Skocz do zawartości

USA vs UK zycie oto jest pytanie


rowan111

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 147
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
4 godziny temu, rzecze1 napisał:

Nie wydaje mi sie aby system opieki zdrowotnej i ubezpeczen w USA byl do obronienia. Przede wszystkim dlatego, ze pochlania wieksza czesc GDP niz w Szwecji, Niemczech, Japonii czy wszystkich innych krajach z powszechna opieka zdrowotna. Samo to wskazuje, ze cos jest nie tak...

Pamietam w czasie Work and Travel w  2005 pracujac w fabryce w Wisconsin, miedzy ludzmi ktorzy bez watpienia glosuja teraz na Trumpa, moj kolega w czasie jednej z imprez powaznie i filozoficznie podsumowal temat: "Ameryka jest ok. Ale Ci ludzie nie maja zebow... i to jest blad tego kraju..."

^^^^^ to x1000

Ja gdzies pisalem - implant zeba w US kosztuje tyle ze mozna pojechac do polski, wszczepic sobie ten sam implant, pokryc koszty przeloty i mieszkania tamze w hotelu i jeszcze zostanie sporo pieniedzy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgłębiałem się zbytnio w temat ale z tego co pobieżnie poczytałem to koszt pojedynczego implantu zęba w PL idzie w tysiące złotych. Kogo pracującego w kraju na to stać? Absolutnie nie bronię amerykańskiej służby zdrowia ale co zostało już tutaj zauważone mieszkając długie lata za granicą tracicie kontakt z polską rzeczywistością.

Przestają mnie również dziwić pojawiające się od czasu do czasu komentarze ludzi pytających - to po co tam siedzicie skoro tak jest tam źle? Każde pytanie o życie w USA sprowadza się do masowej krytyki tego kraju (głównie służba zdrowia). Można odnieść wrażenie, że USA to jeden z najgorszych kierunków emigracji jaki obierają sobie współcześni Polacy...

Mi ten temat coraz bardziej obojętnieje z roku na rok, jednak wciąż się zastanawiam czemu ludzie stamtąd nie uciekają masowo, naprawdę minusy przesłaniają wszelkie plusy...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgłębiałem się zbytnio w temat ale z tego co pobieżnie poczytałem to koszt pojedynczego implantu zęba w PL idzie w tysiące złotych. Kogo pracującego w kraju na to stać? Absolutnie nie bronię amerykańskiej służby zdrowia ale co zostało już tutaj zauważone mieszkając długie lata za granicą tracicie kontakt z polską rzeczywistością.

Przestają mnie również dziwić pojawiające się od czasu do czasu komentarze ludzi pytających - to po co tam siedzicie skoro tak jest tam źle? Każde pytanie o życie w USA sprowadza się do masowej krytyki tego kraju (głównie służba zdrowia). Można odnieść wrażenie, że USA to jeden z najgorszych kierunków emigracji jaki obierają sobie współcześni Polacy...

Mi ten temat coraz bardziej obojętnieje z roku na rok, jednak wciąż się zastanawiam czemu ludzie stamtąd nie uciekają masowo, naprawdę minusy przesłaniają wszelkie plusy...?

A jednak Ameryka (czyt. USA) najbardziej porządany kierunek emigracji. Nawet te miliony z Hondurasu nie wiedzą w co się pakują

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, SuperTraveller napisał:

Mi ten temat coraz bardziej obojętnieje z roku na rok, jednak wciąż się zastanawiam czemu ludzie stamtąd nie uciekają masowo, naprawdę minusy przesłaniają wszelkie plusy...?

Kwestie "nie zglebialem ale sie wypowiem" pomine... 

A odpowiadajac powyzej - z wielu wzgledow. Zastanowiles sie ile kosztuje przeniesienie sie z jednego kraju do drugiego na stale ? Nie ma szans wyjsc z tego bez strat... Pomysl tez co sie stanie z Twoimi oszczednosciami w ZUSie i OFE jak juz tutaj sie znajdziesz i od jakiego poziomu bedziesz zaczynal oszczedzanie w US - to jest kwestia o ktorej wiekszosc ludzi zupelnie nie mysli i pozniej znajda sie centralnie w dupie. W druga strone dziala to tak samo. Kazde przenosiny to krotko i dlugoterminowe straty.

Poza tym niepotrzebnie utozsamiasz twierdzenie ze ten kraj jest centalnie p*****y z "mi tu jest bardzo zle". Wskazywanie na rzeczy ktore ludziom zyjacym w cywilizowanych krajach nie mieszcza sie w glowie nie oznacza ze one mnie w tej chwili  dotycza (akurat kosmiczne koszty opieki zdrowotnej mnie dotycza ale na szczescie poki co zdrowie dopisuje).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja chciałabym zauważyć, że 25k rocznie na rękę to jest to co realnie dostaje większość pracujących Polaków. Jak ma wybierać: żyć za 25k w PL czy w USA z rodziną to chyba wybrałabym PL. Czemu? Bo moje dziecko miałoby darmową edukację na poziomie, łącznie ze szkołą wyższą. Bo dostałoby na wyprawkę do szkoły, bo pobyt kogokolwiek z rodziny w szpitalu nie groziłby nam bankructwem. 

