Skocz do zawartości

Dv 2016 Rejestracja Od 1 Pazdziernika Do 3 Listopada 2014


sly6

Rekomendowane odpowiedzi

No prawdą jest to, ze jak sie jest d..pa w PL to bez wzgledu na to czy sie wyjedzie do Usa, Anglii czy Chin to sie d..pa zostanie. Ja np. nigdy nie mialam problemu z praca w PL, moj brat sobie ja zmienia pewnie raz do roku. Jak człowiek jest zaradny i ma chęci to sobie poradzi, no moze trochę szczescia tez nie zaszkodzi ;)

A jak sie lubi to co sie robi to zaległego urlopu sie nawet nie zauważa. U mnie w pracy jak sie nie wykorzysta urlopu do końca roku to jest obliczane i dorzucane do bonusa na początku kolejnego. Wszystkim ten system odpowiada :)

Wszystko zalezy od warunków pracy i pracodawcy.

Życze wszystkim miłego weekendu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 502
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Dokładnie tak jest :)
I może zakończmy dywagacje i porównania, gdzie jest lepiej, a gdzie gorzej... Zwłaszcza, że dla każdego z nas to "lepiej" i "gorzej" znaczy coś innego, bo każdy wychodzi z innego środowiska, z innej pracy, z innym pomysłem na świat...

:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, bo w Polsce wszyscy wszystko kupują za gotówkę ;)

Porównując skalę tego zjawiska w USA i PL to można powiedzieć że w Polsce kupują wszyscy za gotówkę.

Urlop niby sie należy, ale niekoniecznie należy go brać ;)

Tak samo jak W USA.

Tylko że w PL należy się ponad 2x dłuższy urlop.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tak na marginesie Waszej dyskusji :

http://www.businessinsider.com.au/here-are-the-countries-with-the-most-public-holidays-2015-1

US i PL mają dokładnie tyle samo dni public holidays w 2015 r :)

No i znamienne : "(...)“China is not only one of the fastest growing travel segments in the world, their government makes it easy for workers to take longer breaks,” Wego CMO Joachim Holte said.(...)" czyli China Dream czas zaczynać ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tak na marginesie Waszej dyskusji :

http://www.businessinsider.com.au/here-are-the-countries-with-the-most-public-holidays-2015-1

US i PL mają dokładnie tyle samo dni public holidays w 2015 r :)

No i znamienne : "(...)“China is not only one of the fastest growing travel segments in the world, their government makes it easy for workers to take longer breaks,” Wego CMO Joachim Holte said.(...)" czyli China Dream czas zaczynać ;-)

Tyle ze w US w wielu miejscach w czasie tych public holidays się normalnie pracuje. Pracodawca nie ma obowiązku dawania tych dni jako wolnych - taka drobna różnica której kilka osób tutaj najwyraźniej nie czai.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś w tym jest , emigranci z Polski za granicą zwykle odradzają/narzekają.

Wracaja juz niekoniecznie :rolleyes: .

W Polsce 40h pracuja w urzędach i na państwowych posadach.

Fakt dużo takich osób , coraz wiecej wbrew temu co miało być - pozostali zasuwają tyle ile pracodawca zażyczy (pakiet antykryzysowy).

I nie mówie tu o pracy u pana Miecia , w dużych koncernach.

Socjal niby jest , tylko ile trzeba miec zdrowia by sie dostac do lekarza , czasu ile potrzeba.

Jesli ktos tu pracuje to i w stanach da radę , jesli nie daje tu - to i tam wiele lepiej miec nie będzie.

Ja tam życze wszystkim (sobie także) by szanę dostali.

pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kazdy kij ma dwa konce.

Dla przykladu powiem wam jak cwaniackie potrafia byc firmy w Polsce. Bylem oddelegowany do kraju UE do pracy na blisko 2 lata. Oczywiscie nie placili mi odpowiednika ZUSow za granica, a w Polsce co jest zlodziejstwem (bo wg przepisow unijnych do dwoch lat mozna placic w Polsce ZUSy za pracownika oddelegowanego za granice do pracy).

Oczywiscie system emerytalny za granica bylby korzystniejszy dla mnie w przyszlosci. Czyli zostalem wycyckany po raz pierwszy.

Po raz drugi dojezdzajac do pracy - autobus firmowy jezdzil tylko raz do i raz z pracy. Wiec nie bylo szans zerwac sie szybciej, a ze jezdzil tak ze trzeba bylo pracowac 9,5h dziennie to juz inna bajka. Wycyckany po raz 2.

ZUSy pomniejszone o delegacje (ktorych de facto sie nie dostawalo) - wycyckany po raz 3.

Podatek czyli wliczenie do dochodu nastepujacych 'korzysci' ktore mnie 'wzbogacaly': przejazdy autobusem, wynajete przez firme mieszkanie, itp. Dobrze ze srajtasma i woda z kranu nie byly opodatkowane. A z czasem nawet darmowa kawe zabrali :) Wycyckany po raz 4.

Tak wiec po czesci, aczkolwiek nie w calosci, popieram tych co mowia ze w Polsce tez wcale kolorowo z tym socjalem nie jest. Z drugiej strony dobrze, ze w ogole jest. Choc co to za socjal, gdy czek sie na niego po kilka miesiecy/lat.

Dla przykladu kolega zerwal wiezadla w kolanie. Gdy chcial sie leczyc przez NFZ to operacja za 2 lata czekania. Zrobil prywatnie i zapacil 20 tys.zl. No dobrze a pozniej rehabilitacja, tu mial nadzieje ze z NFZ sie uda. A gdziez tam :) czekanie na rehab to okolo kilku miesiecy.

Taki socjal moi drodzy. Chyba Was dawno w Polsce nie bylo :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kazdy kij ma dwa konce.

Dla przykladu powiem wam jak cwaniackie potrafia byc firmy w Polsce. (...)

Do tego co napisałeś można jeszcze dopisać np. przerzucanie pracowników na samozatrudnienie. Wiele firm tak robi. Wówczas pracujesz jak na umowie o pracę (8h i więcej) i wystawiasz fakturę pracodawcy, a podatkami, ZUSami itp musisz sam się martwić.

I zgadzam się, że z ZUSem wcale nie jest tak różowo. Ja jestem ubezpieczona i mogę korzystać z usług NFZ, ale... I tak wszędzie chodzę prywatnie i opłacam prywatny abonament medyczny dla siebie, męża i dziecka... I większość moich znajomych tak robi...

Głupi przykład: musiałam iść z niespełna rocznym dzieckiem do okulisty, w moim mieście jest tylko 2 na NFZ mających odpowiedni sprzęt. U obydwóch czas oczekiwania na wizytę ponad rok (byłam w grudniu 2013, wizyta na luty 2015, a u drugiego na maj 2015). Tyle przecież nie mogę czekać, więc trzeba było iść prywatnie. I tak jest ze wszystkim... Drugi przykład: ojciec choruje, musiał mieć pilną wizytę u specjalisty, termin za 10 miesięcy. Prywatnie u tego samego lekarza za tydzień...

Jedyne do czego przydał mi się ZUS i NFZ to poród - rodziłam za darmo w państwowym szpitalu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...