Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 20
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
4 godziny temu, andyopole napisał:

Wiadomo, często stoją na wjeździe na autostradę. Jechałem do pracy, akurat było czerwone więc podszedł, z tektury wynikało że weteran, na oko 35 lat, gładki na gębie, zdrów jak młody byk. Nie miałem drobnych ale dwie fajki przyjął z nieudawana wdzięcznością. Od nastepnego dnia zaczynaliśmy większe zlecenie i potrzebowaliśmy ludzi do prostej, lekkiej fizycznie roboty za $15/h. Powiedziałem mu więc żeby jutro o tej samej porze czekał to go zabiorę do roboty na kilka dni, tydzień. 

Czekał? 

Za prawidłową  odpowiedź nagroda!

 

Zwróciłeś uwagę na bardzo powszechną rzecz wśród bezdomnych, i prawdziwą, ale błędnie uzywaną jako argument na rzecz hipotezy, ze z bezdomnością w „dzikim” kapitalizmie wszystko jest ok, czy, ze wręcz jest to wybór. Bo chociaz często się słyszy, ze bezdomni nic nie robią a jakoś mają pieniądze, itp, itd, jeszcze nigdy nie słyszałem od kogoś, ze z powodu tego, ze jest im tak dobrze, to on tez teraz zostanie bezdomnym... Bo nikt o rozsądnych zmysłach tego nie powie. Bo no właśnie – zmysłach.

Ktoś kiedyś powiedział, ze człowiek to takie zwierzę, które się przyzwyczai do kazdych warunków. I chyba jest to prawda. Na pewno pierwsze kilka nocy na ulicy jest cięzkie. Pewnie nawet traumatyczne. Ale po jakimś czasie ci którzy przetrwają, zaczynają się przyzwyczajac. Wypadli z poprzedniego kręgu społecznego, odeszły stresy z tym związane, w nowym zyciu spodlili się po raz pierwszy, potem kolejny, i wtedy co się im okazuje, ze się stało? Nic. Przetrwali kolejną noc.

Zaczyna im się zmieniac tzw. „frame of mind”. Potem zaczynają się odnajdowac w nowej hierarchii i nawet racjonalizowac swoje nowe zycie i zachowania. Pamiętam reportaz sprzed lat o bezdomnych z Dworca Centralnego w Warszawie – bezdomni złodzieje przyznawali, ze kradną, ale przynajmniej nie cpają. Narkomani mówili, ze tak, cpają, ale przynajmniej nie robią facetom lasek. Natomiast Ci, którzy robili laski, mówili, ze tak, robią, laski, ale przynajmniej nie kradną.....

Gdy do tego dochodzą uzywki i uzaleznienia, proces jeszcze przyśpiesza. To jest zupełnie inny świat.

Jest to jedna z tych sytuacji w których kazdy ma trochę racji, ale kazdy skupia się na rezultatach a nie przyczynach. Walczymy z bezdomnością –projekty dofinansowania, schroniska, soup kitchens, counselingi czy rozne inne programy skupiają się na bezdomnych (którzy, z całym szacunkiem dla wolontariuszy którzy poświęcają im czas – są w wielkiej mierze straceni, tak jak @andyopole dobrze opisałeś) – ale nikogo w USA nie obchodzi grupa która właśnie powinna byc grupą targetową jeśli powaznie się myśli o rozwiązaniu problemu – grupa tych którzy JESZCZE bezdomnymi nie są. Grupa tych którzy jeszcze walczą, którym się jeszcze chce i którzy jeszcze nie przekroczyli Rubikonu – jeszcze nie stracili po raz pierwszy godności i wstydu, po którym to wydarzeniu mały baaaardzo mały procent potrafi wrócic do naszego świata.

I tu @katlia dobrze opisała przyczyny systemowe, a ja dodam jak wygląda to z brytyjskiego punktu widzenia co by był odnośnik (mając w pamięci, ze UK jest chyba najbardziej liberalnym krajem starej Europy):

1.       System zdrowotny. Szanse na bankructwo z powodu rachunków medycznych są minimalne, jeśli nie zerowe.

2.       Szanse na uzaleznienie od leków narkotycznych przepisywanych przez publicznych lekarzy bo Ci dostają „kick backs” od firm farmaceutycznych sa zerowe. Jeśli ktoś po wizycie u lekarza dostanie coś więcej niz paracetamol to albo rzeczywiście potrzebuje, ale ma dobrą gadkę i sam chce (ostatnio trumpiści zaczęli sondowac  mozliwości wejścia amerykańskiej Big Pharmy i waszych praktyk na brytyjski rynek po Brexicie, co nawet najwięksi tutejści prawicowi brexitowcy zbyli uśmiechem i uprzejmym „Thank you, but no thank you!!!”)

