Ranking użytkowników
Popularna zawartość
Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 06.11.2025 uwzględniając wszystkie miejsca
-
Wygląda na to że dostałem od Boga jeszcze jedna szanse. Chyba z tego wyjde. Pozdrawiam!14 punktów
-
Hej. Z luźnych tematów. Właśnie "zdobyłem" Everest Base Camp. Już jestem w Kathmandu. 52 lata i dałem radę. Byłem na solo tripie (w sensie ja + przewodnik + tragaż). Z Lukli do EBC zajęło mi to 7 dni (z ppowodu pogody skonsolidowałem oryginalny plan 8 dniowy). Jak ktoś rozważa albo się zastanawia - to potwierdzam że warto. Dzisiaj wracam i mam nadzieję, że nie utknę w SFO bo ponoć lokalne połączenia nie między hubami mogą być odwołane. Bucket List Item checked10 punktów
-
7 punktów
-
5 punktów
-
A wiec kontynuując ten wątek - nie wytrzymałam do stycznia, napisałam maila do NPSu, co w przypadku gdy mam mieszane towarzystwo w aucie. Odpowiedź jest taka: Thank you for your inquiry about the America the Beautiful—the National Parks and Federal Recreational Lands Pass and new non-resident fees. Your annual pass will cover the entrance fee for the vehicle, but any non-U.S. residents would need to pay the $100 per-person fee. An exception to this would be if you have a pass that you purchased in 2025 that is still valid, it will cover the fees for everyone in the vehicle based on the original terms of the pass. The new $250 pass would cover the vehicle entrance fee and any additional non-resident fees for those traveling in the pass holder’s private vehicle at a per-vehicle fee park. But the pass will cover the entrance fee and additional non-resident fee for only the pass holder when a per-person entrance fee applies. Czyli, jeśli ktoś planuje zabrać rodzinę z Europy na wycieczkę po parkach w 2026 i gdzieś tam wpadnie mu park z listy jedenastu z dodatkowymi opłatami, najlepiej jest kupić pass jeszcze w tym roku, bo potem robi się to kosztowne. I karta ładniejsza.3 punkty
-
3 punkty
-
Państwo gwarantuje, owszem, ale pod pewnymi warunkami - trzeba przepracować co najmniej rok dla pracodawcy, którego to prawo (FMLA) obejmuje. Jak się pracuje dla prywatnego przedsiębiorcy, którego firma to mniej niż 50 osób, to na przykład żaden urlop macierzyński nie jest gwarantowany federalnie.3 punkty
-
Potwierdzam! Wylosowana w DV2020 z case number 32xxx, dokumenty zatwierdzone, numer był current w VB i czekałam tylko na wyznaczenie terminu w ambasadzie… ale DV2025 przypomniała sobie o mnie, case number 11xxx i aktualnie stacjonuję w Sweet Home Alabama2 punkty
-
Idź Pan z tą teorią, tu się liczy tylko wiedza anegdotyczna!2 punkty
-
Tak, juz ustalilismy ze brak "konsensusu" bierze sie z roznej interpretacji tego co to znaczy "po angielsku", bo np. "czy jedziesz do `ofisa`?" albo "jak bedziesz w sklepie to kup `skłosza`" u mnie sie nie kwalifikowalo na jezyk angielski2 punkty
-
Moim zdaniem nie masz sie zupelnie czym przejmowac i szanse na zawrocenie masz minimalne.2 punkty
-
Wiadomo ze jak sie bierze udzial wystaczajaco dlugo to musi sie zostac wylosowanym. Dokladnie w ten sposob wygrywaja grajacy wystarczajaco dlugo w Lotto (PL) lub Powerball / lottery (US). Oh, wait....1 punkt
-
Dlatego road trip zacznie się w wypożyczalni aut na lotnisku docelowym w zależności na co się zdecydujemy, w SF, LA lub LV1 punkt
-
