Skocz do zawartości

Rodzina - wyjeżdżać, czy nie?


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Witam, długo się nie odzywałem ale po prostu brak czasu i brak kontaktu z wujkami.

Co do bezpieczeństwa, to raczej kwestia określonych zasad, bo zginąć można wcześnie. Ostatnio u mnie jechał samochód i za nim poscig, wyrzucali przez okno amfetaminę, w przeszłości prawie rozjechał mnie jakiś baran, za chwile kolejny - okazał się to tez pościg, strzały ostrzegawcze (chyba) były a wszystko dlatego ze pijany kierowca nie zatrzymał się do kontroli. Obcokrajowiec (z zachodu) obciął żonie głowę na oczach dzieci, po innym mężczyźnie skakali aż do śmierci za 50gr, bo odmówił papierosa.. tak wiec wszędzie można stracić głowę, ale da się tez wszędzie zachować jakieś środki ochrony żeby niebezpieczeństwo spadło do minimum.

Co do rodziny, nadal sa niezdecydowani na wyjazd. Ogólnie nie martwią się o finanse, wujek chce popracować jaki kierowca tam a po jakimś czasie założyć własna firme transportowa. Większe zmartwienie to kontakt z ludźmi.. Tu w Polsce znajomych maja, ale do przyjaciół czy rodziny tez nie maja tak blisko i rzadko się spotykają z bliższymi osobami, ale tam raczej będzie sytuacja taka, ze nie będą mieli nikogo oprócz siebie.

Ktos z Was wyjechał do Stanow w podobnym wieku i sytuacji i wie ze zostanie tam już na stałe? Mieliście rodzine znajomych tam, czy wszystko zostawiliście w Polsce? 

 

 

  • Odpowiedzi 88
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano
Godzinę temu, camll napisał:

Witam, długo się nie odzywałem ale po prostu brak czasu i brak kontaktu z wujkami.

Co do bezpieczeństwa, to raczej kwestia określonych zasad, bo zginąć można wcześnie. Ostatnio u mnie jechał samochód i za nim poscig, wyrzucali przez okno amfetaminę, w przeszłości prawie rozjechał mnie jakiś baran, za chwile kolejny - okazał się to tez pościg, strzały ostrzegawcze (chyba) były a wszystko dlatego ze pijany kierowca nie zatrzymał się do kontroli. Obcokrajowiec (z zachodu) obciął żonie głowę na oczach dzieci, po innym mężczyźnie skakali aż do śmierci za 50gr, bo odmówił papierosa.. tak wiec wszędzie można stracić głowę, ale da się tez wszędzie zachować jakieś środki ochrony żeby niebezpieczeństwo spadło do minimum.

Co do rodziny, nadal sa niezdecydowani na wyjazd. Ogólnie nie martwią się o finanse, wujek chce popracować jaki kierowca tam a po jakimś czasie założyć własna firme transportowa. Większe zmartwienie to kontakt z ludźmi.. Tu w Polsce znajomych maja, ale do przyjaciół czy rodziny tez nie maja tak blisko i rzadko się spotykają z bliższymi osobami, ale tam raczej będzie sytuacja taka, ze nie będą mieli nikogo oprócz siebie.

Ktos z Was wyjechał do Stanow w podobnym wieku i sytuacji i wie ze zostanie tam już na stałe? Mieliście rodzine znajomych tam, czy wszystko zostawiliście w Polsce? 

 

 

Mając siebie ma się bardzo dużo. 

Znajomych można mieć i tam gdzie pojadą, zależy od tego czy ze chcą się spotykać i będą otwarci. 

Napisano
19 hours ago, camll said:

Witam, długo się nie odzywałem ale po prostu brak czasu i brak kontaktu z wujkami.

Co do bezpieczeństwa, to raczej kwestia określonych zasad, bo zginąć można wcześnie. Ostatnio u mnie jechał samochód i za nim poscig, wyrzucali przez okno amfetaminę, w przeszłości prawie rozjechał mnie jakiś baran, za chwile kolejny - okazał się to tez pościg, strzały ostrzegawcze (chyba) były a wszystko dlatego ze pijany kierowca nie zatrzymał się do kontroli. Obcokrajowiec (z zachodu) obciął żonie głowę na oczach dzieci, po innym mężczyźnie skakali aż do śmierci za 50gr, bo odmówił papierosa.. tak wiec wszędzie można stracić głowę, ale da się tez wszędzie zachować jakieś środki ochrony żeby niebezpieczeństwo spadło do minimum.

