Skocz do zawartości

Prezydent Joe Biden - wydarzenia


Roelka v.2

Rekomendowane odpowiedzi

"Jeśli chcesz pokoju, gotuj się do wojny" (stare przysłowie łacińskie). Ukraina (i nie tylko ona) będzie niestety grillowana - w niemożebny sposób - w kolejnych latach. Przełoży się to również na kraje UE. W Polsce mieszka w chwili obecnej około 1.3 - 1.5 miliona Ukraińców. Ta tendencja będzie tylko zwyżkowała. A z Putinem dogadują się gospodarczo (po cichu i różnymi kanałami) prawie wszyscy. Mit wszechpotężnego ruskiego niedźwiedzia jest jak Lenin - wiecznie żywy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 5/28/2021 at 12:03 PM, rzecze1 said:

Z oficjalną krytyką poczekamy do połowy czerwca, ale na tą chwilę wygląda na to, że mamy do czynienia z kolejnym „resetem za wszelką cenę”. 

Wytrzymałeś do końca lipca ... :)

To czy Trump blokował NS2 było przeciwko Putinowi czy przeciwko Merkel można się spierać. Ale z Polskiej perspektywy to nie ma znaczenia jesteśmy w stanie "wojny mentalnej" z Niemcami i Rosjanami.

Jeśli myślisz, że głębokie konsultacje będą uprawiane z krajami Europy Środkowej czy Wschodniej to chyba jesteś jakimś dziwnym optymistą. Myślę, że mogło to być skonsultowane z Francją i ewentualnie z UK co w rozumieniu amerykańskim wypełnia znamiona "głębokich konsultacji".

TO czy można Bidena krytykować należy oceniać z perspektywy "co jest w interesie USA" (a nie Polski). Polityka międzynarodowa dzisiaj USA jest determinowana przez nadchodzący nieuchronnie pogłębiający się konflikt z Chinami. Biden nie może prowadzić konfliktu z Chinami i Rosją jednocześnie bo sojusz tych dwóch byłby dla niego fatalny. Potrzebuje również poprawy stosunków z Niemcami, które przez 4 lata kadencji PDT uległy pogorszeniu. Taki podjął wybór - chce zbudować (jak FDR) szeroki aliancki pakt (może analogia z taką nową Jałtą) z Rosją i UE przeciwko Chinom. A Polska i inne kraje Europy Środkowej? No cóż słowa Clintona "nic o Was bez Was" to chyba już tylko cytat z odległej historii. Czy w Amerykańskim interesie jest konfliktować się z Niemcami czy budować nowy sojusz? Pytanie myślę retoryczne. A że ta budowa odbywa się kosztem Polski? No cóż.

Myślę, że mówiąc "na polu europejskim" przykładasz za duże znaczenie do tego, że jest jedna optyka "europejska". W tej sprawie są inne optyki na zachodzie i wschodzie Europy.

Co więcej patrzę na skuteczną długofalową politykę międzynarodową Rosji. Jej celem jest odzyskanie kontroli w krajach dawnego ZSRR (Ukraina, Białoruś, Gruzja) i podporządkowanie ich (Putin wiele razy mówi że chce odbudować sowieckie imperium, albo że upadek ZSRR to najgorszy moment w historii nowoczesnej Rosji). Myślę też że nie wykluczają z tego "pribałtyk" chociaż o tym głośno nie mówią.. A w stosunku do krajów post socjalistycznych (Polska, Węgry, Czechy itp) Rosja chce dokonać pełnego ich "odizolowania" na arenie światowej. Doprowadzenie do postrzegania ich jako postrzelonych rusofobów, nieodpowiedzialnych watażków itp. Tak aby Europa i USA patrzeli na nas jak na takiego wujka którego co prawda zaprasza się na imprezy rodzinne bo to w końcu rodzina ale wszyscy wiedzą, że beknie przy stole, że się upije albo wyżyga się do doniczki jak się spije. Każdy to wie, ale takowy wujek nadal  jest zapraszany ale każdy ma go w nosie. Generalnie Rosji ta neutralizacji się bardzo udaje - dryfujemy z własnej i nieprzymuszonej woli tutaj na pozycję antyniemieckich rusofobów, w którą nas sprytnie Rosjanie wmanewrowują.

I w tym kontekście Biden podejmuje decyzję o NS2 - po pierwsze USA potrzebują wsparcia od Niemiec w potencjalnym konflikcie z Chinami, po drugie potrzebują Rosji aby była co najmniej neutralna albo i "przychylna" w tym konflikcie a po trzecie Europa Środkowa (Wschodnia) nie jest potencjalnym partnerem w tym konflikcie.

Czy są to dla USA decyzje "dobre" zobaczymy w długiej perspektywie. To tak jakby dziś oceniać czy Jalta była dla USA dobra? Chyba jednak "dobra" bo doprowadziła do tego że USA stało się absolutnym hegemonem na scenie światowej. Nic tak nie cementowało świata zachodniego przez 45 lat zimnej wojny jak współpraca w celu walki albo przygotowania się do walki z złem Układu Warszawskiego. Zimna Wojna, która była de facto wpsiana w porozumienia jałtańskie była motorem rozwoju ekonomicznego USA. Tak samo dzisiaj decyzje podejmowane nie są podejmowane "aby Polakom było lepiej" ale "aby Amerykanom było lepiej" a tym będzie lepiej jak uda się ujarzmić zapędy Chin i USA utrzyma hegemoniczną rolę.

