Skocz do zawartości

Drogie życie w USA


Invictus95

Rekomendowane odpowiedzi

4 minuty temu, everden napisał:

Chodzenie do restauracji to, w mojej ocenie, z lenistwa. Typowa Amerykanka nie umie zbyt dobrze gotować i robi to tylko kiedy musi.

W niedziele w grupie mojej miesciny na FB taki post: "jestem tak zmeczona gotowaniem, gdzie jest jakas restauracja, ktora sprzedaje na wynos?"   :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 256
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
20 minut temu, everden napisał:

Jako Polka, owszem, lubię narzekać, ale w US tego nie robię, oduczyłam się.   No nie jest tak kolorowo niestety. Gdybym nie musiała, nie przeprowadzałabym się do US nigdy.    Auto to tu konieczność, bo transport publiczny nie istnieje. Póki nie wzięłam auta na kredyt, nie mogłam znaleźć pracy. To co widzę na ulicach, to straszne rdzewiaki, których nikt nie naprawia (bo pewnie drogo). Wszyscy w dzielnicy mają auta i domy na kredyt. Praca jest, ale nie jakaś super. Daje kasę na rachunki, na szczęście. Jako kontraktor straciłam prawo do wakacji. Poza ustawowymi national holiday, nie miałam ani 1 dnia wakacji od roku (odkąd tu jestem).  Od m-ca chodzę z dziurą w zębie bo nie stać mnie na plombę. A infekcje skórne tutaj leczy się wodą (autentyk w Faireview clinic).  Chodzenie do restauracji to, w mojej ocenie, z lenistwa. Typowa Amerykanka nie umie zbyt dobrze gotować i robi to tylko kiedy musi. Crap który serwują w restauracjach jest tańszy od obiadu gotowanego w domu , no i szybszy.  Mój stary korzysta z restauracji, bo nie lubi polskiej kuchni. 

Plusy są, owszem. W pracy nie wyrywam sobie rękawów. Życie płynie wolno i niewymagająco. W MN przyroda ładna, jeśli się człowiek przestawi na Amerykańskie. Jeśli jesteś relatywnie młody i zdrowy, to można w US mieszkać. Reszcie radzę się 2x zastanowić. 

 

Wiele zależy od tego gdzie konkretnie mieszkasz. USA jest ogromne, klimaty i warunki socjoekonomiczne do wyboru i koloru. Ale jeśli wziąć pod uwagę że niekoniecznie się wyląduje w LA czy Austin TX, dobrze wiedzieć że może być i tak jak ty opisujesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze do tego wszystkiego bym dodal ze w MN strasznie pizdzi....

Wreszcie jakis realistyczny opis sytuacji a nie "jak tylko bedziesz chcial(a), to na pewno Ci sie uda". To bogactwo ameryki jest bardzo pozorne, ludzie sa pozadluzeni po korek bo rynek samochodow, wszelkich lodzi i innych rzeczy to krolestwo kredytow subprime - analogiczna sytuacja do rynku nieruchomosci opisanego w "The Big Short" (ktory to powinien byc "lektura obowiazkowa" dla wszystkich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, kzielu napisał:

analogiczna sytuacja do rynku nieruchomosci opisanego w "The Big Short" (ktory to powinien byc "lektura obowiazkowa" dla wszystkich.

 

Każdemu z kim gadam wydaje się że jest cwany ;) Znam parę osób które dostały totalnie po dupie po krachu nieruchomości, ale do tej pory nie chcą się przyznać że to wina ich własnej głupoty i chciwości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, kzielu napisał:

Jeszcze do tego wszystkiego bym dodal ze w MN strasznie pizdzi....

Wreszcie jakis realistyczny opis sytuacji a nie "jak tylko bedziesz chcial(a), to na pewno Ci sie uda". To bogactwo ameryki jest bardzo pozorne, ludzie sa pozadluzeni po korek bo rynek samochodow, wszelkich lodzi i innych rzeczy to krolestwo kredytow subprime - analogiczna sytuacja do rynku nieruchomosci opisanego w "The Big Short" (ktory to powinien byc "lektura obowiazkowa" dla wszystkich.

