
rzecze1
Użytkownik-
Liczba zawartości
1 732 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
104
Zawartość dodana przez rzecze1
-
Lub ewentualnie po jakichś pęknięciach w koalicji Zjednoczonej Prawicy. Bo pamietajmy, te 194 mandaty które PiS zdobył, nie należą tylko do PiS-u. Tam jest Ziobro, który już czuje krew, jakieś inne małe satelity których nawet nie pamietam, jest nieprzewidywalny Kukiz… i jest też pewnie z garść normalnych, przyzwoitych ludzi, którzy po prostu przez lata dali się wkręcić jak gotowana żaba… …a byłej opozycji będzie brakować tylko 10 szabel aby odrzucać weto Prezydenta. I sprawa TVPiS jest jedną z tych w których Konfa poszłaby z nowym rządem bez mrugnięcia okiem. A sam PAD… Tuska nienawidzi, ale zobaczymy jak zechce zostać zapamiętany w historii. Gdyż emerytura czego go już nie za dwa lata, ale wręcz za półtora roku, bo wybory prezydenckie będą wiosną 2025.
-
Worry not… jak to mawiał chyba Churchill… „w demokracji najtrudniejsze jest TYLKO pierwsze 500 lat”
-
Ogólnie to nie jest źle. Ja tym razem zostałem „wyborcą taktycznym” i zagłosowałem za Bartoszewskim z PSL-u na dwójce, no i kto tam w Wawie był do Senatu z opozycji. Tak aby się ta Trzecia Droga prześlizgnęła… …ale gdy się przebudziłem to patrzę, że przesadziliśmy… Paweł i Gaweł mieli się prześlizgnąć, a nie mieć aż tyle No ale najważniejsze, że Pokemony z PiS-u odsunięte na jakiś czas… Bo nie łudźcie się, okres perturbacji w Polsce dopiero się zaczyna. A czym się „skończy” to się dopiero okaże w nadchodzącej serii wyborów. W 2025, a może nawet dopiero w 2027.
-
Po części to obaj mamy rację. Co prawda polski system nie jest aż tak „skręcony” jak amerykański… gdzie macie aż dwie Dakoty do jednego Senatu czy takie jakieś cuda … …no ale u nas też - zignorowano spis ludności i od ponad 10 (13?… z pamięci…) lat nie zmieniono przydziału mandatów do liczby mieszkańców… i na obecną chwilę to jest 11 mandatów na korzyść wyludniającej się prowincji i wsi… …a dwa… Warszawa jest tu szczególnie poszkodowana. Bo „siła” głosu warszawiaka, która i tak była słabsza względem choćby Kielc z powodu powyższych zaniedbań/zaniechań, przez frekwencję zagraniczną, którą się tylko do warszawskiego okręgu randomowo dodaje, zostaje teoretycznie jeszcze bardziej „osłabiona”. I w rezultacie, w ostatnich wyborach, nawet pomimo tej ogromnej, niewiarygodnej, fantastycznej mobilizacji Polonii… wszystkie głosy zostały wrzucone do jednego warszawskiego okręgu… i - według sondaży late exit - KO nie zmieni obecnie posiadanej liczby sejmowych mandatów („w okręgu warszawskim nr 19” - EDIT)… Tak samo Konfa. A PiS straci jeden, maksymalnie dwa… (na rzecz 3D/Lewicy). Zatem nie o 20 mandatów chodzi, tylko raczej o jakieś plus minus 2… Co nie zmienia faktu, że frekwencja Polaków mieszkających poza Polską jest ogólnie super pozytywnym zjawiskiem, a w wyborach prezydenckich czy nie daj Boże jakichś referendach … może mieć czasem decydujące znaczenia. I mam nadzieję, że nawet pomimo, że wiemy jak się hamburgery robi, to jesteśmy na tyle dojrzali aby raz na 2-4 lata się pofatygować. Warto!