Nie wiem czy polityka zagraniczna to jest to rzeczywiście za co Bidenowi się "zbiera". Mamy pół roku kadencji za sobą. Zaraz zaczną się przygotowania do mid term (gdzie mogą demokraci stracić kontrolę nad Kongresem) a jakiegoś przyspieszenia nie widać. Tryliony w stymulusach drukują się. Trafiają one na giełdę i real estate market więc banieczka rośnie. A deal na infrastrukturę idzie bardzo powoli. Statehood dla DC albo Puerto Rico?? Cisza! Cofnięcie reform podatkowych PDT dla 400k? Cisza! Inaczej sobie wyobrażałem szybkość legislacyjną jak posiadają obie izby. Mitch umiał naginać procedury filibusterowe (ale to może tylko moja percepcja). Może to wynika z tego że poprzedni prezydent każde wygrane głosowanie w Kongresie ogłaszał na TT jako epokowe i przełomowe w walce z lewactwem a obecnie idzie to "po cichu". Ale w sumie wolałbym aby "te duże" (szczególnie infrastruktura) rzeczy były bardzo szybko zrobione. Oczekiwałem że w obiecanej "połowie czerwca" dostaniemy tutaj od Ciebie pełną analizę a tylko kilka zdań o cząstkowych aspektach polityki zagranicznej i to tylko w kontekście Europy Wschodniej

  • Upvote 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 7/28/2021 at 6:21 PM, mcpear said:

Wytrzymałeś do końca lipca ... :)

No… raczej nie tyle „wytrzymałem” ile nie miałem zbyt dużo okazji aby się rozpisać :) Na forum z przyzwyczajenia zerkam regularnie, bo i na telefonie łatwo dostępne, ale jakoś ostatnimi miesiącami aby pisać mam mniej okazji.

W każdym razie - bardzo dobra odpowiedz i komentarz!… Z którymi częściowo bardzo głęboko się nie zgadzam :) … Dzięki!

Odpowiem, w swoim czasie. Wątek o Bidenie toczy się - nomen omen - sennym trybem - zatem myślę, że nikt na lekkim opóźnieniu dyskusji nie straci.

W każdym razie - watch this space!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 7/28/2021 at 6:21 PM, mcpear said:

To czy Trump blokował NS2 było przeciwko Putinowi czy przeciwko Merkel można się spierać.

Trump był anty-Merkel. Republikanie, i też Demokraci (choć bardziej ze swoich oddzielnych „powyborczych” AD 2016 powodów)  - anty-Putin. I tu się przez 4 lata dobrze zgrali. Najbardziej skorzystali Ukraińcy, którzy zaczęli dostawać realną pomoc wojskową. Ale też Polacy, czy nawet Bałtowie.

On 7/28/2021 at 6:21 PM, mcpear said:

Jeśli myślisz, że głębokie konsultacje będą uprawiane z krajami Europy Środkowej czy Wschodniej to chyba jesteś jakimś dziwnym optymistą. Myślę, że mogło to być skonsultowane z Francją i ewentualnie z UK co w rozumieniu amerykańskim wypełnia znamiona "głębokich konsultacji".

W tej administracji - absolutnie mnie to nie dziwi. Mój komentarz dotyczył raczej tych, którzy w Polsce dziś krzyczą, że to wina PiS-u. To, akurat, wina PiS-u nie jest. Amerykanie olali w regionie wszystkich równo, i populistów i liberałów. Nawet gdyby PiS był „grzeczny”, nic by to Polsce nie pomogło. W 2009, bo to co się dziś dzieje to jest absolutna „powtórka z rozrywki” (o czym niżej) Amerykanie olali też przeciwną stronę - Donalda Tuska i Radka Sikorskiego, gdy w ramach „resetu” w 70 rocznicę agresji sowieckiej na Polskę Obama ogłaszał koniec projektu „tarczy antyrakietowej” (mam nadzieję jest dla każdego  jasne, ze było to życzeniem strony rosyjskiej która lubi takie gierki w ramach „wojny psychologicznej”… a dla Obamy zgoda na konkretna datę nic nie kosztowała… bo jakby co to zawsze można powiedzieć, że to przypadek…)  

On 7/28/2021 at 6:21 PM, mcpear said:

TO czy można Bidena krytykować należy oceniać z perspektywy "co jest w interesie USA" (a nie Polski).

I tak jego politykę właśnie oceniam.

