Skocz do zawartości

Przeprowadzka do USA - czy jest sens?


ajlo19

Rekomendowane odpowiedzi

3 hours ago, andyopole said:

Ktos tam mial troche zarobionej polskiej emerytury (25 lat) + emrytura z USA No i pochwalil sie ZUSowi ze ma amerykanska emeryture Tak go zlupili ze niewiele z tej amerykanskiej zostaje.

To jest niemal wypisz wymaluj moja sytuacja. U mnie dochodzi jeszcze jakis grosz z UK.

 WIndfall elimination provision...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 hours ago, andyopole said:

TAk sobie spojrzalem na tytul tego watku i przyszlo mi do glowy go sparafrazowac: Przeprowadzka do Polski - czy jest sens?

Jest na FB "grupa" dla ludzi, ktorzy zamierzaja lub juz wrocili do Polski. Wszystkie moje ostatnie trzy wlosy staja deba gdy czytam. 

Nie wiem co powiedziec mozna to bylo moze zignorowac/nie czytac watku, nie wiem.

Czasem lepiej moze przemilczec bo potem ci powiedza - nie podoba sie to CIEMODAN -> WOKZAL -> MATUSZKA!!! Rozni sa ludzie, rozne sytuacje, ale ja jak czytam to forum to mam wrazenie, ze tu same inzyniery, managery, ludzie z dobra praca, wyksztalceniem, doswiadczeniem. Jak was czytam, to sie czasem zastanawiam czy my na tej samej ziemi zyjemy?? Urlopy?? Praca z domu?? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, ajlo19 napisał:

mam wrazenie, ze tu same inzyniery, managery, ludzie z dobra praca, wyksztalceniem, doswiadczeniem

Zapewniam Cie ze gdy zap*******lem na budowie to nie mialem czasu ani mozliwosci wejscia na forum. Chociaz juz wtedy bylem tu zalogowany. Dopowiedz sobie reszte.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I wlasnie mi przyszly do glowy bardziej takie przemyslenia , ze tu nie chodzi o Polszu jedna jedyna Polsza na calym swiecie? I tez nie wina USA , ze przyjechaly glaby bez umiejetnosci i doswiadczenie, niczyja to wina jak samych ich.

Mi bardziej chodzi o to, JAKI STYL ZYCIA ZOSTAWILAM?, ZE BYLAM SAMOWYSTARCZALNA, NIEZALEZNA, pracowalam sobie i moze nie zarabialam kokosow, ale mieszkanie, zlobki i jedzenie bylabym w stanie oplacic, mimo ze pewnie nic poza tym by nie zostalo. Tu jestem nikim, i wcale sie nie zapowiada w najblizszym czasie, zeby sie to zmienilo. Jak ktos wyzej wspomnial, zarobisz na zlobki, jesli zarobisz, i rzeczywiscie tak jest. Ja po prostu nie czuje sie komfortowo z tym, i nie jest to niczyja wina. Przeciez nie kazdemu musi sie podobac sam fakt, ze tu przyjechal. Ja po prostu chcialabym czuc sie komfortowo z praca, stylem zycia, sama ze soba. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, ajlo19 said:

Ja po prostu chcialabym czuc sie komfortowo z praca, stylem zycia, sama ze soba. 

Sadze ze z czasem tak bedzie, przynajmniej z praca, bo wydajesz sie sensowna osoba ktora sobie da rade profesjonalnie. Ze stylem zycia itp to sa bardzo subiektywne rzeczy.  I nie zapominajmy ze nie wszyscy czuja sie "komfortowo z praca, stylem, czycia sama ze soba," czy to mieszkaja w Polsce czy USA czy gdziekolwiek. Znam wielu wlasciwie szczesliwych ludzi ktorzy narzekaja na prace. Albo sa zadowoleni praca, ale zyciem rodzinnym i stylem zycia mniej. Moze po prostu trzeba zaakceptowac ze zycie dorosle zawsze ma duzo kompromisow i ze nie zawsze wszystko jest na 100% poziomie komfortu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, ajlo19 said:

Mi bardziej chodzi o to, JAKI STYL ZYCIA ZOSTAWILAM?, ZE BYLAM SAMOWYSTARCZALNA, NIEZALEZNA, pracowalam sobie i moze nie zarabialam kokosow, ale mieszkanie, zlobki i jedzenie bylabym w stanie oplacic, mimo ze pewnie nic poza tym by nie zostalo. Tu jestem nikim, i wcale sie nie zapowiada w najblizszym czasie, zeby sie to zmienilo. Jak ktos wyzej wspomnial, zarobisz na zlobki, jesli zarobisz, i rzeczywiscie tak jest. Ja po prostu nie czuje sie komfortowo z tym, i nie jest to niczyja wina. Przeciez nie kazdemu musi sie podobac sam fakt, ze tu przyjechal. Ja po prostu chcialabym czuc sie komfortowo z praca, stylem zycia, sama ze soba. 

