Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 103
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

@2zerozero7

Ja się moge dołożyć z kosztami życia w San Francisco:

Day care = 3500$

mieszkanie (małe, 2 bedroom, bez szału) = 4500$ (Ja mieszkając w South East Bay czyli na totalnym zadupiu dojeżdżając do SF kolejka płace 3200 za mieszkanie miesięcznie. Poniżej do wynajęcia są wyłącznie nory i obskurne sutereny)

benzyna = tu można przyoszczędzić bo żyjąc i pracując w SF da się przeżyć na komunikacji miejskiej, koszt ok.240$ miesięcznie zakładając ze tylko z pracy i do pracy jedziesz (miesięcznych biletów nie ma, płacisz za każdy przejazd) 

obiad w knajpie na mieście = 25$

no i oczywiście wszystko zajebiscie dopóki nie masz jakiegoś wypadku czy coś bo tak się wesoło składa ze w SF jest tylko 1 szpital zakwalifikowany jako level 3 trauma Center (czy jakoś tak), jest to prywatny szpital który ma politykę taka że nie akceptuje jakiegokolwiek ubezpieczenia - jak cię potrąci samochód na ulicy to wiozą Cię tam czy chcesz czy nie a potem kończysz z rachunkiem na 20000$ za MRI opatrzenie kolana. True story - coraz więcej spraw jest w sądzie przeciwko temu szpitalowi i jego praktykom ale takie są póki co realia.... Kapitalizm welcome to :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, 2zerozero7 napisał:

To co napiszesz koszty życia ? W twojej miejscowości ? 

Mieszkanie szkola  zakupy paliwo ubezpieczenie leki restauracje- napisz ile wydajesz miesięcznie na to plus minus . Ja tam nie chcę wiedzieć ile zarabiasz , ale skoro gadamy o kosztach że w USA jest drożej - możesz napisać aby ludzie czy ja ( bo przecież głupoty pisze )mieli porównanie  jakie są koszty życia między jakimś tam  miejscem w  USA a polskim miastem Kraków 

Wiec i ja dorzuce sie do statystyki.

Pare lat mieszkalismy w NYC. Zarobki raczej lepsze niz gorsze, rodzina wowczas byla 2+1 (tylko ja pracujacy). Bez zadnych wiekszych rozpust nalezy zalozyc, ze potrzeba okolo $5.5k na miesiac netto.

Obecnie mieszkamy w NW Iowa, mala miejscowosc. Jestem niesamowicie zaskoczony iloscia dostepnej pracy dla niewykwalifikowanych ludzi. Sa to glownie rozne fabryki (czesto sprzet rolniczy, ale rowniez produkcja zywnosci), ktore oferuja pewne benfits i starting salary $16.50/h, ktore rosnie do $18.50/h po 3 miesiacach (sadze, ze to po to by za szybko ktos nie uciekal). Co tydzien kilka podobnych firm oglasza sie w lokalnej gazecie. Raczej oczywistym jest, ze tutaj nikt nie przyjmie drugiej osoby nielegalnie - nawet moj akcent ciagnie sie za mna jak smrod za d..a i po prawie 2 latach wciaz ludzie sa ciekawi skad ja i jak to sie znalazlem tutaj. Ale mimo wszytsko znalem osoby w NYC bedace legalnie i pracujace po $11.50 przy sprzataniu, ktore jak inni pisza nie byly w stanie zwiazac konca z koncem.

Mieszkajac w NW Iowa koszta sa doprawdy niskie:

- by dojechac do pracy tankuje auto mniej niz raz w miesiacu (2 mile w jedna strone). Paliwo jak latwo sprawdzic po $2.44/gal,

- na jedzenie rodzinie 2+2 idzie nie wiecej niz $120/tydzien - sklep mamy tylko jeden (niech bedzie ze 2) wiec wybor maly, ale walmart and amazon dostarczaja paczkami co trzeba;). Jedzenie jest duzo tansze niz pamietamy z NYC: galon mleka - 1.99, 12 jajek - 0.88, 1lbs masla (to najwiekszy szok) - $2.89. Ribs okolo $.99/lbs, wolowina jak kto lubi od $3.99 do $30/lbs. Wieprzowina jesli kupowana z koscia i po 10-15lbs - $0.99 (z mysla o kotletach mielonych;), banany jak wszedzie po $0.29/lbs, maliny po okolo $3/lbs, cytryny po 3/$1, jablka (Gala) po $0.77/lbs. Pieczywo lepiej piec samemu w domu, bo kupn jest niesmaczne;)