Na Zachodzie zawsze była, i dalej jest zaledwie garść polityków, politologów czy komentatorów zajmujących się tematem, którzy rozumieją Rosję. Rosja zawsze „zarzuca wędkę daleko” - ku szokowi i „oburzeniu” Zachodu. A potem, gdy ją trochę ściągnie, gdy cofnie się o krok, Zachód oddycha z ulgą nie mogąc się doczekać powrotu do „business as usual”. Ignorując fakt, że zanim Rosja się cofnęła o krok, to wcześniej zrobiła 3 kroki naprzód… Tak jest już co najmniej od czasów Katarzyny Wielkiej i Voltaire’a…  Bo Zachodni intelektualiści po prostu mają już chyba w genach ten prorosyjski fetysz…

I amerykańscy Demokraci, o europejskiej lewicy nawet nie ma co wspominać! (choć dziś w Europie to akurat raczej „konik” skrajnej prawicy), mieli tu już od dziesięcioleci szczególne skrzywienie. 

Carter próbował „polityki odprężenia”, ktora skończyła się w momencie sowieckiej agresji na Afganistan. Clinton był pewny, że już na pewno będzie super. Dwie wojny w Czeczeni to zmieniły. Ale nawet republikański Młody Bush w swoim czasie widzący w oczach Putina „prawdziwego demokratę” też się na to chyba złapał. „Chyba”, bo on po 2001 miał jednak wyjątkowe okoliczności i w rezultacie trochę uzyskał - możliwość użycia baz w Uzbekistanie, zgodę Putina na przyjęcie „Pribaltiki” do NATO. W każdym razie - pierwsza ukraińska rewolucja w 2004, a potem agresja na Gruzję w 2008 wyrzuciła możliwość porozumienia do kosza…

…na czas paru miesięcy przynajmniej. Bo już pół roku po wojnie gruzińskiej Obama, też planujący - jak dziś Biden - „wielki zwrot na wschód” (ten Daleki Wschód… Chiny…) rozpoczął z Rosją reset… Te uśmiechy Pani Sekretarz Clinton z ministrem Ławrowem przy wielkim przycisku z napisem „RESET”, te hamburgery Obamy z Medwiediewem… Piękne czasy, piękne plany!… Bo po raz kolejny Zachód zapomniał jak trzeba traktować „bullies”… I, że “bullies” taką politykę ustępstw zawsze, ale to ZAWSZE, uznają za SŁABOŚĆ. I okazję do rozpoczęcia agresywnych działań.

On 7/28/2021 at 6:21 PM, mcpear said:

Czy są to dla USA decyzje "dobre" zobaczymy w długiej perspektywie.

Ty mówisz - czas pokaże. Ja mówię - czas już pokazał jak to się kończy. Obama, zaczynający pierwszą kadencje od resetu, został przez Putina przeczołgany tak na Ukrainie, jak i w Syrii (te jego „czerwone nieprzekraczalne linie”… które później Putin sobie ot tak przekraczał… z sarkastycznym uśmiechem KGB—isty - „I co mi zrobisz?”) i ostatecznie gdzie w rosyjskim temacie Obama „kończył” swoją drugą kadencję?….

….a no „kończył” w 2014 na pięknej, letniej uroczystości na Placu Zamkowym w Warszawie wśród tych wszystkich słowiańskich jak piszesz „rusofobów”… ogłaszając ZWIĘKSZENIE militarnego zaangażowania USA w Europie Środkowo-Wschodniej. Piękny to był i satysfakcjonujący dzień! Zwłaszcza dla tych, którzy dobrze pamiętali jego szokującą naiwność z 17 września 2009 roku… A potem jeszcze raz w 2016 na szczycie NATO w Warszawie. Jak się Obamy antyrosyjskie przemówienia różniły od tych z 2009! Wspomniany przez Ciebie Bill Clinton tu się nie umywa… Sam Trump w patosie i obietnicach był potem niewiele lepszy. 

Na Bidena też w Warszawie zaczekamy… :)

Choć najpierw będziemy musieli poczekać aż „się nauczy”... i będziemy musieli zobaczyć ile jego administracja, po tym gdy już pokazała słabość, faktycznie zniesie… Wchłonięcie Białorusi? Bombardowanie Kijowa? Wywózki Ukraińców na Syberie? Powiesz - niewyobrażalne! Ja powiem - do nie tak dawna niewyobrażalne było zestrzeliwanie samolotów, trucie ludzi na terytorium sojuszników z NATO, w tym przy okazji policjantów, porywanie samolotów z opozycjonistami, mieszanie się w wybory w USA… Nie mówiąc już o tym, że syberyjskie łagry działają tak dobrze jak za późnego ZSRR, jeśli nie lepiej… bo w późnej komunie to raczej wysyłali opozycjonistów do zakładów psychiatrycznych niż do obozów... A dziś?… Dziś to jest cos nad czym się przeszło do porządku dziennego. Water under the bridge. Wędka została zarzucona daleko, i takie praktyki to dziś tylko „Żaba”, którą obecna amerykańska administracja jest niestety chętna przełknąć w zamian za jakieś potencjalne rosyjskie wsparcie w konflikcie z Chinami… co - co dopiero jest naiwnością! 

