-
Liczba zawartości
1 189 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
90
Zawartość dodana przez mola
-
Wyglądają cudnie Faworki (i pączki - wiadomo!) mam w planach na tłusty czwartek dopiero.
-
Syn dzisiaj większość dnia bawi się u sąsiadów więc trzeba było coś upiec. Połowa od razu dla sąsiadów
-
My randkę z doradcą podatkowym mamy dopiero pod koniec lutego. Jak zwykle nie wiadomo jak się rozliczyć z polskich dochodów z IRSem...
-
Pierwsze Kroki W Usa .. (Emigracja) Do San Francisco
mola odpowiedział mariano85 na temat - Emigracja (Forum ogólne)
Tylko mocno w tym kalendarzu nie zaznaczaj, bo nasz wyjazd jeszcze pod dużym znakiem zapytania. Jakby była promocja do PL na lipiec się nie wahaj -
Pierwsze Kroki W Usa .. (Emigracja) Do San Francisco
mola odpowiedział mariano85 na temat - Emigracja (Forum ogólne)
Jeśli już to na koniec lipca. Poza tym ja myślałam, że na PDX to rozkładacie nie czerwone, tylko kultowe dywany Jakby co - poproszę kultowy. -
Pierwsze Kroki W Usa .. (Emigracja) Do San Francisco
mola odpowiedział mariano85 na temat - Emigracja (Forum ogólne)
Hehe... ja z akademii, więc pierwsze takie rozczarowania czerwonodywanowe to miałam przy składaniu podań o granty i stypendia. Odpukać - z rozmów o pracę mam na razie 100% skuteczność -
Pierwsze Kroki W Usa .. (Emigracja) Do San Francisco
mola odpowiedział mariano85 na temat - Emigracja (Forum ogólne)
Z takich śmiesznych ciekawostek... kiedy jako świeżo upieczona doktorantka szłam w 2009 po swoją pierwszą wizę - była to J1 na dwa tygodnie, zupełnie tabula rasa jeśli chodzi o amerykańskie wizy, to wyszłam kompletnie rozczarowana z konsulatu. Tyle dokumentów, umawiania spotkań, kontrol, nazywania tego"wywiadem z konsulem", "spotkaniem z konsulem", a tu zamiast herbatki w porcelanowych filiżankach z ambasadorem, czy choćby zastępcą, gdzie odbywamy pogawędkę zgodną z protokołem dyplomatycznym, coś ala nadawanie poleconego na poczcie. Do dziś pamiętam końcowe rozmowy z konsulem. - -Wiza przyznana. - OK, to gdzie mam iść teraz? (w sensie no przecież na herbatkę!) - Well, do domu! - Hę??? Poza tym ja wtedy pierwszy raz szłam do tej ambasady z poczuciem że to ja im robię zaszczyt, że chcę przyjechać . Do drugiej wizyty już po B1/B2 już miałam podejście normalne -
Proszę bardzo
-
Na granicy przy wjeździe jak najbardziej, ale przy wypełnianiu wniosku esta ? Też mi się wydaje mi się, ze autorzy artykułu coś źle zinterpretowali zasady.
-
A to nie jest tak, że przy rozmowie z na granicy trzeba mieć bilet powrotny w ręce i na zapytanie imigracyjnego pokazać, że jest odpowiednia rezerwacja?
-
Właśnie mąż przyszedł i mówi, że mu się w lipcu chyba konferencja w Portland OR szykuje i czy może jest to jakiś pomysł na krótki rodzinny wypad. Kto wie! Może uda się z @andyopole na kawę umówić?
-
O ile pamietam wypełniając wniosek wizowy podaje się imiona, nazwiska, daty i miejsca urodzenia rodziców więc choćby po tym można wyszukać. Czy robi się to automatycznie, czy dopiero na życzenie CBP, czy wcale, to nie wiem.
-
@KasiulkaMisiulka Był taki przypadek i to nawet w tym wątku:
-
-
To my na ORD, odmeldowujemy się na tydzień. Tydzień na zwrotniku!
