Skocz do zawartości

rzecze1

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1 718
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    103

Zawartość dodana przez rzecze1

  1. Bardzo dobrze powiedziane. Wszędzie będzie trudno i wszędzie prędzej czy pozniej będziecie mieli problemy i frustracje. Na 100%. Ale lepiej zeby było trudno w USA gdzie zawsze mozecie do Polski wrócic jeśli uznacie, ze jest za trudno, niz radzic sobie z frustracją i trudnościami w Polsce mając świadomosc, ze juz nigdy nie dostaniecie szansy na zycie w USA i ze nie wykorzystaliście tej szansy którą mieliście. Lepiej miec 2 opcje niz jedną, "it's only logical"...
  2. Kilka dni temu w Londynie - po 7 latach pobytu w ambasadzie Ekwadoru (gdzie ostatnio rezym zmienił się na proamerykański) - został wreszcie aresztowany pan Julian Assangne. Rezultaty tego z pozoru niezwiązanego z prezydenturą wydarzenia, bedą w rzeczywistości bardzo symptomatyczne. Prezydent Trump juz zdązył się odciąc od całej sprawy mówiąc, ze nic nie wie o Wikileaks, that "it's not "his" thing"...... (gdzie oczywiście wcześniej "kochał Wikileaks" i chciał więcej informacji na temat pani Clinton), w przeciwieństwie do departamentu sprawiedliwości i innych amerykańskich agencji bezpieczeństwa które chcą natychmiastowej ekstradycji Assagne'a z Wielkiej Brytanii do USA, co właściwie oznaczałoby ze reszte zycia Assagne spedzi w amerykańskich wiezieniach, jeśli nie to, ze wprost nie zostanie zabity. Assagne od początku, mozna powiedziec, był "sojusznikiem Trumpa". Pamiętam jego wywiad w którym mówił, ze amerykański "system", w sensie - "deep state" - nigdy nie pozwoli na wybór kogoś spoza systemu, to jest - Trumpa. Assagne mylił się wtedy, tak jak wielu, ale to on dziś moze poniesc okropne konsekwencje faktu, ze w rzeczywistości przyczynił się do zwycięstwa republikańskiego korporacjonalizmu i światowego militaryzmu którego teraz padnie ofiarą. Trumpowi na pewno nie jest to na rękę (zwłaszcza, ze jeśli ktoś ma coś na Trumpa to jest to Wikileaks!), z drugiej strony - nie moze zbytnio wystąpic w obronie kogoś kogo wszelkie słuzby i wszelkie amerykańskie prawicowe watahy - zresztą słusznie - uwazają za ekstremalnie antyamerykańskiego. Tak czy inaczej to jest wątek który warto obserwowac!
  3. Heh? Oczywiscie, ze o przemocy w Nigerii pisza i mowia. Od lat. Wlasciwie kazdy kraj Commonwealth'u, czy inne byle brytyjskie kolonie, ciesza sie tu duzo wiekszym zainteresowaniem niz na przyklad Europa Wschodnia, szczegolnie w wydaniu BBC (co akurat w dzisiejszych czasach jest Polsce na reke...) A co do Woodstocku, to o ile w Polsce cieszy sie jako taka popularnoscia, nie jest to wydarzenie ktore ma szanse przebic sie trwale do mediow zachodnich. Zatem zapytasz dlaczego przebijaja sie jacys - jak to nazywasz - plebani? A no dlatego, ze przed kazdym byle jakim plebanem Prezydent Rzeczypospolitej publicznie pada (doslownie) na kolana, i ci plebani wydaja sie miec wieksze wplywy niz wladza sadownicza. Z politologicznego punktu widzenia, jest to czescia bardzo ciekawego procesu, i wzbudzac bedzie duze zainteresowanie, zwlaszcza ze potwierdza hipoteze tych ktorzy zawsze tu mowili, ze Polska nigdy nie byla, i nigdy tak naprawde nie bedzie czescia Zachodu. Edit: Ostatnie kilka wpisow to raczej sie nadaje do przeniesienia do watku "Polska i kontrowersje..." Admini do pracy!
  4. Nie pytali, bo i nikt o tym nie pisal. Co chyba raczej jest zrozumiale? Kosciol Katolicki w Polsce jeszcze dlugo nie upadnie do tego stopnia na którym media beda go traktowac tak samo jak jakichs anarchosatanistow czy innych dziwolagow (których BTW w USA tez nie brakuje). Im ma sie wiecej wladzy, pieniedzy i politycznych wplywow, tym bardziej jest sie na swieczniku i pod obserwacja. To naturalne, i wrecz obraza dla Kosciola byloby poswiecanie takiej samej uwagi temu co mówi katolicki kaplan i temu co mowi jakis Negral. Martwic Kosciol sie powinien zaczac jak przestana o nim pisac. Wtedy tego typu akcje beda traktowanie wzruszeniem ramion i milczeniem (cos co moze dla swietego spokoju chcieliby juz teraz), ale beda oznaczac, ze Kosciola pozycja jest juz zadna.
  5. To prawda. I healthcare jest tu dobrym przykładem. Ale i nie jedynym. Niskie podatki dla najbogatszych i dla korporacji, cięcia socjalne, liberalizacja prawa pracy - od lat ludziom się wmawia, ze wszystko to jest super dobre, jest dobre teraz i zawsze bez względu na okoliczności, a ci którzy mówią inaczej są antyamerykańscy. I owszem - jeśli masz wyjątkowe szczeście urodzic się lub dostac do 1 procenta najbogatszych, lub jestes w kaście relatywnie dobrze sytuowanych "professionals" którzy mają za zadanie najbogatszym słuzyc - prawników, lekarzy, inzynierów, bankierów, itp., i jednocześnie nie przeszkadza Ci przemieszczanie się z bogatego osiedla do nowoczesnego biurowca przez morze zadłuzonych, wiecznie pracujących na niestabilnych i niskopłatnych pozycjach ludzi którzy nigdy milionerami nie będą choc bardzo w to wierzą, to tak, masz pełne prawo do głosowania na Republikanów. Bo oni rzeczywiście obecnie słuzą Twoim finansowym interesom. Co prawda w takich warunkach system prędzej czy pózniej pęknie, co wszyscy chyba więdzą juz od Arystotelesa, ale "moze jeszcznie nie za naszego zycia", a jak nawet, to mamy kilkanaście rodzajów policji które nas w razie co to obronią... Zatem bogatych ludzi o purytańskiej mentalności ekonomicznej ("jestem bogaty bo jestem dobry i Bóg mnie kocha, bezdomni to grzesznicy którzy zasłuzyli na swój los") to jeszcze jakoś rozumiem. Ale to, ze cięzko pracujący a słabo zarabiający ludzie, w tym 50 procent członków związków zawodowych!, głosowało na Trumpa, i w efekcie Republikanów, to to jest juz niesamowite. Jak mówisz idioci są wszędzie, ale na tego typu "Hunger Games" jak w USA to ludzie się chyba nigdzie indziej nigdy nie zgodzą (nawet w zapatrzonej w Amerykę Polsce socjalizm wrócił i ma się świetnie. Do tego stopnia, ze nawet opozycja juz mówi, ze "to co zostało dane, nie będzie odebrane" ) Zatem jedyne czym jak na razie mozna tłumaczyc zachowania amerykańskich (jeśli wykluczymy głupotę) to tym, ze był/jest to objaw buntu. Demokraci upodobnili się do Republikanów i zostawili klasę średnią i nizszą samym sobie. Pani Clinton w tradycyjnie demokratycznym Wisconsin - które w załozeniu miało byc częscią jej "firewall" nie do zdobycia przez Trumpa - nie była w trakcie kampanii ani razu. Jak to ktoś powiedział - "Taken for granted and sold to Wall Street." Myślę, ze duzo ludzi głosowało na Trumpa nie dlatego, ze wierzyli, ze wszystko zmieni, ale dlatego aby pokazac wielkie FU całemu systemowi, jeśli nie wprost w nadzieji, ze zrobi wielką demolkę. Tak czy inaczej ktoś powyzej ma rację - w 2020 będzie się działo!