3.       Psychicznie chorzy nie są puszczani luzem na ulicy bo nie mają ubezpieczenia czy z powodu tego, ze nie ma publicznie finansowanych instytucji które mogą się nimi zając. Bo ubezpieczenie mają, a instytucje są.

4.       Dofinansowanie mieszkan. Oprócz starych znanych benefit streets, stają się ostatnio popularne licencje dla deweloperów tylko pod warunkiem jeśli ileś tam procent budynków zostanie przeznaczonych pod „low income housing”.  Ostatnio w Inverness otworzono pięknie zlokalizowane  osiedle, Ness Castle, i wsród 300 domów które mozna kupic za setki tysięcy funtów 50 jest „councilowskich” – wynajmowanych lokatorom za przysłowiowe „grosze”. Ale właśnie – nie bezdomnym bezdomnym, ale tym którzy jeszcze walczą – pracują, nie mają konfliktów z prawem, sprawdzają się charakterologicznie.  Trochę inzynieria społeczna, zmiast tworzyc dzielnice ubóstwa  miesza się ludzi, ale jak na razie muszę przyznac się to sprawdza.

5.       I – last but not least – zadłuzenie kredytowe. Określonych długów pozbyc się nie mozna, lub trudno bez bankructwa, ale tak zwany „revolving debt” – zycie na kartach kredytowych i faktycznie comiesięczne dofinansowywanie banków płaconymi odsetkami, rzecz tak często powszechna wśród pracujących przeciez rodzin, to juz tutaj nie problem. Jeśli masz ponad... chyba 5 000 funtów długu jeśli dobrze pamiętam?... mozesz skorzystac z walchlarza opcji które w zalezności od Twoich osobistych okoliczności pozwolą Ci umorzyc do 80% zadłuzenia. Tak, na 6 lat mozesz zapomniec o kredycie, ale ludzie którzy się wyrwali z zapętlenia kredytowego i tak raczej juz do niego nigdy nie wrócą i nagle z dnia na dzień okazuje się, ze mają więcej pieniędzy niz myśleli, nawet z tą ratą którą płacic muszą (bo odsetki oczywiście natychmiast ustają). Do tego nie potrzeba im adwokata, nie muszą się tłumaczyc z tego jak naukumulowali dług, mogą to zrobic przez internet i telefon, i – co najlepsze – banki i inni kredytodawcy mają tu bardzo małe, lub zadne, pole manewru. Bankructwo osoby fizyczniej nie prowadzącej działalności gospodarczej to naprawdę rzadkosc, właśnie z powodu tego, ze istnieje tak wiele innych opcji. Ale zeby takie legislations przeprowadzic to trzeba rządu który nie jest lobbowany przez American Express czy innch Mastercardów, a w USA jest z tym problem.

I to właśnie tylko kilka przykładów rozwiązań z których zadne (moze oprócz housingu) nie miało za cel walki z bezdomnością per se, ale niejako mimochodem w tym problemie pomogło. W USA, z wielu powodów – historii, wpływów korporacji, mentalności ludzi i w rezultacie systemu podatkowego – zadne z tych rozwiązań nie jest mozliwe i jeszcze długo nie będzie. Bo niestety wszystko kosztuje – za spokój społeczny, czystsze ulice i humanitaryzm państwa płacimy cenę duzą – z wszystkiego co zarabiasz powyzej 53 000 dolarów, ponad połowa idzie dla państwa... u Was chyba takiej stawki nie ma nawet dla milionerów... (którzy i tak potrafią sobie odpisac to i owo bo tax system tak skonstruowany i skomplikowany).  A jak pisałem wcześniej – Wielka Brytania jest najbardziej liberalnym krajem w Europie, mozna sobie wyobrazic, lub poczytac, jak jest gdzie indziej.

Waszą ceną jest natomiast to co @ilya_ napisał i pokazał w pierwszych kilku postach. Nieestetycznosc wielkich miast i moze jakiś dyskomfort w drodze z pracy do domu. I zadne projekty i zadna liczba wolontariuszy walczących z końcowymi efektami procesów z którymi ludzie nie mający socjalnej „safety net” nie dali sobie rady tego nie naprawi. Bo system podsyła i będzie podsyłał non-stop nowych klientów...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja może odpowiem z punktu widzenia turysty. W Stanach byłam trzy razy. No, cztery, ale raz na weekend, więc byłam tak zakręcona, że nic nie widziałam ;)

Potem, w 2010 byłam tydzień w NYC i tydzień w LA. Nie widziałam bezdomnych. Serio. Nie wiem, czy tak się zachłysnęłam wizytami w tych dwóch miastach, że nie widziałam żadnych bezdomnych.

