rzecze1
Użytkownik-
Liczba zawartości
1 692 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
101
Zawartość dodana przez rzecze1
-
Żadne wielkie miasto nadal nie stracone. Charków odbity. Z tego co mówią pojmani tam rosyjscy żołnierze na filmiku, to myśleli, że jadą na ćwiczenia. Połowa nie chciała walczyć. Grożono im. Czy wyjdą z niewoli czy nie, chłopaki mają przerąbane. Pomijając na chwilę skalę makro, to z tego co się przebija do social media, to opór ludności cywilnej jest imponujący. Dobra komunikacja, przemyślana dywersja, emocjonalne zaangażowanie i wysokie morale. Nie jest źle. Ukraińcy pokazują miękkiszonom z Zachodu którzy mieliby ochotę z Putinem się układać jak powinno się Ruskich traktować!
-
Słucham?… „Pojawią się”!?! Prośby już dawno się pojawiły! I ten kto je wystosował został przez media oskarżony o „rozbijanie jedności NATO”… I problem nie dotyczy całej Europy, bo nie dotyczy nowych panstw NATO. Ani UK. Te przeznaczają na zbrojenia tyle procent PKB ile od nich umowy wymagają. Lub więcej. Problem dotyczy starych, kontynentalnych członków, ideologicznych sympatyków Demokratów, na czele z Niemcami. Niemcami, które kadencję Trumpa i jego bezczelne komentarze na temat niewystarczających zbrojeń i groźby przeniesienia amerykańskich wojsk na wschód Europy dzielnie przetrwały, a po zmianie władzy w Waszyngtonie dostały w nagrodę za swoje bohaterstwo w tamtym tak trudnym dla nich czasie zielone światło na Nord Stream 2… Estonia, Łotwa, Litwa, Polska i Rumunia, wschodnia flanka NATO, wszyscy, którzy zbroili się bez „próśb”, plus Ukraina, która walczy od 2014 roku, z nimi w 2021 nie warto było nawet się w sprawach rosyjskich konsultować. To nas wtedy w Blindenie tym bardziej wkurzyło.. I teraz… gdy to co głośno mówił od lat Trump, Europa Środkowa, Republikanie (i z pewnością myśleli niektórzy Demokraci), gdy teraz to napisał New York Times… gdy Ty Katlia też się w sprawie zgadzasz… to jeszcze lepiej… Jesteśmy uratowani!… Przedyskutujcie artykuł z NYT, poddajcie konsultacjom formę tej nadchodzącej „prośby”, ton listu… bo wiadomo… nie może być zbyt ofensywny… w końcu będziecie prosić waszych zachodnio-europejskich sympatyków/sympatyczki… jeszcze się obrażą… zatem… namyślcie się dobrze jak to zrobić… >Take your time. There is no rush…< …znajdźcie w partii kogoś z kręgosłupem kto pojedzie z „próśbą” do Niemców… i…powodzenia. Europa Środkowa i Wschodnia trzyma za Partię Demokratyczną kciuki - „Yes, you can!”…….
-
Hah. Jak ewidentnej widać, piszę Ale kto co czyta, co widzi, co zapamiętuje a co ignoruje… No to już inna sprawa… Jeśli już mowa o selective… czymś tam… Choć nawiasem mówiąc, to dziś pisanie negatywnie o republikanach to jest jak „shooting ducks in a barrel”. There’s no fun in it Ale poważnie mówiąc, to z Ruskimi musicie się ogarnąć. Znaczy Demokraci. Albo się postawić, albo dać sobie spokój i nas zostawić. Przynajmniej będziemy wiedzieli na czym stoimy. Bo jak na razie to jesteście jak panna na wydaniu o zmiennych humorach. Raz tak, raz tak. Inne są sprawy wewnątrzamerykańskie, inny jest punkt widzenia z liberalnych punktów siedzenia w USA, a jeszcze inna faktyczna rzeczywistość w rejonach które żyją w cieniu Rosji. Bo tutaj przeklinaliśmy nie Trumpa, ale (w swoim czasie) Obamę, a w zeszłym roku Bidena. To się teraz znowu zmieniło, ale kto was tam wie na jak długo? Do następnego resetu? Dla Polaków, Bałtów, czy właściwie sorry, teraz przede wszystkim dla Ukraińców, nie mają absolutnie żadnego znaczenia słowa, czy wasze wewnątrzamerykańskie polityczne wojenki. Znaczenie mają tylko rezultaty. A te miał Trump. Jak to powiedział prezydent Zelensky odrzucając amerykańską ofertę ewakuacji z Kijowa - „Ja potrzebuję amunicji, a nie podwózki!”
-
Oczywiscie, ze słyszałem... Nawet pisałem... Really? Zdefinuj "bardzo szybko". Bo Ty chyba zapomniałaś, ze jeszcze w kampanii wyborczej 2012 roku Obama was caught on ABC microphone saying to Medvedev : “This is my last election. After my election I have more flexibility”... Obama został zmuszony - przez okoliczności - do zmiany "rosyjskiej polityki" dopiero w okolicach 2014 roku. 5/6 lat to nie jest "bardzo szybko"... Bardzo szybko to się nauczył na błędach Biden. W zaledwie rok. Jeśli oczywiście załozymy, ze przez 8 lat wice prezydentury, i wcześniejszych dziesięcioleciach kariery w polityce... ze nie mozna wymagac, ze ktoś moze przez ten czas czegoś się o Rosji dowiedziec i nauczyc... i nauka i record tak naprawdę zaczyna się dopiero od prezydentury... Tak... pod takim załozeniem... Biden nauczył się bardzo szybko... Trump. Trumpa gadania nie lubię as much as the next guy. Ale w polityce zagranicznej, w tym wobec Rosji, to kazdemu Demokracie zyczę takich faktycznych rezultatów. Ukraińcy się z tym zgodzą, bo broń OFENSYWNĄ zaczęli dostawac dopiero za Trumpa. Taki to był w praktyce prorosyjski okres w Białym Domu...