  6. No jeśli mowimy o pani Pelosi, czy innych w miarę trzezwo myślących starych partyjnych wyjadaczach i startegach, to tak. Ale ogólny obraz jaki się przedostaje do mediów to obraz Demokratów którzy przegrali, nie pogodzili się z tym, ze ludzie wybrali Trumpa , i chcą go obalic w powiedzmy - "pozawyborczy" sposób. I to często media liberalne nakrecają ten obraz. Dotyczy to zwłaszcza nowej fali demokratycznych kongresmanów/kongreswomen (jak chociazby dwa dni temu rezulucja pani Rashida z Michigan), ktorzy wydają się byc totalnie oderwani od rzeczywistości, i którzy zresztą w swoim czasie chcieli się przeciwstawic samemu wyborowi Pelosi na Speakerkę IR. Jeśli to skrzydło w Partii Demokratycznej osiągnie za rok przewagę w prawyborach i wyłoni z przedstawicieli urbanistycznych, niebieskich wysp na czerwonym morzu jakiegoś 'niewybieralnego" kandydata/tkę" na urząd prezydenta to ja zyczę powodzenia...
  7. Jest to opinia Demokratów, pewnie i słuszna, ale w obecnym czasie - jeśli Demokraci chcą wygrac w 2020 - muszą jak najszybciej odłozyc na półkę marzenia o impeachmencie. Nawet w najlepszym scenariuszu nie wystarczyłoby juz na to czasu. Bo jeśli ktoś nie zauwazył, to juz za rok wybory będą się toczyc pełną parą! W między czasie, jesli ktoś ma chwilę w weekend, to polecam reportaz Guardiana z paralelnych wieców Trumpa i O'Rourke w El Paso z początku marca. Guradian jest chyba ostatnią z zachodnich gazet która nie załozyła blokady wymagającej prenumeraty, zatem mozna tam jeszcze za darmo zazyc prawdziwego dziennikarstwa sprzed epoki facebookowo-tweeterowej prostackiej sieczki jaką się dziś masowo karmią ludzie. Co oczywiście znaczy, ze jest tam więcej niz 140 znaków, prawie nie ma obrazków, i zadna osoba na świecie nie zgodzi się z całością tekstu... Tak, dla Facebookowców i blogerów to moze byc szokujące, ale tak kiedyś wyglądały reportaze Zatem to jest oczywiście temat na dłuzszą sobotnią poranną kawę, ale zdecydowanie warty tej kawy i czasu! Tak czy inaczej, ogólnie daje dobry insight. Moje ulubione fragmenty: "I have seen some curious things at Trump rallies, but none stranger than the sight of four cowboys running after two people carrying a giant red USSR flag, hammer and sickle and all, through a parking lot in El Paso. " "It was Trump’s first rally since he was soundly defeated in the game of shutdown chicken he played with Nancy Pelosi in December and January. Holding a rally head-to-head with O’Rourke, in O’Rourke’s backyard, after insulting the city of El Paso on national television, seemed like a very bad idea in every possible way. (...). But how to explain that about half of Trump’s audience that night in El Paso were people of colour, most of them Latino? How to explain the fact that Trump attracted 15,000 supporters to his rally, while O’Rourke garnered only 4,000 people to his event, held in his hometown, on the same evening?" "A man walked by wearing a sleeveless denim jacket with a rendering of a grim reaper on the back. The staff of the reaper’s scythe was an AK-47, the blade an American flag. He stopped briefly to inspect the merchandise. I asked Gaudet and Thompson how, as self-employed entrepreneurs, they got their healthcare. “Right now I don’t even have healthcare,” Thompson said. “I go to the emergency room,” Gaudet said, laughing. “I just go to the emergency room,” Thompson agreed. I asked if they would support higher taxes for millionaires if it meant that people like them would get free healthcare. Gaudet didn’t hesitate. “No, because one day we might be the millionaires.” ".......... Całosc tutaj: https://www.theguardian.com/books/2019/mar/02/why-donald-trump-could-win-again-by-dave-eggers Enjoy~!
  8. No bitwy na bezwstydnosc to myślę zadna ze stron tutaj nie wygra Skłonnosc elektoratu republikańskiego do głosowania na rozwiązłego republikańskiego kłamcę który łapał kobiety za to i owo jest procentowo stała, i mniej więcej taka sama jaka byłaby skłonnosc elektoratu demokratycznego do głosowania na demokratycznego rozwiązłego kłamcę któremu stazystka w Gabinecie Owalnym lizała to i owo... Lub na jego zonę, która otwarcie popiera "hashtag me too", ale oprócz tych kobiet które juz od czasów gubernatorstwa w Arkansas oskarzają jej męza o wykorzystywanie... Te trzeba zdyskredytowac... Ale Demokraci woleliby kogoś takiego, niz jakiego Busha czy innego Republikanina, zatem to trochę takie przyganianie kocioła garnkowi. Ale trudno się temu dziwic, polaryzacja społeczeństwa jest dziś duza, i liczy się polityka, a nie nawet najokropniejsza osobowosc. Tak długo jak Trump będzie realizowac politykę konserwatywną społecznie w na skalę państwową, tak długo konserwatystów nie będzie obchodzic to co robi w zyciu prywatnym. Bo jak to lubią mawiac chrześcijanie - "God works in mysterious ways"....
