-
Liczba zawartości
10 753 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
448
Zawartość dodana przez andyopole
-
Ilon jak zwykle bajeruje. Chyba chce byc u mnie na commission.
-
Chyba rzuce swoja robote i otworze sklep wysylkowy z prawdziwymi wedlinami. Nie sa one wiele warte (Ilon wie bo miala okazje sprobowac) ale zawsze lepsze od tego kielbasopodobnego wyrobu z COSTCO.
-
Na poczatku mojego pobytu tutaj kupilem w COSTCO cos co mialo nazwe "polska kielbasa". Miala tylko nazwe.
-
Właśnie wszedłem do domu, włączyłem TV a tu w wiadomościach pokazują zasniezony stadion w Colorado. @pelasia, @katlia, co Wy tam wyprawiacie? Chowajcie wrotki, wyciągajcie sanki.
-
A nie mówiłem? Można otworzyć 50 dedykowanych wątków a suweren i tak swoje.
-
To bylo glownie z troski o zdrowie szanownej Pani onkolog. To On nie chciala zarazic siebie a potem moze pacjentow, ktorych wiekszosc ma oslabiona odpornosc.
-
Kup spory pojemnik ostrej, bardzo ostrej papryki, cayenne, posyp drogi po ktorych hasaja te gryzonie.. Troche pomaga ale na te czorty nie ma skutecznego w pelni srodka. Rowniez dostepne w handlu repellenty slabe sa w dzialaniu.
-
Wszyscy zamilkli. Watek o DV 2020 zdominowal dzisiaj forum, rankingi i wszystko inne. Pare dni i ucichnie. Co planujecie na popoludnia? U mnie goraco, dzis 25 C a w piatek I weekend ma byc powyzej 30 C. Jest strasznie sucho juz. Rzecz w Oregon niespotykana, zazwyczaj maj bywal mocno deszczowy. W sobote przygotowywalem moj ogrodek pod uprawy gruntowe. Za rototeilerem kurzylo sie jak za kombajnem Bizon w pelni letnich zniw. Trawnik juz rudzieje, teraz albo podlewac albo oszczedzic sobie klopotu z koszeniem. Dzisiaj musze wstapic do sklepu i dokupic sadzonek ogorkow, papryki i pomidorow.
-
Rzeczywiscie, z ergonomia ten stolarz nie byl "za pan brat". Pod krzyz potrzeba wrzucic twarda poduszke z tasiemkami, przywiazac do szczebelkow oparcia i bedzie git.
-
Obicie oparc odwrocic up-down. Dzieciaka szkodnika do klatki albo na krotki sznurek, "sharpie" do szuflady. Stol pokazywac znajomym a z boku dyskretnie ale w dobrze widocznym miejscu przykleic metke z bardzo wysoka cena, niech im troche cisnienie podskoczy.
-
Już to tu wklejałem ale nowi ludzie przybywają i jak widać wiersza nieznający.
-
Pozwole sobie ten wiersz wkleic. Niech mlodzi poczytaja. Powiem Wam ze znam ludzi, ktorzy tak mowia.. Maja dzis 94 I 92 lata. On (Jan) po angielsku mowi, Ona (Janina) wcale. Zeby pogadac z wnukami potrzebny tlumacz. Caly okres emigracji, od roku chyba 1962, spedzili w NYC a od kilkunastu lat mieszkaja w WA. "Był sobie dziad i baba", stara bajka się chwali... On się Dzianem nazywał, na nią Mery wołali. Bardzo starzy oboje, na retajer już byli, filowali nie bardzo, bo lat wiele przeżyli. Mieli hauzik maleńki, peintowany co roku, porć na boku i stepsy do samego sajdłoku; plejs na garbydż na jardzie, stara picies, co była im rokrocznie piciesów parę buszli rodziła. Kara była ich stara, Dzian fiksował ją nieraz, zmieniał pajpy, tajery i dzionk służył do teraz. Za kornerem, na stricie, przy Frankowej garadzi, mieli parking na dzionki, gdzie nikomu nie wadził. Z boku hauzu był garden na tomejty i kabydź, choć w markiecie u Dzioa Mery mogła je nabyć. Czasem ciery i plumsy, bananasy, orendzie, wyjeżdżała, by kupić przy hajłeju na stendzie. Miała Mery dziob ciężki, pejda też niezbyt szczodra; klinowała ofisy za dwa baki i kwodra. Dzian był różnie: waćmanem, helprem u karpentera, robił w majnach, na farmie, w szopie i u plombera. Ile razy Ajrysie zatruwali mu dolę, przezywając go "green horn" lub po polsku "grinolem". Raz un z frendem takiego fajtując dał hela, że go kapy na łykend zamknęli do dziela. Raz w rok, w Krysmus lub Ister, zjeżdżała się rodzina: z Mejnu Stela z hazbendem, Ciet i Olter z Brooklyna. Byli wtedy Dzian z Mery bardzo tajerd i bizy, nim pakiety ze storu poznosili do frizy. A afera to wielka, boć tradycji wciąż wierni, polsie hemy, sosycze i porkciopsy z bucierni: i najlepsze rozbify i salami i stejki: dwa dazeny donaców, kiendy w baksach i kiejki. Butla "Calvert", cygara - wszak drink musiał być z dymem kicom popkorn i soda wraz ze słodkim ajskrymem. Często, gęsto Dzian stary prawił w swoich wspominkach, jak za młodu do grilu dziampnął sobie na drinka. To tam gud tajm miał taki, że się trzymał za boki, gdy mu bojsy prawili fany story i dzioki. Albo, jak to w dziulaju, brał sandwiczów i stejków, aby basem z kompanii na bić jechać do lejku. Tam, po kilku hajbolach, zwykle było w zwyczaju śpiewać polskie piosenki ze starego het kraju. Raz ludziska zdziwieni - ot symater [what's the matter] - szeptali, że u Dzianów na porciu coś się bolbka nie pali. A to śmierć im do rumu przyszła tego poranka.... On był polski krajowy, ona - Galicyjanka.
