Skocz do zawartości

Loteria Wizowa 2018 Rejestracja Od 4 Października Do 7 Listopada


sly6

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 1,3 tyś
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
4 godziny temu, Radosny napisał:

stety/niestety nie trafiłem tu na odmienne zdania...

To może pospieszę z pomocą - jak dla mnie jedynym miejscem dla którego jestem skłonny emigrować do USA (i przełknąć te wszystkie amerykańskie dziwactwa i nieracjonalności) jest Nowy Jork. Co do reszty USA to mnie mało obchodzi, już prędzej Montreal albo Vancouver w Kanadzie.
Jeszcze jeden detal - napisałeś, że to "decyzja na całe życie" - nie bardzo rozumiem dlaczego tak sądzisz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Radosny napisał:

Wyniki już prawie za 14. Wiem, wiem, są tacy, którzy piszą " będziecie się martwić jak WYGRACIE - buhahaha", ale może odezwą się tutaj CI, którzy narzekają na USA:

- wygrali GC, zaryzykowali i porzuciwszy "wszystko" w Polsce wylecieli za Atlantyk,

- znaleźli (bądź nie) pracę, mieszkanie,

- poznali nowych ludzi, zaaklimatyzowali się w nowym miejscu z nową pogodą i jej urokami,

- pokonywali codziennie swoje trudności w barierach językowych, kulturowych, zdrowotnych itd.

- i....... narzekają, żałują, gdyby mogli cofnąć czas, nie powtórzyliby tego błędu itd itp.

Może gdyby wypowiedziały się tu takie osoby, to ułatwiłoby podjęcie decyzji potencjalnym ZWYCIĘZCOM (jak ja :) ), którzy nie do końca są pewni tak poważnej decyzji NA CAŁE ŻYCIE...

 

Tak mi tylko do głowy przyszło, bo cokolwiek czytam, to raczej wszyscy nawet jak się kłócą, to są zdania że USA jest super i kropka... stety/niestety nie trafiłem tu na odmienne zdania...

 
 
 

Tak czy siak jechac. Jak sie nie uda to wracac. Wiele osob wraca po otrzymaniu paszportu. 80% ludzi z loterii, ktorych znam, nie tylko z Polski, wrocilo do swoich krajow. Nie jest to jakas wielka proba, ale poprostu czesto jest to ciagla walka. 

Ja sie osobiscie nie zaaklimatyzowalem. Wisi mi czy to KY, IL czy inna dziura. Jedyne miasto, ktore wzbudzilo moja sympatie to Orlando. Na wiele fajnych miejsc potencjalnego imigranta i tak nie stac. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, motorolnik napisał:

To może pospieszę z pomocą - jak dla mnie jedynym miejscem dla którego jestem skłonny emigrować do USA (i przełknąć te wszystkie amerykańskie dziwactwa i nieracjonalności) jest Nowy Jork. Co do reszty USA to mnie mało obchodzi, już prędzej Montreal albo Vancouver w Kanadzie.
Jeszcze jeden detal - napisałeś, że to "decyzja na całe życie" - nie bardzo rozumiem dlaczego tak sądzisz?

a jesli mozna spytac to czemu akurat NY ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, ilya_ napisał:

a jesli mozna spytac to czemu akurat NY ? 

Bo nigdzie więcej nie był.

 

Dwa lata temu byly u mnie dwie ciotki mojej LP że słonecznego Greenpoint. Takie typowe Polki z NYC.  Trzydziesci lat z dużym hakiem w USA. Nigdzie nie były poza Niagara i Floryda. Raz w roku na miesiąc do Polski i tylko robota. Pierwszy raz w życiu leciały samolotem wewnątrz USA. Powozilismy trochę po Oregonie. Zgodnie przyznały że dopiero teraz zobaczyły prawdziwą Ameryke.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, motorolnik napisał:

To może pospieszę z pomocą - jak dla mnie jedynym miejscem dla którego jestem skłonny emigrować do USA (i przełknąć te wszystkie amerykańskie dziwactwa i nieracjonalności) jest Nowy Jork. Co do reszty USA to mnie mało obchodzi, już prędzej Montreal albo Vancouver w Kanadzie.
Jeszcze jeden detal - napisałeś, że to "decyzja na całe życie" - nie bardzo rozumiem dlaczego tak sądzisz?