  9. Obawiam się, ze tak nie będzie. Owszem, starszy, prawdziwi Republikanie się nim brzydzą, i 2016 był dla nich bardzo trudnym rokiem o którym woleliby zapomniec. Ale jest ich fizycznie (demograficznie) zbyt mało. Partia Republikańska to juz nie ta sama partia co kiedyś. Partia Reagana, obu Bushów czy ludzi takich jak McCain raczej juz nie wróci. Przegrała razem Mittem Romney'm w 2012. Człowiekiem w smokingu, ucieleśnieniem oderwanego od zwykłych ludzi bogatego establishmentu. Pamiętacie jego słowa o 47% wyborców którzy nigdy nie zagłosują na kandydata GOP? I gdyby nie Trump - Romney miałby rację i do dziś socjologowie cytowaliby go - zaraz obok danych o zmianach demograficznych w USA - jako główną przyczynę upadku Republikańów... Ale Trump ten trend odwrócił. Potrafił przyciągnąc do Republikanów nowych ludzi, ludzi którzy w innych okolicznościach nigdy na republikańskiego kandydata by nie zagłosowali (w tym 10-15 % wyborców Obamy z 2012 roku w kluczowych stanach!...) Ci ludzie pokonali ilu?, chyba 16 tradycyjnych kandydatów republikańskiej elity w prawyborach 2016 roku, a potem wysłali na polityczną emeryturę przedstawilcielkę establishmentu z drugiej strony - panią Clinton. Z upływem czasu okazało się, ze ten ruch nie upadł, a wręcz przeciwnie - decyduje o byc albo nie byc republikańskich kandydatów. Popatrzcie co się działo w zeszłym roku przed midterms, i ilu kongresmenów i senatorów którzy wcześniej byli ostro antytrumpowscy, w zeszłym roku bezwstydnie płaszczyło się przed Trumpem aby tylko zapewnic sobie głosy wiernych mu fanów... Najbardziej prominentnym przykładem jest tu chyba pan Ted Cruz... czy jak go Trump w 2016 nazwał - "lying Ted który ma brzydką zonę"... A w zeszłym roku "lying Ted" publicznie czołgał się przed Trumpem bardziej, dłuzej i z większym przekonaniem niz średniowieczni pątnicy czołgali się w drodze do miejsc kultu... A czołgał się nie bez powodu - gdyby się nie czołgał pewnie mielibyście pierwszego demokratycznego senatora z Teksasu od 25 lat... To Forum moze nie jest najlepszym miejscem w sieci na to pytanie, ale moze ktoś ogłądał któryś w wieców Trumpa w zeszłym roku? W całości. Warto! Scenariusz jest zawsze ten sam. Na początek powitania i nudne przemówienia sztucznych jak marionetki republikańskich kandydatów do Kongresu na które tłum mało co zwraca uwagę. Następnie wchodzi Trump, robi show, tłum szaleje. Trump mówi na kogo mają głosowac i jaką super osobą ten kandydat/ta kandydatka - o których często ci "nowi republikańscy wyborcy" mało co słyszeli - jest. Fani pozniej na tą osobę głosują. Bo Trump tak powiedział. I oprócz kilku wyjątków - ta metoda się sprawdziła, i Trump tak właśnie zdobył partię która na początku robiła wszystko aby go zniszczyc . McCain umarł, Paul Ryan się poddał i odszedł z polityki, reszta starych przeciwników Trumpa się ponizyła i spłaszczyła. Myślę, ze republikańscy kontrkandydaci wewnątrz partii się pojawią na bank, ale - biorąc pod uwagę, ze nadzieje na impeachment czy inne tego rodzaju "obalenie" prezydenta zmalały faktycznie do zera - nie będą mieli w prawyborach szans.
  10. Juz kilka dobrych lat temu zauwazyłem, ze "motyw na studia" to jest jeden z najbardziej dochodowych scam'ów we współczesnym świecie i jest obecny nie tylko w Polsce, ale takze wszędzie na Zachodzie. A w niektórych miejscach, jak na przykład właśnie w USA, czy od kilku lat w Anglii, wiąze się dla wielu na dzień dobry z ogromnym zadłuzeniem którego nie sposób się pozbyc gdyby coś poszło nie tak. A zadłuzone społeczeństwo, to posłuszne społeczeństwo. Wszyscy mają byc "wykształceni", ale mało kto zauwaza, ze im więcej tych z dyplomem, tym mniejsza wartosc tego dyplomu, i tym trudniej o pracę powiązana w wykształceniem. A jeśli ktoś nie chce sobie "zabrudzic" przysłowiowych rąk, bo przeciez magister, to trudno o jakąkolwiek pracę...
  11. To jak w tym starym dowcipie, gdzie matka idzie do urzedu pracy aby znalezc prace nieogarniętemu synowi bez zadnej szkoły który nic nie robi tylko imprezuje, hazarduje i pije. Hydraulik, 4000zł? Nie, będzie miec za duzo pieniedzy do wydania. Zapije się na smierc... Budowlaniec, 3000? Nie. To moze układanie płytek w łazienkach? Absolutnie nie! Trzeba coś takiego aby wystarczyło mu tylko na jedzenie i podstawowe potrzeby, aby nic więcej pod koniec miesiąca nie zostało. Cos takiego za 1000-1500 zł... Na to urzędnik - "Pani! Pani ma nierealistyczne oczekiwania! Aby w Polsce zarabiac 1500zł miesięcznie to trzeba studia skończyc!..."...
  12. W 2009 roku byłem w British War Musem w Londynie (które zresztą polecam). Mieli tam wówczas okazjonalną wystawę z okazji okragłej rocznicy wybuchu II wojny światowej, i - oprócz plakatu "Anglio, Twoje dzieło!" https://www.iwm.org.uk/collections/item/object/27702 , mieli właśnie takze ten "Poland first to fight" którym tutaj kolega reklamuje swój filmik... Brytyjczycy musieli miec z tego niezłą bekę... Trzeba przyznac, ze tamtym czasie istniała jeszcze nadzieja, ze juz nigdy Polacy nie zapomną, ze Ci którzy pierwsi przystepują do wojny rzadko ją wygrywają. I ze aby wyjsc na swoje trzeba byc - tak jak Amerykanie - "the LAST to fight". I to po stronie która ma większą szansę wygrac.... Dziś widac ze nadzieje były płonne bo młode pokolenie - jak widac na załączonym filmiku - przejęło romantyczne legendy przegranych przodków i jest gotowe je wprowadzic w zycie w kazdym wymiarze.