Bo wspomniana przez Ciebie Wielka Koalicja z czasów FDR jest tu akurat dobrym przykładem. ZSRR wspierał Hitlera do samego końca ich paktu o nieagresji. Zniszczenie Zachodu nazistowskimi rękoma było ważniejsze od potencjalnego, nawet biologicznego!, niemieckiego zagrożenia dla samych Sowietów. Bo tak myślą na Wschodzie! Ostatnie pociągi z surowcami z ZSRR przejechały Bug na minuty przed pierwszym niemieckim ostrzałem artyleryjskim sowieckiego terytorium. 

I tak samo dziś… jeśli ktoś myśli, że obecni włodarze tej mafijnej stacji benzynowej jaką jest współczesna Rosja, włodarze, którzy za swoich najlepszych młodych lat przeżyli niewyobrazalnie poniżające upokorzenie (sam Putin musiał w 1989 dosłownie uciekać z NRD gdy padał blok sowiecki), że oni teraz dadzą się wmanewrować w jakiś antychiński amerykański sojusz… tylko dlatego, że Chiny im mogą potencjalnie zagrozić na Syberii za 50 czy 100 lat?… No jeśli ktoś tak myśli, to się myli…. I nie zna Rosjan i ich mentalności.

Przy Nord Stream I, przy pierwszej naiwnej kadencji Obamy, ponad 10 lat temu, Rosjanie dostali wszystko to co chcieli. Za nic. Dlaczego mieliby zmienić taktykę teraz? Nie tylko wtedy założyli pierwszą pętlę na szyję swojej „bliskiej zagranicy”, byłym satelitom ZSRR, ale dostali „darmowe” pieniądze na finansowanie trolli, włamań i różnych ruchów ekstremistycznych rozsadzających dziś Zachód. O czym akurat Demokraci powinni wiedzieć najlepiej!… Dziś mamy sequel. Po obu stronach.

Jaki jest w tym interes USA? Jaki???

Dzięki Bogu za „szalonego” Reagana, bo gdyby w latach 80-tych trend nadawali tego typu teoretycy jak teraz, to dalej byśmy żyli w sowieckim bloku, tyle, że finansowanym przez Zachód. Według teorii - „Dajmy im zarobić to nie będą „fikać”…

Trzecia strona, Niemcy, przeszła ostatnio pewną ewolucję. Owszem, od zjednoczenia zawsze partykularne interesy tu przeważały. Czy to było ignorowanie USA i EWG i samowolne uznanie niepodległości Chorwacji, czy poparcie podziału Czechosłowacji (czy jak kto woli - poparcie rozbicia kolejnego w miarę dużego słowiańskiego kraju na Wschodzie), czy później - gdy już zjednoczone Niemcy okrzepły - Nord Stream I. Ale trudno się temu dziwić i generalnie było to stonowane i akceptowalne. Dziś jednak dochodzi parę innych spraw - 

1. Słabość Francji. Tu @katlia mnie kiedyś zrugała, że mam typowo anglosaskie podejście… :)… Ale zdanie podtrzymuję… Tam jest z każdym rokiem, a teraz już wręcz z każdym miesiącem, coraz gorzej… Owszem, zostały jeszcze „rodzinne srebra”… takie jak stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, kilka bomb atomowych, i inne „przywileje”… Ale jak się nie ma pieniędzy a kraj wrze (takze z powodu finansowanych z Rosji najrózniejszych ruchów... Thank you Nord Stream I !), to i się nie ma głowy do spraw zagranicznych… Rosja, Ukraina, Polska czy nawet USA… NA PEWNO nie należą nawet do drugiej kategorii spraw które dziś spędzają Macronowi sen z powiek. W momencie gdy na wiosnę są wybory, a Le Pen jest przeciwko… well… wszystkim... od lewa do prawa… co tam jeszcze we Francji z establishmentu pozostało… i w momencie gdy każda większa francuska „inicjatywa” na arenie międzynarodowej rozbija się o to jak szeroko Merkel otworzy portmonetkę z pieniędzmi… to szczerze… to watpię czy nawet „Bidena” ich zdanie jeszcze obchodzi.

2. Samoizolacja UK. Historycznie rzecz biorąc, imperia są napadane i niszczone, rozpadają się tocząc walkę z siłami rozsadzającym je od wewnątrz, lub gniją i się stopniowo rozkładają, czasem w sposób nieświadomy… British Empire nadało tu w historii ludzkości nowy trend - emerytura! :)Nie „kopiemy się z koniem” (jak w swoim czasie Francuzi w Indochinach czy w Algierii), olewamy wszystko i idziemy na starość pic herbatkę. Od czasu do czasu ktoś tam do nas wpadnie pogadać, bo mamy fajną babcię w kapeluszu, która znała nawet Churchill’a … ale generalnie to robimy kompletny „chill out”. Słowo daję… jakbym oglądał tylko tutejsze mainstreamowe wiadomości, to bym chyba nawet nie pamiętał, ze jakaś Polska czy Ukraina istnieją… Borisa też to jakoś specjalnie chyba nie obchodzi, choć przy odpowiednich okazjach deklaruje co innego.