- troszke drozsze sa tu utilities niz w NYC, ale nie ma tragedii. Jak juz ktos wspomnial internet zamiast po $25 jest tutaj po $59/miesiac (oligopol). Oplaty (prad, gaz, woda, internet) podczas dwoch lat wahaly sie od $150 do $240 za miesiac,

- koszty wynajmow jakie widzimy sa mniej wiecej: $450 za 2bd+1ba (900sf), $600 za 2bd+1ba (1,200sf) + garaz - to z najnowszej gazety. Znakomite sasiedztwo wliczone w cene. Pod domem samochodu raczej nie zamykam, zona widze ze drzwi od domu nie zamyka.

- wyjscie do jednej z 3 restauracji (2 doroslych + 1x10-latka, noworodka nie ma co liczyc) - $30-35. Wybor maly, ale jedzenie smaczne (ok, nie jest to Peter Luger, ale tez nie placisz za to $300;). Stoly niestety troszke 'sie kleja' i znajomych z east coast raczej tu wziac nie mozna,

- katolicka szkola prywatna - 3,900/rok. Dzieci sie modla wiecej niz matematyki maja;) Troszke jestesmy rozczarowani poziomem,

- ok - przyznaje, ze raz na dwa tygodnie trzeba wyjechac stad do miasta 10k+ (50 mil) by znalezc myjnie do auta ($12), odwiedzic Walmart i Aldi, zobaczyc czy Texas Roadhouse wciaz ma dobre zeberka ($45),

- ubezpieczenie samochodow - prawie darmo. Za 2 auta (oba 2018), full coverage (ale 250 deductible) placimy $320 na pol roku. Samochodu nie ma sensu tu kupowac (DROGO!!) i nalezy jechac/leciec do Chicago (przelot - $79 one -way - last August).

- ogrom darmowych zajec dla dziecka. Tego sie nie da opisac, gdy porownanym do NYC. Jakas mlodziezowa liga przyrody, 4-H, rifle club, band, kupe sportu szkolnego. Jezeli nie jest darmowe, to jest to $20 za pol roku. Na dobra sprawe kazdy weekend mozna miec zajety i az ciezko wowczas odpoczac. Bardzo nas cieszy gdy wreszcie mamy 'leniwy weekend', ale z drugiej strony sami wynajdujemy 'dodatkowe atrakcje'.

- tak naprawde co najbardziej nas zdziwilo to niesamowita ilosc pracy dla niewykwalifikowanych jak rowniez ciagly brak specjalistow. Wymagania do znajomosci i bieglosci jezyka sa znacznie wieksze niz byly w NYC i szybko Cie wylecza z nabytych bledow jezykowych (naucza innych, zamiast 'You welcome' mowimy 'You bet', zamiast 'Soda' mowimy 'Pop', w NYC raczej slyszelismy 'Dont cut in line', a tutaj 'Dont budge the line').

Wydaje mi sie, ze pracujaca rodzina (2-je doroslych, nawet za $16.5/h) jest w stanie tutaj w stanie przezyc lepiej nizli w NYC.

 

Obecnei znowu podjelismy decyzje o przeprowadzce, i choc mialem oferte pracy w CT za pieniadze podobne jak przed laty w NYC, to jednak czujemy sie znacznie szczesliwsi mieszkajac na Plains czy Midwest. W rozmowach ze znajomymi z NYC (takimi co tylko samolotem na Floryde lub do CA, WA) wielokrotnie reklamowalem ten region jako znakomity do zycia i nikt mi nie chce wierzyc. Dziwni ludzie - nie spradza, ale sa zniecheceni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, marwin napisał:

Wiec i ja dorzuce sie do statystyki.

Pare lat mieszkalismy w NYC. Zarobki raczej lepsze niz gorsze, rodzina wowczas byla 2+1 (tylko ja pracujacy). Bez zadnych wiekszych rozpust nalezy zalozyc, ze potrzeba okolo $5.5k na miesiac netto.