-
No ale zeby nie było tak całkiem pesymistycznie... Well, trochę byłem... Co prawda Biden do Warszawy na wycieczkę nie miał okazji się wybrac... ale na całe szczęście jego administracja nie zniosła zbyt wiele. Zatem, choc bez upowaznienia, ale chyba jednak faktycznie i z serca w imieniu wszystkich "rusofobów" Europy Środkowej i Wschodniej... powiem tak - za te kolejne wszystkie amerykańskie nieprzemylane działania w zeszłym roku, za aroganację Blinkena (Ameryka to jednak naprawdę kraj mozliwości... skoro taki koleś moze zostac... i po katastrofalnym roku nadal byc Sekretarzen Stanu...), za zeszłoroczną olewkę naszego regionu... we forgive you (dodajce w głowie środkowoeuropejski akcent...) We welcome you back. We hope you've enjoyed your second (after Obama's) Pacific cruise.. or.. redirection to the Pacific?... was it?.. Anyway... ...zeby spararafrazowac co Churchill mówił po Manachium w 1938... W zeszłym roku, zastanawiając się czy cofnąc planowane sankcje Trumpa na Nord Stream Dwa, wasz rząd miał do wyboru hańbę lub konflikt. Wybrał hańbę, A i tak dostał konflikt. But don't worry. Who could have expected this?... It could have happened to anyone!... Nord Stream II didn't even open. No big deal. No harm done. Water under the bridge. Welcome back. Make yourselves at home. You're gonna be with us for a while this time... Sorry za sarkazm, ale mam juz swoje lata i nie mogę uwierzyc, ze drugi raz przezywam to samo. Tylko w trybie "fast-forward" i intensywniej. Bo jednak Putin wodził Obamę za nos duzo dłuzej, i mniej intensywnie, przynajmniej jeśli chodzi o nasz region. Ale jeśli za 10 lat jakiś kolejny naiwny Demokrata zostanie prezydentem i będzie miec jakieś naiwne pomysły i ustępstwa wobec Ruskich jak Obama w 2009 i Biden w 2021... no to jesli tu jeszcze będziemy.. to wtedy... nie będę tylko sarkastyczny... i mnie z Forum wtedy obiecuję zbanują.
-
"Nawet Ty" ... Dzięki. Nie jestem zawodowym ekspertem. Ale ostatnio faktycznie "dałem ciała". Przez ostatatnie pół roku skupiłem się na zyciu osobistym, które się układa świetnie BTW, thanks! , ale jednocześnie zaniedbałem swoje "hobby"... i w czwartek po obudzeniu byłem taki sam jak wszyscy inni - zaskoczony... A trochę szkoda... bo zerknąłem wstecz, i w lecie zeszłego roku mieliśmy w wątku o Bidenie bardzo ciekawe dyskusje. Gdybym utrzymał aktywnosc to mielibyśmy tam teraz naprawdę ciekawe kilka ostatnich tygodnii/miesięcy. Anyway, I'm back now. At least for now. Moje prognozy rzadko mają szansę byc zweryfikowane wcześniej niz za jakieś 4 lata lub więcej... ale w przypadku Ukrainy... i wczesnej polityki administracji Bidena wobec mojej strony Atlantyku... zostały przetestowane bardzo, bardzo szybko. Putin nie oszalał. Pisac tego samego nie będę. Daję wycinki dla powtórzenia, lub dla nowych, zainteresowanych forumowiczów do zapoznania (całosc w wątku o Bidenie). Taka była sekwencja wydarzeń prowadząca do tego co dziś widzimy: Dla Putina - było to oczywiście zachęcające. Tak tez to widziano w Moskwie. Jako porzucenie sojuszników. I to równiez było dla Rosjan zachęcające. I... rest my case? @mcpear Rekord Kennedy'ego i Trumpa nadal niezłamany... Okay... Czyli dlaczego Putin NIE oszalał.... 1. Wiosną zeszłego roku Biden daje zielone światło dla Nord Stream 2 i olewa Europę Środkową i Ukrainę. Dla... no róznych powodów o których tu pisaliście... Chiny czy coś tam... Erhm... 2. Wczesnym latem jak równy z równym spotyka się z Putinem w Genewie. Pomimo porwania samolotu, terroryzmu, dezinformacji w sieci, rosyjskich grózb i pokazów siły. 3. Przez całe lato Biden zapewnia sojuszników jak to Amerykanie są świetnie przygotowani do opuszczenia Afganistanu. "Nie będzie helikopterów jak w Sajgonie...".. bla bla bla.. itp.itd. 4. W sierpniu następuje katastrofa afgańska. Tez duzo o tym tu pisaliśmy. Upokorzenie prezydenta, wywiadu, wojska. Na oczach całego świata. W tym oczywiście na oczach Rosjan. Rozczarowanie i wściekłosc sojuszników. 5. We wrześniu (wg wczorajszego raportu NYT) Putin wydaje rozkaz przygotowania do rozwiązania kwestii ukraińskiej. Rozkaz do przygotowania inwazji. I.. dziwicie się? Czy wy w takiej sytuacji nie chcielibyście wykorzystac okazji? Ugodowa w Europie i upokorzona w Afganistanie administracja Bidena, podzielona i skłocona UE, covid... Maszyna idzie w ruch. 6. W pazdzierniku Biden dostaje pierwsze informacje o planowanej inwazji. Admistracja wreszcie przytomnieje. Wywiad daje wszystko z siebie. I naprawdę odwala kawał dobrej roboty. 7. Grudzień - Rosjanie wysuwają formalne ządania (cofnięcie spraw w stosunkach militarnych w Europie do sprzed 1997 roku). 8. Amerykanie informują o stanie spraw sojuszników. Tych z Zachodu, tych ze środka Europy, tych w Kijowie. NIKT Amerykanom tak naprawdę nie wierzy. I znowu... szczerze... dziwicie się? Po porzuceniu Europy Środkowej, Nord Stream II, załosnej ze az brak słów katastrofie afgańskiej... trudno oczekiwac aby ktoś jeszcze myślał, ze Amerykanie wiedzą co robią i wierzył im na słowo... A poza tym to przeciez "Ruscy zawsze kłamią i ściemniają"... 9. Nie wierzy Amerykanom takzePutin. Nie wierzy gdy mu Amerykanie grozą i go ostrzegają. Bo i, po doświadczeniach 2021 roku, dlaczego miałby się Amerykanów bac? Przeciez 2021 rok to był przysłowiowy "śmiech na sali". 10. Zaczyna się inwazja. Otwiera się nowy rodział. Dla Zachodu wcale nie az tak pesymistyczny jak się dziś powszechnie uwaza. Choc, przynajmniej tymczasowo, tragiczny dla Ukraińców. Ale to temat na przyszłosc. Putin nie oszalał. Po prostu wszystkie czyny, zaniedbania, naiwności czy po prostu głupoty Waszyngtonu... mają swoje konsekwencje.
