Skocz do zawartości

Jackie

Administrator honorowy
  • Liczba zawartości

    4 950
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    73

Zawartość dodana przez Jackie

  1. Z jarzyn i owoców mniej znanych (przynajmniej dla niektórych): bardzo lubię i często jemy brukiew, która w Polsce źle się kojarzy bo hodowana była po wojnie głównie na paszę, jest to wspaniałe warzywo! Tu w USA znane jako rutabaga. Zwykła rzepa (turnip) też b. dobra, tzw, turnip mash mogę jeść codziennie. Okra - małżonek uwielbia (mieszkał dobrych kilka lat na Południu), ja raz skosztowałam i więcej nie zamierzam.
  2. Ha ha, my też mamy tu w parku drzewko i nawet gdzieś mam pod nim zdjęcie, muszę poszukać. Tak jak magnolie i kwiaty, trzeba mieć farta by się załapać na złote ginko! Ale nie ma nic piękniejszego.
  3. Albo oglądali Great British Baking Show na Netflixie Mamy jobla na punkcie tego programu!
  4. Oj, kości to ja wygrzeję wkrótce - w Chicago wiosna i jesień trwają b. krótko, za tydzień ma być już 26 stopni i potem to już ani się oglądniemy i trzeba się będzie przemykać po ulicy w kapeluszu. Zobaczycie że jak tylko czerwiec się zacznie wpadnę tu ponarzekać na upały
  5. Maurice to mój ulubiony charakter z serialu! Ja totalne zadupie uwielbiam, może nawet być śniegu 2 metry. Gorzej w mieście, zwłaszcza w Chicago i okolicy gdy piździ i w zasadzie nie ma śniegu albo jest tylko przez krótki okres. Za to szara chlupa rządzi! Trochę przesadzam, ale ta zima naprawdę dała się nam we znaki. Wcześniej już chyba napisałam że w zasadzie od momentu gdy przylecieliśmy z Izraela (pierwszy tydzień listopada) jest zima - w kwietniu było kilka ciepłych dni, podobnie w maju, dopiero dziś zacznie się ciepełko na stałe. Możecie sobie sprawdzić na Accuweather
  6. Połowa maja a ja do pracy wciąż w zimowej kurtce pomykam Od jutra będzie cieplej ale dziś rano było tylko kilka stopni, nie miałam skarpetek i nogi miałam sine jak doszłam do roboty. Mam dość. Nie była to szczególnie mroźna zima ale chyba kuźwa najdłuższa odkąd się tu na stałe przeprowadziłam. Wczoraj aż się poryczałam i powiedziałam mężowi że chcę do ciepełka. Naturalnie nigdzie się nie przeniesiemy ale wygląda na to że od przyszłego roku większość wakacji będzie się odbywać od listopada do marca, w tropikach których do tej pory nie znosiłam.
  7. U nas Farmer's Market jest spoko, zaczyna się 30 Maja, nie mogę się doczekać najlepszego masła pod słońcem. No i jarzyny, już nie mamy balkonu więc nie będziemy mieli własnych pomidorów. Oglądałam reportaż na ten temat, problem jest w dystrybucji. Cały system należy do dosłownie kilku firm, wszystko jest zautomatyzowane i maszyny zaprojektowane dokładnie pod jeden konkretny sposób produkcji, nic nie jest magazynowane, wsio robione jest pod zapotrzebowanie które w 99.99% jest stałe. Jest to jeden z powodów dla których jedzenie w USA jest tak tanie. Problem zaczyna się w momencie gdy następuje nawet drobna zmiana, w tym wypadku wstrzymanie zapotrzebowania na zaopatrzenie restauracji. Fabryki nie mogą się przestawić na produkcję dla detalu gdy wszystkie maszyny są zaprojektowane na wypełnianie 50 kilogramowych toreb np. ryżu czy mleka w proszku. U nas jeszcze jest wszystko, nie zawsze uda się upolować konkretna markę ale mąka, drożdże, fasola, ryż, mleko, jajka, kurczak i ryby wciąż są. Muszę sprawdzić wołowinę, od dawna nie kupowaliśmy (mamy zapas w zamrażarce.)