Dzieki za odp. Na całe życie - to może za dużo powiedziane ;) Z pewnością nie należałoby podwijać ogona i wracac do ojczyzny po pierwszych niepowodzeniach, tylko choć troche w tej Ameryce powalczyć, zobaczyć, spróbować - a na to wg mnie nie wystarczy kilka tygodni czy miesięcy... (byłoby mi żal zainwestowanego czasu i pieniędzy, żeby po pół roku uciekać spowrotem do Polski...)

 

No i  pojawiło się kilka opinii,

Dzięki,

choć patrząc na nie z dystansem to one też są "zachęcające" :) - i chyba tak właśnie należałoby zrobić POTENCJALNI zwycięzy - SPRÓBOWAĆ, żeby po kilka latach z perspektywy czasu - NIE ŻAŁOWAĆ straconej okazji....

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjazdem sobie sytuacji nie pogorszymy... no chyba ze mamy postawe roszczeniowa i lecimy z placzem do mamy jak deszcz pada...

Byc moze nie osiagniemy za granica tego o czym marzymy ale czy bedac w Polsce mamy zagwarantowane spelnienie sie tych marzen?

Emigracja jest jak przygoda mozemy tylko o niej marzyc np czytajac forum lub ksiazku lub tej przygody sprobowac.

Laduje sie w nowym miejscu i okazuje sie na ile naprawde nas stac.

Czlowiek ktorzy rzuca wszystko i zaczyna od zera a pozniej dorabia sie jakiegos statusu i nie ma znaczenia czy ma 3 czy 5 aut na podjezdzie i wlasny dom lub w kredycie i nie laduje na ulicy jest na swoj soposob zwyciezca... 

Czytalem tutaj o historii jednego z urzytkownikow ktory pochodzil z Belchatowa rzucil wszystko wyjechal i walczyl... mieszkal w samochodzie przez jakis czas w koncu znalazl stala prace jako kierowca ciezarowek i zalozyl rodzine z kobieta z tzw bagazem, forum jechalo po nim nie milosiernie a on bronil swojej osoby i nie wstydzil sie upublicznic swojej historii. 

Dla jednego jego historia to idealny przyklad do wysmiania a dla innego moze byc wzorcem ze osoba w danej sytuacji ekonomiczne z danym doswadczeniem i brakiem znajomosci jezyka moze poradzic sobie w kazdej sytuacji jesli tylko chce i wierzy w swoje mozliwosci. Dla takiej problemy nie sa problemamy tylko wyzwaniem i ci powinni byc uwazani za wzor a nie wysmiewani.

Nie sztuka jest sobie poradzic majac juz cos a sztuka jest zbudowac cos z niczego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dublin, nawet nie potrafię wyrazić jak bardzo się z tobą nie zgadzam. 

Dla Ciebie ta cała historia z emigracja to jak film Jima Jarmusha. Od bezdomności Chicago do trailer parku. 

Człowiek z głową na karku sobie w USA, to pewne. Nie wiem co ma sobie udowadniać? Medal za umiejętność wynajęcia mieszkania? Za umiejętność poznania kobiety? Z bagażem to tu w milionach są. 

Droga jest długa ale gloryfikowanie za zapewnienie sobie podstawowych potrzeb, to naprawdę nisko postawiona poprzeczka. Dlatego tak niewielu Polaków spotykam na swojej zawodowej drodze. Pełno różnych innych nacji ale Polaków jak na lekarstwo. 

Ludzie zarzucają mi, że jestem przeciwnikiem loterii, bo jestem pies ogrodnika, ale tak naprawdę chciałbym większych możliwości imigracji Polaków z potencjałem, ktorzy już w jakiś sposób się sprawdzili. To ogromna przyjemność spotkać Polaka, który rzeczywiście coś osiągnął vs. w stanie wegetatywnym. Nie mówię, że każdy ma być szefem Apple, ale ze osiagnął coś ponad jazdę obowiązkową. Każdy gdzieś musi mieszkać, czymś jeździć i z kimś spać. Wielkiej filozofii i zasług w tym nie ma, i za każdym razem pukam się w czoło jak ktoś robi z tego wielkie halo. Prawie wszyscy wszystko rzucili w kraju, tez nie wiem dlaczego ktoś ma za to być podziwiany? 