-
Ja nie jestem aż takim pesymistą. Zajęcie Krymu i małych terenów na wschodzie w 2014 może i było dla Zachodu szokujące, ale w rzeczywistości - dla Putina było porażką. Chciał wtedy dużo, dużo więcej. Ukraińcy się postawili. Putin zrobił w efekcie dla tożsamości narodowej Ukrainy chyba więcej niż ktokolwiek w ostatnich 30 latach. Bo nic nie jednoczy tak jak wspólny wróg. Tym razem Rosjanie się przygotowali dużo lepiej. I tylko czekali na odpowiednią okazję. Ale i Ukraina przez 8 lat okrzepła. A Ukraińcy się dużo mentalnie zmienili. W czarnym scenariuszu Ukraina padnie szybko. Tak jak kiedyś Polska, która w swoim czasie padała nie raz. I tak jak kiedyś z Polakami, Rosjanie będą mieli do czynienia z 30 milionami ludzi, którzy ich nienawidzą. Otwarcie, po partyzancku. Lub skrycie. Tylko, że tym razem już nie nad Wisłą, ale nad Dnieprem. I w czasach gospodarczych sankcji. „Powodzenia” Ruskim w połykaniu tej żaby. Prędzej czy później się nią udławią. W bardziej pozytywnym scenariuszu, Ukraińcy będą sie stawiać dłużej, rosyjskie straty będą poważne, ambitne cele niemożliwe do osiągnięcia. Zacynkowanych trumien będzie płynąc do Rosji coraz wiecej. Wtedy „siłowiki” Putina zmienią… Widzieliście jak potraktował w poniedziałek własnego szefa wywiadu? Cześć elity najchętniej już by się go pozbyła, tylko na razie nie ma momentum. Dla niego to niezły hazard… Nie sądziłem, że zaryzykuje. Czy może raczej - że da się w to „wciągnąć”. Bo, to be fair, ze swojego mafijnego punktu widzenia, Kreml ma trochę racji. NATO przesunęło się na Wschód i zaczęło „osaczać” Rosję. Choć, gdy po 1990 Rosjanie wycofywali się bez jednego wystrzału z połowy Europy, to obiecywano im zupełnie co innego. W UE czy w NATO, choć lekkie „napięcie” medialne zawsze się przydaje, nie ma powodów popadać w panikę. I tu nie chodzi o to, że Biden nas obroni. Jeśli faktycznie przyszłoby co do czego - to raczej nie. Nie obroni. Tu chodzi o to, że Putin nie ma powodów aby Polskę, czy nawet kraje bałtyckie, atakować. Pomimo tego co niektóre rosyjskie gorące głowy by chciały widzieć. Ukraina i jej potencjał, gospodarczy, terytorialny i historyczny, to zupełnie co innego. Bo niezależna, stabilna Ukraina z wolnymi ludźmi to zbyt duże ryzyko. Zwykli Rosjanie, którzy maja z Ukraina dużo większa sieć osobistych powiązań niż z jakimkolwiek krajem Zachodu, mogą się tym wolnym powietrzem zbyt łatwo „zakazić” i zechcieć zmian także u siebie. Ukraina w NATO jest w ogóle absolutnie nie do przyjęcia. Dla Putina, dla Navalny’ego czy dla kogokolwiek innego kto by doszedł dziś do władzy. To, że nie udało się jej od tego pomysłu odwieźć bezkrwawo to wielka porażka Kremla. Bo takie rany jakie Rosjanie zaczęli zadawać dzisiaj nie zabliźnią się przez pokolenia. A tu się liczy perspektywa dziesięcioleci… i tu dziś mamy dzień przełomowy… …bo o ile można, i trzeba!, piętnować bandytyzm Ruskich, oraz narzekać na słabe kręgosłupy zachodnich polityków, ich błędy, niekończące się dyskusje, nieefektywne sankcje, zbyt słabą pomoc pozamilitarną i żenujące czasem pompatyczne „poklepywanie” Ukraińców po ramieniu… to z egoistycznego, zachodniego punktu widzenia, to nie jest to wcale tak całkiem głupia taktyka. Tak kiedyś robiono z nami. Dziś kolej na Ukraińców. I @katlia, @andyopole …. wyobrazaliscie sobie w latach 80-tych gdy zmiażdżono Solidarność, że za swojego życia zobaczycie NATO od Tallina po Bukareszt? Wyobrazaliscie sobie, że zobaczycie wojnę w gospodarczym sercu Związku Radzieckiego pomiędzy narodami, które właściwie były „bratnie i nierozłączne”? Zaledwie 40 lat minęło… a „jakoś” to się stało! Ta taktyka Zachodu… trochę interesów z Moskwą, trochę ściemniania, trochę obietnic, przy jednoczesnym przyłączeniu do NATO coraz nowych krajów, a w krajach których nie da sie jeszcze przyłączyć - propagowanie swojego punktu widzenia przez siec organizacji pozarządowych i innych kanałów wspierajacacych spoleczenstwa obywatelskie… ta taktyka nie okazała się najgorsza. Zresztą… jest jakaś inna? Militarne operacje przeprowadzić łatwo. Co potem zrobić z wrogą ludnością podbitego terytorium, jak to wszystko kontrolować, to już inna sprawa. Amerykanie zresztą powinni o tym wiedzieć najlepiej. Ruscy już o swoim Afganistanie zapomnieli. Osobiście myślę, że teraz sobie przypomną. Ukraińców dziś szkoda. Dramatów ludzkich. Straconego czasu. Ale historia, pomimo okazjonalnych set backs czy głupich resetów naiwnych polityków, jest po naszej stronie. Dziś Putin zrobił faktycznie duży krok ku przyszłej dezintegracji tego - jak to Piłsudski mawiał - „więzienia narodów” jakim jest Rosja. Choćby to miało zająć kolejne 40 lat, jestem dziś pewien, że się stanie. Zatem - stay calm.
