zanim na podstawie zmiennych uczuć podejmie się decyzje które będą miały stałe konsekwencje. Zwłaszcza w pandemii. Bo jeśli z moich para-filozoficznych wynurzeń można sklecić jedno praktycznie zdanie, to będzie to to - nie wracać zanim się nie skoczy COVID! Oj, może masz rację i ten COVID tak na mnie wpłynął. Przed pandemią 3 razy w tygodniu miałam wioślarstwo drużynowe, w weekendy łyżwy na lokalnym ringu, dużo znajomych w pracy. Teraz jestem w domu ciągle, może mnie dopadła 'cabin fever'. Tęsknię za rodziną, zwłaszcza mamą, która mieszka sama. Z tysiąc razy chciałam ją przekonać, żeby się do mnie przeprowadziła, ale mama nie chce zmieniać stylu swojego życia i ją rozumiem. Z drugiej strony jesteśmy z mężem w trakcie adopcji więc póki co na razie Stanów opuścić nie możemy. Przynajmniej przez 2 lata. Ale po tym czasie, kto wie? Pracuję w Microsofcie i dałam znać mojej menadżerce, że w przyszłości potencjalnie będę zainteresowana żeby się przenieść do CEE (central Eastern Europe) i ona skontaktowała mnie z paroma osobami. Zbuduję kontakty i jeśli za kilka lat będzie to miało sens może się przeprowadzimy I masz 100% racji, brązowie Polskę w wspomnieniach, bo jest daleko. Przypomina mi się wiersz Norwida Moja Piosnka o tęsknocie. Ah!
ilon Napisano 16 Października 2020 Zgłoś Napisano 16 Października 2020 21 hours ago, rzecze1 said: Ostatnio widziałem wywiad z jakimś psychologiem, który opowiadał o mechanizmie jaki często pojawia się w związkach, toksycznych związkach, czy nawet w zwykłych, normalnych relacjach rodzinnych czy towarzyskich. Mianowicie gdy omawiany „obiekt” jest daleko, widzimy, a raczej odczuwamy - jego dobre strony. Pozytywne wspomnienia, wydarzenia, relacje. Natomiast gdy obiekt jest blisko, lub z nami, widzimy głównie jego złe strony... „No ja pi...ole, nie mogę już znieść jak on siorpie herbatę!...”... Myśle, że śmiało można to przełożyć na migracje. Ameryka, czy gdziekolwiek się wybieramy, jest super z daleka. A jak już gdzieś jesteśmy, to po jakimś czasie widzimy tego miejsca negatywy. I to samo będzie z Polską... 100% sie zgadzam. Kocham moja rodzine nad zycie i uwielbiam jezdzic do Polski. Zawsze jak jade na ten tydzien czy dwa, to wszystko i wszyscy sa idealni, ale czy byloby tak samo jakbym sie wprowadzila spowrotem? Nie wiem. Ja ogolnie bardzo tesknie za rodzina i znajomymi i tymi sytuacjami, ktore zawsze mnie omijaja i bardzo czesto zastanawiam sie nad przeprowadzka, ale pewnie niepredko bym sie zdecydowala. No chyba, ze w przyszlym roku dostane obywatelstwo i moj men bedzie bardzo chcial sie przeniesc do Europy - wtedy zwijam w mgnieniu oka
andyopole Napisano 16 Października 2020 Zgłoś Napisano 16 Października 2020 27 minut temu, ilon napisał: 100% sie zgadzam. Kocham moja rodzine nad zycie i uwielbiam jezdzic do Polski. Zawsze jak jade na ten tydzien czy dwa, to wszystko i wszyscy sa idealni, ale czy byloby tak samo jakbym sie wprowadzila spowrotem? Nie wiem. Ja ogolnie bardzo tesknie za rodzina i znajomymi i tymi sytuacjami, ktore zawsze mnie omijaja i bardzo czesto zastanawiam sie nad przeprowadzka, ale pewnie niepredko bym sie zdecydowala. No chyba, ze w przyszlym roku dostane obywatelstwo i moj men bedzie bardzo chcial sie przeniesc do Europy - wtedy zwijam w mgnieniu oka @ilon, ja zamierzam wracać. Jakieś propozycje?
ilon Napisano 16 Października 2020 Zgłoś Napisano 16 Października 2020 44 minutes ago, andyopole said: @ilon, ja zamierzam wracać. Jakieś propozycje? Raczej nie - chyba ze mi dom w Oregonie na wakacje chcesz zostawic
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.