Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

U nas z kosztów do poniesienia to było doposażenie domowego biura (ekstra biurko, krzesło, drukarka...) oraz  rozrywki dla dziecka - przybyło trochę puzzli i zabawek. Za to najbardziej odczuwalnym od razu zyskiem na koncie było obniżenie opłat za przedszkole - przedszkole kasuje nas 30% tygodniowego tuition, co się przekłada na $150 oszczędności tygodniowo.

Napisano
12 godzin temu, mcpear napisał:

Ciekawe czy jest to powszechne? Z jednej strony super, ale z drugiej strony ekonomia USA rzeczywiście oberwie i to znacznie. Spadek konsumpcji wewnętrznej o 40% to zapaść jakby nie patrzeć. Chociaż może jestem tylko odosobnionym przypadkiem.

 

Sklepy bankrutują. Neiman Marcus, Macy's, JC Penny - wszystkie albo znikną albo zostaną wykupione i przebranżowione na taniochę (Macy's w zasadzie w tej chwili to w większości tandeta pozująca na nie-tandetę: wiele "ekskluzywnych" marek w Macy's produkuje specjalne tanie wersje dla sklepu). Taki np. Eddie Bauer już nie zwraca pieniędzy, dostajesz kartę sklepową, pierwsza oznaka że przygotowywują się do bankructwa, podobnie jak Barney's który wydał karty sklepowe a potem w przeciągu jednej nocy je wszystkie unieważnił.

Eddie Bauer to mnie zmartwił, b. lubie tą markę. Ciuchy nie są absolutnie warte swej ceny ale są dobrej jakości, mają świetne okazje w rodzaju "60% off clearance" non-stop, można było upolować np. podkoszulki które wstrzymywały lata prania za cenę podkoszulków w Old Navy. Mam kurtkę puchową kupioną w ten sposób za $97, trzyma ciepełko (bez żadnych ciepłych warstw pod spodem) do -25C, sprawdzałam :D 

  • Like 1
Napisano

Ja zauwazylem duze oszczednosci na wyjsciach do restaraucji, malla, w ogole gdziekolwiek i wyjazdach weekendowych. Wszystko sie to zrekompensowalo z nawiazka wydatkami na wyprawke dla dzidziusia i... rachunkiem ze szpitala za porod :)

Napisano
15 minut temu, barnclose napisał:

Ja zauwazylem duze oszczednosci na wyjsciach do restaraucji, malla, w ogole gdziekolwiek i wyjazdach weekendowych. Wszystko sie to zrekompensowalo z nawiazka wydatkami na wyprawke dla dzidziusia i... rachunkiem ze szpitala za porod :)

Czyli dzidziuś niemal for Free! :D Zapewniam że ten nowy koszt będzie wzrastał wraz z upływem czasu.:P

Gratulacje!

  • Haha 3
  • Upvote 1
Napisano
14 minut temu, Jackie napisał:

Neiman Marcus, Macy's, JC Penny -

Te sklepy od lat mialy problemy z wielu powodow. Corona je dobila. Ludzie mniej kieruja sie do department stores, ktore wlasciwie nie sa department stores bo wiekszosc z nic to 75% ubrania i to podejrzanej jakosci. Moja 30-sto letnia corka -- i jej pokolenie chyba -- najwiecej kupuje online, i to czesto uzywane designers/lepsze marki. Na zime kupila piekny welniany plaszcz z J Crew za $50. Te sklepy naprawde byly juz dinosaury. 

Napisano (edytowane)
4 godziny temu, katlia napisał:

Te sklepy od lat mialy problemy z wielu powodow. Corona je dobila. Ludzie mniej kieruja sie do department stores, ktore wlasciwie nie sa department stores bo wiekszosc z nic to 75% ubrania i to podejrzanej jakosci. Moja 30-sto letnia corka -- i jej pokolenie chyba -- najwiecej kupuje online, i to czesto uzywane designers/lepsze marki. Na zime kupila piekny welniany plaszcz z J Crew za $50. Te sklepy naprawde byly juz dinosaury. 

 

Ja nie lubię kupować online, ale tak się składa że większość marek które noszę nie ma sklepów w mojej okolicy albo ma tylko showroom, i też nie w mojej okolicy, np. American Giant (pewnie zniknie niedługo).