  13. Powiem Ci, ze nie widziałem. Oglądałem jego pierwsze state of the union, bo wtedy wiadomo, wszyscy chcieli wiedziec czy Trump potrafi się zachowac jak "prezydent" i w ogóle. Ale teraz nie miałem na to czasu. Ani za bardzo ochoty. Co i jest tendencją którą zauwazyłem w paru innych miejscach. Bo o ile CNN, MSNBC czy FOX News zawsze będą się tym eksyctowac, tak dla coraz większej liczby ludzi to co mówi Trump nie ma większego znaczenia. Tak, wybrali go jako "granat" który miał byc wrzucony do "systemu".... ale "granat" okazał się prowadzic politykę typowo republikańską, typowo systemową, co oznacza, ze degradacja klasy średniej w USA będzie postępowac, co oznacza, ze juz historycznie rekordowe nierówności społeczne będą się geometrycznie powiększac, co oznacza, ze jeśli nie nastąpi gwałtowny zwrot w lewo w pierwszej połowie lat 20-tych, tak wkrótce potem nastąpi BRUTALNY zwrot w lewo. Biorąc pod uwage obecne uwarunkowania gospodarcze/społeczne/etniczne i tendencje widoczne w systemie od ostatnich 30 lat, to trzeba uznac, ze gwałtowna zmiana w której 90% społeczeńśtwa przeciwstawi się 10 procentowi jest MATEMATYCZNIE nieunikniona. Matematycznie nieunikniona. I pomimo, ze państwo ma do dyspozycji wielowarstwowy system policyjny, cały system penitencjarny, jak i ten religijny, w niektórych stanach straszacy zaświatami w razie nieposłuszeństwa władzy (śmiejcie się, ale tak jest ) , pomimo tych wszystkich bezpieczników ta zmiana jest nieunikniona i moze się okazac krwawa. Co jest dziś ciekawe, to to, ze rezimy z którymi USA obecnie "trzyma sztamę", to są rezimy które w wielkiej mierze prowadzą socjalistyczną politykę gospodarczą. Taki na przykład nasz PiS, czy jakiś inny Ruch Narodowy, w USA byliby nazwani nieudacznikami. Złodziejami którzy chcą zabrac pieniądze ciezko pracującym obywatelom i oddac je nieudacznikom. Fox News zapodaje ten temat codziennie. W Polsce rząd liberałów chce zniszczyc, ale liberałom na Zachodzie - nasz rzad się kłania (i.e. pani ambasador Mosbacher i Uber). To osobiscie mnie ciekawi w temacie "wastawania z kolan" polskiej "prawicy"... Tak czy inaczej, na obecną chwilę to stawiam 200 funtów na rewolucję w USA w przeciągu następnych 20 lat
  14. Ha, w punkt! "I love democracy. I love the Republic".... I o ile Palpatine był duzo bardziej przebiegłym i skrytym politykiem niz jest Donald Trump, tak obecny prezydent wpisuje się dobrze w historię stopniowego i powolnego, ale bardzo konsekwentnego umacniania prezydentury, trendu widocznego świetnie od czasów Roosvelta Drugiego. Dziś system jest właściwie domknięty, bez wielkich pieniędzy szans na prezydenturę nie ma. A pieniądze dają Ci którzy kontrolują system, i dają często kandydatom obu parti, tak aby w kazdej ewentualności miec pewnosc, ze nic się nie zmieni. Jeśli totalna inwigilacja społeczeństwa, czy zabijanie z powietrza amerykańskich obywateli bez prawa do sądu (bo prezydent uznaje, ze to terroryści, a do tego są za granicą) stało się standardem za czasów takiego "outsider'a" jakim był liberalny Obama... to mozna sobie wyobrazic jakie są szanse na odwrócenie trendu. Od Republiki do Cesarstwa, historia powtarza się po raz kolejny. Ostatnio na przykład liberalna lewica ekscytuje się O'Rourke, co jest ciekawe, bo jak się spojrzy na to jak Beto głosował w przeciągu ostatnich 6 lat, to niewiele go odroznia od Busha Młodszego... Gaz łupkowy, tax cuts, polityka imigracyjna, a nawet chyba zdrowotna, wszystko z Republikanami, z mainstream'em. Zatem jak to mozliwe ze nagle taka popularnosc? A no system działa, social media nakręcone, hashtagi i inne, i jak coś pójdzie nie tak w 2020 i Trumpa szanse zmaleją, to zawsze jest na "lewicy" kandydat który gdy wygra nikomu i niczemu nie zagrozi i niczego nie zmieni. No i zawsze postaje III czesc Gwiezdnych Wojen i klasyczne posunięcie wszystkich chcących umocnic swoją władze - STRACH. Dajcie mi więcej władzy i kontroli bo inaczej was terroryści zabiją. Ludzie oddadzą swoją wolnosc - jak to Padme świetnie w tej częsci podsumowała - "wśród gromkich oklasków"..
  15. I takze - jesli sady dzisiejszego precedensu nie zatrzymaja - mamy preview tego jak w przyszlosci - za jakiegos demokratycznego cesarza - wygladac bedzie ograniczenie posiadania broni w USA. Zwlaszcza, ze masowych strzelanin w tym kraju sila rzeczy bedzie przybywac... zatem bedzie "emergency", i zalatwione. Nie mowiac o innych potencjalnych pomyslach ktore prezydenci beda chcieli wprowadzic z pominieciem procesu legislacyjnego. BTW - nie wiem czy ktos zauwazyl, ale caly pomysl "emergency" pochodzi od Franka Underwooda, sezon chyba trzeci House of Cards. Frank chcial bezrobocie oglosic narodowa katastrofa i uzyc pieniedzy do zfinansowania jego sztandardowego programu - "America Works"
  16. Tak, ale samymi konserwami, bronią, czy butami (których Sowieci dostali takze sporo), wojny wygrac Zachód nie mógł. Imperium Brytyjskie, jego kolonie zamorskie, a pózniej takze USA, miały i konserwy, i buty, i broń, i ludzi więcej niz cały Związek Sowiecki i jego agentury w komunistycznej partyzance krajów europejskich razem wziete. Jednej rzeczy kraje Zachodu jednak nie miały - nie miały woli poświęcenia milionów istnień ludzkich... Po doświadczeniach I wojny światowej to w ogóle nie była opcja, i bardzo mało ludzi zdaje sobie sprawę jak blisko było do zawieszenia broni i pokoju między Wielką Brytanią a Niemcami po upadku Francji w 1940 roku. Dla Zachodu nie było w ogóle opcji aby doprowadzic samodzielnie do inwazji w zachodniej Europie, to po prostu absolutnie nie wchodziło w grę. Gdyby Niemcy pokonali Sowietów, to byłby koniec. I dlatego po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej w 1941 tak Churchill jak i Roosvelt od początku wspierali materialnie, ale i zwodzili zdesperowanego w owym czasie Stalina obietnicami otwarcia drugiego frontu na Zachodzie. Najpierw w 1942 roku, potem "juz na pewno" w 1943... aby w końcu skończyc w 1944, gdy Sowieci wybili juz miliony niemieckich zolnierzy a całe lądowanie w Normandii było niczym innym jak desperacką próbą ocalenia chocby części Europy przed nadchodzącą nieuchronnie sowietyzacją... Wygrywac wojny rękami obcych narodów, to było wtedy amerykańskie motto. Zatem tak bardzo jak Sowietów mozna nie lubic, a osobiście nie lubię ich ponadprzeciętnie, tak poświęceniu ichniejszych zołnierzy (w gruncie rzeczy zwykłych ludzi którzy sami przeszli wiele i którym nieobce było doświadczenie totalitaryzmu) nie powinno się zaprzeczac. II wojna światowa nie skończyła się dla Polski dobrze, ale po kilkudziesięciu latach, po latach naszej determinacji i latach sowieckiej degrengolady, wyszliśmy "na swoje". Gdyby Sowietom się nie udało i to niemieccy naziści rządziliby wschodnią Europą, wątpię abyśmy doświadczyli "XX Zjazdu NSDAP", emancypacji wschodnich protektoratów Rzeszy, a potem wolności w 1989. Raczej biegalibyśmy po zachodniej Syberii jako treningowy cel polowań SS jak nam to zaplanowano w Generalplan Ost.