W sieci pojawiła się cała paleta artykułów o tym że ICE aresztuje aplikujących o zieloną kartę małżonków obywateli, którzy przesiedzieli wizę podczas finalnej rozmowy o zieloną kartę. Przykład takiego artykułu to: https://www.nbcsandiego.com/news/local/ice-arrests-san-diego-green-card-interviews/3935482/ Do tej pory uznawało się, że małżeństwo z obywatelem pozwalało "rozgrzeszyć" przesiedzianą wizę. Okazuje się, że nie jest tak do końca. We wszystkich artykułach co przeczytałem schemat wygląda następująco: - przychodzi małżeństwo: Obywatel + aplikujący na finalną rozmowę o zieloną kartę - rozmowa przebiega normalnie, pytanie o dane osobowe, cała seria tych pytań TAK/NIE, które są w formularzu - na koniec rozmowy pada pytanie "Czy przesiedziałeś kiedyś status?" - aplikujący zgodnie z prawdą potwierdza - wtedy zza drzwi wychodzą zamaskowani agenci ICE, przerywają rozmowę i wręczają nakaz aresztowania. - aplikujący jest natymiast skuwany i odwożony do aresztu imigracyjnego i wszczyna się wobec niego procedurę deportacyjną - rozmowa o zieloną kartę zostaje przerwana i nie pozwala się oficerowi imigracyjnemu dokonać pozytywnej decyzji na podstawie przepisów, które mówią, że małżeństwo rozgrzesza przesiedzianą wizę o ile nie ma aktywnego nakazu aresztowania lub wszczętej procedury deportacyjnej. Media społecznościowe wyśledziły, że zmiana ta nastąpiła w okolicach 12 listopada. NIe ma oczywiście żadnych oficjalnych dokumentów na to. Wszyscy rodacy, którzy mają mieć interview na dniach i mają przesiedziany status powinni koniecznie dopytać prawnika czy rozsądnie w obecnej chwili jest iść na to interview1 punkt
-
Może i tak, ale ja zaczynam już planować wycieczkę na maj - na razie ogólny kierunek, miejsca do odwiedzenia, i chciałabym wiedzieć, czy jeśli przyjadą 3 osoby z PL to będzie to kosztować ekstra $600, bo w planach było Yosemite i sekwoje. Jeśli tak, to zmienię plany i będzie raczej road trip po Utah. Rezerwacje będę robić gdzieś wczesną wiosną, jak mi się rodzina z datami zdecyduje, więc może do wiosny sytuacja się wyklaruje.1 punkt
-
Postęp poczyniony przez zastosowanie AI w tej dziedzinie jest absolutnie spektakularny.1 punkt
-
Juz mialem nawet post napisany ze sie zaznania nie zgadzaja...1 punkt
-
1 punkt
-
I po co te przytyki? Masz zły dzień? Jeśli dziecko zna dwa języki, to można do niego mówić w obu, tak jak u mnie. Dla mojego syna naturalnym jest, że do mnie mówi po polsku, a do reszty otoczenia po angielsku. Tak jak mówiłam już wcześniej, jestem nauczycielką ESL, więc mam i wiedzę, i zasoby dotyczące wielojęzyczności. Jak dotąd działają i mam nadzieję, że tak zostanie.1 punkt
-
Normalnie. Mówi się do dziecka w jego języku. Wdech, na wydechu wydaje się dźwięk. Mój syn zanim nie poszedł do przedszkola mówił po polsku. O ile można powiedzieć że niespełna dwulatek mówi po polsku. Szybko jednak potem się to zmieniło my mówiliśmy do niego po polsku, on odpowiadał po angielsku, a potem poprosił by mówić do niego po angielsku, bo on nie chce po polsku. Więc moje wyobrażenia schowałam do kieszeni, a skupiłam się na tym, by syn czuł się dobrze we własnym domu. Dwujęzyczność jak dotąd działa u Ciebie? Super, gratulacje! Ale nie każdy (w tym dziecko) ma na to chęci, siły, możliwości. Polecam poszerzyć horyzonty i sobie wyobrazić.1 punkt
-
Mój syn ma prawie 3 lata. Rodzina polsko-amerykanska. Nigdy nie powiedziałam do niego słowa po angielsku. Jest dwujęzyczny, code switching ma w jednym palcu. Jestem nauczycielką ESL, więc zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że gdy pójdzie do szkoły, przez cały dzień będzie otoczony przez osoby mówiące po angielsku i język polski zejdzie na dalszy plan, ale nie wyobrażam sobie, żeby nie mówił po polsku chociaż w stopniu komunikatywnym. Nie wyobrażam sobie, żeby nie mógł porozmawiać z moimi rodzicami, którzy angielskiego w ogóle nie znają.1 punkt
-