-
Nastrój można sobie też poprawić patrząc na UK… Co prawda PKW dopiero zaakceptowała 20% bo jest jakaś padaka z wysłanymi już głosami…. ale 48% na KO, a następne PiS dopiero 13%… Nawet jeśli się trochę zmieni to trudno uwierzyć, że to tylko 8 lat minęło gdy u nas dominował Kukiz, PiS i Korwin… a PO byla na miejscu czwartym… bo wydaje się ze to lata świetlne.. Aż normalnie pochwalę Brexit … bo albo wiekszość karków, łysych itp sama wyjechała… abo ich CASA-y… co ponoć kursowały regularnie… faktycznie wywiozły
-
Radio Maryja nadaje wszędzie… to raz A dwa… w Kanadzie ostatnimi czasy robi się specyficzny „klimat”, z różnych powodów… co też na pewno nakręca tam żyjących „prawdziwych” Polaków… Ale to może przy innej okazji.
-
U mnie to chyba co najwyżej mewy
-
Perhaps you’re right. Na czas głosowania powstrzymam się od komentarzy
-
Tak sobie czytam skanując „na błędy”… i to ostatnie zdanie, jeśli „odpowiednio” odczytać, to trochę brzmi „like a threat”… But worry not… to tylko jeśli wygra „widoma” opcja
-
O ile swoisto polski „gerrymandering” ma swoje konsekwencje i te głosy Polonii na okręg warszawski tak naprawdę nie mają w nadchodzących wyborach aż tak wielkiego znaczenia (w przeciwieństwie do na przykład wyborów prezydenckich gdzie liczy się każdy głos)… to tak czy inaczej trzymamy kciuki za powodzenie przedsięwzięcia. Bo czasem, gdy nie ma innego wyjścia, liczy się gest. Mi się angażować tym razem nie chciało, zatem tym bardziej dzięki Andy, że Tobie się chciało. Twoje podejście nie zostanie zapomniane.
-
Ja to w ogóle dopiero ostatnio “połączyłem kropki” …znaczy Twój nick i „księżną”! …. zatem bym się zbytnio nie przejmował
-
-
Ja też nie pamietam. Churchill lubił takie akcje, ale amerykańskiego przypadku chyba nie było. Bardzo dobry symbol na koniec roku wojny. Trzeba jednak pamiętać, że polscy, czescy i słoweńscy przywódcy byli w Kijowie już 15 marca gdy jeszcze się spodziewano, że stolica padnie lada dzień. Boris Johnson chyba ze 3 razy latał zanim odszedł z Downing Street, pierwszy raz już w kwietniu, spacer po ulicach Kijowa to jego „patent”… Macron, kanclerz Scholtz, Włochy, Bruksela… właściwie to mało kogo tam jeszcze nie było… …zatem jaja jajami… ale już trochę wypadało wpaść w odwiedziny
-
Świetnie powiedziane! Andyopole na prezydenta! Ewentualnie - choćby - na gubernatora! Przy PJB chyba trochę tak jest. Trzeba się naprawdę interesować tym co się dzieje aby być poinformowanym.
-
O Rosji i Ukrainie pisaliśmy z między innymi z @mcpear w wątku o Bidenie w lecie zeszłego roku, po tym gdy nowa administracja dała zielone światło dla Nord Stream II. Aż do znudzenia. Zerknąłem szybko na tamten wątek, i chyba właściwie nic rewolucyjnie nowego nie da się napisać… ale jeśli coś, to tam bym kontynuował. Zaczynajac od „refreshera”, bo tamta dyskusja była ciekawa i trochę rzeczy bardzo szybko się nam obu sprawdziło!
-
Przecież to Gacek Po angielsku też chyba da się wymówić ok. Gatzek?… Gatsek?
-
Świetna wiadomość. Gdy ogłoszą oficjalnie co będzie z tymi, którzy nie mogą się zaszczepić z powodów medycznych, niech ktoś też rzuci wpis, w razie gdybym sam przegapił. Bo mam dwójkę znajomych podpadających pod tą kategorię.