Ja też kupuję wiele w thrift shopach, niestety, mieszkam w okolicy gdzie jest tylko jeden sklep który ma już przebrane rzeczy, nie typu Goodwill, ale wciąż jest tanio. Kupiłam 100% wełnianą sukienkę z J. Crew, z metkami jeszcze, za $17 :D Dodatkowo, osoba która wycenia ciuchy ma najwyraźniej blade pojęcie jeśli chodzi o marki europejskie, kupiłam tam sukienkę i kilka spódnic Boden, też z metkami, żadna sztuka nie kosztowała więcej niż $8. Ted Baker - to samo :D  Ktoś się w końcu połapie ale póki co mam gdzie kupować ;) 

Edytowane przez Jackie
literówka
  • Like 1
Napisano
43 minuty temu, barnclose napisał:

wyjazdach weekendowych

To bym powiedzial u nas najwieksza czesc umniejszonych wydatkow (spadek o okolo 30% porownujac okres od polowy lutego do polowy z marca, z od polowy marca do polowy kwietnia). Nawet w otwartym stanie jak ND nie za bardzo jest gdzie jechac, bo jak to zona mowi 'u mnie kazdy wyjazd zaczyna sie od planowania gdzie i co bedziemy jedli'. W przeciwienstwie do @mola ktora niedawno skrytykowala poziom restauracji dla choloty (czy jakos tak, w kazdym razie jadam), to my jak najbardziej z tego korzystalismy. W zeszlym tygodniu pojechalismy nad jezioro, ale wzielismy kanapki z Subwayu (ja tak nie wybrzydzam). Wracajac byla pizza z Domino. W normalniejszych czasach zamknelibysmy sie jednak w okoilicach $50 (znow niedawno ktos wspomnial, ze do $50 to nie restauracja, a juz jesli 2+2 to musi byc McDonald pewnie;) jedzac w Cracker Barrel, Applebees, Texas Roadhouse (tutaj z reguly lekko wiecej, ale moja ulubiona) czy Huhot, ale ja jakos takiego jedzenia na wynos 'nie czuje'.

Napisano
8 minut temu, Jackie napisał:

Ja nie lubię kupować online, ale tak się składa że większość marek które noszę nie ma sklepów w mojej okolicy albo ma tylko showroom

Wiec ja jestem kompletna odwrotnosc. Od 2002 roku ubieram sie we wszystko tylko z dwoch marek, i gdzies od 2008 kupuje TYLKO online. W jednej z marek nie bylem w sklepie od dobrych 6-7 lat, w drugiej od 3 lat. Wszystko znaczy, ze mam skarpety, majtki, podkoszulki, koszule, spodnie, swetry, kurtki lekkie, buty tylko z dwoch firm. Czekam zawsze n sale i pewnie jakies kody od czasu do czasu. Nigdy sie nie zawiodlem na rozmiarach (yy, oni nawet czesto 40x34 lub XXL nie mieli w sklepach).

Jedynie grube kurtki zimowe, buty zimowe, rekawiczki i czapka sa z mieszanek roznych, ale rowniez kupione wszystko online.

Napisano
2 minuty temu, marwin napisał:

W przeciwienstwie do @mola ktora niedawno skrytykowala poziom restauracji dla choloty (czy jakos tak, w kazdym razie jadam), to my jak najbardziej z tego korzystalismy.

Oj proszę mi tu niczego takiego nie imputować ;) Primo, nigdzie nie nazwałam żadnej restauracji taką "dla chołoty". Secundo - nigdzie nie napisałam, że sami nie korzystamy. Natomiast kilka razy w tygodniu to zwyczajnie nie dałabym rady, głównie żołądkowo (a o tym była tamtejsza dyskusja). Bywa szybki obiad z McD, Slim Chicken, Panera, ale to 2-3 razy w miesiącu. Z pizzy to Papa Murphys lub Jet's. Plus do tego jakieś restauracje lokalne: chińskie, koreańskie meksykańskie. Gdzieś tak średnio raz w tygodniu mamy coś z restauracji. Natomiast ja to jednak jestem team gotowanie w domu, tak było i za czasów polskich, i jest za czasów amerykańskich.

Texas Roadhouse to dla mnie nie jest już fast-food, zazwyczaj jeździmy (do tego albo innego sieciowego steak house'a) jak ktoś nas z PL odwiedza. Natomiast od kiedy mąż grilluje na poważnie to osobiście najbardziej lubię BBQ domowe. 

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...