3. Zostają Niemcy. Niemcy, które nie tylko osiągnęły kompletną finansową dominację w Europie - upadek Południa po kryzysie finansowym 2008 roku, słabość Francji, samo-wyjście UK, zależność finansowa „Wschodu”…. ale także „poczuły krew”. Tą amerykańską. 

A poczuły ją nie tylko Niemcy.

Jak byłem młody to wierzyłem, ze w Departamencie Stanu siedzą ludzie, którzy wiedzą co robią… 20 lat „fast forward”… i oglądam parę dni temu „Hard Talk” na BBC… puszczają, chyba powtórkę, o 4 rano… akurat wstawałem i załączyłem… No i jest „odcinek” z chyba obecnym… jeszcze… ministrem spraw zagranicznych Afganistanu… i go pyta prowadzący(-a?)… już nie pamietam… czy to prawda, że generatory prądotwórcze były tak ustawione, ze padły 30 minut po tym gdy ostatni amerykański samolot opuścił bazę w Bagram… Koleś się „zapowietrzył”… i po chwili zaczyna gatkę o tym jak to wierzy, że Amerykanie wspierają demokrację i i ze się ona w Afganistanie utrzyma…. bla bla bla… Okey :)Wszyscy wiedzą, że masz już gosciu zaklepany azyl w którymś z krajów zachodnich… bo wiekszosc terytorium Afganistanu już przejęta przez Talibów a Kabul padnie lada tydzień… i prawdopodobnie jak raz w dwudziestą rocznice 9/11 wrócimy do punktu wyjścia z sierpnia 2001 roku... 20 lat jak krew w piach. Dosłownie….

I wszyscy tą amerykańską klęskę widzą. Nie tylko Chińczycy czy Rosjanie, ale właśnie także Niemcy. Niemcy, którzy w swoim czasie dobrze wykorzystali słabość Obamy w sprawie Nord Stream I, kryzys Europy (nazwijmy ją - romańskiej, która niedługo będzie w gorszej sytuacji gospodarczej i politycznej niż Wschód EU… jeśli już nie jest… zatem z tym poniżaniem Wschodu to byłbym ostrożny, bo tu sytuacja jest baaardzo dynamiczna…) a teraz wykorzystują słabość, lub naiwność, administracji Bidena w sprawie Nord Stream II. Nie mówiąc już o tym, że na Zachodzie Europy traktuje się kadencję Bidena jako incydentalną, „covidową ”, i - until proven otherwise (a to się nie stanie co najmniej do 2024) - tu każdy liczy już na siebie i chce w między czasie ugrać dla siebie tak dużo jak się da zanim do władzy w Waszyngtonie powrócą „hardcore’owcy”…

I tu przychodzi drugie, po rosyjskim, poważne pytanie - Amerykanie od lat nie są w stanie zmusić Niemców aby się składali do sojuszu, który JUŻ istnieje. NATO. W ogóle to chyba odkąd Trump powiedział głośno to co wszyscy wcześniej myśleli… to chyba amerykańskim dyplomatom nawet teraz nie wypada, lub wręcz zabronione?, podnosić kwestii tego, że amerykański podatnik gwarantuje bezpieczeństwo Niemców za nic.. Bo że niby to teraz jest „faux pas”?… Bo Mitte Merkel „zmarszczy brwi”?

I naprawdę… ja pytam… jak sobie wyobrażasz Amerykanie wyegzekwują ten potencjalny antychinski przyszly sojusz teraz gdy już nie mają żadnego „leverage”? Zwłaszcza, że Laschet, najpewniejszy następca Merkel, jest świetnym, „wielowektorowym” politykiem, który akurat od Chińczyków na pewno nie stroni…

Ogólnie, to się dziwię Bidenowi, że powtarza te same błędy co Obama, bo w końcu przez 8 lat mial miejsce w pierwszym rzędzie i powinien wiedzieć jak się ten „show” kończy… (no chyba ze serial „Vice” miał racje i generalnie wiceprezydenta to się trzyma na dystans?…).  No i oczywiście trudno nam powiedzieć na ile Biden ma na sprawy faktyczny wpływ, a na ile tylko "płynie z prądem" a ton nadają w administracji jacyś nowi, idealistyczni analitycy…. którzy myślą, ze zmienią świat. No. They will not :)

W każdym razie dziś, w Europie Środkowej, wszyscy, tak prawicowi jak i opozycyjni liberalni analitycy,  od PiS-owskich „ekspertów” po żonę Radka z NYT… z przygnębieniem patrzą na rosyjską politykę Bidena… Patrzą na USA trochę jak na dziecko które po raz „piąty” wkłada drut w kontakt… z jakiegoś niewytłumaczalnego względu licząc, że tym razem prąd go nie porazi… Normalnie jak dzieci we mgle, tyle, że z kartą kredytową z dużym limitem…