-
O Rosji i Ukrainie pisaliśmy z między innymi z @mcpear w wątku o Bidenie w lecie zeszłego roku, po tym gdy nowa administracja dała zielone światło dla Nord Stream II. Aż do znudzenia. Zerknąłem szybko na tamten wątek, i chyba właściwie nic rewolucyjnie nowego nie da się napisać… ale jeśli coś, to tam bym kontynuował. Zaczynajac od „refreshera”, bo tamta dyskusja była ciekawa i trochę rzeczy bardzo szybko się nam obu sprawdziło!
-
Przecież to Gacek Po angielsku też chyba da się wymówić ok. Gatzek?… Gatsek?
-
Świetna wiadomość. Gdy ogłoszą oficjalnie co będzie z tymi, którzy nie mogą się zaszczepić z powodów medycznych, niech ktoś też rzuci wpis, w razie gdybym sam przegapił. Bo mam dwójkę znajomych podpadających pod tą kategorię.
-
Dobrze powiedziane. Ostatnio kolega wkleił na Facebooku mapę z innej perspektywy niż do której jesteśmy przyzwyczajeni od podstawówki… z zapytaniem - Gdzie ta Europa?
-
Francuzi takie aspiracje, europejskiej autonomii, mają co najmniej już od czasów de Gaulle’a… gdy Francja po raz pierwszy wyszła ze struktur wojskowych NATO… I ja na pewno nie miałbym dziś nic przeciwko takiej europejskiej autonomii… Bo poleganie na USA, Trump czy Biden, to jest „a very risky gamble”… Ale w praktyce szanse na to, przynajmniej pod przywództwem Francji, z każdym dziesięcioleciem maleją. I tu wiem, że może się nie zgadzamy, ale przypadku Francji, to ich bezrefleksyjny socjalizm zeżarł nie tylko wewnętrznie, ale i… no.. has crippled them internationally… Bo stali się w praktyce zależni finansowo od Niemiec. Tutaj jesienne wybory w RFN mają dużo większe znaczenie dla Europy i samej Francji niż nawet najbardziej szokujący obrót sytuacji i upadek systemu w samej Francji w 2022. A tam sytuacja jest krytyczna do tego stopnia, że wszyscy, od lewa do prawa, są przeciwko Le Pen. A jak długo wszyscy mogą być przeciwko jednej osobie? To prędzej czy później pęknie. Francja to jest „the next one to watch”. Dzis, Francja to jest trochę jak wyleniały lew, który już dawno stracił grzywę, ma długi, ale dalej coś tam ryczy. I nie zapowiada się aby to się w najbliższym czasie zmieniło.
-
Oj widzisz, tu Francuzów nie rozumiesz Pakt faktyczny, czy tylko na papierze, oni na takie wykluczenia są wyjątkowo wrażliwi. Nawet bym powiedział dużo bardziej niż Polacy. I to właśnie „wykluczenie” jeszcze bardziej ich uderzyło niż jakieś mniej lub bardziej konkretne straty finansowe. Ambasadorów z Waszyngtonu i Canberry nawet odwołali na konsultacje… LOL! Lubię ich kulturę, kuchnię, język… ale w polityce Francja od jakichś plus minus 80 lat to jest jeden wielki „pain in the arse”... I tu nawet pomimo tego, że już od jakiegoś czasu żyją w Unii na kredyt Niemców, to nie widać u nich najmniejszych perspektyw na zmianę tego „mocarstwowego” nastawienia.
-
No, a wczoraj wszedłem tu w ogóle aby DLA ODMIANY skomentować coś pozytywnego co administracji Bidena, i panu sekretarzowi Blinkenowi, się udało. AUKUS. Nowy „defense pact” US, UK i Australii. W zamierzeniu jest antychiński, w praktyce - zobaczymy… Ale wszystko co formalnie łączy cześć świata na której się dziś generalnie standardowo wiesza psy i odprawia „name and shame”, jest moim zdaniem pozytywne. Bo ostatecznie, poprawność poprawnością, ale to tu, na Zachód, zwykli ludzie nadal ciągną. A nie gdzie indziej. Jak to mawiają w tej amerykańskiej grupie małych, dumnych chłopców?… The West is the Best… W każdym razie - w aspekcie międzynarodowym, jest to bardzo potrzebny oddech dla Bidena pogrążonego w katastrofie afgańskiej, dla Australii - pożyteczny postęp, bo oni jednak są fizycznie najbardziej zagrożeni, a dla Borysa - dowód na to, że izolacja UK to fikcja, a sam „antyliberalny Borys” to wytwór medialny liberalnych mediów, który może i ładnie pasował do załączonego obrazka (Trumpa) ale nigdy nie miał z rzeczywistością wiele wspólnego. O czym zresztą tu wielokrotnie wspominałem. Francuzi się trochę wkurzyli… extra bonus ... no bo stracili kupę pieniędzy na kontraktach na te atomowe łodzie… ale może im to jakoś przetłumaczy La Liberte czy inny New York Times w jakimś spontanicznym editorial, international edition All in all - a good day! Go Biden.
