Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
4 godziny temu, rzecze1 napisał:

To, czy to mało, czy dużo, to jest odwiecznym tematem tego forum...

Masz racje, jednemu 60k wystarcza, pieciu innych nigdy tyle nie zarobi a znam takich, ktorzy przy 200k rocznie biadola ze im bieda.

Najbardziej miarodajnym wskaźnikiem jest siła nabywcza pieniądze. Po prostu ile za godzinę pracy kupić można litrów benzyny, butelek wódki, ile godzin trzeba pracować na lodówkę, itd, itp.

Tygodnik Polityka jeszcze za komuny, zawsze na początku roku publikował "koszyk Polityki". Wtedy jeszcze miał taki format że mdlały ręce od trzymania. Tam było porównanie ile za przeciętny zarobek miesięczny, statystyczny Polak, Czech, Madziar może sobie kupić różnych dóbr doczesnych. Dla przykładu zawsze podawali jakieś kraje zachodnie. Bardzo to porównanie było karykaturalne gdy Polak na lodówkę musial pracowac kilkanascie miesiecy a Niemiec dwa tygodnie. Te proporcje znacznie się od tamtych czasów znacznie zmieniły. 

Robili ten koszyk jeszcze za nowej Polski, nie wiem czy kontynuują do dziś. 

  • Upvote 1

Napisano (edytowane)
7 godzin temu, rzecze1 napisał:

60 tysięcy, to tak się akurat składa jest mniej więcej średnia krajowa, indywidualna, w obu krajach, przed podatkiem, jakby waluty nie nazwać. To, czy to mało, czy dużo, to jest odwiecznym tematem tego forum... Zdecydowana wiekszosc i tak zarabia w obu krajach dużo, dużo mniej

Dlatego to szafowanie kwotami (w postach na kilku ostatnich stronach tego wątku) jest zwykłym biciem piany. W każdym kraju potencjalne zarobki podaje się w kwotach brutto. Powinien wiedzieć o tym każdy kto ma umysł większy od pantofelka i rozwielitki. Średnia pensja netto w USA to około 3300 - max. 3400 USD. W Polsce to około 3600 PLN netto. W obu krajach niewielu pracowników ją otrzymuje. Schody zaczynają się (a żarty się kończą) w momencie gdy powstaje pomysł założenia własnej rodziny (średnio model typu 2 + 2). 

Średnia pensja w USA wystarczy na wynajem malutkiego lub małego samodzielnego mieszkania w Nowym Jorku. I na nic więcej. Średnia pensja w Polsce wystarczy na wynajem średniego (trochę większego) samodzielnego mieszkania w Warszawie. I też raczej na nic więcej. Każde inne kwoty koniecznych wydatków na życie (w obu krajach) też są dobrze wszystkim znane. Nigdzie nie jest różowo. Ale w USA rządzą raczej nie politycy tylko wielkie (często ponadnarodowe) koncerny. A one tak łatwo nie dadzą się ukrzywdzić. Nadepniesz im na odcisk, chcesz coś zmienić usprawnić, odwrócić, przywrócić .... przegrasz.

Edytowane przez Kleofas11
Napisano
14 hours ago, rzecze1 said:

Tu zawsze mówię, zarabiając te przysłowiowe 60 tysięcy (dolarów czy złotówek, dla tych co wydają na codzień  nazwa tego co wydają nie ma żadnego znaczenia), odliczcie polski podatek, i popatrzcie on-line na ceny podstawowych produktów życiowych w Biedronce i wyobraźcie sobie, ze są one w dolarach (bo ponowię - jaka różnica jak co sie nazywa jeśli średnia zarobków to 60 tysięcy „czegoś”?) Takie zwykłe „mental exercise”. Tutaj Polacy od dziesięcioleci są mistrzami. Ja, pomimo tego ze żyje poza Polska tylko 13 lat, utraciłem juz zdolność przeżycia w Polsce za polskie zarobki i nie wiem jak to rodacy robią. Bo to jest prawdziwa sztuka.

Ja lubie czytac na temat pieniedzy nawet jesli wiem, ze to wartosci wzgledne, dla kazdego inne.

Ja wlasnie probuje ogarnac, jaki system zastosowac zeby mniej wiecej porownac jaki dochod potrzebujemy w porownaniu do tego co mielismy w Polsce, zeby zycie bylo mniej wiecej na tym samym poziomie :) Cleveland, Midwest, tanie stany 1:1 ? Poki co maz zarabia tutaj taka sama ilosc jednostek pienieznych ile zarabialby w Polsce gdyby zostal (mial zaczynac nowa prace). Ja zarabiam ponad 40% mniej jednostek pienieznych, ale wiem, ze tu startuje z samego nizu a w Polsce to co mialam to bylo praktycznie maks co moglam zarabiac bez zmiany branzy/przejscia na drugi jezyk. Niech mnie tutaj zasztyletuja, ale biore to co mam na reke juz a nie to co mi zabiora:D

Napisano
17 godzin temu, Levix napisał:

Ja chyba wiem o kim mówisz, być może o Michale, mówił, że jako self-employed na własnym trucku wyciąga się 20k brutto miesięcznie już po odliczeniu kosztów, tyle, że to jest jazda ze spaniem cały tydzień w trucku. Z tego co wiem, to ten ziomek operuje blisko domu, więc tak rzadko w niej nie jest, ale zarabia trochę mniej od tych 20k brutto, tyle słyszałem od niego.

tak dokładnie chodzi o Michała , który jeździ max chyba do Minnesoty i jak mówi często jest w domu. W Polsce jak mówił żyli skromnie , pracował tylko jego ojciec na 4 osobowa rodzinę , wspomniał że wyjazd do USA to chyba najlepsze co go spotkało ..

