Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Cytujac pomaranczowego: elections have consequences. Cytujac Newton'a: karzde dzialanie ma taka sama i przeciwna reakcje.

Republikanie chamsko zablokowali Demokratow i teraz szok, szok ze Demokraci reaguja. 


 

Napisano (edytowane)
18 hours ago, kzielu said:

^^^^ trudno sie nie zgodzic. Ale czesciowo to mysle tak ze republikanie przez ostatnie 4 lata przekroczyli absolutnie wszystkie granice demokracji (moze nie wszystkie - w sumie przy Pisie to troche jak amatorzy wygladaja ale trzeba im dac punkty za probowanie). Jedyna metoda zeby ich tego oduczyc to zrobic cos podobnego - zeby wiedzieli ze nie tylko oni potrafia. 

Oczywiscie to utopijne myslenie, ale jak jedna strona gra nieczysto i ustawia wszystko zeby potencjalne wybory wygrac (bo nie ma sie co oszukiwac ze przy normalnych regulach - bez gerrymanderingu i voter supression nigdy by zadnych wyborow nie wygrali poza jakimis lokalnymi - i dobrze o tym wiedza) to druga strona powinna stosowac te same metody. Aczkolwiek Scotus (mimo obecnego jego stanu) to o krok za daleko - IMHO.

Amerykański gerrymandering jest stary jak sama amerykańska Republika.

Republikanie mieli ostatnio przewagę z powodu korelacji trzech rzeczy - cenzusu 2010 po którym można było narysować nowe granice dystryktów wyborczych, utraty Kongresu przez Obamę w 2010 która to utrata narysowanie nowych granic według własnego widzi mi się umożliwiła, oraz rozwoju technologii komputerowej analizy politycznej która nastąpiła w mniej więcej tym samym czasie (i wkrótce potem została wykorzystana w targetowaniu wyborców np w referendum brexitowym), która to technologia to rozrysowanie ułatwiła i udoskonaliła. To dało im.. „an edge”... powiedzmy - przewagę w wydawaniu kart. To samo zresztą zrobiliby, a teraz zrobią, Demokraci w początkach naszych lat 20-tych. Zresztą, nawet dziś, demokratycznych przykładów nie brakuje. 

Nie przeceniałbym jednak znaczenia gerrymanderingu. Jeśli trendy są wystarczająco silne, żadna legalna manipulacja na to nie pomoże. Ani jednej, ani drugiej stronie. Na Trumpa głosowało ponad 75 milionów Amerykanów. Więcej niż 4 lata temu na Clinton... I stało się to w czasach pandemii i katastrofy gospodarczej... Z tego co pamietam, to wszyscy zgodziliśmy się, że w normalnych czasach wynik byłby inny. A ci ludzie nie mieszkają w jednym miejscu i nie da się ich łatwo zignorować...

Trendy na Zachodzie, wszędzie, nawet w Skandynawii, są dziś prawicowe. Taka, po paru dekadach liberalizmu przyszła „moda”. I to się szybko nie zmieni, zwłaszcza w USA, gdzie z amerykańskiej Unii ani nie da się wyjść, ani nie da się walczyć z Unii federalnymi zasadami systemu gdzie niezależność rozległego terytorium bierze górę na gęstym zaludnieniem metropolii.

Dziś, najgorszą rzeczą jaką liberałowie mogą zrobić to uwierzyć w kreowaną medialnie rzeczywistość i stworzyć system, w którym władzy będzie łatwiej przeprowadzać swoje pomysły wbrew drugiej połowie społeczeństwa. 

Dziś, w wyjątkowej sytuacji, może być to kuszące, bo władze się ma. W rzeczywistości, to kręcenie sznura na własną szyję.  Bo ktoś pomyślał o tym jakby sprawy by wyglądały po 2016 gdyby Trump miał kontrole nad władzą sądowniczą? I czy ktoś zagwarantuje, że już nigdy nie będzie kryzysu i do władzy nie dojdzie niestabilny demagog?

To sznur na własną szyję. Samo wprowadzenie tego tematu do dyskursu politycznego powinno być potępione. 

Edytowane przez rzecze1
Napisano

A z okazji tego, że @mcpear reanimował nam „a sleepy thread” ;) ... to dwa akapity podsumowania pierwszych paru miesięcy z perspektywy regionu który dostaje grypę gdy Ameryka ma katar -

- ostateczne wycofanie sie USA z Afganistanu po przegranej wojnie - too little to late... but still... - „Yeah!”. Zawsze to mniej uchodźców do tego naszego europejskiego „półwyspu gdzieś na końcu Azji”. 

- koncyliacyjne sygnały do Iranu w sprawie nowego porozumienia  - „Yeah!”