-
Dobrze powiedziane. Ostatnio kolega wkleił na Facebooku mapę z innej perspektywy niż do której jesteśmy przyzwyczajeni od podstawówki… z zapytaniem - Gdzie ta Europa?
-
Francuzi takie aspiracje, europejskiej autonomii, mają co najmniej już od czasów de Gaulle’a… gdy Francja po raz pierwszy wyszła ze struktur wojskowych NATO… I ja na pewno nie miałbym dziś nic przeciwko takiej europejskiej autonomii… Bo poleganie na USA, Trump czy Biden, to jest „a very risky gamble”… Ale w praktyce szanse na to, przynajmniej pod przywództwem Francji, z każdym dziesięcioleciem maleją. I tu wiem, że może się nie zgadzamy, ale przypadku Francji, to ich bezrefleksyjny socjalizm zeżarł nie tylko wewnętrznie, ale i… no.. has crippled them internationally… Bo stali się w praktyce zależni finansowo od Niemiec. Tutaj jesienne wybory w RFN mają dużo większe znaczenie dla Europy i samej Francji niż nawet najbardziej szokujący obrót sytuacji i upadek systemu w samej Francji w 2022. A tam sytuacja jest krytyczna do tego stopnia, że wszyscy, od lewa do prawa, są przeciwko Le Pen. A jak długo wszyscy mogą być przeciwko jednej osobie? To prędzej czy później pęknie. Francja to jest „the next one to watch”. Dzis, Francja to jest trochę jak wyleniały lew, który już dawno stracił grzywę, ma długi, ale dalej coś tam ryczy. I nie zapowiada się aby to się w najbliższym czasie zmieniło.
-
Oj widzisz, tu Francuzów nie rozumiesz Pakt faktyczny, czy tylko na papierze, oni na takie wykluczenia są wyjątkowo wrażliwi. Nawet bym powiedział dużo bardziej niż Polacy. I to właśnie „wykluczenie” jeszcze bardziej ich uderzyło niż jakieś mniej lub bardziej konkretne straty finansowe. Ambasadorów z Waszyngtonu i Canberry nawet odwołali na konsultacje… LOL! Lubię ich kulturę, kuchnię, język… ale w polityce Francja od jakichś plus minus 80 lat to jest jeden wielki „pain in the arse”... I tu nawet pomimo tego, że już od jakiegoś czasu żyją w Unii na kredyt Niemców, to nie widać u nich najmniejszych perspektyw na zmianę tego „mocarstwowego” nastawienia.
-
No, a wczoraj wszedłem tu w ogóle aby DLA ODMIANY skomentować coś pozytywnego co administracji Bidena, i panu sekretarzowi Blinkenowi, się udało. AUKUS. Nowy „defense pact” US, UK i Australii. W zamierzeniu jest antychiński, w praktyce - zobaczymy… Ale wszystko co formalnie łączy cześć świata na której się dziś generalnie standardowo wiesza psy i odprawia „name and shame”, jest moim zdaniem pozytywne. Bo ostatecznie, poprawność poprawnością, ale to tu, na Zachód, zwykli ludzie nadal ciągną. A nie gdzie indziej. Jak to mawiają w tej amerykańskiej grupie małych, dumnych chłopców?… The West is the Best… W każdym razie - w aspekcie międzynarodowym, jest to bardzo potrzebny oddech dla Bidena pogrążonego w katastrofie afgańskiej, dla Australii - pożyteczny postęp, bo oni jednak są fizycznie najbardziej zagrożeni, a dla Borysa - dowód na to, że izolacja UK to fikcja, a sam „antyliberalny Borys” to wytwór medialny liberalnych mediów, który może i ładnie pasował do załączonego obrazka (Trumpa) ale nigdy nie miał z rzeczywistością wiele wspólnego. O czym zresztą tu wielokrotnie wspominałem. Francuzi się trochę wkurzyli… extra bonus ... no bo stracili kupę pieniędzy na kontraktach na te atomowe łodzie… ale może im to jakoś przetłumaczy La Liberte czy inny New York Times w jakimś spontanicznym editorial, international edition All in all - a good day! Go Biden.