Napisano
W dniu 18.11.2020 o 20:35, andyopole napisał:

Normalnie, Hameryka!!! Dulary leżą na hajłeju....  

Andy, jak to mówią, wszystko zależy od punktu siedzenia.

U mnie w domu rodzinnym podejście podobne "po co ci ta Ameryka, tak nic ciekawego nie ma". Pochodzimy z Wrocławia, mama i tata oboje po studiach, kokosów nie ma, ale żyliśmy jak przeciętna klasa średnia (przynajmniej tak mi się wydaje, bywały lepsze i gorsze okresy, ale niczego nigdy nie brakowało).

Moja rodzina "znad Bugu" i ludzie z tamtejszych rejonów (typowa, polska, biedna wieś, gdzie ludzie ledwa wiążą koniec z końcem) - dla nich Ameryka to kraj mlekiem i miodem płynący, nawet choćby mieli tam zostać nielegalnie to i tak lepiej im będzie tam aniżeli w Polsce. Dopóki kuzynka nie wyjechała do Włoch na rok, nie stać ich było nawet na wyremontowanie domu. Także co tu porównywać?

Podobnie jeśli pomyślisz o Meksyku - ludzie dosłownie ryzykują życie, żeby pokonać Rio Grande i dostać się do USA, a przecież ich życie tam wcale nie jest lepsze, co najwyżej mogą sobie fajniesze telefony i trucki kupić...

Napisano
1 hour ago, Pete said:

Ostatnio widzialem na YouTube ciekawy materiał o życiu Amerykanów w USA - aby obejrzeć, wpiszcie w wyszukiwarkę: USA Nowe oblicza biedy

Link do filmu o którym napisałem: 


https://www.youtube.com/watch?v=4xO7MF2mmMM

Jeżeli ktoś z Was obejrzał, napiszcie co o tym myślicie?

Dlaczego wpisujesz ten sam post w 2 różnę wątki?  To samo jest w temacie: Drogie życie w USA

  • Downvote 1
  • 2 tygodnie później...
Napisano

Kochani, dzisiaj mam pytanie z tematu "Kolejne potyczki koronawirusowe kwarantanny kombinacje z kim zostawic dzieci". Jestem po drugiej kwarantannie, lacznie w pracy nie bylam 3 dni i 3 godziny. Drazylam temat i znajoma mi podrzucila to:
https://www.dol.gov/agencies/whd/pandemic/ffcra-employee-paid-leave#:~:text=Paid%20Leave%20Rights-,Families%20First%20Coronavirus%20Response%20Act%3A%20Employee%20Paid%20Leave%20Rights,reasons%20related%20to%20COVID-19.
Powiedzcie, czy tutaj to jest jakies dziwne, jesli pracownik pyta o cos, co mu sie niby nalezy prawnie (niby?). Czy ktos z was moze korzystal z przywilejow tego/slyszal ze ktos inny korzystal/zetknal sie jako pracodawca? Z dnia na dzien znow zamkneli after school, musialam jechac pilnie po corke odebrac ze szkoly, nastepnego dnia kwarantanna, klamanie zeby test zrobilo, szukanie kogos pilnie na juz zeby ktos z nia posiedzial. Moj maz poszedl do swoich haerow, tam wszystko wiedza, ustawa wydrukowana na stole, pelna informacja. A u mnie k**** jak zawsze nikt nic nie wie, wyslalam to im, pytam po 3 dniach "I'm working on the answer" Kolejny tydzien zero odzewu. Dzisiaj pytam - czy cos wiadomo, odpowiada mi - test wyszedl negatywny, a zeby w ogole rozmawiac corka musialaby miec wynik pozytywny. Mowie a gdzie to jest napisane? To juz zaczela sie jakims ziomkiem z HR posilkowac ze zapyta czy on jest dostepny itd. 2--tygodnie i tego nawet nie przeczytali. Po jakims czasie przynosza mi wniosek do wypelnienia. Czyli mozna. Nie przestaje mnie zadziwiac ta firma, czy to jest taki wielki problem wyplacic pracownikowi cos, co tak czy inaczej sobie zwroca?
Czy firmy nie stosuja sie do obowiazujacych ustaw? Czy pracownik nie dochodzi swoich praw, bo sie boi?
Napisalam o tym znajomej, ot jak skomentowala (podkreslam zdanie subiektywne) "Co do wszelkich przepisów , to niestety tu jest tak, ze nawet jak jakieś przepisy są to nie znaczy , ze firma jest zobowiązana do ich stosowania.Dotyczy to bardziej tzw urzędów , szkół , czyli ośrodków częściowo finansowanych przez rząd . Firmy prywatne mają to w nosie , a jeśli ktoś naciska to po prostu mogą Cię za chwile zwolnić pod byle pretekstem . I to prawda, nikt się nie wgryza w problem , tylko udaje, ze wie o co chodzi, a jak nie to spycha na kogoś innego, byle tylko dalej od siebie . Na to trzeba się przygotować , w pracy niby każdy będzie miły ale jak pojawi się jakiś problem to bez mrogniecia okiem zrzuca winę na kogoś innego . I w dodatku często nie powiedzą Ci , ze maja do Ciebie jakieś zastrzeżenia czy uwagi do Twojej pracy, tylko nagle mogą Cię zwolnić . Wiec trzeba uwazac ... Oczywiście, u Ciebie w pracy tak nie musi być ale pisze ogólnie , żebyś o tym wiedziała."
Ktos cos skomentuje?

Sent from my moto g(7) optimo maxx(XT1955DL) using Tapatalk

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...