  17. Kwestia komunistyczna jako powód do interwencji to raczej juz przeszłosc, choc i takze w tej przeszlosci nie przeszkadzało Amerykanom sprzymierzac się z krajami komunistycznymi gdy uwazali, ze jest to korzystne z geostrategicznego punktu widzenia (i.e. Nixon i jego polityka wobec Chin, wtedy jeszcze prawdziwie komunistycznych). Co do interesów ekonomicznych, to mi się przypomina wzrost ceny paliwa w USA po interwencji w Iraku... Ktoś wtedy pisał, ze jak napadasz na sąsiada który ma hektary pól ziemniaków, to spodziewasz się, ze Twoja rodzina będzie jadła ziemniaki prawie za darmo, a nie ze będzie płaciła za to więcej niz przed napadem... Interesy ekonomiczne zostały wtedy spełnione, ale były to interesy wybranych korporacji i tych liderów grup wpływu którzy w całej eskapadzie (BTW firmowanej w wielkiej mierze takze przez New York Times) mieli od początku interes. A tego to by sam Dick Cheney lepiej nie napisał Owszem, na pewno są tacy, którzy zarabiają na sprzedazy bronii do średniowiecznych teokracji biczujących publicznie swoich obywateli i mordujących tą zakupioną bronią mieszkańców sąsiednich krajów... I nawet jezeli są to zwykli, niewinni ludzie, którzy musieliby pracowac w mniej płatnym miejscu niz pracują teraz, to czy rekompensuje to ogromne zadłuzenie w jakie popada kraj, narastający na świecie antyamerykanizm i kurczące się wolności obywatelskie w samych USA? Czy nie zapłacą za to w przyszłości dzieci tych ludzi? The land of the free and the home of the brave? Ci którzy wsiadają na pokład Delty czy innego amerykańskiego przewoznika od początku widzą co najwyzej the land of the surviellence and the home of the scared... Kazda interwencja militarna USA od czasów wojny w byłej Jugosławii (tej kosowskiej wojny, w 1999 roku) skończyła się rezultatem gorszym niz przed wojną (choc i znam takich którzy i o Kosowie mają odmienne zdanie, i mają tu takze dobre argumenty). Niekończący się melodramat w Afganistanie (który i tak skończy się rezultatem takim samym jak w przypadku interwencji Imperium Brytyjskiego, carskiej Rosji czy USSR), Libia, Syria, czy właśnie sztandardowy Irak. Rozpad zsekularyzowanego, szanującego w znacznym stopniu prawa mniejszości kraju (kto pamięta antywojenne apele irackich chrześcijan wspieranych przez Jana Pawła II?) doprowadził w do powstania ISIS, widowiskowej falii imigracji islamskiej do Europy w 2015/16 roku i w rezultacie do chociazby w znacznej mierze Brexitu, czy zwycięstwa PiS w Polsce. My po tej stronie Atlantyku modlimy się abyście juz przestali próbowac naprawiac świat! Zatem dziś... Trump ma swoje wady... jak wszyscy wiemy... i jego polityka jest niewątpliwie wielce sprzeczna w sobie i osobista (i.e. antyobamowska), i z tego względu jest dla przykładu bardzo antyirańska (i w tym sie kompletnie zgadza z apologetami bezustannej wojny); w innych natomiast sferach Trump moze byc uległy wobec Rosjan i antywojenny. Z takich czy innych względów, w obecnej sytuacji kazde wycofanie się USA z regionalego konfliktu jest korzystne i dla USA, i dla Europy, i nawet takze dla Polski. I bardzo niepokojące jest, i bardzo zle wrozy przyszłości amerykańskiej republiki to, ze podziały wewnętrzne doprowadziły do tego, ze tylko nieliczni wołający na puszczy publicznie mówią, ze nawet zepsuty zegar dwa razy dziennie podaje dobrą godzinę i ze wycofanie się z Syrii jest jak najbardziej rozsądne...