Ja sobie lubie myslec, ze nie od razu Rzym zbudowano. U mnie w listopadzie bylo 5 lat i powiem Ci, ze raju na ziemi to ja tutaj nie mam i pewnie w przeciagu kilku lat nie bede go miec. Ale ja ogolnie za wszystkie moje problemy obwinam fakt, ze jestem milenialsem i ogolnie juz od samego poczatku mam przewalone hehe. Daj sobie troszke czasu, moze za jakis rok, czy dwa, czy trzy, porownaj jak Twoje zycie wyglada i jezeli rzeczywiscie jest zle to moze rozwaz, jezeli oczywiscie masz mozliwosc, opcje powrotu. Wiem, ze rada moze srednia, ale moze sprobuj znalezc jakies nowe zainteresowanie, albo rob cos, co na przyklad sprawia Ci duza przyjemnosc. Chodzisz do szkoly, wiec robisz cos zeby ta przyszlosc moze byla lepsza, moze akurat jakas nowa mozliwosc pracy sie pojawi i bedziesz szczesliwsza. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, ajlo19 napisał:

I wlasnie mi przyszly do glowy bardziej takie przemyslenia , ze tu nie chodzi o Polszu jedna jedyna Polsza na calym swiecie? I tez nie wina USA , ze przyjechaly glaby bez umiejetnosci i doswiadczenie, niczyja to wina jak samych ich.

Mi bardziej chodzi o to, JAKI STYL ZYCIA ZOSTAWILAM?, ZE BYLAM SAMOWYSTARCZALNA, NIEZALEZNA, pracowalam sobie i moze nie zarabialam kokosow, ale mieszkanie, zlobki i jedzenie bylabym w stanie oplacic, mimo ze pewnie nic poza tym by nie zostalo. Tu jestem nikim, i wcale sie nie zapowiada w najblizszym czasie, zeby sie to zmienilo. Jak ktos wyzej wspomnial, zarobisz na zlobki, jesli zarobisz, i rzeczywiscie tak jest. Ja po prostu nie czuje sie komfortowo z tym, i nie jest to niczyja wina. Przeciez nie kazdemu musi sie podobac sam fakt, ze tu przyjechal. Ja po prostu chcialabym czuc sie komfortowo z praca, stylem zycia, sama ze soba. 

Moja pierwsza praca tutaj, w 2009 roku byla placona $9/godzine. Teraz jest to -krotnosc, po siedmiu latach pobytu (moglem wczesniej) kupilem domek, nieduzy, bo wiekszy singlowi nie jest potrzebny. Wystarczy chciec pracowac i co najwazniejsze uczyc sie. Nie ma takiego, ktory wie wszystko. Na starosc zostalem quasi chemikiem, musialem sobie odswiezac wiedze ze sredniej szkoly. No i aspiracje schowac do kieszeni. Widze mlodych, ktorzy trafiaja (:)milenialsi?) w moje rece. Wydaje im sie ze jak skonczyli college (niewazne jaki) to dostana od razu stanowisko co najmniej obermajstra a wiedza, a przede wszystkim chec nauczenia sie czegokolwiek jest mniej niz zerowa. Najpierw pokaz ze cos umiesz a potem sie zacznij cenic.

Jak do tej pory najlepszym moim pracownikiem byla dziewczyna tutaj urodzona (23 lata) ale polskiego pochodzenia, nawet mowila troche po polsku. Niestety, byla u mnie tylko rok zeby zarobic pieniadze i wrocila na studia.

Edytowane przez andyopole
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, ajlo19 said:

I wlasnie mi przyszly do glowy bardziej takie przemyslenia , ze tu nie chodzi o Polszu jedna jedyna Polsza na calym swiecie? I tez nie wina USA , ze przyjechaly glaby bez umiejetnosci i doswiadczenie, niczyja to wina jak samych ich.