-
Haha! Zamkniecie wątku miałem na myśli mistrzu, ale też się przyznam, że dla pewności szybko zerknąłem na Google w wypadku gdybym coś wczoraj jednak widział o czym dziś rano zapomniałem! Bo co jak co, ale po tylu latach i wydarzeniach to zaryzykuje stwierdzenie i powiem - nic mnie już chyba nie zdziwi i wszystko uznaje za możliwe!
- 2 422 odpowiedzi
-
- 1
-
- prezydent
- waszyngton
- (i 5 więcej)
-
Zgodzę się z tym, że temat o Bidenie nie powinien był być zamknięty. I dlatego moderatorzy powinni byli szczepionkowo-covidowe posty powycinać i trzymać temat na czysto. Lubię wiedzieć w którym kącie trzymam swoją pisaninę… Skakanie po wątkach to nie dla mnie. Zamknięcie Bidena tylko ożywiło wątek o Trumpie. Wątek, o którym już prawie zapomnieliśmy, a który nie tylko przeżył, ale wstał jak zombie… gdy wątek Bidena padł… That’s not right.
- 2 422 odpowiedzi
-
- prezydent
- waszyngton
- (i 5 więcej)
-
Dzisiaj rano widziałem fragment wczorajszej konferencji prasowej kanadyjskiego premiera Trudeau, w której się „chwali”, że rozmawiał o sytuacji w Afganistanie z… Hilary Clinton… No… to ciekawe!… myślę… Potem sprawdziłem, i faktycznie, Biden „nie odbiera telefonów od sojuszników”… Czy jak to White House oficjalnie mówił - „z nikim jeszcze nie rozmawiał”. Zatem pewnie każdy sojusznik robi co może aby pokazać swoim wyborcom, że coś „robi”, nawet jeśli tym „robieniem” jest rozmowa z Sekretarz Stanu która odeszła z urzędu prawie 9 (?) lat temu… (note - dziś dziś już sobie pogadali z Borisem Jednak rodzina to rodzina, czasem zrozumie najlepiej… a i Boris jest zabawny i i bywa „brytyjsko” czarujący. Potrafi też pocieszyć, zatem z perspektywy osobistej Bidena to jak na początek to był wybór bardzo dobry!). W każdym razie, z ciekawości popatrzyłem co tamu u pani Clinton słychać, i tak przeglądając Twittera, komentarze i stare jej wystąpienia to muszę powiedzieć, że zapomniałem już jak bardzo doświadczonym jest politykiem. Jako Sekretarz Stanu miała parę wpadek, ale też nie do niej należało wtedy ostatnie słowo… Ogólnie jednak, to jej analizy i przewidywania sprzed lat - czapki z głów! Myślę, że w sprawach międzynarodowych nadal nie ma w USA bardziej doświadczonego polityka. W sprawach wewnętrznych też pewnie ma niewiele poważnej konkurencji. I nawet dziś “she picks up the slack”… i robi to co Biden i Kamala (której zdjęcie mogłoby dziś być w tym polskim starym programie o zaginionych - „Ktokolwiek widział? Ktokolwiek wie?”), to co powinni byli robić od pierwszych godzin kryzysu. Nawet na „emeryturze” widać jakim byłaby prezydentem… Pewnie coś tam krytycznego o niej w swoim czasie tu pisaliśmy, ale dziś Bidena bym na nią podmienił bez zmrużenia okiem. What could have been…
-
To jest wielka szkoda. Na Queens, czy w w różnych mniejszych neighbourhoods zawsze można było się natknąć na różne „sprawy”, ale 15-20 lat temu Manhattan był pocztówkowo czysty i bezpieczny. Stary, „dzisiejszy” Gulianni to inny temat, ale jako burmistrz NYC to odwalił on w swoim czasie kawał dobrej roboty.
