Skocz do zawartości

mola

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1 132
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    79

Zawartość dodana przez mola

  1. Ogólnie to testy dzielą się te co wykrywają antyciała (mogą być z wymazu, najczęściej z krwi) oraz te które wykrywają obecność aktywnego wirusa. Testy antyciałowe są "gorsze", gdyż mogą nie wyłapać infekcji (już masz wirusa, ale organizm dopiero zabiera się za wytwarzanie przeciwciał), albo też wskażą obecność przeciwciał, mimo że wirusa nie ma (patrz ozdrowieńcy i zaszczepieni). Testy metodą PCR wykrywają "bieżącą" obecność wirusa i metoda ta daje najlepsze wyniki, dlatego pewnie jest preferowana. Najbezpieczniej w punkcie od testów zapytać jaki rodzaj testu robią, albo od razu mówić, że ma być PCR.
  2. Drugi rok w pandemii a Ty nie słyszałaś o testach pcr? Jak? Najoględniej mówiąc to te testy gdzie wciskają patyczek głęboko w nos. Kliniczne wyjaśnienie to już Google zapewni.
  3. J1 na postdoca 7 lat temu, zmiana statusu na potem H4 (gdyż mąż co przyjechał ze mną na J2 przeszedł na H1B tuż przed tym jak moja J wygasła), a potem mąż wylosował zieloną kartę i zrobiliśmy kolejną zmianę statusu na LPR. Prócz przerwy spędzonej na H4, cały czas jestem związana z akademią.
  4. Tylko podkreślę, że jeśli planowana jest zmiana nazwiska - wystąpienie o nowy paszport jak najszybciej to możliwe.
  5. A co z opcją czwartą? @katarzyna_gaworskładasz DS-260 teraz, na siebie. Bierzesz ślub, wymieniasz dokumenty (jeśli zmieniasz nazwisko), piszesz maila o odblokowanie DSa, dodajesz męża i uaktualniasz dokumenty.
  6. Piszesz to tak jakby ani uczniowie, ani rodzice w USA nie wiedzieli, jak tutejszy system działa Wielu rodziców dba o to jeszcze zanim dziecko do high school pójdzie, gdyż wymagania i dokumenty na studia to nie jest wiedza tajemna. Reguły gry są jasne - albo grasz, albo kończysz na mniej obleganym college'u. Co nie znaczy, że złym, ale jak marzy się komuś Harvard czy inny Stanford, to nie ma zmiłuj
  7. Oczywiście, że to zależy od pozycji o jaką się ubiegasz. Nie wszyscy mogą chcieć referencji, do kopania rowów na godziny wezmą Cię nawet z ulicy jak jest potrzeba. Jednak podawanie referencji, po której od razu widać, ze idzie do jakiejś firmy zawsze Cię bardziej uwiarygadnia. A są branże, gdzie wręcz jest wymagana, bo inaczej nie będą Cię traktować poważnie już na etapie przyjmowania zgłoszenia. Tu nie ma jednej zasady. Ach i jeszcze jedno! Duża szansa że przy aplikowaniu na elektryka czy autobusiarza wyślą Cię do przychodni na sikanie do kubeczka na okazję testów narkotykowych. Marne szanse na robotę jak nie zdasz.
  8. Bo do tego nie wybiera się dobrych znajomych Słyszałeś o czymś takim jak google? Ja jak podawałam referencje to nie wybierałam sąsiada do tego, tylko swoich byłych szefów, osobę, z którą miałam publikację i projekt widoczny w sieci. Emaile też się podaje z "biznesową" końcówką, a nie lola@buziaczek.com
  9. Idźmy w równouprawnienie, o fraternities też Ostatnio mają bardzo złą prasę. Kiedyś z kimś dyskutowałam skąd to parcie na udział w tym, jedyną sensowną odpowiedzią to był networking... Mniej prominentni studenci mogą wejść w krąg tych lepiej postawionych, z ustawionymi rodzicami, a potem liczyć, że po znajomości gdzieś wskoczą do firmy ojca kolegi z bractwa. Czy jednak gra warta świeczki to już mam spore wątpliwości.
  10. Tak mi się teraz przypomniało, że gdy ja ubiegałam się o pracę to wymagane było podanie kontaktu do 2-3 osób, które mogły potwierdzić, że umiem co tam w CV wpisałam. Nie trzeba było żadnych elaboratów, po prostu zamailowałam do kilku osób, czy mogę podać ich email w moim podaniu o pracę i czy będą dostępne mailowo w najbliższym czasie, tak żeby mogły szybko zareagować gdyby ktoś od strony pracodawcy się z nimi faktycznie skontaktował. Nikt mi na tym wszystkim woskowej pieczęci nie odciskał...
  11. Po pierwsze - jak Cię nie zna, to się nie prosi o list polecający. Po drugie - nauczyciel wie, jak człowiek angażuje się w życie szkolne. Może jest w odpowiedniku samorządu? Klubie dyskusyjnym? Angażuje się w jakiś szkolny wolontariat? Reprezentuje szkołę na zawodach? Gra w orkiestrze? Nikogo nie obchodzi religia, którą ktokolwiek tu wyznaje. Liczy się zaangażowanie w życie szkoły, życie społeczności około szkolnej. Jest to może rozwiazanie, gdzie miejsc na uczelniach jest prawie tyle co chętnych na studia. Ale nie gdy na 2000 miejsce na pierwszym roku (na wszystkich kierunkach) aplikuje 40 000 osób, każda z bardzo wysokim wynikiem z SATów. I jak to wedle Ciebie mają top uniwersytety rozwiązywać? Losowaniem? Każdy college ma swoje zasady, a już prywatne uczelnie mogą