-
Haha! Zamkniecie wątku miałem na myśli mistrzu, ale też się przyznam, że dla pewności szybko zerknąłem na Google w wypadku gdybym coś wczoraj jednak widział o czym dziś rano zapomniałem! Bo co jak co, ale po tylu latach i wydarzeniach to zaryzykuje stwierdzenie i powiem - nic mnie już chyba nie zdziwi i wszystko uznaje za możliwe!
- 2 734 odpowiedzi
-
- 1
-
-
- prezydent
- waszyngton
- (i 5 więcej)
-
Zgodzę się z tym, że temat o Bidenie nie powinien był być zamknięty. I dlatego moderatorzy powinni byli szczepionkowo-covidowe posty powycinać i trzymać temat na czysto. Lubię wiedzieć w którym kącie trzymam swoją pisaninę… Skakanie po wątkach to nie dla mnie. Zamknięcie Bidena tylko ożywiło wątek o Trumpie. Wątek, o którym już prawie zapomnieliśmy, a który nie tylko przeżył, ale wstał jak zombie… gdy wątek Bidena padł… That’s not right.
- 2 734 odpowiedzi
-
- prezydent
- waszyngton
- (i 5 więcej)
-
Dzisiaj rano widziałem fragment wczorajszej konferencji prasowej kanadyjskiego premiera Trudeau, w której się „chwali”, że rozmawiał o sytuacji w Afganistanie z… Hilary Clinton… No… to ciekawe!… myślę… Potem sprawdziłem, i faktycznie, Biden „nie odbiera telefonów od sojuszników”… Czy jak to White House oficjalnie mówił - „z nikim jeszcze nie rozmawiał”. Zatem pewnie każdy sojusznik robi co może aby pokazać swoim wyborcom, że coś „robi”, nawet jeśli tym „robieniem” jest rozmowa z Sekretarz Stanu która odeszła z urzędu prawie 9 (?) lat temu… (note - dziś dziś już sobie pogadali z Borisem Jednak rodzina to rodzina, czasem zrozumie najlepiej… a i Boris jest zabawny i i bywa „brytyjsko” czarujący. Potrafi też pocieszyć, zatem z perspektywy osobistej Bidena to jak na początek to był wybór bardzo dobry!). W każdym razie, z ciekawości popatrzyłem co tamu u pani Clinton słychać, i tak przeglądając Twittera, komentarze i stare jej wystąpienia to muszę powiedzieć, że zapomniałem już jak bardzo doświadczonym jest politykiem. Jako Sekretarz Stanu miała parę wpadek, ale też nie do niej należało wtedy ostatnie słowo… Ogólnie jednak, to jej analizy i przewidywania sprzed lat - czapki z głów! Myślę, że w sprawach międzynarodowych nadal nie ma w USA bardziej doświadczonego polityka. W sprawach wewnętrznych też pewnie ma niewiele poważnej konkurencji. I nawet dziś “she picks up the slack”… i robi to co Biden i Kamala (której zdjęcie mogłoby dziś być w tym polskim starym programie o zaginionych - „Ktokolwiek widział? Ktokolwiek wie?”), to co powinni byli robić od pierwszych godzin kryzysu. Nawet na „emeryturze” widać jakim byłaby prezydentem… Pewnie coś tam krytycznego o niej w swoim czasie tu pisaliśmy, ale dziś Bidena bym na nią podmienił bez zmrużenia okiem. What could have been…
-
Nie wiem w jaki sposób… zimne ocenianie spraw… miałoby świadczyć o moralnym poczuciu wyższości? Może dlatego, że nie mam emocjonalnego… attachment… do żadnej partii politycznej, czy w US, czy w UK, czy w Polsce, przychodzi mi to faktycznie dużo łatwiej… Ale z superiority to nie ma nic wspólnego. Krytyki w sprawie Afganistanu jest pełno aby obłożyć nią wszystkie strony. Nawet jeśli ktoś chce to może sięgnąć i do XIX wieku i winić Brytyjczyków i królowę Wiktorię… So be it. I jeśli