-
Nie wiem w jaki sposób… zimne ocenianie spraw… miałoby świadczyć o moralnym poczuciu wyższości? Może dlatego, że nie mam emocjonalnego… attachment… do żadnej partii politycznej, czy w US, czy w UK, czy w Polsce, przychodzi mi to faktycznie dużo łatwiej… Ale z superiority to nie ma nic wspólnego. Krytyki w sprawie Afganistanu jest pełno aby obłożyć nią wszystkie strony. Nawet jeśli ktoś chce to może sięgnąć i do XIX wieku i winić Brytyjczyków i królowę Wiktorię… So be it. I jeśli to komuś w czymś dziś naprawdę pomoże… ? … to nie mam absolutnie żadnego problemu aby powiedzieć, że Trump był niestabilnym psychicznie i nieprzewidywalnym prezydentem, który przyczynił się do podminowana całego amerykańskiego systemu politycznego (pisałem to już kilka lat temu - jeszcze wy amerykańscy rewolucjoniści zatęsknicie za brytyjską monarchią! ). A to, że oceniam elementy jego polityki zagranicznej dobrze, świadczy nie tyle pozytywnie o Trumpie, ile negatywnie o jego dwóch poprzednikach… A co do tego… no sorry… Katlia… Nie można mieć wszystkiego Europejska lewica jest pacyfistyczna, antyamerykańska, pro-palestyńska i antyizraelska, jeśli nie wręcz - jak cześć brytyjskiej Labour Party - antysemicka. I to myślę nie jest chyba mam nadzieję a News Flash?… A to oni nadawali główny ton w zachodniej Europie Kontynentalnej od 1968 roku do nie tak jeszcze dawna… To oni są winni temu, że narzekająca na Amerykanów Europa jest militarnie kompletnie od USA zależna. Tak - bezzębna! I to on wreszcie są powodem tego że masz tego dość i nawet Ty mówisz w tym wczorajszym… jak to @mcpear napisal - „MAGA fest” - „fc…uk them”! No… tu się zgodzimy - ja też mam tego dość! I z tym drugim też się zgadzam… Tyle, że niestety w realnym świecie, to jest w Europie ideologiczny sojusznik obecnej administracji, sojusznik któremu Biden z Blinkenem dali wszystko czego ten „sojusznik” chciał. Za puste… nawet nie obietnice - za puste amerykańskie oczekiwania! W ciągu zaledwie 7 miesięcy. Bo ci co chcą silnego USA i chcą faktycznie za bezpieczeństwo płacić… pieniędzmi, lub wręcz - jak Ukraińcy - krwią, no niestety oni są z zupełnie innej ideologicznie bajki niż obecny White House… White House, który na którymś z oficjalnych social-medialnych profili wklejal zdjęcia jakiegoś interna w damskiej sukience… na dni przed największą katastrofą Zachodu ostatnich dziesięcioleci… Tak… może i to jest ważne… rozumiem… Ale jak to się historycznie „zestarzeje”? Wierz mi - „średnio”!… Zapytajcie Talibów. Oni akurat dziś na pytania odpowiadają. Zatem dopóki nie ma się czarodziejskiej różdżki która odmieni europejskich przysłowiowych „lewaków” w kogoś kto zechce FAKTYCZNIE wspierać USA, to Ameryce pozostanie wybór między ideologią, a brutalną, realną polityką i sojuszami z różnorakimi „questionable characters”, w tym niestety także tymi z Polski... So which is it? Czego Katlia wobec Europy oczekujesz? Bo trochę ja, jak i inni, czujemy się tu wybici z tropu… Czy jest to amerykański sojusz z tymi którzy chcą twardego wsparcia USA i są gotowi dużo za ten sojusz dać, ale są, no… „średnio pachnący”… Brytyjski Boris to jest wśród nich pierwszy i najfajniejszy „gentlemen”… Czy jest to finansowanie, utrzymywanie i znoszenie krytyki wygodnych i „bezzębnych” europejskich liberałów, którzy co prawda będą na USA i Izrael narzekać, do niczego się nie dorzucą i w niczym nie pomagą, ale wprowadzą za to różne nowoczesne opcje dla coraz liczniejszych mniejszości seksualnych o czym fajnie będzie poczytać w New Yorkerze… Czy może opcja trzecia - po co najmniej 5 latach krytykowania Putina tutaj na Forum trzeba się poddać i zrobić dokładnie to do czego Kreml dąży od 30 lat - aby Ameryka wreszcie „się obraziła”, zabrała z Europy swoje „zabawki” i wróciła do siebie? Jest teoria strun o multiple universe… W naszym universe - to są niestety jedyne amerykańskie opcje w Europie…. Which is it then? Trochę personalne, wiem … Ale… I took no offence yesterday… I mam nadzieję, że po tylu latach pisania tutaj trochę się już „znamy” i nadal możemy sobie pozwolić na otwartość bez zamieniania sceny w zamknięty i jednostronny polityczny „bubble”. Bo takich już internecie wystarczy. A ogólnie to powtórzę, największą słabością Trumpa na scenie międzynarodowej była nieprzewidywalność. Biden dostał na zachodzie Europy OGROMNY kredyt zaufania. Wiekszosc uwierzyła, że Biden wie co robi. Ty myślisz, że ja go krytykuję? Posłuchaj Niemców. Czar prysł. Nieodwołalnie. I tak - ponownie - zaledwie po 7 miesiącach. Bo o ile przekonani sympatycy Partii Demokratycznej uwierzą we wszystko, tak w Berlinie, w Paryżu czy w Londynie dobrze wiedzą, że detale ewakuacji nie były planowane w Mara Lago… I to nie z Mara Lago do Europy płynęły przez ostatnie miesiące pełne optymizmu zapewnienia, że wszystko w sprawie Afganistanu jest ok, że ewakuacja przebiegnie dobrze i że nie ma się czym martwić! I to nie niesławny rezydent Mara Lago zostawił wszystkich w niedzielny poranek w ciemności, na przysłowiowym lodzie, a następnie zapadł się pod ziemię… Nie. To robił i zrobił Biden. Jak to sam wczoraj powiedział zanim zaczął winić wszystkich innych - the buck stops with me… W sprawie Afganistanu nikt nie ma prawa się czuć wyższy moralnie. To jest klęska nas wszystkich. Całego Zachodu. Byłem w klasie maturalnej gdy to wszystko się zaczynało, i naprawdę, czuję jakby kończyła się era. W bardzo przygnębiający sposób. I niestety tak jak Trump podważył wiarygodność USA, tak Biden w ostatnie dni wbił w tą wiarygodność osikowy kołek…. Jeśli coś z tego dobrego w przyszłości wyjdzie, to może szok w Europie zmusi miejscowych do przemyślenia postaw i próby wzięcia odpowiedzialności za siebie. Ale w takim biegu wypadków niestety na pewno nie odbędzie się to w liberalnym wydaniu... Ani w proamerykańskim. Ani tym bardziej w antychińskim. Tu Blinken może dziś Niemcom nie tylko dać jakiś Nord Stream nawet numer III… może im zrobic herbatkę i nawet masaż stóp… nic to nie pomoże. Ten statek odpłynął. Czy raczej - ten samolot odleciał. Nikt z obecnych na Zachodzie Europy nie zaangażuje się w przewidywalnej przyszłości w żaden nowy amerykański militarny projekt. A tym bardziej w jakiś antychiński. W polskim zaś lokalnym aspekcie, dla tych co tam wcześniej mi i do mnie pisali - powtarzam - tylko Niemcy! Kraj bliski, relatywnie silny, i taki któremu naprawdę zależy aby jego sąsiedzi byli podobni do niego… A bycie podobnym do Niemiec, najlepszych z jakimi mieliśmy do czynienia w przeciągu ostatnich 1000, tysiąca!, lat, wcale nie jest złą opcją. W najgorszym zaś scenariuszu, gdyby w Polsce wygrali ci, którzy się boją, że Niemcy wyciągną na powierzchnie homoseksualne skłonności ich synów… czy czym tam się w Polsce teraz straszy?… to ostatecznie zostanie nam Konfederacja… Przynajmniej przyszli namiestnicy Kremla w Warszawie będą miejscowi i będą mówić po polsku… Tak czy inaczej, idą trudne czasy.