sobie je wprowadzać jakie tylko chcą. Tak się składa, ze USA to nie Polska. Tu nie ma świadectw pracy z informacjami gdzie, za ile, jak pracowałeś. Zwolnienie lekarskie to często w ogóle nie przysługuje, nie zawsze nawet płatny urlop dostaniesz. Pracodawca zanim może chcieć Cię zaprosić na rozmowę, lubi czasami wiedzieć, czy w ogóle warto. I znowu nikogo nie obchodzi Twój wolontariat (chyba że stricte związany jest z pracą), religia, czy poglądy polityczne. Nie zauważyłam owczego pędu na studia w USA. O studia aplikują przede wszystkim Ci, którzy spełniają minima, żeby w ogóle gdzieś się dostać i których na to stać. W mojej opinii, osoby z wyższym wykształceniem na wziętym kierunku mają łatwiej jeśli chodzi o ścieżkę awansu, choć nie wszędzie jest to wymagane. No i oczywiście jest mnóstwo zawodów, gdzie college level education musisz mieć, albo w zawodzie nie będziesz pracować.
  12. Właśnie oglądam lokalne wiadomości, gdzie jednym z top newsów jest benzyna. Nie tyle ilość, ale cena. U nas aktualnie najdroższa od 7 lat: $3.02/galon. @Roelka v.2 szybkiej rekonwalescencji!
  13. Na kampusie home office dla wszystkich nie pracujących ze studentami (nasz przypadek) do końca lipca. Później wciąż nie wiadomo, czy biura dla chętnych, czy jakiś rozkład hybrydowy. Zazwyczaj są dwa-trzy biurka/office także się management miota jak by to wszystkich zdystansować, w związku z czym może będzie jakaś rotacja żeby była jedna osoba/biuro. Nie wyobrażam sobie jednak, żeby dyrektorstwo zarządziło, że praca z domu to się nie da, jak się tak bujamy już półtora roku i świat się w instytucie nie zawalił. Sporo projektów realizowane jest z innymi uczelniami, więc i tak większość interakcji odbywa się online. Także spodziewam się dyrektywy "biuro dla chętnych, dom dla chętnych, hybryda dla miotających się". Osobiście od sierpnia idę na długi urlop, na dziś plan jest taki, że do biura się nie wybieram przed wiosną 2022.
  14. Tymczasem w Austin TX strzelanina. Czemu o tym piszę (bo któraż to już w tym tygodniu)? Mieszkaliśmy dosłownie po drugiej stronie ulicy za czasów teksańskich. Oglądam relacje w necie i smutek oglądać nasze miejscówki za żółtą taśmą...
  15. Po Modernie i Pfizerze to chyba sporo ludzi dopada dopiero po drugich dawkach. Na pocieszenie - my już po drugiej dawce Moderny. Męża dopadły objawy grypowe na jeden dzień, ja - nic prócz lekkiego stanu podgorączkowego przez może 2h.
  16. Sprawdź na stronach CVS albo Walgreens. Na którejś można wybrać którą chcesz i się umówić do nich. Oczywiście jak w danej chwili coś maja na stanie.
  17. Po Modernie podobno jak się gorzej czuć to po drugiej dawce, po pierwszej oboje łazilismy dwa dni z bolącym ramieniem. My mamy drugą dawkę za tydzień. W lokalnej przychodni, wszyscy na dokładna godzinę, po 8 osob wchodzi co 10 minut. Przy pierwszej dawce całość zajęła nam 3 minuty od wejścia do zajęcia w miejsca w pokoju, gdzie trzeba odsiedzieć 15 minut po szczepieniu. Ale przynajmniej dawali ciasteczka
  18. Nasz sąsiad, Amerykanin co najmniej z dziada... przy którymś pilnowaniu dzieci i gadaniu o pierdołach przyznał mi się, że mu dopiero żona wytłumaczyła, że komoda to się nazywa chest of drawers. Był przekonany, że jest to "chester drawers", w analogii do Murphy bed
  19. To był także jeden z pierwszych elementów szoku kulturowego po emigracji. Bo rzucaliśmy się pakować te zakupy... Jak nie było pakowacza to pakował kasjer, więc wtedy tenże kasjer się w pas nam kłaniał i dziękował że ogarnęliśmy temat (co było dziwne w porównaniu z polskim sklepem, bo za nieogarnięcie własnych zakupów w torby będąc w pełni sił fizycznych opierdziel można było dostać nie tylko od kasjerki, ale i od ludzi w kolejce), ale jak był pakowacz to początkowo była wojna o torby (w TX już w 2014 plastikowych toreb nie było)...
  20. To nie zamieszki, to tradycja
  21. Crocsy - moje obuwie pandemiczne. Jak to mawia moja dobra znajoma: „crocs. Trade your dignity for comfort”
  22. Tylko tu, na forum
  23. Zawsze mam podobne wątpliwości, dlatego jak mi się każą przedstawić z daty urodzenia, to zawsze zamiast 02/31, mówię February (słowem), 31st. Rubryczki to rzadziej wypełniam i pięć razy sprawdzam.
  24. Twaróg wygląda pięknie i cieszę się, że smakuje Na pocieszenie powiem, że im więcej razy zrobisz, tym mniej będziesz stać przy garze z termometrem
  25. Jak pierwszy raz przyjechałam do Stanów do miasteczka uniwersyteckiego i widok z okna miałam na duży słup, to miałam wrażenie, że cała dzielnica się na dziko podłączyła. Ale na naszej suburbii w innym uniwersyteckim mieście elektryka i kable idą pod ziemią, więc widoki eleganckie - niczym nie zakłócone
×
×
  • Dodaj nową pozycję...