Co do rodziny, nadal sa niezdecydowani na wyjazd. Ogólnie nie martwią się o finanse, wujek chce popracować jaki kierowca tam a po jakimś czasie założyć własna firme transportowa. Większe zmartwienie to kontakt z ludźmi.. Tu w Polsce znajomych maja, ale do przyjaciół czy rodziny tez nie maja tak blisko i rzadko się spotykają z bliższymi osobami, ale tam raczej będzie sytuacja taka, ze nie będą mieli nikogo oprócz siebie.

Ktos z Was wyjechał do Stanow w podobnym wieku i sytuacji i wie ze zostanie tam już na stałe? Mieliście rodzine znajomych tam, czy wszystko zostawiliście w Polsce? 

 

 

My wyjechaliśmy zostawiajac cała rodzine i przyjaciół w PL i jest ciężko... mamy tu wprawdzie jednych znajomych ale oni sami maja dwoje dzieci i dużo pracują wiec widujemy się bardzo rzadko. Dodatkowo maja wielu swoich amerykańskich znajomych, wiec staramy się nie wisieć im na głowie za wiele. Tęsknota za rodzina jest, za przyjaciółmi jeszcze większa - tu w obcej kulturze w tym wieku bliskie znajomosci zawiązać jest bardzo trudno. Nikt tu nie kuma naszych polskich klimatów... to jest cześć ceny jaka się płaci za emigracje :/

Napisano

Potwierdzam powyższe; mimo że moja nowa amerykańska rodzina stara się mnie wspierać, to i tak czuję się bardzo samotna. I nawet mąż, który spędził sporo czasu w EU i jest kulturowo otwarty, nie kuma często moich polskich zachowań, komentarzy. 

Nowych znajomych wciąż tu nie mam. I pewnie nie będę miała bo Minesotańczycy są bardzo zdystansowani. Za polskimi bardzo tęsknię.

Mam prawo zostać tu na stałe, ale nie wiem czy z niego skorzystam :I

 

Napisano
16 godzin temu, MeganMarkle napisał:

My wyjechaliśmy zostawiajac cała rodzine i przyjaciół w PL i jest ciężko... mamy tu wprawdzie jednych znajomych ale oni sami maja dwoje dzieci i dużo pracują wiec widujemy się bardzo rzadko. Dodatkowo maja wielu swoich amerykańskich znajomych, wiec staramy się nie wisieć im na głowie za wiele. Tęsknota za rodzina jest, za przyjaciółmi jeszcze większa - tu w obcej kulturze w tym wieku bliskie znajomosci zawiązać jest bardzo trudno. Nikt tu nie kuma naszych polskich klimatów... to jest cześć ceny jaka się płaci za emigracje :/

No bo jak tu wytlumaczyc Amerykaninowi ze jest sklep a w nim nie ma Coca Coli. Bo nie ma. 

Mamy w firmie jedna, bardzo stara maszyne. Szkoda ja wyrzucic bo wciaz dziala. Czasem tylko trzeba ja walnac mlotkiem (czesci mechaniczne) badz walnac piescia (elektronika). Kiedys mlodemu pracownikowi mowie ze z ta maszyna trzeba jak z ruskim TV. A on sie dziwi i nie rozumie. :D 

Napisano
2 godziny temu, everden napisał:

Nowych znajomych wciąż tu nie mam. I pewnie nie będę miała bo Minesotańczycy są bardzo zdystansowani. Za polskimi bardzo tęsknię.

 

Masz jakieś zainteresowania? Poszukaj miejscowych grup na fejsie. Np. w mojej okolicy jest nieoficjalny fejsbukowy klub dla rowerzystek, fajna okazja na "zrobienie" przyjaciółek. Jak masz blisko bibliotekę radzę zajrzeć i zorientować się jakie mają "events", np. szachy, kluby literackie, fotograficzne itp. Podobnie z community colleges w okolicy, na pewno mają jakieś ciekawe zajęcia na które warto się zapisać choćby po to by poznać fajnych ludzi.