  18. A co jeszcze miałem napisac, to to, ze jeśli amerykańskie "deep state" jest tak aktywne jak je pokazują w serialach, filmach i opisują w teoriach spiskowych, to Trump występując przeciw "generałom" nastąpił wielu wpływowym grupom "na stopę", i jego dni są policzone.... Zatem teraz zobaczymy czy spiskowi teoretycy mają rację
  19. Oh! I to jest ciekawy punkt widzenia! Bo i jakie to niby są te amerykańskie "interesy" na których opiera się zagraniczna polityka USA? Przez ostatnie, powiedzmy juz prawie 20 lat, właściwie od czasów "interwencji humanitarnej" w Kosowie w 1999, jeśli nie wcześniej, jest to faktycznie rola aktywnego światowego policjanta. Interweniowac i atakowac tam gdzie się da, tak długo jak zadne obce mocarstwo nam się otwarcie i aktywnie nie przeciwstawi (i.e. Korea Północna i Chiny). Jakieś 800 baz wojskowych i obecnosc wojskowa w 130 państwach świata. Wydatki na wojsko większe niz ma Rosja, Chiny, Indie, Japonia, UK, Francja i Arabia Saudyjska razem wzięte. I teraz pytanie - jakim interesom amerykańskim to niby słuzy? Jakie efekty przyniosło to samym przeciętnym Amerykanom? Jak na razie, to widac ogromne zadłuzenie, ograniczenie wolności obywatelskich w samych USA, lawinowy wzrost antyamerykanizmu na świecie i zagrozenia dla zycia Amerykanów, co znów zmusza do ograniczenia wolności wewnątrz USA. Koło się zamyka... No i to, ze trzeba zołnierzom klaskac jak wsiadają na pokład Delty, czy innego przewoznika.... Quite a change from Vietnam times! Zatem jakie to są interesy dla których to robimy? W przeszłości Amerykanie wygrywalli wojny i byli "on top" z jednego względu - robili to rękami obcych narodów. Dokładnie tak jak pisze ktoś wyzej o sprawie Kurdów - manipulowac innych i oszczedzac swoich. W I wojnie światowej w działaniach wojennych Amerykanie stracili jakieś 55 tysięcy zołnierzy (więcej zmarło z powodu chorobów, głównie hiszpanki, niz w walce. W porównaniu z milionowymi stratami Francji czy UK, to był mikrokosmos)., w II wojnie - total to jakieś 400 000, i tu trzeba przyznac, ze na Pacyfiku Amerykanie odwalili kawał dobrej roboty samodzielnie. W Europie - to juz był margines. Tu niemieckie czołgi - jak to Guderian mówił - utknęły w "ruskim mięsie", i tutaj Sowietom przypada zasługa pokonania Hitlera, o czym na Zachodzie, jak i w Polsce, nie chce się pamiętac. A potem z większych działań to zostaje Korea - przy poparciu całego wolnego świata i z mandatem ONZ, oraz Vietnam - juz tylko na własną rękę. I o ile działania przy aprobacie ONZ (Korea w 1950, czy Afghanistan w 2001, przy poparciu takze Rosji) były względnym sukcesem, tak będę się kłócic, ze wszystkie akcje USA przeprowadzone na własną rękę (i.e. Vietnam, Irak), okazały się byc szkodliwe dla Amerykanów i przyniosły więcej szkód niz korzyści. A były one przeprowadzone przy poparciu obu opcji politycznych, tak Republikanów jak i Demokratów. Ale o ile były one szkodliwe dla Amerykanów, tak przyniosy korzyści właśnie kompleksowi militarno-przemysłowemu i niektórym określonym kontrahentom, którzy dziś opanowali osrodki wpływu jak i WSZYSTKIE główne media (tak Fox News jak i MSCNBC czy CNN). Po decyzji w sprawie Syrii wszystkie główne media pojechały po Trumpie równo jak jeden mąz, jak często się to zdarza? I zatem pytanie - dlaczego się to zdarzyło teraz? Hitler mawiał, ze po wygranej wojnie, Niemcy będą musiały wywoływac lokalne wojny co jakieś 10-15 lat, tak aby utrzymywac swoją armię w gotowości i miec mozliwosc testowania nowych broni i technik walki. I było w tym duzo racji, i to jest na przykład coś co jest duzym problemem dla Chińskiej Republiki Ludowej, na temat czego toczą się dziś ciekawe dyskusje. Wydaje się, ze od czasu wygrania zimnej wojny USA robią dokładnie to samo to Hitler planował, i robią to przy bezkrytycznej aprobacie tak prawicy jak i lewicy. Testują nową broń. nowe sposoby walki, nowe techniki, drony czy cokolwiek tam nowego mają (kto wie co się dziś dzieje w Jemenie?), testują to wszystko na pozytecznych idiotach walczących o wolnosc, o islam, ....(odpowiednie wpisz)... Moim zdaniem nie ma dziś silniejszego sojuszu niz militaryści Zachodu i ekstremiści islamscy. Jedni napędzają drugich i jedni nie mogą bez drugich zyc. Przy poparciu głównych partii politycznych i mediów. A wolnosc obywateli Zachodu pada tu ofiarą. A wracając do Syrii, to tak, jest mozliwe, ze Trump zrobił to co zrobił pod wpływem rosyjskim. I tak zostało to przedstawione w wielu mediach. Ale jest tu jedno "ale" - co z tego? Bo ja pytam - czy rząd rosyjski działa zawsze w interesie zwykłych Rosjan? Bo to co robi rząd, a to co zrobiłoby społeczeństwo, moze byc dwiema roznymi rzeczami. Dokładnie tak jak w przypadku USA. W mediach w USA Putnia przedstawia się jako jakiegoś złego super-inteligentengo komiksowego "villain" który zawsze jest o dwa kroki do przodu przed superbohaterami Zachodu... And I call bullshit on that! Putin takze ulega wpływom i popełnia błędy (i.e. Ukraina - NIKT od czasów Chmielnickiego nie zrobił więcej dla umocnienia ukraińskiego ducha narodowego niz zrobił Putin... a zrobił to oczywiście niechcący...). Putin chce się bawic w politykę mocarstwową? Chce się zaangazowac militarnie w Syrii? W Afgahanistanie? Let him!!! Niech się zaangazuje! See what happens A stanie się to co się stało w rosyjskim zaangazowaniem w innych krajach w przeszłości, jak i z zaangazowaniem USA w róznych krajach dziś... Śmierc, zmęczenie, zadłuzenie... Let him! Pozwólcie się innym zaangazowac a sami trzymajcie dystans! Na litosc boską, tak USA wygrało zimną wojnę!!! Dziś w USA Putinem straszą duzo lepiej niz w latach 80-tych Republikanie straszyli Sowietami gdy Reagan rozmieszczał Pershingi w Europie Zachodniej, a wtedy powodów do obaw przed Sowietami było tysiockrotnie więcej.... Dziś Putin i środowisko które trzyma go u władzy jest najlepszą gwarancją, ze Rosja do niczego nie dojdzie. Ze zostanie na peryferiach świata. Zatem o ile Trump mogł się wycofac z Syrii ze "złych powodów" (co akurat osobiście uwazam ze nie miało miejsca, bo myślę, ze Trump tu instynkt ma akurat dobry) tak nie zmienia to faktu, ze była do decyzja dobra. I pokazuje jak wielki jest zasięg i wpływ tych którzy chcą kontynuacji "permanentnej wojny", i jak bardzo politycy siedzą w kieszeniach kompleksu przemysłowo-militarnego. Takze Ci "lewicowi".
