Skocz do zawartości

Jedzenie w USA


KubuśPan

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 38
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Fakt, jagód w USA nie spotkałam, ale tu, gdzie teraz mieszkam (Niemcy) też ich nie ma. Polacy to w końcu naród przodujący w zbieractwie leśnych plonów, nie dziwmy się, ze to w USA ciężko dostępne jest, komu by się chciało chodzić do lasu i zbierać jagody?

Podobnie z grzybami - poza Polską naprawdę niewiele rodzajów grzybów widzę w lokalnych sklepach, głównie mają pieczarki i boczniaki. Gdzie tam kurki czy podgrzybki dostaniesz. Polacy to naród grzybiarzy. Kiedyś próbowałam mężowi przetłumaczyć, że w Polsce ludzie potrafią wstać o 3-4 rano, żeby iść na grzyby, był bardzo zdziwiony i ciężko było mu to sobie wyobrazić, jak ktoś dla przyjemności chodzi na grzyby. Podobnie tutejsi Niemcy.

 

Ogólnie powiedziałabym, że w USA jest całkiem w porządku, jeśli chodzi o dostępność produktów lokalnych, może trochę drożej niż w EU, ale zdecydowanie większość rzeczy się znajdzie. Mój luby uwielbia np. polskiego "Kubusia", delicje i cukierki z wódką (absolutny hit każdego spotkania rodzinnego! :D )

Co do Lays'ów to u mnie królują akurat solone (a nie wspomniane paprykowe), które na szczęście są dostępne wszędzie, także problemu nie znam. Ale Amerykanie mają zdecydowanie szerszą paletę smakową chipsów niż my, nigdy nie byłam w stanie zrozumieć ich zamiłowania do chipsów o smaku Vinegar (czyli octu).  :blink:

 

Ale przyznam, ze USA też ma swoje smaczki, o które tutaj, w Europie, ciężko: cheetos jalapenos i lody z Cookie Dough (ogólnie ja uwielbiam wszystko z Cookie Dough, to taka moja słabość i mam z nią poważny problem :D). No i zdecydowanie na plus wszystkie egzotyczne owoce, mają ich większy wybór i są tam dużo smaczniejsze niż w Europie. Pamiętam, jak z moim mężem chodziłam do sklepu kilka lat temu i jak mi pokazywał niektóre owoce to pytałam co to, bo nigdy ich nie widziałam/próbowałam (szczególnie te typowe dla Meksyku i Ameryki Łacińskiej).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio miałam dyskusję o grzybach w międzynarodowym towarzystwie i okazało się, że Francuzi też zbierają grzyby. No i w takiej Szwecji kurka to najbardziej elegancki grzyb (nie mówiąc o uważanej u nas za silnie trującą piestrzenicy kasztanowatej), a borowiki pleśnieją w lasach…Co kraj to obyczaj.

 

A jeżeli chodzi o występowanie jagody (tej w naszym rozumieniu) w Ameryce to tak jest napisane w Wikipedii:

Ameryce Północnej gatunek rośnie na południowym krańcu Grenlandii (gdzie mógł być introdukowany przez wikingów[4]), w południowo-zachodniej części kanadyjskiej prowincji Alberta i południowo-wschodniej Kolumbii Brytyjskiej. W USA występuje w zachodniej części kraju w stanach: KoloradoIdahoMontanaOregonWaszyngtonWyomingNowy MeksykArizonaNevada i Utah[2].

Ktoś z tych stanów potwierdzi ;)?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi w USA bardzo brakuje normalnych zwykłych kwaśnych jabłek... te tutejsze (import z Chile czy kij wie skąd) są tak straszliwie słodkie ze jeść się tego nie da :( strasznie mnie to boli bo ja najbardziej to lubiłam takie zwykle polskie „psiary” albo papierówki... a tu mam wrażenie są jabłka nafaszerowane cukrem :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Zuza007 napisał:

Ktoś z tych stanów potwierdzi

Gdyby borówka była w Oregon napewno bym wiedział. A "ruscy", których tu jest wielokrotnie więcej niż Polaków już dawno by mieli temat rozeznany.

Grzyby są, borowiki, kozaki, rydze, kurki -nie tak zolciutkie i dopiero w pazdzierniku, gąski- ostatnio zbierałem tydzień przed wigilią. Znakomite, pyszne grzyby -cauliflower - nie znam polskiej nazwy - trudno znaleźć ale warto szukać. 

