Skocz do zawartości

Rodzina - wyjeżdżać, czy nie?


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Mnie zawsze zastanawialo, dlaczego ludziom tak te parady przeszkadzaja. Mnie to ni grzeje ni ziębi, ale jak komus innemu sie podoba to co mi do tego. Mi to zycia codziennego nie zmiania. Ja mam w moim miasteczku roznego rodzaju parady i jesli mam ochote to pojde, jak nie to zostaje w domu i mi nie przeszkadza. 

A co do otyłości, to wszedzie to samo. W Polsce tez ludzie coraz wiekszych rozmiarow. I na kazdym kroku hamburgery, kebaby czy pizzy sprzedaja. Ostatnio jak bylam w PL to az sie zdziwilam ile tego wszedzie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 88
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
19 minut temu, pelasia napisał:

Mnie zawsze zastanawialo, dlaczego ludziom tak te parady przeszkadzaja. Mnie to ni grzeje ni ziębi, ale jak komus innemu sie podoba to co mi do tego. Mi to zycia codziennego nie zmiania. Ja mam w moim miasteczku roznego rodzaju parady i jesli mam ochote to pojde, jak nie to zostaje w domu i mi nie przeszkadza. 

A co do otyłości, to wszedzie to samo. W Polsce tez ludzie coraz wiekszych rozmiarow. I na kazdym kroku hamburgery, kebaby czy pizzy sprzedaja. Ostatnio jak bylam w PL to az sie zdziwilam ile tego wszedzie.

 

U nas jest doroczna Rose Parade. Portland - Rose City. Bylem kilka lat temu bo akurat mialem gosci z Polski, ktorzy chcieli zobaczyc prawdziwa amerykanska parade (jest, jak na male miasto calkiem spora). Zaspokoili swa ciekawosc, orzekli ze nieraz u nas pochod na 1 maja byl ciekawszy.

To tak jak z Legolandem w Danii. Kazdy Dunczyk jest tam dwa razy, raz sam, jako dziecko, drugi raz ze swoimi dziecmi. Jak mowia starzy amerykanie - polonusi  "dacit".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam męża Amerykanina no i faktycznie łatwo nie jest. Ale też nie narzekam, bo póki jest 'love', to wiele da się znieść.

Fakt; po polsku sobie tu nie pożartuję. Wszelkie 'moje' powiedzonka tu nie działają i muszę o nich po prostu zapomnieć.

A w Amerykanach śmieszy mnie to, o czym już tu wspomnieliście. - mąż mówi, że martwi go otyłość swego syna, po czym jedzie na stację Holiday i kupuje mu 2 burgery, a na dokładkę jeszcze blizzard w DQ.  - To wożenie tyłka wszędzie, nawet jak mają 2m do sklepu, wszystko prawda. Ja swojego wyciągam na rower i spacery, więc mam trochę lepiej.  - Przesadne rozczulanie się nad wszystkim, też prawda...

No sporo można by wyliczać, ale cóż; żyję wśród tych ludzi, to i szanuję ich na swój sposób. To różnice kulturowe, których się spodziewałam jeszcze przed wyjazdem. Trzeba być tolerant and flexible i jakoś idzie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, MeganMarkle napisał:

No ja myśle, że każdy Polak wie co to polskie „smaczki” - wszelkiego rodzaju „inside jokes” które tylko Polak zrozumie, albo chociażby możliwość odniesienia się do polskich filmów albo znanych nam cyctatow, powiedzonek czy przysłów... z moim mężem mam tych klimatów niezwykle dużo bo przed wyjazdem pracowaliśmy w tej samej firmie wiec mamy tez odniesienie do slangu z poprzedniego biura. 

Dajcie sobie czas... Niestety (czy tez moze stety) po jakims czasie ludzie wsiakaja w nowe otoczenie i zaczynaja zyc innymi "smaczkami" i komunikowac sie za pomoca nowych "inside jokes". Mysle, ze chyba nawet takze Ci ktorzy za granica obracaja sie tylko w polskim towarzystwie nie sa w stanie sie tego procesu ustrzec.

I po kilku, kilkunastu latach, pewnego dnia okazuje sie ze ze starymi przyjaciolmi z Polski macie juz w jakims stopniu odmienny "kod kulturowy" i duzo mniej wspolnego. Jak ktos ma jeszcze jakies specyficzne zainteresowania, sport czy cos, to jeszcze jakos daje sie to w tej materii utrzymac, ale ogromna wiekszosc codziennego zycia bedzie sie toczyc zupelnie innymi torami i oddalac, takze jezykowo.

Ja osobiscie w jakims stopniu sie interesuje historia czy polityka, zatem rozumiem np. co dzis znaczy gdy ktos "jest za, ale sie cieszy", czy ze cos sie komus "po prostu nalezalo", ale poza tym to jak o tym teraz mysle, to widze (chocby po tym, ze juz jakis czas temu przestaly mnie smieszyc polskie wspolczesne kabarety), ze czas w polskiej (pop)-kulturze mi sie zatrzymal gdzies na wacikach pani Figury...

No chyba, ze po bogatych w cytaty i odniesienia kulturowe dziesiecioleciach nastapila susza i od 20 lat nie wymyslono nic nowego? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Madrze mowicie, ale ja nie wiem czy jest do konca tak jak mowicie. Ja osobiscie uwazam ze ameryaknie jako narod indentyfikuja sie lepszymi wartosciami niz nasi rodacy... 