  20. Wczoraj nastąpiło bardzo, bardzo, bardzo ciekawe wydarzenie, które myślę zasługuje na solidną wzmiankę w tym naszym pobocznym forumowym wątku.. Otóz prezydent Trump ogłosił, ze USA wycofują z efektem natychmiastowym swoich zolnierzy z wojny w Syrii... Ogłosił to ku rozpaczy i przerazeniu większości komentatorów tak z lewej jak i z prawej strony amerykanskiej sceny politycznej... Nawet ku przerazeniu i rozpaczy wiernych prezydentowi "dziennikarzy" z Fox & Friends... I dziś w autobusie tak sobie rano myślę - po pierwsze, to konia z rzędem temu kto przed wczoraj wiedział ilu zołnierzy USA w Syrii mają.. (jeśli w ogóle wiedział, ze mają)... Po drugie - to kto wiedział od kiedy USA w wojnie w Syrii w ogóle uczestniczą? Bo Irak to wiadomo, marzec 2003. Afghanistan od pazdzienrika 2001, zaraz po 9/11. Nawet to co się stało w Libii ludzie mniej więcej kojarzą. Ale Syria? Ponoc tam tylko Navy Seals okazjonalnie bywali? Skąd nagle ten wielki amerykański udział którego brak będzie miec tak wielce katastrofalne konsekwencje dla świata o których to konsekwencjach WSZYSTKIE media mówią od rana? Jak to się stało, ze bez zgody obywateli, czy nawet bez zgody Kongresu (a stało się to bez zgody Kongresu!...), USA są "nagle" tak zaangazowane militarnie w Syrii, ze teraz ich wycofanie będzie miało tak "straszne" skutki? Jak to w ogóle mozliwe???... No właśnie... Zatem rano tak sobie w drodze do pracy myślałem o prezydencie Eisenhower'ze, który - pomimo tego, ze był wojskowym - w swojej prezydenckiej mowie pozegnalej w 1961 roku przestrzegal przed kompleksem militarno-przemysłowym i jego potencjalnymi wpływami w USA. I sobie tez tak myślałem o senatorze Ron Paul, który z pozycji republikańskich przestrzegał w 2002/2003 roku przed wojną w Iraku, i który przewidział wtedy przyszłosc i jej problemy nie gorzej nizby zrobiła to sama mitoligiczna Kassandra, wbrew nie tylko Bush'owskim republikanom, ale tez i wbrew większości Demokratów. I tak sobie wreszcie myślałem o szeroko pojętej światowej lewicy i jej dzisiejszych problemach... lewicy która przez dziesięciolecia była "na zawołanie" przeciwko jakiejkolwiek ingernencji USA w sprawy innych panstw; czy to był Vietnam, czy wyścig zbrojeń, czy patrioty w Zachodniej Europie w 1983 roku, lewica zawsze była przeciw.... A dziś rano, zajęło mi całkiem sporo czasu aby znalezc opiniotwórze "lewicowe" medium, które wsparłoby decyzję prezydenta Trumpa... Brytyjski Guardian, i to dopiero w godzinach popołudniowych, opublikował opinię jednego z komentatorów zgadzającą się z trumpowską "polityką nieinterwencji". Raz, pokazuje to jak bardzo polityka jest spolaryzowana. Nawet zepusty zegar dwa razy dziennie pokazuję właściwą godzinę... A dziś wydaje się, ze większosc ludzi nie chce uznac, ze godzina jest właściwa, tylko dlatego, ze zepsuty zegar jest "lewicowy" lub "prawicowy"... Dwa - pokazuje to świetnie, jak dobrzy są Rosjanie w obszarze tak zwanej "soft power", lub moze inaczej - w obszarze kłamstwa i zwodnictwa.. Gdy Moskwa była komunistyczna, zachodnia lewica szła na jej "poradami' sznurkiem (od antywojennych demonstracji pacyfistycznych w Paryzu po upadku Polski w pazdzierniku 1939 roku, az po anyty-reaganowskie demonstracje pacyfistyczne w USA w latach 80-tych...). Dziś, gdy Rosja reprezentuje autorytarny, antyliberalny, "prawicowy" nurt... rolę jej "muppetów" na Zachodzie przejęła tak zwana "prawica". Nawet w Polsce. Dziś, opinię niektórych komentatorów nawet tu na naszym forum na 99 procent wybranych tematów, mogę odgadnac zanim Ci komentatorzy napiszą posta... You know who you are ... Wystarczy najpierw przeczytac oficjalne stanowisko Kremla, ewenutalnie obejrzec Russia Today, i wszystko będzie jasne. Nawet frezeologia będzie często taka sama!... To, jak ten przekaz przenika przez media (oficjalne, społecznościowe, jak i przez "googlowskie" preferencyjne filtrowanie)... o tym to juz będą uczyc na lekcjach socjologii i informatyki za kilkadziesiąt lat... Ale dziś, chciałbym właśnie się skupic na tym lewicowym obszarze, i przepraszam, ale zrobię to po raz kolejny i wywołam Ciebie @katlia do tablicy. A zrobie to ze względu na to, ze - z tego co rozumiem - jesteś w USA od dobrych kilkudziesięciu lat, jesteś aktywną członkinią lokalnej społeczności o wyrazistych poglądach, i - pomimo, ze się nie zgadzamy w bardzo wielu kwestiach - doceniam i szanuję Twoje doświadczenie i zawsze chętnie wysłucham Twoich opinii, bo myślę, ze reprezentujesz grupę która ma wielki udział w wydarzeniach przeszłego, jak i dzisiejszego świata. A to jak myślały i myślą tego typu grupy, to jest coś co jest zawsze warto rozumiec. Zatem, moje pytania brzmią nastepująco: 1. Co - jako osoba o tradycjonalistycznie lewicowych poglądach - myslisz o decyzji Trupa w sprawie Syrii? 2. Czy zgadzasz się ze stwierdzeniem, ze lewica zdradziła swoje wartości, bo, gdy osiągnęła poziom politycznej elity, świetnie odnalazła się w kompleksie przmysłowo-militarno-medialnym i od zakonczenia zimnej wojny - poprzez media, polityczne wystąpienia, i inną działalnosc polityczno-społeczną - dołączyła do promocji idei "PERMANENTNEJ WOJNY", idei która nieoficjalnie obowiazuje w amerykańskiej polityce zagranicznej od wczesnych lat 90-tych? (in example - dzisiejsze lewicowe komentarze ządające kontunuacji niezaaporobowanej przez Kongres wojny) 3. I wreszczcie - czy na lewicy istniej refleksja, ze jeśli w aspekcie polityki zagranicznej lewica została tak skutecznie "wsiąknięta" przez przemysłowo-militarno-medialny kompleks, to podobne procesy mogły zajsc w sprawach wewnętrznych? I, ze stąd klasa pracująca od Demokratów się odwróciła? I, ze stąd przyszedł Trump? Czy taka refleksja tutaj istnieje i czy ma szansę na przebicie się do głównego nurtu? A jeśli tak, co to w tej kwestii zamierza się zrobic? Pzdr@!