Obecnie mieszkamy w NW Iowa, mala miejscowosc. Jestem niesamowicie zaskoczony iloscia dostepnej pracy dla niewykwalifikowanych ludzi. Sa to glownie rozne fabryki (czesto sprzet rolniczy, ale rowniez produkcja zywnosci), ktore oferuja pewne benfits i starting salary $16.50/h, ktore rosnie do $18.50/h po 3 miesiacach (sadze, ze to po to by za szybko ktos nie uciekal). Co tydzien kilka podobnych firm oglasza sie w lokalnej gazecie. Raczej oczywistym jest, ze tutaj nikt nie przyjmie drugiej osoby nielegalnie - nawet moj akcent ciagnie sie za mna jak smrod za d..a i po prawie 2 latach wciaz ludzie sa ciekawi skad ja i jak to sie znalazlem tutaj. Ale mimo wszytsko znalem osoby w NYC bedace legalnie i pracujace po $11.50 przy sprzataniu, ktore jak inni pisza nie byly w stanie zwiazac konca z koncem.

Mieszkajac w NW Iowa koszta sa doprawdy niskie:

- by dojechac do pracy tankuje auto mniej niz raz w miesiacu (2 mile w jedna strone). Paliwo jak latwo sprawdzic po $2.44/gal,

- na jedzenie rodzinie 2+2 idzie nie wiecej niz $120/tydzien - sklep mamy tylko jeden (niech bedzie ze 2) wiec wybor maly, ale walmart and amazon dostarczaja paczkami co trzeba;). Jedzenie jest duzo tansze niz pamietamy z NYC: galon mleka - 1.99, 12 jajek - 0.88, 1lbs masla (to najwiekszy szok) - $2.89. Ribs okolo $.99/lbs, wolowina jak kto lubi od $3.99 do $30/lbs. Wieprzowina jesli kupowana z koscia i po 10-15lbs - $0.99 (z mysla o kotletach mielonych;), banany jak wszedzie po $0.29/lbs, maliny po okolo $3/lbs, cytryny po 3/$1, jablka (Gala) po $0.77/lbs. Pieczywo lepiej piec samemu w domu, bo kupn jest niesmaczne;)

- troszke drozsze sa tu utilities niz w NYC, ale nie ma tragedii. Jak juz ktos wspomnial internet zamiast po $25 jest tutaj po $59/miesiac (oligopol). Oplaty (prad, gaz, woda, internet) podczas dwoch lat wahaly sie od $150 do $240 za miesiac,

- koszty wynajmow jakie widzimy sa mniej wiecej: $450 za 2bd+1ba (900sf), $600 za 2bd+1ba (1,200sf) + garaz - to z najnowszej gazety. Znakomite sasiedztwo wliczone w cene. Pod domem samochodu raczej nie zamykam, zona widze ze drzwi od domu nie zamyka.

- wyjscie do jednej z 3 restauracji (2 doroslych + 1x10-latka, noworodka nie ma co liczyc) - $30-35. Wybor maly, ale jedzenie smaczne (ok, nie jest to Peter Luger, ale tez nie placisz za to $300;). Stoly niestety troszke 'sie kleja' i znajomych z east coast raczej tu wziac nie mozna,

- katolicka szkola prywatna - 3,900/rok. Dzieci sie modla wiecej niz matematyki maja;) Troszke jestesmy rozczarowani poziomem,

- ok - przyznaje, ze raz na dwa tygodnie trzeba wyjechac stad do miasta 10k+ (50 mil) by znalezc myjnie do auta ($12), odwiedzic Walmart i Aldi, zobaczyc czy Texas Roadhouse wciaz ma dobre zeberka ($45),

- ubezpieczenie samochodow - prawie darmo. Za 2 auta (oba 2018), full coverage (ale 250 deductible) placimy $320 na pol roku. Samochodu nie ma sensu tu kupowac (DROGO!!) i nalezy jechac/leciec do Chicago (przelot - $79 one -way - last August).

- ogrom darmowych zajec dla dziecka. Tego sie nie da opisac, gdy porownanym do NYC. Jakas mlodziezowa liga przyrody, 4-H, rifle club, band, kupe sportu szkolnego. Jezeli nie jest darmowe, to jest to $20 za pol roku. Na dobra sprawe kazdy weekend mozna miec zajety i az ciezko wowczas odpoczac. Bardzo nas cieszy gdy wreszcie mamy 'leniwy weekend', ale z drugiej strony sami wynajdujemy 'dodatkowe atrakcje'.

- tak naprawde co najbardziej nas zdziwilo to niesamowita ilosc pracy dla niewykwalifikowanych jak rowniez ciagly brak specjalistow. Wymagania do znajomosci i bieglosci jezyka sa znacznie wieksze niz byly w NYC i szybko Cie wylecza z nabytych bledow jezykowych (naucza innych, zamiast 'You welcome' mowimy 'You bet', zamiast 'Soda' mowimy 'Pop', w NYC raczej slyszelismy 'Dont cut in line', a tutaj 'Dont budge the line').