Mi bardziej chodzi o to, JAKI STYL ZYCIA ZOSTAWILAM?, ZE BYLAM SAMOWYSTARCZALNA, NIEZALEZNA, pracowalam sobie i moze nie zarabialam kokosow, ale mieszkanie, zlobki i jedzenie bylabym w stanie oplacic, mimo ze pewnie nic poza tym by nie zostalo. Tu jestem nikim, i wcale sie nie zapowiada w najblizszym czasie, zeby sie to zmienilo. Jak ktos wyzej wspomnial, zarobisz na zlobki, jesli zarobisz, i rzeczywiscie tak jest. Ja po prostu nie czuje sie komfortowo z tym, i nie jest to niczyja wina. Przeciez nie kazdemu musi sie podobac sam fakt, ze tu przyjechal. Ja po prostu chcialabym czuc sie komfortowo z praca, stylem zycia, sama ze soba. 

Rozumiem co czujesz, ale daj sobie trochę czasu - na początku zawsze jest po górkę. Z czasem się „zamerykanizujesz” :) ja tez na początku jęczalam za wygodnym stylem życia z Polszy ale teraz już za nic bym nie wróciła - tu każdego dnia swieci słońce (fakt, ze to specyficzne dla CA) sa różne problemy ale to jest jakby przygoda, coś się dzieje, nowe wyzwania itp - a nie siedzenie na dupie w Polszy w tym samym sosie. Tak myśle trzeba do tego podejść. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, ajlo19 said:

Mi bardziej chodzi o to, JAKI STYL ZYCIA ZOSTAWILAM?, ZE BYLAM SAMOWYSTARCZALNA, NIEZALEZNA, pracowalam sobie i moze nie zarabialam kokosow, ale mieszkanie, zlobki i jedzenie bylabym w stanie oplacic, mimo ze pewnie nic poza tym by nie zostalo. Tu jestem nikim, i wcale sie nie zapowiada w najblizszym czasie, zeby sie to zmienilo. Jak ktos wyzej wspomnial, zarobisz na zlobki, jesli zarobisz, i rzeczywiscie tak jest. Ja po prostu nie czuje sie komfortowo z tym, i nie jest to niczyja wina. Przeciez nie kazdemu musi sie podobac sam fakt, ze tu przyjechal. Ja po prostu chcialabym czuc sie komfortowo z praca, stylem zycia, sama ze soba. 

 

Jesteś teraz w fazie gdzie idealizujesz co zostawiłaś bo jesteś zmęczona i wściekła, bo miało być tak pięknie... Będzie lepiej. Początki są trudne, nawet ja, osoba która miała chyba najmniej szoku kulturowego (żadnego). Ściskam cię mocno! Masz jakieś wsparcie na miejscu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry Wszystkim.

Od czego by tu zacząć... Może od tego, że cieszę się, że trafiłem na to forum. Dlaczego? O podróży i zamieszkaniu w USA marzyłem od małego. Wychowany na opowieściach dziadka podróżującego służbowo do Stanów, filmach, serialach itp. spowodowało, że Stany są miejscem, do którego chciałem/chcę trafić - stąd też studia filologiczne. Do tej pory tego jednego marzenia nie zrealizowałem. Nie miałem wystarczającej odwagi albo czas najzwyczajniej był nie ten.

Dzięki temu forum wiem, że marzenie jest bardzo odległe i oddala się nadal. Niby wiedziałem, że sam wyjazd wiąże się z dużymi kosztami. Niby wiedziałem, że jedyną szansą na zamieszkanie i spróbowanie swoich szans na przygodę w USA byłaby tylko GC (żaden ze mnie łakomy kąsek na polu pracowniczym - nauczyciel angielskiego z 12-letnim stażem, od kilku lat szczęśliwie żonaty więc ślub z obywatelką USA też nie wchodzi w grę :), ale czytając coś co jest oczywiste można przynajmniej odświeżyć sobie tą świadomość. :)

Ogólnie z żoną nie możemy narzekać na życie w Polsce (zresztą narzekanie nic nie pomoże :). Nie zarabiamy kokosów, ale możemy sobie pozwolić na małe przyjemności, na odkładanie oszczędności na kontach naszych dzieci itp. i wszystko byłoby ok gdyby nie to małe, malutkie marzenie. :)

Nie pozostaje nic innego jak tylko postanowienie, że w tym roku zgłoszę udział w programie wizowym. Co będzie potem? Może nic, a może jednak "coś". Zawsze nawet >1% szans to więcej niż 0%. Zobaczymy. Do tego czasu chętnie będę sobie śledził tutaj przeróżne wątki i jeśli sytuacja na świecie się uspokoi, nic nieoczekiwanego się nie wydarzy, odwiedzimy turystycznie USA.

Przepraszam jeśli ten wpis nic sensownego nie wniósł, ale chciałem się podzielić gdzieś swoimi przemyśleniami. :)

Pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...