W tej chwili jak rozmawiam ze znajomymi w PL to unoszą w szalonym zdziwieniu brwi, że dlaczego pracowałam z domu z niemowlakiem, nie mogłam iść  na macierzyński? Że czemu mówię, że przedszkole takie drogie, nie możemy ubiegać się o jakieś dofinansowania? 

W PL mieszkałam 30 lat, teraz leci piąty rok w USA. Wygodnie mi się mieszka w USA, bo jesteśmy legalnie,  nie żyjemy za 25k$,  mamy super ubezpieczenie zdrowotne, dodatkowo umiemy oszczędzać i nie jesteśmy typowymi amerykańskimi konsumentami, oboje mamy doktoraty w dziedzinie, która ma wzięcie i w akademii, i poza nią. I uwaga uwaga! Przyjeżdżając mieliśmy świadomość, gdzie możemy się potknąć w naszych planach na emigrację. Ważne dla nas były solidny zapas oszczędności na koncie i porządne ubezpieczenie zdrowotne. Na pytanie jednak co zrobię, gdy zostanę obywatelem niezmiennie odpowiadam - poważnie rozważę przeprowadzkę do innego kraju. Z dwóch powodów - nie podoba mi się kruchość takiego układu i uważam, że poziom edukacji na poziomie publicznych podstawówek i liceum jest słaby, do tego dochodzą kwestie bezpieczeństwa.

Są ludzie, którym klepanie biedy w USA  jawi się jako raj, bo u siebie w kraju żyją nie tylko w biedzie, ale i strachu, albo żyją w społeczeństwach, gdzie z racji pochodzenia nie mogą awansować społecznie (Indie na przykład). Natomiast mówienie komuś, kto chce się przeprowadzić z UE i zaczynać wszystko od nowa "Jest super, będzie fajnie, american dream ciągle żywy" to trochę zaklinanie rzeczywistości jest. Planując emigrację do USA na pewne rzeczy człowiek musi być przygotowany, jedną z tych rzeczy jest drogi system opieki zdrowotnej.

Żeby odciążyć dyskusję proponuję teraz wyciągnąć jakiś plus życia w USA :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, mola napisał:

Na pytanie jednak co zrobię, gdy zostanę obywatelem niezmiennie odpowiadam - poważnie rozważę przeprowadzkę do innego kraju. :)

U mnie dokladnie tak samo. I to w sumie nie dlatego, ze mi sie tutaj nie podoba. Wiadomo, sa plusy i minusy, a dla mnie najwiekszym minusem jest to, ze jestem tutaj sama. Nie mam ani rodziny, ani dzieci, ani potencjalnego kandydata na gorsza polowke, wiec moj poglad jest zupelnie inny niz wiekszosci forumowiczow. Nie chce brzmiec jakbym sie uzalala nad swoim losem, ale czasem jak sobie tak leze w domu pod kocykiem, a cala moja rodzina w Polsce bawi sie na weselu to mam ochote wystawic cale wyposazenie mojego mieszkania na craigslist i spadac stad. Ale potem przychodzi payday, wakacje, jakis dobry weekend i jakos zapominam, ze mi czasem smutno. Chyba powoli juz sie przyzwyczailam, ze wiekszosc rzeczy mnie tam omija, ale przeprowadzka byla moja decyzja i poki co, musze/chce dac sobie jeszcze kilka lat.

2 godziny temu, SuperTraveller napisał:

Przestają mnie również dziwić pojawiające się od czasu do czasu komentarze ludzi pytających - to po co tam siedzicie skoro tak jest tam źle? .

W sumie logistycznie to jest mega duze przedsiewziecie. Nie tylko same koszty takiej imprezy, ale cala organizacja. Sprzedaj teraz wszystko, pozbadz sie wszystkiego, wypisz dzieci ze szkoly, zrezygnuj z pracy, spakuj znowu cale swoje zycie w kontener albo pudla, znajdz nowa robote, nowe mieszkanie/dom w Polsce, szkoly dla dzieci, cokolwiek. To nie jest tak, ze dzisiaj sobie mowisz "a dobra, wracam jutro do Polski" i rzeczywiscie mozesz tak zrobic. Mi na sama mysl, ze mialabym przez to przechodzic robi sie slabo. A tak jak wyzej wspomnialam, moj household to tylko ja + dwa psy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, mola napisał:

W tej chwili jak rozmawiam ze znajomymi w PL to unoszą w szalonym zdziwieniu brwi, że dlaczego pracowałam z domu z niemowlakiem, nie mogłam iść  na macierzyński? Że czemu mówię, że przedszkole takie drogie, nie możemy ubiegać się o jakieś dofinansowania? 

A jak im powiesz, że planujesz pracować do porodu, to im się oczy wielkości pączka robią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...