Skocz do zawartości

Loteria Wizowa 2018 Rejestracja Od 4 Października Do 7 Listopada


sly6

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 1,3 tyś
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano

@katlia

Ten milion to był tylko przykład, a tutaj już konkret z życia - http://bydgoszcz.naszemiasto.pl/artykul/maly-antos-walczy-z-rakiem-pilnie-potrzebuje-naszej-pomocy,4058832,art,t,id,tm.html

4 godziny temu, kzielu napisał:

Jak niespecjalnie dobrze zyje w PL (wiekszosc "marzacych o wyjezdzie i rzuceniu monotonii zycia w PL") to radzilbym nie miec specjalnych zludzen ze bedzie mial lepiej w US, stawialbym ze bedzie mial gorzej.

 

Ja ekonomicznie miałem lepiej w Anglii niż w PL, wykonując prace za najniższą krajową. Myślałem, że siła nabywcza pieniądza w USA jest podobna do tej w UK. A tutaj dostaję odpowiedź, że jak mam kiepsko w PL to w Stanach wcale mi się nie polepszy. To jak to w końcu jest?

Napisano

hm zależy od tego po co lecisz no i w UK masz tez tzw darmową służbę zdrowia. Coś jak w Kanadzie i zapytaj się ludzi ile muszą w podatkach płacić. Jesli tak za min da się żyć na poziomie to co z osobami co więcej zarabiają a mówią że muszą oszczędzać a Tobie nawet herbaty nie podadzą bo kosztuje

 

 

Napisano
5 godzin temu, kzielu napisał:

Jakby co to ja do PL moge wrocic w kazdej chwili. Nawet tu jeszcze jakies mieszkanie mam i 1/6 domu... Prace bede mial od reki, relatywnie lepiej platna niz w US.

Ja i kzielu skończyliśmy ten sam wydział na uczelni, w tym samym czasie, pracujemy w zawodzie, wyjechaliśmy do stanów w identyczny sposób - przeniesienie do oddziału firmy. On twierdzi że miałby lepiej w Polsce, ja odwrotnie - miałbym dużo gorzej. Jeśli w tak podobnych przypadkach można mieć tak odmienne zdanie to nie wiem jak chcecie dojść to jakiegoś uśrednionego konsensusu gdzie jest lepiej.

Napisano
16 godzin temu, sly6 napisał:

to poszukajmy tego środka.

Challenge accepted :)

Dyskusja ta pojawia się jak wiemy od czasu do czasu a punktów widzenia jest tyle co siedzienia, bo wszystko oczywiście zalezy. Tak, Ci którzy w Polsce zarabiali/zarabiają bardzo dobrze, będą uwazac, ze jest tanio, bo dla nich - w tym kraju faktycznie jest tanio. Takich ludzi jest jednak relatywnie bardzo mało.

Srednia płaca w Polsce to ponad 4 200 zł brutto, czyli jakieś 3000 na rękę. Nabijana jest ona oczywiście wielkimi rozbieznościami w płacach, i dla większości ludzi to cyfra z kosmosu. Mediana zarabków (połowa zarabia więcej/połowa mniej) to 3300 brutto. Najczęściej otrzymywana pensja (tzw. dominanta) to zaś 2500 zł brutto, czyli jakieś 1800 zł „na rękę”. Szału zatem nie ma. Trzeba tez pamiętac, ze statystyki te dotyczą tylko ludzi którzy pracują na etacie, w firmach zatrudniających powyzej 8 osób o ile dobrze pamiętam. To oczywiście tylko procent całej siły roboczej; pozostaje cała rzesza ludzi na umowach-zleceniach (mnóstwo bez ubezpieczeń zdrowotnych), czy tych zarabiających 8-9 zł na godzinę, jeśli nie mniej.

Ale ok, for the sake of the argument, powiedzmy, ze najczęściej jest to te 1800 na rękę miesięcznie. I tak, zapomnijcie na chwilę o euro, dolarach czy złotówkach. Ludzi którzy którzy pracują i wydają w okreslonym kraju mało obchodzi nazwa waluty. Dostają określoną liczbę "jednostek płatniczych" i musi im ona wystarczyc na kupno rzeczy kosztujących określoną liczbę tychze jednostek. Czy tą jednostkę płatniczą nazwiemy dolarami, euro czy talarami, nie ma  zadnego znaczenia. Swoją drogą tak się składa, ze w UK, Polsce, czy tez z tego co rozumiem takze w US, mięsięczne minimalne, czy takze te najczęstsze wypłaty obracają się właśnie w granicach tychze tysiąca kilkustet jednostek płatniczych (funtów/złotówek/dolarów). Dla jednych będzie to blizej tysiąca, dla innych blizej tych 1800, czy dwóch.