  21. Tez polecam, jest juz dostepny w HD na You Tube'ie.
  22. Tu - pomimo ze z wyznania jestem gospodarczym liberalem - popre Cie Katlia. Duzo ludzi zbyt latwo generalizuje popadajac w przygotowane dla nich zawczasu przez rzadacych tory. Smieszy mnie to szczególnie jesli chodzi o USA, gdzie welfare jest niczym w porownaniu w z druga strona oceanu... W UK znam pare osob które zyja z "benefitow", i sorry, o ile dostaja duzo za darmo, tak jest to okropne, przygnebiajace zycie, i nigdy bym sie z nimi nie zamienil. I nie wiem czy ktos by to zrobil, pomimo ze jest im tak "dobrze"? To za co placimy w podatkach to SPOKOJ SPOLECZNY. Czesc ludzi sobie z roznych wzgledow nie poradzi, czesc jest leniwa, czesc bedzie wykorzystywac luki w systemie, lub wprost klamac. Tak jak piszesz, wiecej jest bialych, w UK zreszta tez (tutaj juz w ogole biali przyzwyczajeni sa do zycia z pracy trzeciego swiata, robia to od jakichs 500 lat). "Nie wypada" ich wszystkich zabic, nie wypada zabic tylko kolorowych, nikt nie ma jaj aby obciac wszystkim socjal bez wzgledu na rase (tak jak pisalem w innym poscie - przede wszystkim rolnikom i farmerom...), zatem wladza napuszcza jednych przeciw drugim, co i zreszta daje jak dzis widac konkretne rezultaty... A w ogole to tez nie wiem jak to mozliwe ze ludzie dalej uwazaja IPhone'a czy jakies "markowe" buty za synonim bogactwa... Wiecie, ze wiekszosc tych rzeczy które was otaczaja (i za 2 lata beda "przestarzale") wyprodukowali wam 10 latkowie w trzecim swiecie? I stad tez latwiej im na tych "dobrach" polozyc przyslowiowa "lape"? Wiekszosc z nich sie smieje z nas - "jeleni" - ktorzy zaplacili za ten "crap" korporacyjna cene w jakims AT&T czy innym salonie na Main Street...
  23. Z oryginalnego "muslim bana"? Z tego co pamietam to zostalo z niego niewiele. Trzecia czy czwarta okrojona wersja przeszla w Sadzie Najwyzszym, a i tak kazda sprawa jest rozpatrywana na case by case basis. Czyli trudniej, ale w rzeczywistosci niewiele sie zmienilo. Choc nie zdziwilbym sie jesli w Midwescie mysla ze "muslim ban" dalej obowiazuje... A jesli juz, to "zbanowac" powinni po pierwsze Saudow, od 9/11 zaczynajac, moze nawet bym to wtedy poparl W kazdym innym wypadku tego typu polowiczne dzialania to propaganda dla ubogich.
  24. Skonczy sie sprawa w sadzie, tak jak z "banem".
  25. Tak jak wspolforumowicze wczesniej napisali - tak, to tylko wybory. Stojaca za Toba wladza trzyma prawa reke w Twojej kieszeni, a lewa wskazuje Ci gdzie masz szukac winnych swojego ubostwa krzyczac Ci do ucha czyja to wina. Najstarszy trick w historii polityki. Prawo jest takie samo teraz jakie bylo za Obamy, i jakie najpewniej bedzie za kolejnej administracji. A jest wbrew pozorom dosyc ostre. Jakas czesc na pewno z sukcesem przejdzie procedure. Zapewne procent podobny do ostatniego, wiosennego karawanu o ktorym juz malo kto pamieta, bo byl mniejszy i nie bylo o nim tak glosno (brak wyborow?), gdzie na sprawe czeka 300-400 osob z tego co pamietam. W krotkookresowej perspektywie... ....skala migracji nie bedzie sie roznic od tego co widzielismy przez ostatnia dekade. Ot, wojna, katastrofa gospodarcza jak w Wenezueli, czy pojedyncze przypadki dyktatorkow, jak w Hondurasie wlasnie, ktory obecnie to faktycznie jakas "narkokracja" (której BTW rzad amerykanski najwyrazniej dalej daje pieniadze?), i z których to panstw ludzie beda uciekac (moim osobistym typem za 8-10 lat jest zaczynajaca dzis "wstawac z kolan"... Brazylia). Ale nie podzielam atmosfery paniki - oprocz niektorych krajow Ameryki Lacinskiej wiekszosc uchodzcow to Irak, Afghanistan, Syria, Somalia, i jakis kraj ktory w danym roku ma okazjonalna wojne... ogolnie ponad 80 tysiecy w 2016. Z azylantow (bo to inna kategoria, kolejne 25 tysiecy plus minus) - polowa to Chinczycy. Liczby uchodzcow i azylantow byly rekordowo niskie w latach 90-tych, w szczycie trzeciej fali demokratyzacji na swiecie, systematycznie wzrastaja od czasu interwencji amerykanskiej w Iraku w 2003... Zatem nie napadajcie na Iran, wspierajcie PO CICHU sily demokratyczne na swiecie (tak jak kiedys nasza Solidarnosc) - a wszystko na krotka mete bedzie ok. Dlugoterminowo natomiast, kilkadziesiat lat na przod... ....sytuacja wyglada juz troche inaczej. Biologia jest nieublagana. Coraz wiecej ludzi na Poludniu, coraz mniej na Polnocy... I zaden Trump temu nie zaradzi... Zatem popatrzmy moze na to tak.. Obecnie Unia Europejska wydaje 40% swojego budzetu, a USA sto kilkadziesiat bilionow dolarow (polskich miliardow) rocznie, na finansowanie nieoplacalnego rolnictwa, rybolostwa czy przetworstwa, w ktorym zreszta do pracy musza zaprzegac imigrantow bo malo kto chce tam pracowac... Pomyslmy - cos sie nie oplaca, wszyscy sie do tego dorzucaja w podatkach, nikt tam nie chce pracowac i trzeba sciagac obcych (legalnych i nielegalnych).... a nikt o tym nie mowi? Zadna strona. A czy to nie bledne kolo?... A moze trzeba ruszyc to lobby, zbudowac te "mosty" @pepeaz i importowac zywnosc z krajow gdzie ludziom na miejscu oplacac sie bedzie pracowac i produkowac, a nie ryzykowac zycie szukajac "azylu" na Polnocy... Tak, na razie to mzonka, i taka polityka doprowadzilaby to tymczasowego ubostwa pewnych warstw spoleczenstwa w Europie i USA, ale czy to nie lepsza alternatywa niz Zachod jako skazane na upadek policyjne panstwo przestraszonych i nienawistnych ludzi oddzielone od reszty swiata murami i - tak jak zreszta juz dzis - Morzem Srodziemnym wypelnionym trupami? Tak do przemyslenia... Happy midterms everyone
×
×
  • Dodaj nową pozycję...