to komuś w czymś dziś naprawdę pomoże… ? … to nie mam absolutnie żadnego problemu aby powiedzieć, że Trump był niestabilnym psychicznie i nieprzewidywalnym prezydentem, który przyczynił się do podminowana całego amerykańskiego systemu politycznego (pisałem to już kilka lat temu - jeszcze wy amerykańscy rewolucjoniści zatęsknicie za brytyjską monarchią! ). A to, że oceniam elementy jego polityki zagranicznej dobrze, świadczy nie tyle pozytywnie o Trumpie, ile negatywnie o jego dwóch poprzednikach… A co do tego… no sorry… Katlia… Nie można mieć wszystkiego Europejska lewica jest pacyfistyczna, antyamerykańska, pro-palestyńska i antyizraelska, jeśli nie wręcz - jak cześć brytyjskiej Labour Party - antysemicka. I to myślę nie jest chyba mam nadzieję a News Flash?… A to oni nadawali główny ton w zachodniej Europie Kontynentalnej od 1968 roku do nie tak jeszcze dawna… To oni są winni temu, że narzekająca na Amerykanów Europa jest militarnie kompletnie od USA zależna. Tak - bezzębna! I to on wreszcie są powodem tego że masz tego dość i nawet Ty mówisz w tym wczorajszym… jak to @mcpear napisal - „MAGA fest” - „fc…uk them”! No… tu się zgodzimy - ja też mam tego dość! I z tym drugim też się zgadzam… Tyle, że niestety w realnym świecie, to jest w Europie ideologiczny sojusznik obecnej administracji, sojusznik któremu Biden z Blinkenem dali wszystko czego ten „sojusznik” chciał. Za puste… nawet nie obietnice - za puste amerykańskie oczekiwania! W ciągu zaledwie 7 miesięcy. Bo ci co chcą silnego USA i chcą faktycznie za bezpieczeństwo płacić… pieniędzmi, lub wręcz - jak Ukraińcy - krwią, no niestety oni są z zupełnie innej ideologicznie bajki niż obecny White House… White House, który na którymś z oficjalnych social-medialnych profili wklejal zdjęcia jakiegoś interna w damskiej sukience… na dni przed największą katastrofą Zachodu ostatnich dziesięcioleci… Tak… może i to jest ważne… rozumiem… Ale jak to się historycznie „zestarzeje”? Wierz mi - „średnio”!… Zapytajcie Talibów. Oni akurat dziś na pytania odpowiadają. Zatem dopóki nie ma się czarodziejskiej różdżki która odmieni europejskich przysłowiowych „lewaków” w kogoś kto zechce FAKTYCZNIE wspierać USA, to Ameryce pozostanie wybór między ideologią, a brutalną, realną polityką i sojuszami z różnorakimi „questionable characters”, w tym niestety także tymi z Polski... So which is it? Czego Katlia wobec Europy oczekujesz? Bo trochę ja, jak i inni, czujemy się tu wybici z tropu… Czy jest to amerykański sojusz z tymi którzy chcą twardego wsparcia USA i są gotowi dużo za ten sojusz dać, ale są, no… „średnio pachnący”… Brytyjski Boris to jest wśród nich pierwszy i najfajniejszy „gentlemen”… Czy jest to finansowanie, utrzymywanie i znoszenie krytyki wygodnych i „bezzębnych” europejskich liberałów, którzy co prawda będą na USA i Izrael narzekać, do niczego się nie dorzucą i w niczym nie pomagą, ale wprowadzą za to różne nowoczesne opcje dla coraz liczniejszych mniejszości seksualnych o czym fajnie będzie poczytać w New Yorkerze… Czy może opcja trzecia - po co najmniej 5 latach krytykowania Putina tutaj na Forum trzeba się poddać i zrobić dokładnie to do czego Kreml dąży od 30 lat - aby Ameryka wreszcie „się obraziła”, zabrała z Europy swoje „zabawki” i wróciła do siebie? Jest teoria strun o multiple universe… W naszym universe - to są niestety jedyne amerykańskie opcje w Europie…. Which is it then? Trochę personalne, wiem … Ale… I took no offence yesterday… I mam nadzieję, że po tylu latach pisania tutaj trochę się już „znamy” i nadal możemy sobie pozwolić na otwartość bez zamieniania sceny w zamknięty i jednostronny polityczny „bubble”. Bo takich już internecie wystarczy. A ogólnie to powtórzę, największą słabością Trumpa na scenie międzynarodowej była nieprzewidywalność. Biden dostał na zachodzie Europy OGROMNY kredyt zaufania. Wiekszosc uwierzyła, że Biden wie co robi. Ty myślisz, że ja go krytykuję? Posłuchaj Niemców. Czar prysł. Nieodwołalnie. I tak - ponownie - zaledwie po 7 miesiącach. Bo o ile przekonani sympatycy Partii Demokratycznej uwierzą we wszystko, tak w Berlinie, w Paryżu czy w Londynie dobrze wiedzą, że detale ewakuacji nie były planowane w Mara Lago… I to nie z Mara Lago do Europy płynęły przez ostatnie miesiące pełne optymizmu zapewnienia, że wszystko w sprawie Afganistanu jest ok, że ewakuacja przebiegnie dobrze i że nie ma się czym martwić! I to nie niesławny rezydent Mara Lago zostawił wszystkich w niedzielny poranek w ciemności, na przysłowiowym lodzie, a następnie zapadł się pod ziemię… Nie. To robił i zrobił Biden. Jak to sam wczoraj powiedział zanim zaczął winić wszystkich innych - the buck stops with me… W sprawie Afganistanu nikt nie ma prawa się czuć wyższy moralnie. To jest klęska nas wszystkich. Całego Zachodu. Byłem w klasie maturalnej gdy to wszystko się zaczynało, i naprawdę, czuję jakby kończyła się era. W bardzo przygnębiający sposób. I niestety tak jak Trump podważył wiarygodność USA, tak Biden w ostatnie dni wbił w tą wiarygodność osikowy kołek…. Jeśli coś z tego dobrego w przyszłości wyjdzie, to może szok w Europie zmusi miejscowych do przemyślenia postaw i próby wzięcia odpowiedzialności za siebie. Ale w takim biegu wypadków niestety na pewno nie odbędzie się to w liberalnym wydaniu... Ani w proamerykańskim. Ani tym bardziej w antychińskim. Tu Blinken może dziś Niemcom nie tylko dać jakiś Nord Stream nawet numer III… może im zrobic herbatkę i nawet masaż stóp… nic to nie pomoże. Ten statek odpłynął. Czy raczej - ten samolot odleciał. Nikt z obecnych na Zachodzie Europy nie zaangażuje się w przewidywalnej przyszłości w żaden nowy amerykański militarny projekt. A tym bardziej w jakiś antychiński. W polskim zaś lokalnym aspekcie, dla tych co tam wcześniej mi i do mnie pisali - powtarzam - tylko Niemcy! Kraj bliski, relatywnie silny, i taki któremu naprawdę zależy aby jego sąsiedzi byli podobni do niego… A bycie podobnym do Niemiec, najlepszych z jakimi mieliśmy do czynienia w przeciągu ostatnich 1000, tysiąca!, lat, wcale nie jest złą opcją. W najgorszym zaś scenariuszu, gdyby w Polsce wygrali ci, którzy się boją, że Niemcy wyciągną na powierzchnie homoseksualne skłonności ich synów… czy czym tam się w Polsce teraz straszy?… to ostatecznie zostanie nam Konfederacja… Przynajmniej przyszli namiestnicy Kremla w Warszawie będą miejscowi i będą mówić po polsku… Tak czy inaczej, idą trudne czasy.