- anytyizraelskie i propalestynskie sygnały - „Boo!”. Ocenimy ostatecznie po upływie kadencji, ale na tym wczesnym etapie nie wyglada aby Biden miał szansę dorównać spektakularnym sukcesom administracji Trumpa w aspekcie pokoju lub choćby stabilizacji Bliskiego Wschodu. SAD! Choć trzeba przyznać, ze tu poprzeczka została postawiona wyjątkowo wysoko i trudno będzie ją Bidenowi, czy nawet jego następcom, ją przebić. 

- kontynuacja polityki agresywnego osaczania Rosji z długoterminowym celem dezintegracji Federacji Rosyjskiej...

Hmm... biorąc pod uwagę, że poziom ryzyka w stosunku do potencjalnych efektów sukcesu jest tu nadal akceptowalny, w tym dla większości Polaków, którzy w najgorszym i - w momencie w którym Rosją rządzą gangsterzy trzymający pieniądze i dzieci na Zachodzie - nierealnym scenariuszu, umarliby szczęśliwi gdyby na pare minut przed śmiercią zobaczyli w wiadomościach grzyb atomowy nad Moskwą... oraz to, że w tym najbardziej prawdopodobnym scenariuszu cenę krwi zapłacą i tak co najwyżej Ukraińcy... to ostatecznie raczej „Yeah!”” niż „Boo!”...

Rosyjski „Wietnam nad Dnieprem” to jest coś w co Zachód faktycznie próbuje Rosję wciągnąć od lat... Dotychczas Putin był ostrożny, a w przypadku Białorusi nauczył sie na ukraińskich błędach i byl zeszłego lata BARDZO ostrożny, ale cierpliwość „bezpieczników”, KGB-istów firmujących jego prezydenturę się kończy. Minęło już 7 lat odkąd nacjonalizm wygrał na Ukrainie, zatem przesilenie jest nieuniknione. Jeśli nie w Kijowie, to w Moskwie. 

Zatem... watch this space. Problemy Huntera to nie będzie ostatni raz gdy Amerykanie słyszą o Ukrainie. 

- Arabia Saudyjska i wojna w Jemenie... (w taką wojnę od czasów Obamy też jesteście zaangażowani, zawsze Amerykanom przypominam)  to ani „Boo” ani „Yeah”...

Administracja Bidena podjęła kroki przeciw Saudom aby tym amerykańskim sojusznikom pokazać, że to nie jest „ok” aby w ambasadach kroić na kawałki ciała krytycznych dziennikarzy... W rezultacie sojusznicy w regionie stracili wiarę w USA, a wrogowie tak Królestwa Saudow jak i USA uznali gesty Bidena za słabość....

Tu nie ma dobrego i jednocześnie realnego wyjścia...  Pustynnym wieśniakom walczącym z „metalowymi ptakami” Imperium to się sercem kibicuje tylko oglądając jakiś holywoodzki film, jak np. „Stargate”.

W rzeczywistości to na „metalowe ptaki imperium” się pracuje i płaci ciężkie podatki aby tych wieśniaków w obcych krajach można było dalej „dronować”... i aby nam przypadkiem cena benzyny nie wzrosła. Bo wtedy przeciwna partia zdobędzie władze i „zgerrymanderuje” nam dystrykty... a na to nie można pozwolić.   No... to jest niestety moralna cena życia na bogatym Zachodzie, nie tylko w USA, i niezależnie od afiliacji politycznej. 

W każdym razie, na tym etapie Biden wydaje się ogólnie kontynuować politykę Trumpa, i naprzeciw Obamie i Bushowi, co jest pozytywne. Tak długo jak nie wywoła nowej wojny będzie lepszy niż Clinton, Bush i Obama razem wzięci. Że będzie w polityce zagranicznej lepszy niż Trump, to się nie łudzę, jestem zbytnim realistą, ale byłoby to pozytywną niespodzianką.

Czas pokaże.

Napisano (edytowane)
6 hours ago, katlia said:

Cytujac pomaranczowego: elections have consequences. Cytujac Newton'a: karzde dzialanie ma taka sama i przeciwna reakcje.

Republikanie chamsko zablokowali Demokratow i teraz szok, szok ze Demokraci reaguja. 



 

Myślę, że swoje stanowisko wyjaśniłem w poprzednich postach. Absolutnie i zawsze oczekiwałem, że Demokraci będa TAK SAMO NIEODPOWIEDZIALNI i TAK SAMO BEZMYŚLNI  jak Republikanie. Pewnych rzeczy się nie uniknac i partyjniactwo w demokracji niestety zawsze do tego prowadzi... I niejedną republikę partyjniacy w historii zniszczyli... Tego niestety nie da się uniknąć... choć oczywiście tak długo jak się da... trzeba „partyjnych” na lokalnym poziomie spolecznosci powstrzymywać...