Napisano

Mam chwilke to dodam swoje 3 grosze. Nie wypowiem sie jezeli chodzi o kontakty, zawieranie przyjazni, bo po pierwsze jestem w troszke innym wieku, nie mam gorszej polowki ani dzieci, wiec moje doswiadczenia bylyby raczej bezcelowe, ale Megan dobrze napisala. 

Ja moge sie wypowiedziec co do tej pracy w finansach, bo akurat zrobilam licka z finansow i rachunkowosci. I znow, ja do USA przylecialam jak mialam 23 lata, prosto po obronie, bez konkretnego doswiadczenia w zawodzie. Moja pierwsza robota to bylo samo AR, ale zanim ta robote dostalam to tez sie balam, ze bede musiala pracowac w fast-foodzie. Przepracowalam w firme ponad 2 lata i zaczelam szukac czegos bardziej konkretnego i dostalam prace w wiekszej firmie, z wieloma oddzialami w USA i tez w ksiegowosci. Popracuje okolo 2 lat na tym stanowisku i albo bede sie przenosic do innego miasta, albo bede chciala awansowac na wyzsze stanowisko, albo bede szukac czegos innego. Samo znalezienie pracy w finansach nie jest mega trudne, zwlaszcza jesli sie cos wie. Ale czasem trzeba byc cierpliwym i ogarnietym i jakos sie ulozy. Moze nie mam super perfekcyjnej pracy i ogromnych zarobkow, ale wiem ze tutaj mam wieksza szanse na rozwoj. Jestem tutaj tylko prawie 4 lata, z czego przez pierwszy rok mialam wakacje, wiec nie moge byc jak typowy millenial i oczekiwac, ze kazdy mi bedzie placil niewiadomo ile i dal miesiac wakacji na dzien dobry. Nie wiem jak wygladalaby moja sytuacja w Polsce i gdzie bym pracowala na ten moment, ale podejrzewam, ze za jakies 5 lat to juz bede tutaj moze jakims dyrektorem od finansow, w Polsce pewnie dalej bym wypelniala pity :P 

Napisano
2 minuty temu, ilon napisał:

, ale podejrzewam, ze za jakies 5 lat to juz bede tutaj moze jakims dyrektorem od finansow, w Polsce pewnie dalej bym wypelniala pity :P 

To sie nazywa pozytywne podejscie do zycia!

Jak juz zostaniesz tym dyrektorem a zaraz pozniej CEO I bedziesz potrzebowala szofera to ja bym sie pisal na te robote.  :D

Napisano
31 minut temu, Jackie napisał:

 

Masz jakieś zainteresowania? Poszukaj miejscowych grup na fejsie. Np. w mojej okolicy jest nieoficjalny fejsbukowy klub dla rowerzystek, fajna okazja na "zrobienie" przyjaciółek. Jak masz blisko bibliotekę radzę zajrzeć i zorientować się jakie mają "events", np. szachy, kluby literackie, fotograficzne itp. Podobnie z community colleges w okolicy, na pewno mają jakieś ciekawe zajęcia na które warto się zapisać choćby po to by poznać fajnych ludzi.

Mowisz ze mozna wyrwac kolezanke "na pedaly"?

Na przyszly weekend musze odkopac moj rower w garazu I dopompowac kolka. ;)

Napisano
37 minut temu, andyopole napisał:

To sie nazywa pozytywne podejscie do zycia!

Jak juz zostaniesz tym dyrektorem a zaraz pozniej CEO I bedziesz potrzebowala szofera to ja bym sie pisal na te robote.  :D

Moj supervisor, prawa reka dyrektora of finansow w przyszlym roku sie przenosi do Montany i odkad moj inny wspolpracownik odszedl to ja tutaj sie szkole juz wszystkiego wiec kto wie co ja za rok bede robic Andy. Zatrudnij sie najpierw w jakims uberze zeby jakies referencje byly :D 

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...