A u nas w domu dwoje rodziców z Polski, ale dzieci mówią po angielsku wyłącznie. I ja jak @kzielu bardzo lubię język polski, ale jak wyjechaliśmy z Polski, to wyjechaliśmy z Polski - nie planujemy powrotu na stałe, nie ciągnie mnie tam nic z powrotem, nie tęsknię, odwiedzamy bardzo, bardzo rzadko. Syn (9 lat) zna kilka słów po polsku, ale chyba więcej wie o Japonii niż o Polsce (bo to go aktualnie interesuje), córka (4 lata) zna więcej słów po hiszpańsku niż po polsku. Mi to nie przeszkadza. Kuzyni cieszą się, że mają z kim angielski poćwiczyć. Polonii w okolicy nie ma, a jak już się trafi to albo mocno zamerykanizowana, albo świeża i też nie "ciągnąca" Polski za sobą. Na trzy polskie rodziny, których dzieci urodziły się tutaj (dwie gdzie oboje rodziców jest Polakami) i które znam, w żadnej dzieci nie mówią po polsku i nikt z tego powodu włosów na głowie nie rwie. Nie czuję przywiązania do historii (za czasów szkolnych nigdy nie lubiłam), znajomi nigdy nie byli zachwyceni, ani zainteresowani, faktem, że wiem kiedy była bitwa pod Grunwaldem ani co to tam było z tymi Krzyżakami. Do ogarnięcia geografii potrzeba jedynie uniwersalnej umiejętności czytania mapy, reszta to suche, zmienne i niepotrzebne do pamiętania fakty, które w dzisiejszych czasach można odnaleźć w necie w 10 sekund.1 punkt
-
Troche jak zakumuflowany spam - generalnie po polsku dosc dobrze mowie wiec jak juz mialoby sie moje dziecko uczyc to nauczycielka - szczegolnie on line jest mi raczej dosc zbedna. Po swoich marnych probach uczenia sie hiszpanskiego (ale w sumie jak pojechalem do Chile to sie dogadalem), najwiecej w nauce wnosi sie z konwersacji i czytania a osob do pogadania z corka to w 20 minut znajde z pol setki, wlaczajac w to forumowiczow. Ja cos tam probowalem dawno temu ale dalem sobie spokoj. Polski jezyk jest dosc bezuzyteczny (jakkolwiek go lubie), jak ktos sie ma uczyc jezykow to sa znacznie bardziej uzyteczne jezyki na ktore warto poswiecic czas. Rodzina jest polsko-amerykanska wiec i tak w domu po angielsku.1 punkt
-
To nie ze uczelnie polskiego bylo nierealne, ale w naszej sytuacji bylo to trudne. Tak jak w innych polsko-amerykanskich rodzinach gdzie osoba ktora mowi po polsku nie bardzo moze poswiecic wiele czasu codziennie na uczenie dziecka jezyka. (Nie zapominaj ze w US pracuje sie bardzo dlugie godziny, a urlopu/świat jest malo.) Moze wiekszy wysilek z mojej strony dal by lepsze rezultaty. Nie wiem. Znam inne polsko-amerykanskie rodziny gdzie nawet jezeli bylo wiecej tego polskiego na poziomie dziennym w domu to dzieci tez srednio mowily po polsku, zwlaszcza kiedy podrosly troche i spedzaly znacznie wiecej czasu z rowiesnikami (Amerykanie) a mniej z rodzicami. Wyjatkiem byly dzieci ktore - jak juz pisalam - regularnie lataly do Polski w lecie. Zeby naprawde mowic w innym jezyku jednak potrzeba tej integracji przynajmniej od czasu do czasu.1 punkt
-
Duzo zalezy od tego czy to jest polska rodzina, czy amerykansko-polska. Takze wieku dzieci, srodowiska gdzie mieszkaja w US (sa rejony gdzie nie ma prawie w ogole polonii) i mozliwosci dluzszych pobytow dzieci w Polsce. Ale chyba najwiecej zalezy od samego dziecka. Znam takie ktore - tu urodzone - buntowaly sie jezeli byl za duzy nacisk na ich znajomosc jezyka, polskiej historii itp. Znam tez takie, tu urodzone, ktore of wieku 6 lat jezdzily do babci w Polsce na cale lato i byly zupelnie polsko-amerykanskie, dobrze czuly sie w tej kulturze i w polskiej. Znam tez takie ktorych znajomosc polskiego byla pasywna - to znaczy, dzieci rozumialy wszystko po polsku, ale mowily rzadko i troche niechetnie (wiedzac ze mowia nie poprawnie.) Moje dzieci sa dorosle, nie mowia w ogole po polsku. Polsko-amerykanska rodzina. Probowalam ze starszym dzieckiem ale nie sprzyjaly temu realia zycia codziennego kiedy polsko-mowiacy rodzic pracuje na pelen etat poza domem, dziecko jest z niania ktora mowi wylacznie po angielsku, a wieczorem zmeczony polsko-mowiacy rodzic nie chce prowadzic dwoch rozmow (jeda po polsku z dzieckiem, druga po angielsku z mezem).1 punkt
-