  8. Zakładam ten temat bo wydaje mi się że warto o tym pogadać na forum. Co ze sobą zabraliście do USA, czego żałujecie że nie wzięliście, co było totalną pomyłką? Ja się przyznam że nie bardzo pamiętam co zabrałam bo to dawno temu było Ale gdybym się miała teraz przeprowadzać to moje lista wyglądałaby tak: Ubrania - tylko to co potrzebne na najbliższe parę tygodni, ciuchy w USA można kupić tanio bez większego problemu i potem jak już się człowiek ustatkuje powoli wymieniać na lepsze. Wyjątek: ubrania które są drogie, np. dobre zimowe kurtki. Pościel, ręczniki - nie warto IMO, rozmiary łóżek są tutaj zupełnie inne a ręczniki są ciężkie i zajmują wiele miejsca, jedna wizyta do Marshalls czy TJMaxx powinna to załatwić. No dobra, może trochę przesadzam, jeden czy dwa ręczniki można zabrać Coś co w USA będzie b. drogie, np. 100% wełniany koc, warto zabrać. Meble, dywany - tylko jeśli mają jakąś wartość sentymentalną lub są rewelacyjnej jakości i w USA trzeba by zapłacić za nie majątek. Należy pamiętać że paradoksalnie może się ich potem będzie b. ciężko pozbyć. Mam znajomych którzy musieli 95% mebli po zmarłej matce wywieźć na śmietnik (i zapłacić za to), przez ponad 6 miesięcy nie znalazł się chętny na zestaw jadalny i fortepian, zestaw sypialny itd., za darmo! Sprzęt kuchenny - elektroniki nie ma sensu sprowadzać. Garnki jeśli się ma dobrej jakości to warto, tutaj są drogie i trzeba czasu żeby się zorientować gdzie je kupić. Książki - są dostępne tutaj online (mówię rzecz jasna o książkach po polsku). Tym niemniej mój zbiór Tolkiena i Lema przyleciał ze mną w jednej z walizek i z tego co pamiętam to ważyła chyba tonę ale nikt niczego nie powiedział Rower - tu zależy od tego jaki rower i po co, ja używam głównie do jazdy po mieście więc mam zwykły, niedrogi, ale mój brat z kolei ma jakąś fantastyczną maszynę która tańczy i śpiewa jak się pedałuje więc sądzę że on by swój rower zabrał Generalnie to ja sądzę że wszystko co jest w USA drogie IMO warto ze sobą z Polski zabrać, bo przesyłka (czy dodatkowa walizka) może tańsza niż kupowanie wszystkiego od nowa.
  9. Fajnie by było założyć wątek o tym co warto ze sobą zabrać a co nie i jakie my mieliśmy doświadczenia
  10. https://www.cnbc.com/2020/05/01/major-companies-talking-about-permanent-work-from-home-positions.html Okazuje się że firma w której pracuje mój mąż nie jest wyjątkowa. Dla biznes dystryktów będzie to nie lada problem, o ile szybko nie wpadną na pomysł jak finansowo zrekompensować, co w momencie głębokiej recesji będzie b. trudne. Ty wiesz że dwa dni temu o tym samym pomyślałam? @rynr napisał coś o Polamerze i motocyklu w innym wątku i od razu mi się @jannapa przypomniała!
  11. Mój mąż, jak każdy szanujący się Ashkenazi, ma tzw. jewfro i powoli zaczyna wyglądać jak połączenie Setha Rogena z Albertem Einsteinem Ja tam upinam włosy w kok i cieszę się że są długie i nie muszę ich układać.
  12. Znajomi parę lat temu korzystali z Polamera i byli zadowoleni. Jak ty mieli tylko kilkanaście pudeł (dobytek oprócz mebli.) Nie pamiętam dokładnie ile wszystko kosztowało (chcę powiedzieć koło $800 ale nie wierz na 100%). Paczki morskie nie są drogie.
  13. Czekam aż będę po wakacjach i je wymieniam.
  14. Trzymaj się, jesteśmy tu dla ciebie, zawsze.
  15. Mój mocny boże... jestem niewierząca ale jeszcze nigdy nie odmówiłam nikomu modlitwy w potrzebie. Mam nadzieję że Filip wyzdrowieje, medycyna nie wie wszystkiego.
  16. My tak samo, ja śniadań prawie w ogóle nie jadam ale na amerykańskie śniadanko zawsze jestem chętna i wizyta znajomych/rodziny z Polski to dobra okazja!
  17. Ja też używanych rzeczy nie nosiłam ale tu gdzie mieszkam jest spore parcie na bycie eko, więc albo kupuje się b. drogie ekologiczne ubrania które mają starczyć na minimum 15 lat, albo kupuje się używane. Nie chce mi się teraz szukać, ale pamiętam artykuł gdzie opisywano jakie szkody czyni branża tekstylna i tzw. fast fashion (wiecie że większość zwrotów idzie od razu do śmieci? Nie opłaca się zwróconych ubrań czyścić i dawać z powrotem do sklepu.) Żeby nie było - doskonale zdaję sobie sprawę że jest to hobby dla ludzi którym się chce być eko. Oraz dla tych których na to stać. Nieraz się popstrzykałam z idiotami którym się wydaje że priorytetem każdego na planecie powinny być wełniane majtki za $30.