I teraz będąc w Polsce, zeby to sobie porządnie zobrazowac, widząc ceny postawcie się w butach większości społeczeństwa i wyobrazcie sobie, ze dostajecie miesięcznie powiedzmy właśnie te 1800 jednostek (nazwijmy je na chwilę dolarami, zeby było łatwiej :) ), a ceny które widzicie w złotówkach, są w "dolarach".... 2.5 dolara za chleb, 20 dolarów za kg sera, 25 dolarów za szynkę, 12 dolarów za mięso mielone, 5 dolarów na duzą butelkę wody, 12 dolarów za kawe w kawiarnii... Te 1800 zaczyna uciekac bardzo szybko. Nie wspominając o paliwie, czy takich fanaberiach jak podróze. Gdybym, powiedzmy zarabiając w UK 1800 jednostek miał wydac na podróz lotniczą 2000 jednostek (a dwa tysiące to średnio to co Polacy wydają na loty do USA), to by znaczyło, ze lecę biznes klasą. Bo ceny economy kształtują się w granicach 250-500 jednostek, a biznes właśnie 2000.

Zatem tak - SIŁA NABYWCZA ma tu kluczowe znaczenie. Następnie to ile zarabiamy, a potem nasze nawyki i to, na co wydajemy (a nie oszukujmy się, nasze nawyki się zmieniają wraz z postępującą "westernizacją", i wydajemy więcej i mniej ostroznie)

Zatem wracając, Ci którzy zarabiają w Polsce bardzo dobrze, mają naprawdę tanio (bo przy powiedzmy 6 000 tysiącach "dolarów" miesięcznie ceny jak wyzej nie wyglądają juz tak strasznie). Większosc społeczeństwa zyje jednak bez szans na stały dostęp do dóbr, które na Zachodzie są standardem nawet przy płacy minimalnej (moim ulubionym medialnym bezsensem jest notoryczne porównywanie w informacjach płacy minimalnej w UK z płacą średnią w PL...) . Ludzie są generalnie mądrzy jeśli chodzi o podejmowanie osobistych decyzji finansowych i myślenie, ze udają się na emigrację powodowani "mitami" to błąd. Gdyby ludzie wierzyli w mity, propagande i filmy to by nie obalili komuny z powodu cen kiełbasy. I to tacy właśnie ludzie napędzają migrację, w to czy w inne miejsce.

Jest oczywiście jakiś procent, który wyjezdza z innych powodów, ale takich jednak ludzi jest zdecydowana mniejszosc. Większosc, mając do wyboru wegetację w oczekiwaniu na śmierc ale bez ryzyka bankructwa z powodu rachunków ubezpieczeniowych, wybiorą jednak ryzyko. Zresztą, swoją drogą, gdyby w USA pracodawcy na kazdego zarabiającego chocby te 1500 "dolarów" musieli dawac państwu 1172 dolary to chyba byłaby rewolucja... A tyle pracodawacy muszą oddac ZUS w Polsce, a opiekę to daje taką jak widac...

UK jest ciągle krajem bardzo tanim dla człowieka zarabiającego nawet minimum, czy w USA jest az tak strasznie jak niektórzy przedstawiają? Nie sądzę.

Napisano

to pozostaje ciągle pytanie czemu to osoby żyjące dluzej i więcej zarąbujące - nie mam na myśli osób piszących na forum mówią ze jest drogo.. Bo przecież spotykacie takie osoby w kolo siebie. Lub tez nie przywiozę Ci prezentu bo kosztuje a ja wiozę podobny prezent chociaż zarabiam mniej.. Skąpstwo?