Juz chyba to wczesniej przerabialismy. Wyzszy cutoff dla danego region (w szczegolnosci dla AF) nie przeklada sie na "wiecej wydanych" wiz. Rozwine troche powyzsze... To ile wiz przypada na dany region jest ustalowne prawnie i zalezy glownie od dwoch rzeczy: liczb osob imigrujacych z danego regionu w innych kategoriach i populacji. Dla przykladu obecna quota dla AF wynosi ~24.5k, a dla EU ~19k. Biorac to pod uwage, to jaki cutoff ma AF, jest calkowicie bez znaczenia dla EU. Mogliby ich "current" oglosic od pazdziernika for all we care. Dlaczego cutoff dla AF jest zawsze taki duzy? Sklada sie na to wiele czynnikow: Mniejsza gestosc case'ow. Dla przykladu "tysieczny" wylosowany w DV25 w AF ma numer 2025AF1918, a w EU 2025EU1648. Dla osoby, ktora jest 5000 "w kolejce" jest to juz 2025AF9531 i 2025EU8263 respectively. Im dalej tym roznica robi sie wieksza. Duzo wiecej osob sie nie zglasza, duzo wiecej osob dostaje odmowe. Liczba osob przypadajaca na case w AF jest duzo nizsza (~1.95) od EU (~2.46). Z tego wzgledu zeby wydac tyle samo wiz tu i tu, dla AF musza przerobic duzo wiecej case'ow Wiele z ambasad US w regionie jest beznadziejna i nie wyrabia normy. Czasem potrafia nawet nie zaprosic nikogo przez pare miesiecy. To tylko wyolbrzymia problem z punktu 2. i sprawia ze cutoff musi byc jeszcze wiekszy, zeby wogole kogos mogli obsluzyc A teraz na deser: co sie dzieje z wizami ktorymi AF nie wykorzysta (a ostatnimi laty zawsze nie wykorzystuja)? Trafiaja do innych regionow, glownie EU...1 punkt
-
To nie jest zaden leak. Simon sensacje z tego zrobil, a wszystko jest publicznie dostepne od dawna... Dla przypomnienia 08/05/2025 w Federal Register zostal opublikowany rule proponujacy wprowadzenie wymogu paszportu do DV [1]. Sila rzeczy jak cos takiego sie dzieje to trzeba zaktualizowac formularz. Kazda zmiania jakiegokolwiek formularza wymaga zatwierdzenia przez rzesze biurokratow. Jednym z takich departmentow co zatwierdza jest Office of Management and Budget (OMB), ktory ocenia ile rzad kosztuje przerobienie takiego formularza (zwroc uwage ze kazdy formularz ma gdzies formulke "estimated tax burden: $$$"). Kazdy formularz ma swoj numer identyfikacyjne OMB, dla eDV jest to 1405-0153 [2]. Jak sie dobrze wglebic w te strone to mozna szybko zauwazyc ze 08/05/2025 zuploadowano nowa wersje formularza do oceny... [3] Ot cala sensacja... https://www.federalregister.gov/documents/2025/08/05/2025-14784/visas-enhancing-vetting-and-combatting-fraud-in-the-diversity-immigrant-visa-program https://www.reginfo.gov/public/do/PRAViewICR?ref_nbr=202508-1405-004 https://www.reginfo.gov/public/do/DownloadDocument?objectID=1610861001 punkt
-
Nie ma sensu otwierac DS-260. Zawsze sie mozna pochwalic na rozmowie w ambasadzie, ale pewnie tez nie ma takiej potrzeby. Gratulacje! Nie, nic sie nie zmienilo, nie ma to zadnego wplywu na proces. To nie do konca o to chodzi, w sensie cukrzyca nie zostala nagle wpisana na liste chorob, ktore czynia delikwenta inadmissible. Chodzi tylko o to, ze bedzie to brane pod uwage przy ocenie "public charge" (czyli czy potencjalny beneficjent wizy nie zostanie utrzymankiem skarbu panstwa...). Jest to tylko jeden z wielu czynnikow. Jezeli posiadacie oszczednosi + oferta pracy na miejscu, nie powinno to wogole stanowic problemu.1 punkt
-
Tragedia. Darmozjady normalnie. Masz dzieci tak btw ? Jak panstwo nic nie oferuje to po co komu takie panstwo ? Tutaj ludziom odbieraja kolejne benefity a wszyscy z tego sie ciesza bo im wyprano mozgi ze to z ich podatkow utrzymuje sie darmozjadow (to nic ze po odebraniu tych benefitow nikt nic nie dostanie z tych niby zaoszczedzonych podatkow). Nie mniej inteligentnej demografii niz wyborcy republikanow (moze tylko w PL Ci od konfederacji ktorych uwazaja ze ruscy to przyjaciele). Jak napisal FMLA jedyne co gwarantuje prawo to FMLA - 12 bezplatnego bez mozliwosci zwolnienia w tym czasie (co nie oznacza ze nie mozna zwolnic zaraz po).1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