Szkoda, że prezydent, który wysyła sygnały, że to się może zmienić, to idiota. Naprawdę przydałoby się tu ściągnąć ludzi z głową na karku. Powodem, dla którego muszę tyle pracować, jest moja niezgoda na zatrudnienie miernoty, która miałaby mnie odciążyć. Dostaję pytania czy mogę kogoś ściągnąć z zagranicy, np. z Polski. Przy obecnym systemie imigracyjnym, ja tego swinstwa rodakowi nie zrobię. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Godzinę temu, KaeR napisał:

Każdy gdzieś musi mieszkać, czymś jeździć i z kimś spać. Wielkiej filozofii i zasług w tym nie ma, i za każdym razem pukam się w czoło jak ktoś robi z tego wielkie halo. Prawie wszyscy wszystko rzucili w kraju, tez nie wiem dlaczego ktoś ma za to być podziwiany?

Ja rozumiem Twój punkt widzenia, ale przytoczę Ci sytuacje moja i moich najbliższych znajomych.

6 gości - 3 typów z magistrami i 3 bez szkoły wyższej. Mamy po 28 lat. Wszyscy pracujemy. Połowa ma pracę lepszą niż taką za minimalną stawkę tylko dlatego, że dostali tę pracę po znajomości. Druga połowa znalazła sobie prace dzięki wykształceniu/umiejętnościom. 3 z nas ma studia techniczne i dzięki temu, że wyjeżdżamy na projekty za granice możemy sobie fajnie pożyć (mamy niemieckie auta klasy premium - moje ma 17 lat, a pozostałych 15 i 22 lata:) ). Mamy też dzięki temu na takie fanaberie jak wakacje w Wiśle i jedzenie w fastfoodach. Nikt z nas nie ma żony ani dzieci. Wszyscy mieszkamy u mamy.

Chciałem przez to pokazać, że sporo z nas w Polsce jako tako łączy koniec z końcem, bo ma wsparcie rodziców i załatwioną robotę. Pojedyncze osoby dają rade się wyprowadzić, założyć rodzinę i nie musieć oszczędzać na sobie każdego dnia. Taka sytuacja jest obecnie w moim mieście, ale podobno w dużych miastach jest o wiele lepiej przez co w wynajętej kawalerce można żyć prawie na takim samym poziomie jak u mamusi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Radosny napisał:

wygrali GC, zaryzykowali i porzuciwszy "wszystko" w Polsce wylecieli za Atlantyk,

- znaleźli (bądź nie) pracę, mieszkanie,

- poznali nowych ludzi, zaaklimatyzowali się w nowym miejscu z nową pogodą i jej urokami,

- pokonywali codziennie swoje trudności w barierach językowych, kulturowych, zdrowotnych itd.

- i....... narzekają, żałują, gdyby mogli cofnąć czas, nie powtórzyliby tego błędu itd itp.

Mogę napisać moją historię.

Wygrałam GC w DV2005 więc szmat czasu temu. Zaryzykowałam, wyszłam za mąż i razem wyjechaliśmy do USA. Niestety nie zdążyłam się zaaklimatyzować, bo sprawy w Polsce się tak skomplikowały że musieliśmy wrócić. Nie zadbaliśmy w porę o biały paszport, nie było przede wszystkim na to czasu. Byliśmy raptem pół roku. Czas jaki tam spędziliśmy wspominam różnie. I miło i niemiło. Było sporo trudnych momentów, ale były też chwile wspaniałe. Nie żałuję że wyjechałam, raczej w tej chwili żałuję że nie jestem za wielką wodą.

W tym roku próbujemy sił w loterii :) pożyjemy zobaczymy. Aczkolwiek wiek już troszkę bardziej zaawansowany,  a rodzice coraz starsi, więc pewnie wyjechać byłoby trudniej. Wszystkim, którzy wahają się czy jechać czy nie mogę powiedzieć tylko jedno - JECHAĆ. Jeśli się nie spodoba wracać zawsze można. Wiem że sporo kasy ładuje się w przeprowadzkę i cały cyrk wizowy, ale naprawdę warto jechać  i zobaczyć. Sprawdzić się w nowych warunkach, okolicznościach. Zobaczyć jak żyją inni, poszerzyć swoje horyzonty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...