Napisano

Rozumiem, ze chodzi o wydatki dla jednej osoby? Bo rodzina w USA musi inaczej zyc niz ta w Polsce. Chcesz dobre szkoly publiczne? To powinno sie mieszkac w tych lepszych -- drozszych -- dzielnicach. Matka powinna pracowac tez, zeby nie stracic konkurencyjnosci na rynku pracy, i na stare lata miec dostateczna social security, czy tam 401K -- wiec rodzina musi sie liczyc ze beda wydawac mozliwie pare tysiecy dolarow na miesiac na zlobek/preschool na 2 dzieci. Niestety, wiele amerykanek po prostu zwraca swoja pensje na opieke dzieci kiedy ona jest w pracy. Jak dziecko bedzie juz w szkole publicznej, to trzeba placic setki dolarow na swietlice, i liczyc na tysiac+ na daycamp w lecie. No i jezeli studia dla dzieci sa w planach rodziny to tez trzeba sie odpowiednio finansowo przygotowac. 

Tu wlasnie zauwazylam roznice w cenie zycia: kiedy moje kolezanki w Polsce zaczely juz troche oddychac finansowo -- bo dzieci odchowane i na studiach -- ja placilam $130,000 za studia corki - i to byla cena z duzym i presizowym stypendium, i mialam jeszcze syna do wyksztalcenia -- jego publiczna uczelnia tez kosztowala powyzej $100,000 

No i one NIE wydawaly $12,000 na rok na ubezpieczenie 3 zdrowych osob z ktorych jedna miala 1-dniowy zabieg w szpitalu... Bo tyle wydalismy w zeszlym roku.

Napisano
17 godzin temu, KaeR napisał:

TTak, moze w szpitalach jest przasnie i sciany nie sa w kwiatki, ale lekarzom ciezko odmowic wyksztalcenia i doswiadczenia.

To stwierdzenie było prawdziwe na początku lat 90. Teraz polscy lekarze wracają z podkulonymi ogonami ponieważ nie są w stanie nostryfikować dyplomów w innych krajach.

Co raz więcej w przychodniach mamy za to lekarzy ze wschodu - co mnie z kolei cieszy, ponieważ są lepszymi fachowcami niż nasze niedouczone, przechodzące egzaminy na ściąganiu, rzesze magistrów medycyny.

Służba zdrowia w Polsce jest w zapaści - miałem ostatnio podejrzenie zawału serca - wylądowałem na SOR, zaopatrzenie - skierowanie do specjalistycznej przychodni kardiologicznej - NFZ-> wizyta na luty 2018... Dzięki temu, że mam wykupiony pakiet PRYWATNY w LuxMed - wizyta od ręki - prywatna! Okulista - z NFZ - czerwiec, prywatnie w ramach abonamentu - dziś. Wychodzi na to że płacę 10% moich zarobków brutto na NFZ i z tego nie korzystam. Wolałbym mieć te pieniądze w kieszeni, aby wykupić sobie lepszy pakiet opieki zdrowotnej prywatnej. Pamiętajcie też, że w Polsce NIE MA DARMOWEJ służby zdrowia - osoby pracujące płacą 10% swoich zarobków brutto. Jest to opłata z której ni e można zrezygnować, która nie odzwierciedla poziomu obsługi i zakresu usług (w 2016 r wpłaciłem do NFZ ok 25 tys PLN a skorzystałem jak w przykładzie powyżej).

Opieka z NFZ jest ok dla wybranych, którzy po znajomości zostają wciśnięci w kolejkę.

Pisałem już o poziomie opieki zdrowotnej w USA vs Polska na przykładzie matki mojego kolegi z pracy.

 

Odnośnie porównania kosztów życia - trzeba przyjmować zawsze uniwersalną monetę, którą jest godzina pracy i średnia płaca za godzinę vs to co można za nią kupić.ile jej trzeba aby kupić dane dobro. Dlatego też grafika SuperTraveller'a pokazuje przykładowe wartości.

Kiedyś spytałem Niemca, który zachwycał się, że w Polsce może kupić taniej buty Nike (RFN - 120 Euro, PL - 399 PLN) czy wydałby 399 Euro na swoje buty. Stwierdził, że chyba by wtedy raczej chodził boso (porównanie jak najbardziej na miejscu - ówczesna nasza średnia pensja 2350 PLN, RFN - 2350 Euro)....

Napisano
39 minut temu, katlia napisał:

 

No i one NIE wydawaly $12,000 na rok na ubezpieczenie 3 zdrowych osob z ktorych jedna miala 1-dniowy zabieg w szpitalu... Bo tyle wydalismy w zeszlym roku.

Wydawały 10% swoich zarobków brutto, których nie mogły nie wydawać, ponieważ ktoś za nie zdecydował, że tyle mają płacić.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...