-
To nie jest tak, że nie ma domów z piwnicami, bo jest ich całkiem sporo. Przy okazji kupowania domu odwiedziliśmy kilka takich, też mieliśmy plan kupić dom z piwnicą. Wszędzie zapach pleśni i stęchlizny. Do tego musieliśmy się właśnie doszkolić co to sump pump i pompa radonowa, i jakoś nam szybko przeszło. Sporo piwnic jest niewykończonych (bo po co inwestować w ściany i podłogi). Nowe budownictwo w okolicy rzeźbi teren, tak by na kilkanaście domów przypadało malownicze jeziorko z deszczówki, więc wtedy to może ma sens.
-
Plan na weekend - upiec i zapuszkować pierwszą partię pierniczków.
-
Właśnie z tego powodu my tniemy prosto na południe w okolice zwrotnika. Oby tylko dziękczynny tłum nas nie zdeptał na O'Harze ani żadnych obsuw pogodowych nie było.
-
To my przejmujemy wakacyjną pałeczkę, za dwa tygodnie ruszamy na urlop
-
U nas na Halloween były ciężkie warunki - spadło całkiem sporo śniegu jak na październik, do tego mróz i wiatr. Byliśmy przygotowani na większy ruch, więc hojnie rozdawałam cukierki tym, którzy do nas dotarli, tak, żeby jak najmniej nam zostało. Myślę, że total to było jakieś 20 dzieciaków.' Nasz z kolei najpierw miał imprezę w przedszkolu, później zabraliśmy go na event do roboty, gdzie cukierki zbierało się po biurach, a wieczorem odwiedziliśmy tylko najbliższego sąsiada. gdzie dostał, mam wrażenie, świętego Graala Halloween, czyli czekoladę Hersheya full size, i stwierdził, że ma dosyć
-
-
Z takich jeszcze anegdotek w temacie Nobla. Za czasów teksaskich moge biuto mieściło się w wieżowcu na kampusie. Pięter było 17, trzy piętra głęboko w piwnicy, 4 piętro to był poziom parteru, na 5,6,7 piętrze mieściły się duże sale wykładowe, mniejsze pracownie i laboratoria były rozsiane po całym budynku. By uniknąć tłumów w windzie, winda nie zatrzymywała się na piętrach "wykładowych", by tam dotrzeć trzeba było korzystać ze schodów (ale były do wyboru - ruchome lub nieruchome ). I kiedyś wsiadam do widny - ze mną spora grupa studentów, parę osób z faculty i miły starszy pan. Pan nachyla się nad przyciskami, coś tam wciska, winda rusza i zatrzymuje się na siódmym piętrze! Studenci skonsternowani, że ale jak to?!? A jedna osoba ze starszyzny mówi: "No co? Dostańcie sobie nagrodę Nobla to winda stanie na siódmym także dla Was!" Miły starszy pan to był prof. Weinberg. Nobel z fizyki 1979.
-
Jutro pokojowa, może Trump?
-
Co za noblowski tydzień! Wtorek - nagroda Nobla z fizyki - pół nagrody idzie dla dziedziny, w której pracowałam przez kilka dobrych lat, posługując się dokładnie tą metodą, która została nagrodzona. Noblistów spotkałam osobiście na kilku konferencjach, w tym na jednej w Polsce. Środa - Nobel z chemii dla faceta, który siedział w budynku obok na kampusie w Austin. Codziennie idąc do pracy mijałam tablicę o bateriach litowo-jonowych, która jest przy budynku inżynierów. Czwartek - Nobel dla Olgi Tokarczuk, którą czytam i lubię. Duma ogromna
-
Nieźle! Udanego wypoczynku. Mój osobisty rekord to spakowanie do podręcznego rzeczy na tydzień dla 2 dorosłych i jednego niemowlaka. W tym roku na urlop jedziemy w grudniu, na tydzień i też trzeba będzie minimalizować liczbę rzeczy. Cel to jeden podręczny z ubraniami, jeden na bibeloty, a musimy zabrać kilka, których nie opłaca się kupować na miejscu.