Ale w ostatnich czasach nigdy bym się nie spodziewał, że amerykańscy Demokraci będą GORSI i amerykańską Republikę będą chcieli zniszczyć jeszcze bardziej i jeszcze szybciej niż republikańscy poprzednicy... Że będą chcieli majstrować przy mechanizmach systemu. Bo do tego sprowadza się ta ostatnia propozycja. To jest wstyd. Bo to jest standard republiki postsowieckiej. A dla mnie osobiście -to jest rozczarowanie wysokiego szczebla. Nawet jak na moją BARDZO wysoką tolerancję dla politycznego cynizmu czy osobistych emocjonalnych i życiowych politycznych afliacji. I nawet jeśli w przyszłości establishment wycofa się z tego pomysłu, to pozostawi to ogromną plamę, ja tego na pewno nie zapomnę. 

Bo te radykalne pomysły to jest coś czego nie da się obronić i cos co powinno byc zduszone w zarodku zanim zacznie być integralną częścią programu partii, partii która nota bene ma w dzisiejszych czasach całkiem rozsądne propozycje.

No chyba, ze się chce skończyć jak europejska lewica która już od lat płacze, że społeczeństwo jest „zbyt głupie” aby na nas głosować... . Ok... whatever helps you sleep at night... Bycie płaczliwym męczennikiem którego mało kto chce słuchać jest jakimś sposobem na życie.. I guess... zwłaszcza jesli nie wiąże się to z fizycznymi niedogodnościami znanymi klasie którą się niby tovreprezentuje.

Sorry @katlia , ale rozmawialiśmy przy różnych okazjach, i nie widzę jak tu mielibyśmy się dogadać. To, ze Partia Demokratyczna przy sprawie Sądu popełnia tego typu harakiri, a właściwie nie popełnia...tylko toleruje tego typu zapędy jakiejs swojej części... czyli właściwie pozwala na rujnowanie swojej reputacji bez żadnej  szansy na wygraną....nie wiem jak tego da się bronić?

Edytowane przez rzecze1
  • Upvote 1
Napisano (edytowane)

Ja nie mam opinii na temat SCOTUS i "planow" Demokratow. Bo wiem ze packing the court nie bedzie. Nie bedzie glosowania na ten temat, Pelosi juz to potwierdzila.

Histeria na ten temat nie jest racjonalna, tak samo jak histeria na temat "defund the police."  Chcesz sie przejmowac, go right ahead. Ale ten szok ze Demokraci tym groza jest naiwny i disingenuous, rzecze. 

 

 

 

 

 

Edytowane przez katlia
  • Like 1
Napisano
On 4/17/2021 at 2:22 AM, katlia said:

Ja nie mam opinii na temat SCOTUS i "planow" Demokratow. Bo wiem ze packing the court nie bedzie. Nie bedzie glosowania na ten temat, Pelosi juz to potwierdzila.

Histeria na ten temat nie jest racjonalna, tak samo jak histeria na temat "defund the police."  Chcesz sie przejmowac, go right ahead. Ale ten szok ze Demokraci tym groza jest naiwny i disingenuous, rzecze. 

 

 

 

 

 

Ja tam się przejmuję takimi sprawami tak samo jak się przejmuje innymi na które nie mam wpływu... czyli w skali średnio do zero. Ale coś tam sobie czasem w wolnej chwili przy weekendzie popisze.

Pelosi jest spoko, jak zresztą cała stara gwardia, z obu partii. Tą z republikańskiej strony nowi odsunęli już jakiś czas temu, lub umarła. Demokraci się jeszcze trzymają. Ale gdy kiedyś ich zabraknie, tych starych... a ton zaczną nadawać ci z „cancel culture” czy tych z “woke” (to jest coś czego sie nie tak dawno nauczylem, BTW - chyba nie mogli sobie wymyślic bardziej “pretentious” name?), to tu będzie się działo. Bo przepaść między mediami, także tymi „social”, a zwykłymi ludźmi się pogłębia z każdy rokiem. Dziś wszystko jest jeszcze ok, ale Pelosi nie będzie żyć wiecznie...

Dziś, tego typu pomysły “the squad” czy innych moze i zostaną przez demokratyczny establishment zdławione... ale w przyszlosci staną się obiektem dyskusji konserwatywnych think tankow które zaczną planować ich faktyczne wprowadzenie.. jeśli już tego nie robią...  bo przecież radykałowie z drugiej strony to już planują... a skoro oni to planują, to my musimy to zrobić. W tym temacie - damage has been done... Jeśli Pelosi musi czemuś zaprzeczać i zapewniać ze nie będzie nad nim głosowania... to znaczy, ze pomysł już istnieje i zaczął żyć swoim życiem...