Trump, który miał niby być „rosyjskim agentem” w rosyjskim temacie był o niebo lepszy od tego co się dziś odprawia. Ale to był efekt tego co wcześniej napisałem - „a bully” boi się tylko innego „bully”. Zwłaszcza gdy ten inny bully jest emocjonalny i nieprzewidywalny. I kto wie co odwali. Myślę, że to było jednym z głównych powodów tego, że Rosjanie bali się przez 4 lata kiwnąć palcem, po raz pierwszy od dziesięcioleci…Choć w lato 2020 sytuacja na Białorusi aż o „kiwniecie” się prosiła…  Jak chyba kiedyś liczyłem - była to pierwsza kadencja amerykańskiego prezydenta bez nowej rosyjskiej agresji od czasów Kennedy’ego, który dosłownie zagroził, ze wysadzi w powietrze cały świat (tak się z Ruskimi postępuje! :)  )… świeć Panie nad jego grzeszną katolicką duszą…

No a teraz… for better or for worse, to się skończyło. Zatem, zapnijcie pasy, bo tu będzie się działo.

  • Like 2
  • Upvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 7/28/2021 at 6:21 PM, mcpear said:

To tak jakby dziś oceniać czy Jalta była dla USA dobra? Chyba jednak "dobra" bo doprowadziła do tego że USA stało się absolutnym hegemonem na scenie światowej. Nic tak nie cementowało świata zachodniego przez 45 lat zimnej wojny jak współpraca w celu walki albo przygotowania się do walki z złem Układu Warszawskiego. 

Historyczne tematy, ale, że się już dziś „rozkrecilem” :) ... to odpowiem, bo dobrze pokazują pewne sprawy.

Wojenna koalicja ZSRR i Aliantów skończyła się równie szybko jak wojna. Jałta jest tu akurat dobrym przykładem… choć z innych powodów niż napisałeś! 

Bo ogólnie „Jałta”, to bylo z Zachodniego punktu widzenia dobre porozumienie. Tak, Polacy byli w szoku, bo tracili konkretną polowe kraju... za niekonkretne jeszcze wtedy terytoria na zachodzie. Ale mieli ocalić niepodległość. Wolne wybory miały się także odbyć u wszystkich byłych satelitów Niemiec w Europie Środkowej. Wspólne zadecydowanie o przyszłości demokratycznych, i zjednoczonych!, Niemiec. O Czechosłowacji nawet nikt nie myślał, to było niezależne państwo i sojusznik obu potęg. Zresztą zawsze mieli z Sowietami dobre stosunki. 

Biorąc pod uwagę okoliczności, to było z perspektywy USA i UK bardzo dobre porozumienie. Problemem stało się to co przyszło po Jalcie - Sowieci porozumienie niemal natychmiast zaczęli łamać...

FDR nie doczekał zniszczenia swoich idealistycznych marzeń o „połączeniu” systemów… Churchill nie miał tyle „szczęścia”...

I potęgi USA nie zbudowała Jałta tak jak piszesz, ale ostra, bezkompromisowa, i nawet do dziś piętnowana w niektórych "liberalnych" kręgach „antyjaltanska” odpowiedz Trumana na sowieckie łamanie umów. Sukces Zachodu zaczął się gdy Zachód się wreszcie postawił, a nie w momencie gdy szukał kompromisu!

Od długiego czasu, i Twój wpis jest tego najlepszym przykładem, przyjęło się zakładać, że w Jalcie Alianci „oddali” Wschód Europy Sowietom. A przyjęło się to, bo nawet dla największych sympatykow Churchill’a czy FDR łatwiejsze jest do przełknięcia powiedzenie, że byli to cyniczni i bezwzględni gracze gotowi poświecić wolność innych narodów… niż przyznanie, że ci wielcy liderzy byli dziecinnie naiwni…

A niestety… ich prywatna korespondencja, która jest dziś historycznym źródłem tak jak kiedyś będzie może czyjaś korespondencja z Whats App czy innego komunikatora… wskazuje na co innego. Jest to ogólnie dostępna, choć przygnębiająca lektura. Bo jeśli chodzi o „uncle Joe”, znaczy - Stalina, to obaj byli zauroczeni i naiwni jak dzieci…

  • Like 2
  • Upvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 7/28/2021 at 6:21 PM, mcpear said:

Oczekiwałem że w obiecanej "połowie czerwca" dostaniemy tutaj od Ciebie pełną analizę a tylko kilka zdań o cząstkowych aspektach polityki zagranicznej i to tylko w kontekście Europy Wschodniej

Oj… Na pełną analizę to obawiam się nie ma na razie żadnych szans. Nie siedzę już w tym tak jak kiedyś, informacje śledzę średnio (a i chyba jest ich dość mało? Może tak jak piszesz - bidenowcy pracują bardziej „cichaczem”?)  a i nawet w US od 3 lat nie byłem… Choć z drugiej strony nie byłem tez 3 lata w Polsce :)

W każdym razie, od wewnętrznych amerykańskich spraw są tu na Forum na pewno duzo bardziej odpowiedni ludzie, których zawsze z chęcią poczytam. Jeśli ktoś mi „wyrobi” w jakiejś sprawie zdanie, lub coś w temacie będzie „uniwersalne”, to się w wolnym czasie wypowiem. Ale to raczej będzie wyjątek niż reguła…

  • Upvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo napisałeś :). Muszę to przetrawić. Co mi się rzuciło na pierwsze czytanie że  na pierwszy rzut to bardzo dużo miejsca poświęcasz Rosjanom i polityce USA w stosunku do Rosji. To że Putin jest groźny i że polityka imperialna Rosji jeszcze da nam (szczególnie na teatrze Europejskim)bardzo wiele razy "do wiwatu" i szczególnie w Polsce należy się tym martwić bo Chiny daleko a Rosja blisko to jedno, ale  wydaje mi się, że z perspektywy USA obecnie "wrogiem nr 1" są Chiny (może słowo "wróg" jest nie do końca oddaje poprawnie nastawienie). Dlatego też w ujęciu światowym USA chcą przekonać Rosję, że Chiny to nie tylko potencjalny zamach na Syberię za 50/100 lat (i nie sądzę, że Rosja na to tak patrzy), ale odwrócenie światowego porządku gdzie świat był podzielony na strefę Amerykańską i Rosyjską oraz że zmiana tego porządku przez dołączenie "trzeciego wielkiego gracza" może długofalowo bardziej zagrozić Rosjanom niż Jankesom. I to jest wg mnie gra w którą gra obecnie administracja Bidena: przywróćmy poczucie starego podziału świata aby ukrócić ekspansję Chińską: zgódźmy się na uproszczone kanały dostaw rosyjskiego gazu i ropy do Europy (czyt. dajmy Ruskim kasę pod stołem) tylko po to aby przez przypadek Chińczycy nie chcieli w to miejsce próbować samemu wskoczyć. Co więcej zgódźmy się na "bezczelne uśmiechy KGBisty" tylko po to aby jak rozpocznie się bardziej zdecydowana akcja przeciwko Chinom (co myślę, że nastąpi za obecnej kadencji) to Rosjanie pozostaną "co najmniej neutralni w czynach" chociaż może werbalnie oburzeni do granic. To, że Rosjanie wiedzą o co chodzi i że będą tę sytuację rozgrywać ku swoim korzyściom nie mam wątpliwości. Ukraina po skończeniu NS2 zostanie praktycznie "poświęcona" - Rosja zamknie kurek (w wyniku awarii) z dostawami surowców a naprawa "uszkodzonego" kurka będzie trwała tak szybko jak zwracanie wraku smoleńskiego - generalnie do przejęcia na Ukrainie władzy przez siły prorosyjskie. Rosja jest bagatelizowana przez demokratów - zgadzam się. Rosja o tym wie i to rozgrywa. Czy jest bagatelizowana przez kardynalny błąd czy w wyniku świadomej akcji bo USA przygotowują się do eskalacji konfliktów z Chinami to czas pokaże. Wg mnie USA nie chcą eskalacji konfliktu jednocześnie z Rosją i Chinami. Mając taką diabelską alternatywę wybrali "eskalować" z Chinami.

Ale muszę się uczciwie przyznać - nie mam pewnie tego tak przemyślane jak Ty. Więc to mogą być tylko opinie powierzchownie się interesującego sprawami międzynarodowymi laika i nie chcę tego nawet ukrywać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minutes ago, mcpear said:


Ale muszę się uczciwie przyznać - nie mam pewnie tego tak przemyślane jak Ty. Więc to mogą być tylko opinie powierzchownie się interesującego sprawami międzynarodowymi laika i nie chcę tego nawet ukrywać.

No, nikt tu ekspertem chyba nie jest, ot, wyrażamy sobie w wolnym czasie opinie. I ostatecznie będzie tak jak piszesz - wszystko i tak wyjdzie po latach,„w praniu”.

Osobiście, to czasem lubię być adwokatem diabła (nie wiem czy w szkołach jeszcze robią ćwiczenia gdzie w dyskusji dostaje się zadanie obrony poglądów z którymi się nie zgadza?)  i prawdopodobnie gdybym dyskutował z jakimś antyrosyjskim „jastrzębiem” to bym potrafił przedstawić w miarę składną argumentację wspierającą „reset”… Bo jakimś „boltonowcem” też na pewno nie jestem… zatem widzę Twój punkt widzenia… No ale ogólnie to bliższa mi jest krytyka tego co się teraz dzieje.

No ale wystarczy tych Rosjanach, na to przyjdzie jeszcze czas.. You’ll see! ;)

Napisz (-cie) lepiej co tam się nowego w Stanach dzieje, jakie nastroje po pół roku Bidena i w ogóle? Mówiło się, że świat jest mały… a teraz się wydaje, że Covid go znacznie powiększył. Każdy trzyma się swojego podwórka i jak się interesuję sprawami bardziej niż przeciętny człowiek, to właściwie od pół roku nie wiem tak naprawdę nic!