-
To prawda. Mialem gdzies fajny wiersz pisany ponglishem i tam "piczesy" wystepuja. Stali forumowicze zapewne pamietaja moje styczniowe perypetie z powrotem z Polski. Samolot LOTu z WAW do LAX juz na wylocie mial 6 godzin opoznienia a w zwiazku z tym pogubilem polaczenia przesiadkowe i kiblowalem przez noc na lotnisku w Los Angeles. Jakis tydzien po powrocie napisalem do nich reklamacje, po dwoch miesiacach przyszla decyzja ze reklamacja uznana. Po kolejnym miesiacu przyslali formularz zebym wybral droge przekazania pieniedzy (przelew, czek) no I wczoraj czek przyslali. Akurat mam w planie malowanie sidingu, bedzie na farbe.
-
Sorry, ale to bzdura. Zeby ukrasc trzeba miec charakter do tego. Pomijajac kleptomanie, nawet ubogi jesli uczciwy to nie ukradnie. A niejednemu bogatemu sie trafilo ukrasc deske albo pare gwozdzi.
-
Ta Pani "zezwarsiawy", u nich taki poziom uczciwosci w "stolycy". U mnie na podopolskiej wsi tez wszystko pootwierane zawsze. Kiedys ze wspolnikiem (miastowy) mielismy jechac w interesach skoro swit na drugi koniec Polski no I mi sie zaspalo. Gdy przyjechal mnie budzic byl w szoku ze spie a chata nie jest na noc zamknieta na klucz.
-
Moj kolega mieszkal w Eureka, CA I pare razy go zatelepalo. Raz go odwiedzilem kilka dni po trzesieniu. Pojechalismy sobie na wycieczke po zadupiach. Trzeba bylo uwazac bo w wielu miejscach drogi byly popekane.
-
U nas MLK mieli wolne tylko nigry gdy jeszcze pracowali. President Day pracuje. Black Friday wolne. No i pomiedzy Christmas a New Year wolne, platne, ale jestem on call, przez 10 lat musialem przyjsc na dwa dni bo jakis pilny order byl. Tak ze @MeganMarkle nie narzekaj, masz calkiem przyzwoicie.
-
Ha, ja dziś taki miałem zapiernicz że bardzo mało pisałem. Od czwartku tak, na dodatek jeden z pracowników wziął kilka dni wolnego, na szczęście jutro wraca, będę miał więcej luzu.
-
Jeszcze nie tak całkiem dawno standardem amerykańskim było, że póki dzieci małe kobieta nie pracowała i zajmowała się domem oraz potomstwem. Ojciec spokojnie zarabiał na wszystko. 40 lat temu?
-
UPS guy bal sie o paczke czy spieprzal przed misiem? Chyba jednak misia nie bal sie zbytnio bo zdazyl napisac "awizo" zanim go mis skonsumowal.
-
Zeby przeczytac to co piszesz to musze okulary odwiesic z szyi i zalozyc na nos ale racoona powinienem dojrzec bez patrzalek.
-
U nas tez sa i to duzo, ale wyobrazcie sobie, minelo mi 10 lat tutaj i jeszcze nigdy nie widzialem zywego na wlasne oczy.
-
Na noc trzeba z auta zabrac kanapki. Meza tez wez do domu….
-
Od kiedy nie mieszkam juz na apartamentach tez zawsze mam wszystko pootwierane. Niejeden raz pojechalismy na grzyby zostawiajac otwarta brame garazowa. Otwarty na noc samochod to standart.
-
Prawda! Mam gdzieś taki wiersz napisany Ponglishem i tam są Piczesy!