-
I żeby nie być gołosłownym, to tak się robi wyjście z Afganistanu po przegranej wojnie: To co się natomiast dzieje dziś, to nawet nie jest Saigon. Bo tam ewakuacja ambasady była faktycznie… no powiedzmy… „niefortunna”… ale amerykańskie wojsko wyszło 2 lata wcześniej, a południowowietnamski rząd przez ten czas się utrzymywał. Dzisiejsze wydarzenia to coś dużo, dużo gorszego niż Saigon i ktoś powinien za ich „organizację” odpowiedzieć.
-
Gdzie jest Europa? W sensie ogólnym - to ta cześć która chciała być aktywna i USA wspomagać jest w szoku po tym gdy nowa administracja ją olała i poszła na kolejny reset z Rosją, który da Kremlowi jeszcze więcej pieniędzy i wpływów niż reset pierwszy. Pisaliśmy o tym niedawno. Ta zachodnia cześć, od dziesięcioleci przesiąknięta do szpiku kości naiwnym lewicowym pacyfizmem, militarnie bezzębna, jest spowrotem tam gdzie była przed Trumpem - na wygodnej kanapie gdzie pod amerykańskim natowskim parasolem może sobie na USA narzekać, i jednocześnie robić interesy tak z Chinami jak z Rosją… Ale to Biden z Blinkenem im na ten powrót na kanapę pozwolili. Tam proszę kierować pretensje… Od lat tu pisałem - Trump wymagając od „starej Unii” przestrzegania traktatów i przeznaczania 2 procent PKB na zbrojenia miał rację! i dobrze, że także Ty to teraz widzisz. Od USA wymagamy przestrzegania podpisanych traktatów, a nie obrony świata. Wręcz przeciwnie - w 2003 świat błagał USA aby nie zaczynać irackiej eskapady… i od tamtej pory robi to przy każdej okazji. Do czasów Trumpa - bezskutecznie. …Ale dziś to nie o tym mowa… We are again missing the point. Pomimo, że Afganistan, w przeciwieństwie do Iraku, był wojną legalną, i w owym czasie konieczną (nie wiem czy ktoś z nas w październiku 2001 był przeciwko?) wycofać się prędzej czy później trzeba było. I to dobra decyzja. Problemem jest jej katastrofalne wykonanie. Bo nie wiem czego od Europy tu oczekujesz? Europejczycy mieli przyjechać do Waszyngtonu i zorganizować Bidenowi „withdrawal”? Patrząc na to co się dzieje to może i nawet nie byłoby to takie głupie… Rosjanie w 1989 wychodzili z Afganistanu krokiem defiladowym, z podniesionymi flagami, a rząd który tam zostawili utrzymał się jeszcze przez kilka lat, zatem myślę coś mogliby mu doradzić… Brytyjczycy w swoim czasie wycofali się bez jednej wojny z wielkiego imperium nad którym nie zachodziło słońce, swoje dwa pensy też pewnie mogliby dorzucić… Tyle, że Biden swoich własnych doradców nie słuchał (bo w całkowity „intelligence failure” bo jego konferencji prasowej z lipca nie wierzę!) zatem watpię czy posłuchałby obcych… I, gdy w niedzielę rano okazało się, że wszystko co przez ostatnie miesiące w temacie Afganistanu słyszeliśmy z ust demokratycznej administracji było błędne, było naiwnością, lub było kłamstwem… to Europejczycy natychmiast rzucili się ratować swoich obywateli. A liderzy w kryzysie byli aktywni w mediach i stanęli na wysokości „PR-owego” zadania. Trudeau w Kanadzie zresztą też. Nad czym dla odmiany przez dwa dni się w Europie zastanawialiśmy to - gdzie jest Biden? Gdzie jest Harris? Dlaczego zamiast Ameryki… która przecież „wróciła”… dlaczego w CNN czy w BBC zamiast obiecanego „strong leadership” wywiady dają Talibowie? Biden może uciec przed dziennikarzami raz czy dwa, ale nie będzie w stanie uciekać przez pozostałe 3 lata. Harris też będzie musiała kiedyś przecież do ludzi wyjść... Prędzej czy później pytania zostaną zadane. Zwłaszcza, że wyglada na to, że ten „shit show” szybko się nie skończy.