Kanie - kiedys dostalem od amerykanina, który zbierał grzyby dla zarobku a kanie zerwal bo trafil, poniewaz wiedział ze ich nie sprzeda to mi oddał, wiedział że Polacy lubia!

W sklepach oprocz tych co zawsze to w sezonie bywaja kurki, więcej nic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 8.07.2020 o 13:17, Zuza007 napisał:

Ostatnio miałam dyskusję o grzybach w międzynarodowym towarzystwie i okazało się, że Francuzi też zbierają grzyby. No i w takiej Szwecji kurka to najbardziej elegancki grzyb (nie mówiąc o uważanej u nas za silnie trującą piestrzenicy kasztanowatej), a borowiki pleśnieją w lasach…Co kraj to obyczaj.

Co do grzybów, to kiedyś juz chyba zapodałem tu ten artykuł, ale dla grzybiarzy warto przypomniec, ze narody dzielą się grzybolubne i grzybofobne... :)

"Mianowicie odnoszący duże sukcesy bankier i dziennikarz R. Gordon Wasson, typowy amerykański WASP (White-Anglo-Saxon-Protestan) zakochał się był w emigrantce z Rosji Walentynie Pawłownie Guercken, którą poślubił w 1927 roku. Młoda para wybrała się na miesiąc miodowy w Appalachy i świeżo upieczony żonkoś podczas spaceru po lesie ze zdumieniem zobaczył, że jego ukochana w pewnej chwili pada na kolana i zaczyna zbierać grzyby. Ze wszystkich sił, ale na próżno, usiłował ją powstrzymać przed zabraniem do domu, ugotowaniem i spożyciem obfitego zbioru wonnych kurek, które on uznawał za najbardziej obrzydliwą obrzydliwość.

Trafiło na ludzi pracowitych, inteligentnych i pełnych pasji, którzy, zdumieni odmiennością swego podejścia do grzybów, swój wolny czas postanowili poświecić wyjaśnieniu tego fenomenu. Owocem ich wieloletniej i żmudnej pracy była wydana w 1957 roku książka "Grzyby, Rosja i historia", w której wprowadzili do obiegu podział narodów właśnie na mykofobiczne i mykofilne. Gordon Wasson stał się autorytetem w dziedzinie etnomykologii (niektórzy uważają go nawet za twórcę tej dyscypliny).

A całosc tutaj:

 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 8.07.2020 o 08:44, Iskierka napisał:

Ale przyznam, ze USA też ma swoje smaczki, o które tutaj, w Europie, ciężko:

Wpływy kuchni meksykańskiej są na pewno pozytywne. I nawet na podstawowym - fast foodowym poziomie - są smaczniejsze niz gdzie indziej.

Ale nawet sam "fast food" to nieporównywalnie bardziej szeroka kategoria niz w Europie. To nie tylko McDonalds, KFC, Burger King czy Subway, coś co w Europie smakuje mi wszędzie tak samo.... ale cała masa mniejszych czy lokalnych sieciówek czy niezaleznych lokali, które oferują rózne ciekawostki. Parę lat temu na lotnisku w Newark zjadłem o 6 rano przed odlotem takiego naleśnika, tylko nie za bardzo słodkiego...bardziej coś jak tortilla... z serem i róznymi dodatkami... naleśnika o którym do dziś dnia czasem myślę :)  I do tej pory mi się go nie udało samodzielnie odtworzyc... Jakiegoś składnika, najpewniej toksycznego i uzalezniającego, który Amerykanie dodali, w recepturze mi brakuje...

Pamiętam, ze nawet po powrocie sprawdziłem wszystkie establishment na Newark aby odnalezc u kogo to kupiłem i potem wrócic, i była to właśnie bardzo ograniczona siec... ale teraz to juz sobie nie przypomnę.

Zatem segmentu fast food'ów to bym tak od razu nie dyskredytował... Dla tych którzy się zdrowiem nie przejmują, lub zyją na tyle aktywnie aby spalac 5 tysięcy kaloriii dziennie :)... a krew im w tętnicach i zyłach krązy swobodnie jak Wikingowie po Dnieprze... Ameryka to smakowy raj...

No i pastrami. Pastrami tez macie dobre. W UK to co nazywają pastrami to koło pastrami nawet nie stało. Nawet nie wyhodowało się na jednej farmie...Nie wiem co to jest, ale na pewno nie pastrami.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...