Owszem, jest duzo otylych, ale jest i mnostwo osob wysportowanych; albo kobiet po 60 ktore wygladaja na 30-40 (Gdzie w polsce 60 lat to czas umierania..)

Jako ze na uczelni nie znam zadnych polakow i przebywam praktycznie tylko z amerykanami to moge powiedziec ze oni duzo zartow "polskich" rozumieja. W ich postrzeganiu to sa typowe dark jokes i tyle. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, pelasia napisał:

W Polsce tez ludzie coraz wiekszych rozmiarow.

Tak, zauwazylam ze tak jest - i poza miastami nie widzi sie duzo kobiet nie pierwszej mlodosci w dobrej formie fizycznej - nadal mniej kobiet uprawia sporty na serio. Przynajmniej mi sie tak wydaje, ale to jest moze kwestia tego, ze mieszkam w miejscu gdzie ludzie, w tym wiele kobiet,  wrecz obsesyjnie uprawiaja sporty. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Kuba_kuba napisał:

Jako ze na uczelni nie znam zadnych polakow i przebywam praktycznie tylko z amerykanami to moge powiedziec ze oni duzo zartow "polskich" rozumieja. 

Bo poczucie humoru w Polsce jest podobne do poczucia humoru zydowskiego, ktory jest wplywowy w USA. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, rzecze1 napisał:

Dajcie sobie czas... Niestety (czy tez moze stety) po jakims czasie ludzie wsiakaja w nowe otoczenie i zaczynaja zyc innymi "smaczkami" i komunikowac sie za pomoca nowych "inside jokes"

Stety, stety! No chyba nie emigruje sie po to zeby zyc tak samo jak sie zylo w Polsce. Przeciez to jest wielka przygoda zwiazac sie z innym spoleczenstwem i kultura, uczyc sie dobrze innego jezyka, patrzec inaczej na swiat. 

Sa rzeczy w tym kraju ktore mnie bawia, ktore mi sie szalenie podobaja, i takie ktore uwazam sa zle, i je krytykuje. Ale ogolnie, mi sie zyje tu przyjemnie, chociaz rozumiem tych, ktrorym sie tu nie podoba. Nie sadze ze USA to raj na ziemi, tak samo jak nie sadze ze w Polsce jest makabrycznie. Oba kraja maja swoje plusy i minusy. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, pelasia said:

Mnie zawsze zastanawialo, dlaczego ludziom tak te parady przeszkadzaja. Mnie to ni grzeje ni ziębi, ale jak komus innemu sie podoba to co mi do tego. Mi to zycia codziennego nie zmiania. Ja mam w moim miasteczku roznego rodzaju parady i jesli mam ochote to pojde, jak nie to zostaje w domu i mi nie przeszkadza. 

A co do otyłości, to wszedzie to samo. W Polsce tez ludzie coraz wiekszych rozmiarow. I na kazdym kroku hamburgery, kebaby czy pizzy sprzedaja. Ostatnio jak bylam w PL to az sie zdziwilam ile tego wszedzie.

 

Mnie parady absolutnie nie przeszkadzają, to zawsze fajnie mieć. Ale cały miesiąc jarania się wszędzie jacy geje są fajni to już jest przesada dla mnie... Niech sobie żyją jak chcą ale bez przesady z tą ekscytacją społeczną. 

I absolutnie się nie zgadzam jakoby w PL zjawisko otyłości było choć w małym ułamku podobne do skali na jaką to występuje w USA. Daleko nam do tego i to bardzo.... plus w Europie jako monstrualny grubas nie kupisz sobie wielu rzeczy, nie zmieścisz się w autobusie czy na siedzeniu w metrze itp.. w USA na wszelkie sposoby ułatwia się im życie z taką masą i to wg mnie pozbawia ich motywacji by coś ze sobą zrobić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minutes ago, katlia said:

Stety, stety! No chyba nie emigruje sie po to zeby zyc tak samo jak sie zylo w Polsce. Przeciez to jest wielka przygoda zwiazac sie z innym spoleczenstwem i kultura, uczyc sie dobrze innego jezyka, patrzec inaczej na swiat. 

Sa rzeczy w tym kraju ktore mnie bawia, ktore mi sie szalenie podobaja, i takie ktore uwazam sa zle, i je krytykuje. Ale ogolnie, mi sie zyje tu przyjemnie, chociaz rozumiem tych, ktrorym sie tu nie podoba. Nie sadze ze USA to raj na ziemi, tak samo jak nie sadze ze w Polsce jest makabrycznie. Oba kraja maja swoje plusy i minusy. 

 

W sumie to się zgadzam z Tobą, tak ogólnie to żyje się w USA przyjemnie (zwłaszcza w boskim klimacie Kalifornii gdzie codziennie czuje się trochę jak na wakacjach jak patrze na to słońce, morze i palmy :) ), właśnie stuknal nam rok od przylotu z PL i zdecydowanie cieszymy się że wyjechaliśmy i nie chcielibyśmy wracac do PL. No może na emeryturę z walizką dolarów :P 

a co do przesiąkania amerykanskim klimatem z czasem - szczerze mówiąc chciałabym mieć ciastko i jeść ciastko, to znaczy rozumieć i czuć coraz więcej tutejszych smaczków ale tez zachować swoją polską naturę - mam nadzieje ze takie „podwójne obywatelstwo kulturowe” jest możliwe :) 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...