  18. Nie mogę się doczekać aż je wyjmę, serio. Bluzki muszę kupować kilka rozmiarów większe i oddawać do krawcowej, bo albo się w biuście nie mieszczę albo jak się piersi zmieszczą to reszta wygląda jak namiot. Gdy założę coś bardziej dopasowanego wyglądam jak stara baba której się wydaje że jest młódką. BTW bardzo lubię Patagonię. Mają własny sklep online z używanymi rzeczami, widziałaś? https://wornwear.patagonia.com/
  19. Mężczyźni chyba mają łatwiej. Kobiety nie dość że biust, to jeszcze vanity sizing które praktycznie uniemożliwia zgadnięcie rozmiaru chyba że zna się dobrze rozmiarówkę danej firmy. A propos biustu, to opowiem wam moją historię. Gdy mnie pierwotnie zdiagnozowano sądzono że to wczesne stadium, przeszłam więc mastektomię, naświetlania, dzięki bogu nie musiałam brać chemii. Jako że rak estrogenem się żywi, jestem na blokerach. Dodatkowo, żeby oszczędzić sobie comiesięcznych nakłuć leku który miał mi uśpić jajniki, zdecydowałam się je wyciąć. Tak więc menopauza, zamiast trwać parę lat, trwała u mnie parę miesięcy, spadek metabolizmu i wycieńczenie zrobiły swoje, jedząc DOKŁADNIE to samo przytyłam z 130 do 195 funtów w mgnieniu oka Oczywiście brak ruchu zrobiły swoje. W każdym razie zrekonstruowano mi piersi gdy przypomniałam piłkę plażową (te 195 funtów to było wow!). Prawdziwe piersi rosną i zwiększają się wraz z wagą, gdyż składają się w dużej mierze z tłuszczu. Silikony zostają jakie były. Obecnie mam rozmiar 28F, przy wadze 130 funtów. Wyglądam jak Lara Croft, tylko stara i nie tak seksowna
  20. Ja nie lubię kupować online, ale tak się składa że większość marek które noszę nie ma sklepów w mojej okolicy albo ma tylko showroom, i też nie w mojej okolicy, np. American Giant (pewnie zniknie niedługo). Ja też kupuję wiele w thrift shopach, niestety, mieszkam w okolicy gdzie jest tylko jeden sklep który ma już przebrane rzeczy, nie typu Goodwill, ale wciąż jest tanio. Kupiłam 100% wełnianą sukienkę z J. Crew, z metkami jeszcze, za $17 Dodatkowo, osoba która wycenia ciuchy ma najwyraźniej blade pojęcie jeśli chodzi o marki europejskie, kupiłam tam sukienkę i kilka spódnic Boden, też z metkami, żadna sztuka nie kosztowała więcej niż $8. Ted Baker - to samo Ktoś się w końcu połapie ale póki co mam gdzie kupować
  21. Sklepy bankrutują. Neiman Marcus, Macy's, JC Penny - wszystkie albo znikną albo zostaną wykupione i przebranżowione na taniochę (Macy's w zasadzie w tej chwili to w większości tandeta pozująca na nie-tandetę: wiele "ekskluzywnych" marek w Macy's produkuje specjalne tanie wersje dla sklepu). Taki np. Eddie Bauer już nie zwraca pieniędzy, dostajesz kartę sklepową, pierwsza oznaka że przygotowywują się do bankructwa, podobnie jak Barney's który wydał karty sklepowe a potem w przeciągu jednej nocy je wszystkie unieważnił. Eddie Bauer to mnie zmartwił, b. lubie tą markę. Ciuchy nie są absolutnie warte swej ceny ale są dobrej jakości, mają świetne okazje w rodzaju "60% off clearance" non-stop, można było upolować np. podkoszulki które wstrzymywały lata prania za cenę podkoszulków w Old Navy. Mam kurtkę puchową kupioną w ten sposób za $97, trzyma ciepełko (bez żadnych ciepłych warstw pod spodem) do -25C, sprawdzałam
  22. Ja do pracy teraz na piechotę ale nawet wcześniej miałam tak blisko że tankowaliśmy raz na kilka tygodni. BTW chcemy sprzedać auto bo do niczego nam teraz niepotrzebne, będzie bolało bo ceny aut lecą na łeb i szyję ale cóż... Nie jemy w restauracjach, ale kilka razy zamówiliśmy jedzenie. Tym niemniej wydaliśmy mniej pieniędzy na jedzenie. Kino, teatr, koncert - niet Pozamawialiśmy książek od cholery, ale większość jest używana i kosztowała parę dolców od sztuki. Kupiłam kilka ciuchów na lato bo po pierwsze w końcu doszłam do wagi którą miałam przed diagnozą (hurra!), po drugie ceny ubrań są chyba najniższe od lat. Marki które nigdy nie miały wyprzedaży teraz je mają. Wiele z nich pewnie zniknie Koniec końców wydaliśmy MNIEJ. Nie narzekam bo do końca czerwca będę pracowała tylko 20 godzin tygodniowo.
  23. U nas virus grzmotnął w końcu "close to home." Ojciec jednej z pielęgniarek leży zaintubowany, stan jest b. ciężki
×
×
  • Dodaj nową pozycję...