-
Byłbyś dobrym doradcą Kremla Bo to jest dokładnie to co się teraz stanie… A atmosferę przygnębienia i utraty wiary w zdolności USA, tak wśród sojuszników obecnych jak i na pewno potencjalnie przyszłych… dobrze podsumowuje „grą słów” pierwsza strona jutrzejszego tutejszego The Daily Telegraph:
-
Cisza Bidena przerwana. Przemówienie - classic deflection. 99 procent tego z czym chyba nadal zgadza się zdecydowana większość - że kiedyś trzeba było wyjść. Nic na temat tego co jest tematem dnia - kto jest odpowiedzialny za nieprzewidzenie czegoś co przewidywał byle lepszy student politologii?… Kto? I dlaczego Prezydent się dziś - publicznie! - dziwi, że rząd Afganistanu się rozpadł jak domek z kart? Jak można było tego nie wiedzieć? Nawet tutaj gdy pisaliśmy parę tygodni o Rosji wspomniałem o tym afgańskim ministrze, który dawał wywiad w BBC i, że ściemniał, ale mało to kogo obchodziło bo wszyscy wiedzieli, że i tak ma już zaklepany azyl w którymś kraju zachodnim… No, wygląda na to, że nie „wszyscy”… Ktoś zapomniał chyba powiedzieć Joe? Kto tam siedzi w tych bunkrach? Dzieci? Po co największy na świecie aparat szpiegowski i analityczny, satelity, podsłuchy, agenci, po co to wszystko jeśli na koniec „nikt nic nie wiedział”, „nikt się nie spodziewał”, „szybkość ofensywy nas zaskoczyła”… Po co? Czy może jednak wiedział i się spodziewał, ale ktoś na górze to sobie zignorował? To są pytania na które Biden powinien był dziś odpowiedzieć! I pewnie dlatego był po przemówieniu w tył zwrot do dziennikarzy i off to Camp David kontynuować długi weekend… Przygnębiające. Równie dobrze mógł się z urlopu nie fatygować. Talibowie brylujący w zachodnich mediach odpowiadają dziś dziennikarzom na więcej pytań niż przywódca amerykańskiej demokracji… Z powodu tego co przeprowadził w stosunkach z Rosją do Sekretarza Blinkena nie mam sympatii. Ale oddam mu to, że wczoraj zachował się jak prawdziwy mężczyzna (że użyję takiego dziś niepoprawnego politycznie wyrażenia!) i dał się „przeczołgać” po wszystkich telewizjach odpowiadając, lepiej lub gorzej, na trudne pytania. A komentowanie swojej wypowiedzi sprzed paru tygodnii, że jeśli rząd w Kabulu padnie to nie będzie to „Friday to Monday event”… swoją drogą - wow!… no to na pewno nie było łatwe… Reszta administracji, włącznie z Madam Vice, która jeszcze niedawno chciała się podłączyć pod ten „wagon sukcesu” jakim miało być wycofanie z Afganistanu, zapadli się pod ziemię. Zobaczymy jak to się rozegra z elektoratem w nadchodzących miesiącach, ale jak dla mnie to @mcpear mi teraz przyszedłeś na myśl gdy ostatnio pisałeś - „ciamciaramcia”… Ciamciaramcia tym razem na międzynarodową skalę. Jeśli ci sami ludzie z takim profesjonalizmem naprawdę planują teraz zająć się Chinami… to lepiej zacznijmy dzieci uczyć mandaryńskiego.
-
Myślę, że dużo będzie zależało od tego co się stanie z tymi ludźmi, którzy współpracowali z Amerykanami. Samych tych którzy już mają otwarte aplikacje o wizy jest ponad 20 tysięcy, w rzeczywistości tych którym z dnia na dzień zawalił się świat jest jeszcze więcej. Sensownym ruchem Talibów byłoby pozwolenie im na wyjazd, a przynajmniej tej „głośnej”, aktywnej części. Wtedy światu łatwiej byłoby o Afganistanie zapomnieć i odwrócić oczy od tego co tam teraz się zacznie… Cala sprawa by szybko „przyschła”. Ale zwycięstwo jest słodkie, i to jeszcze w taką okrągłą rocznicę 9/11, zatem chęć zemsty może przeważyć. I jeśli sytuacja wymknie się spod kontroli, teraz w nocy na lotnisku sceny jak z apokaliptycznego filmu, reszta krytykuje Amerykanów przez neta pochowana po domach… I jeśli przyjdzie rzeź, to wycofanie wycofaniem… może nastroje się nawet nie zmienią… …ale przyjdzie wtedy gniew opinii publicznej na tych którzy od pół roku wycofanie planowali. Na tych którzy na konferencjach powtarzali jak mantrę jak to wszystko pięknie się odbędzie, ignorowali analizy służb nieprzystające do ich subiektywnych poglądów, uciszali krytyków… A ich twarzą zawsze ostatecznie jest Prezydent. Który zresztą akurat aktywnie brał w tym udział, a dziś chyba jeszcze nawet słowem się nie odezwał. Tu moim zdaniem jest dla administracji największe ryzyko… bo jakkolwiek nazwać to co się dzieje, to na pewno nie jest to planowane przez Bidena „an orderly withdrawal”…
-
Konferencja Bidena z 9 lipca przeszła dziś do historii… Poszukiwania kozłów ofiarnych odpowiedzialnych za serwowanie mu niewiarygodnie błędnej oceny faktycznej sytuacji na pewno się już zaczęły. Trudno mi sobie wyobrazić aby jeszcze wczoraj wieczorem pewny siebie Generał Milley, czy Sekretarz Stanu Blinken który od miesięcy, a nawet nadal dziś, wygaduje zaklinające rzeczywistość bzdury… przetrwali. Decyzja o wycofaniu była słuszna i nieunikniona. Tu miał rację i Obama, i Trump, i Biden. Wykonanie… Amerykanie po raz kolejny złapani przez wroga ze spuszczonymi spodniami w niedzielny poranek… i spektakularny chaos który się rozwinął na oczach świata w dosłownie kilka godzin… to spada na Bidena.