Edytowane przez rzecze1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rzecze1 - swietny wywod, zreszta jak zwykle. Zgadzam sie, ze Rosja wykorzystuje swoje wplywy wysmienicie, chyba ponad swoja miare. Przeciez gospodarczo to kolos na glinianych nogach. Moje pytanie brzmi czy Rosja ma to wszystko o czym piszesz wystarczajaco sily i pieniedzy? Niedawny konflikt w Gorskim Karabachu Armenii z Azerbejdzanem pokazal niejako slabosc Rosji. Turcja ich tam pieknie rozegrala. Moze jednak sa jakies szanse w porozumieniu krajow Europy Srodkowo-Wschodnim az po Turcje, zeby sie przeciwstawic imperialnym planom Rosji? Co prawda nie mam zbyt wielkiej wiary w dalekosiezne plany strategiczne polskiej wladzy, ale trzeba przyznac, ze Adrian byl niedawno w Turcji jakies drony tam kupil. Zapewne jakies rozmowy bilateralne byly. Mam nadzieje, ze poczatki rozmow o jakims przyszlym sojuszu ;) Mam nadzieje, ze wladze zrozumia, ze musimy sami o siebie zadbac, z silna armia, gospodarka i rozsadnymi sojuszami z regionalnymi mocarstwami, ktore sa blizej nas niz USA, takimi jak np. z Turcja...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minutes ago, rzecze1 said:

Napisz (-cie) lepiej co tam się nowego w Stanach dzieje, jakie nastroje po pół roku Bidena i w ogóle?

Serio cieszę się że nie ma Trumpa!! Mimo iluś rozterek, które zwerbalizuję poniżej nie chcę abyś miał mylny obraz moich "nastrojów". To, że Trump jest na "wygnaniu" na Florydzie to dla tego kraju bardzo dobrze (wg mnie - oczywiście szanuję wszystkich tych co mają zdania przeciwne)
Mnie martwią drukowane tryliony. Rosnąca bańka na real estate i na giełdzie (to jest powiązane ze sobą a napędzane niskimi stopami procentowymi) - to takie nowoczesne "opium dla ludu". Mnie martwi taka trochę "ciamciaramciowatość" demokratów - nie wiem czy pamiętasz Giertych mówił chyba w 2005, że PO to taka ciamciaramcia. (jak rządzą Republikanie to Demokraci są pokazywani przez nich jako blokujący progres reform, jak rządzą Demokraci to przede wszystkim mówi się o braku bipartisan agreements - nagle wszystko k..wa musi być "bipartisan". Demokraci z tej retoryki i tego ustawiania do narożnika nie potrafią się wyrwać). Rozliczeń poprzedniej ekipy nie widać. Jakichś "spektakularnych sukcesów" na niwie nowych projektów nie widać. Deal na infrastrukturę rodzi się w bólach (może nareszcie się pojawi - bo uważam, że na te tryliony nie szkoda drukarki, w przeciwieństwie do zapomóg). Jakichś ruchów w celu ukrócenia zmowy monopolistycznej na linii Healthcare Providers + firmy ubezpieczeniowe ani widać ani słychać. Z drugiej strony gospodarka rośnie (wróciła do poprzednich poziomów, ale w sumie chyba głównie przez pewien impuls inflacyjny, który odczuwać można praktycznie w każdej dziedzinie - ceny wszystkich usług po COVID skoczyły). Pracowników chętnych do pracy za bardzo nie ma (a na 100% tych za niskie pensje - a to jednak dostępność takich pracowników zawsze kreowała wzrost małych i średnich biznesów w USA) - czemu się im dziwić jeśli nadal dostają oni po 600 dolcy tygodniowo (nie umiem zweryfikować czy dostają) to kto by się męczył za 800. Rząd zniósł ochronę przed eksmisjami chyba w zeszłym tygodniu - ku zdzwieniu wszystkich nagle się okzało, że przez COVID ponad 11mln rodzin przestało płacić za rent - dzisiaj mają po 30-50k długu co jest dla nich nie do przeskoczenia. Sędzia Breyer w SCOTUS (nominowany przez Clintona i mający lat 82) nie słychać aby planował pójście na emeryturę. Na co czekają? Na republikański senat? czy na nowego republiańskiego prezydenta? Nie rozumieją nic a nic jak się gra na poziomie SCOTUS - tam trzeba odmłodzić sędziów jak się da - Sędzia Breyer powinien być wymieniony na 45-latka dopóki Mitch nie może tego zablokować. Ja nawet uważam, że na emeryturę powinna przejść 67 letnia sędzia Sotomayor ( i znowu wymieniona na 45-latka albo 45-latkę). W przypadku sędzi Kagan (61 lat) można się zawahać, ale konieczność odmłodzenia SCOTUS zanim przyjdzie czerwony Senat jest nieodzowna - a na tym polu cisza jak makiem zasiał.
Poziomy społecznej akceptacji Bidena oscylują w okolicach 50% (są ciut niższe niż na początku kadencji) - co oznacza, że kraj nadal politycznie jest bardzo podzielony i podziały są bardzo wyraźne. Ameryka podzieliła się na Tutsi i Hutu i jakoś transferów pomiędzy plemionami nie ma.

  • Upvote 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Jackie zablokował ten temat
  • Jackie odblokował ten temat

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...