Z calym szacunkiem do @everden, ale ona pisze, ze jest tu od roku. W pierwszych 6 miesiacach zycia na wlasny rachunek w USA (mam dluga historie, gdy przyjezdalem tu jako dziecko, ale to sie nie liczy) wynajmowalem pokoj w piwnicy na Ridgewood, by przeniesc sie potem do 'studio' rowniez na Ridgewood, i rowniez w piwnicy. Cale szczescie rodzina czekala wowczas na zielona karte w Polsce. Zylem w NYC, wiec samochod kupilem dopiero po 3 latach (ale fakt, od razu nowy i w zyciu nie na kredyt). Do dnia dzisiejszego nie mam lodki (ale i plywac nie umiem), a dom uwazam ze nalezy kupwoac tylko za gotowke (ta dyskusje juz przeszlismy pare lat temu z @kzielu - stad latwiej bylo w IA, niz w NYC). To wszystko jest do osiagniecia w 5 lat zycia tutaj (i zona nie musi pracowac), a po 10 latach juz naprawde porownanie z kolegami w Polsce to jest niebo a ziemia.Nie

Nie wnikajac w szczegoly oceniam ze sytuacja @everden jest zwiazana z krotkim okresem pobytu tutaj. Dajmy jej pare lat i wowczaas niech spojrzy na siebie i rowiesnikow w Polsce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Jackie napisał:

 

Każdemu z kim gadam wydaje się że jest cwany ;) Znam parę osób które dostały totalnie po dupie po krachu nieruchomości, ale do tej pory nie chcą się przyznać że to wina ich własnej głupoty i chciwości.

Cale szczescie ja uwazam, ze jestem i cwany i glupi;) Od 2015 roku inwestowalem w srebro. Duzo, nie duzo. Jak to kiedys wyczytalem ze do 35 lat trzeba miec odlozone na emeryture tyle ile sie zarabia rocznie, wiec gdy odchodzilem w 2017 roku z pierwszej wiekszej pracy (a mialem wowczas dokladnie 35 lat) wszytskie emerytalne oszczednosci przetransferowalem do Traditional IRA i kupilem za nie ETF srebra (po $16.42 czy jakos tak). Dorzucilem do tego drugie tyle wlasnego kapitalu (mniej wiecej po tyle samo). Od tego czsau srebro bylo juz i po lekko okolo $20, i po lekko okolo $11. Caly czas czuje ze mam w plecy, ale jakos szczegolnie nie bede plakal z powodu swojej glupoty. Do emerytury daleko jeszcze, a inwestujac rozumialem ryzyko spadku wartosci. Gdzies tam kiedys srebro bylo po $49/oz, wiec jesli do czasu mojej emerytury wroci na ten poziom to bede bardzo szczesliwy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, marwin napisał:

Nie wnikajac w szczegoly oceniam ze sytuacja @everden jest zwiazana z krotkim okresem pobytu tutaj. Dajmy jej pare lat i wowczaas niech spojrzy na siebie i rowiesnikow w Polsce.

Z tym sie zgadzam - niemniej jednak jest to dobry punkt w dyskusji bo ludzie widza "bogactwo" w US powierzchownie.  Co do posta powyzej - sporo ludzi przyjezdza tu w wieku 35 lat i zaczyna praktycznie od zera - szczegolnie Ci przyjezdzajacy na DV - tak wiec trudno im jest miec uzbierane na emeryture cokolwiek - poza tym czesc w ogole nie czai zbierania na emeryture, niektorzy (serio) uwazaja ze ta emerytura to Social Security (ktore to zreszta obecna administracja mniej lub bardziej po cichu probuje przyciac jak sie da).

Co do paru lat - gdyby nie bylo zamieszania z covidem - to tak. W tej chwili to trudno bedzie na cokolwiek patrzec.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, marwin napisał:

Cale szczescie ja uwazam, ze jestem i cwany i glupi;) Od 2015 roku inwestowalem w srebro. Duzo, nie duzo. Jak to kiedys wyczytalem ze do 35 lat trzeba miec odlozone na emeryture tyle ile sie zarabia rocznie, wiec gdy odchodzilem w 2017 roku z pierwszej wiekszej pracy (a mialem wowczas dokladnie 35 lat) wszytskie emerytalne oszczednosci przetransferowalem do Traditional IRA i kupilem za nie ETF srebra (po $16.42 czy jakos tak). Dorzucilem do tego drugie tyle wlasnego kapitalu (mniej wiecej po tyle samo). Od tego czsau srebro bylo juz i po lekko okolo $20, i po lekko okolo $11. Caly czas czuje ze mam w plecy, ale jakos szczegolnie nie bede plakal z powodu swojej glupoty. Do emerytury daleko jeszcze, a inwestujac rozumialem ryzyko spadku wartosci. Gdzies tam kiedys srebro bylo po $49/oz, wiec jesli do czasu mojej emerytury wroci na ten poziom to bede bardzo szczesliwy.

 

LOL, mój małżonek też na srebrze dupsko umoczył!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...