Ostatnio, przy okazji śmierci księcia Edynburga, dyskutowaliśmy o monarchii, i degeneracja amerykańskiej demokracji to był jeden z argumentów „za”... bo generalnie król czy królowa mają siedzieć cicho... ale w gdyby miało przyjąć do poważnego kryzysu będą mogli tupnąć nogą i wiekszosc ludzi za ich tupnięciem jednak pójdzie... Patrząc na amerykańska politykę czasem myśle, ze Amerykanie jeszcze pożałują, ze takiego króla się pozbyli...

Napisano
7 minutes ago, rzecze1 said:

Patrząc na amerykańska politykę czasem myśle, ze Amerykanie jeszcze pożałują, ze takiego króla się pozbyli...

Pozbywali się Francuzi. Amerykanie sę raczej jedynie zbuntowali ... :)

Napisano
21 minutes ago, mcpear said:

Pozbywali się Francuzi. Amerykanie sę raczej jedynie zbuntowali ... :)

True that :) ...my poor choice of words... 

Nevertheless... Jak pamietam po wyborach 2016 roku był „trending” na liberalnych platformach internetowych aby się przeprowadzać do Kanady... bądź co bądź do państwa którego głową jest nasza - jak się dziś wydaje nieśmiertelna - Królowa.... średnio to pasowało do lewicowości :) 

Monarchia jako ostatnia deska ratunku „lewaków”... no... miało to swoje humorystyczne  aspekty ;) 

  • 1 miesiąc później...
Napisano

Kilka ciekawych tygodni na froncie wschodnioeuropejskim.

Po 4 latach antyrosyjskiej retoryki, a nawet publicznym nazwaniu Putina zabójcą, nowa administracja bardzo szybko weszła w znane z pierwszej kadencji Obamy koleiny.

Navalny w łagrze, Rosja dalej w USA hakuje, chyba nawet dziś nowy przypadek, rosyjski pokaz siły na wschodniej granicy Ukrainy w zeszłym miesiącu, Białoruś porywa samolot Ryanaira... a Biden w odpowiedzi znosi sankcje za Nord Stream 2 i zgadza się na szczyt z Putinem w Genewie...

Pomijając już to, że gdyby w takich warunkach zrobił to Trump to media dostałyby zadyszki od oburzenia... to popadnięcie w stare błędy jest przygnębiające. I tutaj zgadza się z tym też cześć Demokratów. Ostatnim demokratycznym prezydentem, który wiedział jak postępować z Kremlem był chyba Kennedy, i wyglada na to, że na razie to się nie zmieni.

Z oficjalną krytyką poczekamy do połowy czerwca, ale na tą chwilę wygląda na to, że mamy do czynienia z kolejnym „resetem za wszelką cenę”. 

  • 1 miesiąc później...
Napisano

OK… widzę, że wątek przysnął na dobre. Może, to dlatego, że wszystko się w US świetnie układa i nie ma o czym rozmawiać? Być może… nie wiem? :) 

W każdym razie - w Europie Środkowej mity o prorosyjskości Trumpa prysnęły szybciej niż nawet ja się spodziewałem. Jeśli Rosjanie wspierali kampanię Trumpa w 2016 czy 2020 to była to zdecydowanie chybiona „inwestycja”... Bo w pierwszych miesiącach demokratycznej administracji Bidena - jak to się mawia - „Papa Putin” dostał wszystko i więcej czego mógłby się spodziewać. 

I o ile w polskim przypadku można by to jeszcze jakoś tłumaczyć autorytarnymi ciągotkami obecnego rzadu w Warszawie, że dlatego został zignorowany i w ogóle, tak nie ma to przełożenia na resztę stolic od Tallina, przez Bukareszt po Kijów, które także zostały zignorowane i porzucone. Wbrew dziwnym wpisom amerykańskiej administracji, że wszystko było „głęboko konsultowane”.  Bo nie. Nie było. 

Bidenowsko-niemiecko-rosyjskie porozumienie w sprawie Nord Stream 2 jest tu widziane jako zdrada. Nadzieja jest już nie tyle w Kongresie czy w przytomnej części Partii Demokratycznej która aktywnie protestuje, to była ostatnia już chyba sprawa która miała w US ponadpartyjne poparcie, ile w Unii Europejskiej.

Tu akurat Ukraińcy, na ostrzu noża, wychwycili sprawę dobrze - Nord Stream 2 nie ma szans na działanie według scenariusza Kremla jeśli na poważnie bierze się europejskie regulacje. W skuteczność UE mało kto już wierzył, ale ironią będzie jeśli naciskami politycznymi osikowy kołek wbije w Unię nie Trump, ale właśnie Biden.

Tak czy inaczej, na polu europejskim, jeśli ktoś nie ma emocjonalnego przywiązania do tematu, to jest po prostu „fascynujący” początek kadencji! 

Biden, Putin i Merkel (i kto po niej przyjdzie) kontra Europa Środkowa i Unia Europejska. Watch this space.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...