Potem w 2016 miałam objazdówkę LA -> LV -> Roswell -> San Antonio -> Houston -> Nowy Orlean -> Orlando -> Miami. Jedynym miejscem, w którym widziałam bezdomnych był Nowy Orlean.

Teraz byłam na objazdówce Chicago -> Toronto -> Boston -> NYC -> Filadelfia -> Waszyngton -> Myrtle Beach -> Charleston -> Savannah. Bezdomni byli wszędzie. Dosłownie wszędzie. Albo ja byłam tak zafiksowana, bo czytałam na forum i w innych miejscach, że są w Stanach tabuny bezdomnych i czułam się głupio, że wcześniej ich nie widziałam... W Nowym Jorku zrobiłyśmy sobie poranny spacer po Brooklyn Bridge i potem musiałyśmy dojść do Empire State Building. Szłyśmy przez sam środek dzielnicy pełnej bezdomnych. Koło noclegowni, stołówki, czy czegoś takiego. Ludzie spali na chodnikach, w bramach sklepów, itp. Biali, czarni, kobiety, mężczyźni, starzy, młodzi... Czułyśmy się średnio fajnie, ale dałyśmy radę. Jednak największe wrażenie zrobiła na mnie bezdomna dziewczyna leżąca na swoim dobytku w drzwiach kościoła w Filadelfii. Młoda, wyglądała na zdrową, trzeźwą. Przez długi czas zastanawiałam się, jakie koleje losu zaprowadziły ją do tego miejsca. Co musiało się wydarzyć w jej życiu, że była tu gdzie była? Nie znalazłam na to pytanie odpowiedzi. A jednak nie mogę przestać o niej myśleć. Po tym, co napisał @rzecze1 troszkę więcej rozumiem. Bo przyznam, że wcześniej nie interesowałam się jakoś głębiej problemem bezdomności... Jedynym miejscem, gdzie nie widziałam bezdomnych była Myrtle Beach (no i miasteczka przy Niagarze). Może dlatego, że to miejsce stricte turystyczne, nie wiem.

A ten link od @motorolnik jeszcze bardziej utwierdził mnie w schemacie, który przedstawił rzecze. Jak zawsze wytłumaczone wszystko łopatologicznie, żebym zrozumiała ;) Dzięki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Wypowiem się jako mieszkaniec Kalifornii - owszem bezdomnych pełno jest wszędzie w SF, aczkolwiek nie uważam żeby dało się to odczuć jakoś bardziej niż kiedy mieszkałam w Warszawie. Tam może nie było tak często widać leżących tu i tam w bramie ludzi (myśle że pały się tak po prostu bardziej do takich ludzi przyczepiają niż tu, a i klimat surowszy) ale tez idąc przez centrum co jakiś mnie zaczepiał a to jakiś żul „daj piątaka” a to jakiś pijaczek co zbiera rzekomo na chleb, ale jak go poczęstujesz bułką to Cię przeklnie że kasy mu potrzeba nie bułki (kasy na alkohol zazwyczaj). 

Zgadzam się z przedstawionymi tu wcześniej poglądami, że powody tej sytuacji w USA są systemowe i nie ma łatwego rozwiązania, ale tez nie mogę pojąć dlaczego władze jeszcze się przyczyniają do zachęcania ludzi do życia w ten sposób - mam na myśli rozdawanie bezdomnym namiotów, żeby mieli gdzie spać. Takie coś to dla mnie nie jest pomoc, to jest wspieranie bezradności, to jak ułatwianie alkoholikowi picia - nie pomoże mu to wyjść z nałogu w żaden sposób. Nie wiem jak to ma pomóc, w mojej percepcji to tylko powiększa problem bo pewna cześć ludzi, tych na zakręcie, tych którzy dopiero pierwszy raz uderzają w dno może by miała większy „wake up call” tudzież inny kubeł zimnej wody na głowę który by ich zmotywował że nie można tak żyć i trzeba walczyć. Zamiast tego daje się im ciepły namiot i miskę zupe przekonując ze w sumie to spoko być bezdomnym, pogoda piękna a ludzie chętnie dają za darmo zarcie i kasę żebrakom - wiec po cholerę się męczyć i szukać pracy? 