Wydaje mi sie, ze pracujaca rodzina (2-je doroslych, nawet za $16.5/h) jest w stanie tutaj w stanie przezyc lepiej nizli w NYC.

 

Obecnei znowu podjelismy decyzje o przeprowadzce, i choc mialem oferte pracy w CT za pieniadze podobne jak przed laty w NYC, to jednak czujemy sie znacznie szczesliwsi mieszkajac na Plains czy Midwest. W rozmowach ze znajomymi z NYC (takimi co tylko samolotem na Floryde lub do CA, WA) wielokrotnie reklamowalem ten region jako znakomity do zycia i nikt mi nie chce wierzyc. Dziwni ludzie - nie spradza, ale sa zniecheceni.

Ja byłem w tym roku czwarty raz na 2 miesiące ( spotkania techniczne i inne duperelea ) za każdym razem był to stan ilinois i bliżej ,  bardziej w Chicago było do tego co ty piszesz  niż kolega kzielu chłodzi o ceny koszty życia  . Ale rozumiem co kraj to obyczaj w sumie co stan to inaczej ;)

No myślę że stan ilinois nie jest jakiś drogi  ,  bo koszty jakie ponosilem.sa niemal identyczne jak ty piszesz . zobaczymy co się okaże we wrześniu ;) jak już będę na miejscu pozdrawiam 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, kzielu napisał:

Poza tym wszystko jest fajnie dopoki sie noga nie potknie - jakas ciezka choroba, strata pracy. Pomoc socjalna nie istnieje i na dnie mozna sie znalezc w doslownie 5 minut.

Ja mieskAjac w Polsce  nigdy nie korzystałem z żadnej pomocy socjalnej nawet się tym nie interesowałem .  Dla mnie w Polsce też nie ma żadnej pomocy socjalnej . Więc  nie liczę na pomoc państwa bo nigdy takiej nie miałem 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, 2zerozero7 napisał:

Ja mieskAjac w Polsce  nigdy nie korzystałem z żadnej pomocy socjalnej nawet się tym nie interesowałem .  Dla mnie w Polsce też nie ma żadnej pomocy socjalnej . Więc  nie liczę na pomoc państwa bo nigdy takiej nie miałem 

Z żadnego z tych socjałów w Polsce nie korzystałeś?

- darmowe miejsca parkingowe

- darmowa edukacja

- wolne soboty i niedziele

- płatne chorobowe

- płatne urlopy

- urlop macierzyński/tacierzyński

- 40-godzinny tydzień pracy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, 2zerozero7 napisał:

Ja mieskAjac w Polsce  nigdy nie korzystałem z żadnej pomocy socjalnej nawet się tym nie interesowałem .  Dla mnie w Polsce też nie ma żadnej pomocy socjalnej . Więc  nie liczę na pomoc państwa bo nigdy takiej nie miałem 

Nie korzystales bo nie miales takiej potrzeby i daj Ci Boze tak dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, 2zerozero7 napisał:

Ja mieskAjac w Polsce  nigdy nie korzystałem z żadnej pomocy socjalnej nawet się tym nie interesowałem .  Dla mnie w Polsce też nie ma żadnej pomocy socjalnej . Więc  nie liczę na pomoc państwa bo nigdy takiej nie miałem 

L4, płatne, roczne, płatne urlopy macierzyńskie, wolne na dziecko - tego mi brakuje w USA jeśli chodzi o socjal.

My mieszkamy w IL, 2h na południe od Chicago, miasto 50k mieszkańców. Przedszkole dla dwulatka: 1200$ miesięcznie, czynsze: za 650 można mieć 2 bedroom , tyle że jak sąsiad z góry kichnie, to Tobie się szyby w oknie trzęsą. za 1300$/mc można mieć mieszkanie na strzeżonym osiedlu z basenem (szyby się trzęsą w oknie dopiero jak sąsiad mocno tupnie). 1000$ - mały domek z brzydkim ogródkiem, 1500-2000 - całkiem fajny domek z ładnym ogródkiem.

Rachunki (media, telefony, samochód, ubezpieczenia) to u nas około 500$/mc. Zakupy to koło 800/mc. Wizyta w restauracji 10$/os za żarcie, 30-50$/osobę za jedzenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...