Skocz do zawartości

Wasze Wizyty W Konsulacie W Tym Roku :)


Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 2,4 tyś
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Zrozumiałbym gdybys był od tych świrów z Virginia, ale z Indiany?

Mam znajomego ktory mieszka w Maryland ktory tak ten stan nazywa, i z tego, co opisuje, to pasuje jak ulal ;-)

A swoją droga to ktora wy tam macie godzinę? ;P

zalezy od pory dnia ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim.

postanowiłem zarejestrować się na to forum gdyż Wasze podpowiedzi pomogły mi mniej się stresować przed odpytką w ambasadzie. Otóż, dwa tyg. temu byłem w Ambasadzie w Warszawie. Po raz pierwszy starałem się o jakąkolwiek wizę. przede mną było ok 20 osób. I muszę przyznać że cześć ludzi idących do ambasady tak się zachowuje, że już po samej obserwacji nie dałbym wizy - co się dziwić że tyle odmów. przede mną 6 osob dostało odmowę i w sumie w przypadku 4 z nich wiedziałem po sposobie pochodzenia do okienka że coś kombinują. Z góry mówię że w moim przypadku nie mam prawie żadnych elementów wskazywanych jako więzy z krajem poza stała pracą. Wize dostałem po paru standardowych pytaniach. Po prostu konsule widzą kto ma czyste zamiary.

Pytania:

1. cel podróży

2. dlaczego akurat tam (mój cel jest mało mainstreamowy)

3. czym się zajmujesz

4. Kto płaci za wyjazd

5. nie pamiętam

6. nie pamiętam

- Pan oczimuje wirze, dziękuję, do widzenia

Nigdy bym w USA nie został nielegalnie, bo nie po to kończyłem studia i kształcę się dalej żeby tam na czarno pracować poniżej kwalifikacji. Widocznie miałem to wypisane na.twarzy bo miły Pan konsul jak spojrzał na mnie to już wiedziałem ze mi chce tę wizę dać. :)

Pamiętajcie, oni patrzą głównie na prezencję, a z ruchów rąk i twarzy można wyczytać prawie wszystko :)

see ya America! :)

Jeszcze raz dzięki za wspaniałe porady.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nie wiem o co mu chodzi z tym marznięciem... Kupujesz Canada Goose, dobre buty, rękawiczki i jest ok. Wiem o czym mowię, doświadczyłem tego i owego w życiu ;) Chociaż jak bym miał wybierać to wybrałbym moje Alma Mater na FL ;-) a Lakeland jest fajnym miejscem, blisko do Tampy, tez pięknego miejsca. A najładniejszy jest Maryland.

Oj byłem i nadal jestem (nie wiem po co...) zaopatrzony w ubiór na zimę... Stwierdziłem, że zimno jest dopiero wówczas, jeśli po przejściu 500m z ciepłym sześciopakiem piwa w plecaku robi się jak z lodówki lub też jeśli po godzinie jazdy autem z grzaniem na full dalej jest szron na przedniej szybie od ŚRODKA... lub jeśli silnik nie może się wogóle rozgrzać, zamiast 90C wskazuje pod 60C... Pomijając kwestię, że nawet jak się parkuje pod blokiem to są gniazdka - nie dla aut elektrycznych tylko żeby tzw block heater podłączyć by "płyny ustrojowe" auta nie zamarzły... Wybaczcie mi ale wcześniej z takimi mrozami (-40 i lepiej) się nie spotkałem...

Mi najbardziej się Montana podobała jeśli chodzi o widoki,drogi, scenerię... Ale na Florydę nie narzekam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U facetów również. Już nawet w kolejce pod A mbasadą widać kto może chcieć kręcić. I tu nie chodzi o stres, bo to może mieć każdy. pytania są tak skonstruowane żeby sprawdzić czy wogole wiesz o czym mówisz. Widać kto się wyuczył na pałę swojego celu podróży a kto wie o czym mówi. Siadłem sobie tak, aby słuchać kto jak mówi i jak to wpływa na decyzje konsula. A wogóle, to najśmieszniejsi są ludzie z identyfikatorami z roboty na szyi na pokaz. To mnie dobiło. Mam czasem wrażenie że to nie wizy dla nas są upokarzające, tylko to Polacy upokarzają się sami przed Amerykanami. I na prawdę nie wiem z czego to wynika.

zgadzam się tu z kimś z tego forum co kiedyś powiedział że najlepiej podejść na zasadzie jak będzie wiza to spoko, jak nie to wpompuję pieniądze w gospodarkę innego kraju.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam :)

Przejrzałam to forum długo przed złożeniem wniosku o wizę. Informacje były bardzo przydatne, zatem podzielę się moim doświadczeniem z dzisiejszej wizyty w konsulacie w Krakowie. Aplikowaliśmy z mężem o wizę B-2.

O sprawach organizacyjnych słów kilka:

- dwa dni przed spotkaniem dostaliśmy email, że nasze zdjęcia załączone do wniosku elektronicznego nie spełniają wymogów, w związku z czym musimy przywieźć ze sobą papierową wersję nowego zdjęcia (zdjęcie można zrobić na przeciwko konsulatu od godziny 9:00),

- informacja, że w konsulacie w Krakowie nie ma skrytek na telefony jest nieprawdziwa. Skrytki są po przejściu przez kontrolę bezpieczeństwa. Są małe, więc większy sprzęt się nie zmieści.

Cały proces wejścia do konsulatu, kontroli, pobierania odcisków był wielokrotnie opisywany, więc nie będę się powtarzać.

Kiedy podeszliśmy do okienka na rozmowę Pan konsul się przywitał i około minuty-dwóch wklepywał coś do komputera. Później jeszcze raz zeskanował nasze odciski i padło:

- Cel podróży? Mąż odpowiedział, że wakacje i odwiedziny u przyjaciół.

Konsul nie zrozumiał "przyjaciół" więc mąż odpowiedział po angielsku, że do przyjaciół, którzy mieszkają koło Atlanty. Chwila stukania w klawiaturę i "gratulacje , wiza została przyznana, miłej podróży" .... słowem się nawet nie zdążyłam odezwać ;)

Przyznam, że nie myślałam, że tak gładko pójdzie...nie wiem z czego to wynika? Może dlatego, że znajomi to rodowici Amerykanie i ich dane podaliśmy we wniosku? Nie miałam obaw o przyznanie wizy, bo oboje pracujemy, mamy stabilną sytuację materialną, ale nie myślałam, że będzie tak łatwo. Oby na lotnisku było podobnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...