Codziennie wiedzę w SF takie sceny jak facet w garniaku daje bezdomnemu jakiś obiad z dobrej restauracji zapakowany na wynos albo 10$ itp itp... w jaki sposób to pomaga? Wg mnie nie pomaga. Pomaga tylko osobie w garniaku poczuć się lepiej bo przecież pomaga biednym. Poczym wraca do swojego korpo wymyślać kolejne strategie jak skutecznie wcisnąć ludziom kolejne karty kredytowe itp... Może upraszczam, ale tak to widzę. 

Notabene zakrawa na wielką ironię, że w miodem płynącej Ameryce dumnej ze swojego kapitalizmu de facto realizuje się leninowski schemat „kto nie pracuje ten nie je”. Tak mi dziś do głowy przyszło jak koleżanka z PL się mnie pytała czemu jeszcze nie wzięłam L4 skoro już tak mi ciężko z brzuchem. Nie mogła pojąć że tu nie ma czegos takiego. Oto właśnie Ameryka = łóżko i fabryka :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To mniej wiecej wyglada tak ze system powoduje ze ludzie koncza na ulicy - wystarczy bankructwo z powodow medycznych (a konkretnie kosztow) czy np. recesja...

A pojedynczy (nie doslownie - czasami to organizacje) chca tym ludziom pomoc - te osoby systemu nie zmienia bo to my wymagalo mniej lub bardziej drastycznych zmian w tym jak ten kraj operuje a "socjalizm" to zlo i wszyscy zgina i w ogole bedzie **ujowo jak sie troche pomoze tym w najgorszej sytuacji wiec taki wlasnie to jest kraj paradoksow jak sama zauwazylas...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam serie na Youtube "Jak to ogarnac", gdzie jest poruszony problem bezdomnosci. Gosc rozmawia z bezdomnymi Polakami z europejskich miast jak Berlin, Londyn, Paryz etc. Do USA jeszcze nie dotarl. Niestety zdecydowana wiekszosc mowi, ze bezdomnosc to ich wybor wynikajacy glownie z uzaleznien. Zapewne jest mala czesc ludzi, ktorzy trafiaja na ulice z przyczyn losowych, ale zdecydowana wiekszosc jest z ich wyboru. Po prostu z zyciem sobie nie radza, wpadaja w uzaleznienia (glownie alkohol i narkotyki) i ostatecznie laduja na ulicy. Mysle, ze ogolny problem jest duzo glebszy i nie wydaje mi sie, zeby to zostalo kiedykolwiek naprawione. Zawsze bezdomni byli i pewnie beda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, barnclose napisał:

Polecam serie na Youtube "Jak to ogarnac", gdzie jest poruszony problem bezdomnosci. Gosc rozmawia z bezdomnymi Polakami z europejskich miast jak Berlin, Londyn, Paryz etc. Do USA jeszcze nie dotarl. Niestety zdecydowana wiekszosc mowi, ze bezdomnosc to ich wybor wynikajacy glownie z uzaleznien. 

 

Bezdomność w USA jest jednak trochę inna. Cała masa bezdomnych w USA to ludzie chorzy psychicznie, dla których nie ma de facto pomocy z powodów systemowych (jak już wyżej ludziska napisali.)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 19.07.2019 o 12:56, barnclose napisał:

.Zapewne jest mala czesc ludzi, ktorzy trafiaja na ulice z przyczyn losowych, ale zdecydowana wiekszosc jest z ich wyboru. 

Hmm... No tak jak pisalem wczesniej - ja jeszcze z tym sie nie spotkalem... Ale jesli znasz (lub slyszales) o kims kto nadal ma prace, rodzine, przyjaciol i dom, ale wkrotce "z wyboru" zostanie bezdomnym, to daj znac, bo to bedzie material na dobry dokument........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 7/20/2019 at 2:00 PM, rzecze1 said:

Hmm... No tak jak pisalem wczesniej - ja jeszcze z tym sie nie spotkalem... Ale jesli znasz (lub slyszales) o kims kto nadal ma prace, rodzine, przyjaciol i dom, ale wkrotce "z wyboru" zostanie bezdomnym, to daj znac, bo to bedzie material na dobry dokument........

Chodzilo mi o to, ze w tych filmach bezdomnie mowia, ze w pewnym momencie nalog wygrywa, tzn. wybieraja nalog ponad prace, rodzine, dom itd. No i ostatecznie ladauja z tym nalogiem na ulicy... Cala seria "Jak to ogarnac" jest calkiem niezlym dokumentem, wiec mozesz sobie obejrzec na YouTube.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...