Skocz do zawartości

Drogie życie w USA


Invictus95

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 256
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano
11 minutes ago, MeganMarkle said:

Jak wam się spina to przeliczanie kosztu domu vs mieszkania to nie wiem... przede wszystkim pytanie czy wszystko aby wliczacie? Nie tylko rata kredytu vs czynsz za wynajem. Bo do tego dochodzi jeszcze podatek od nieruchomości (za dom o wartości $1.6m oznacza to koszt ok.16000$ rocznie), koszt ubezpieczenia się od trzęsienia ziemi to kolejne pare tysięcy dolarów, nie mówiąc już o kosztach potencjalnych napraw, remodelingu wyposażenia, urządzenia ogrodu (koledze mojemu na wycięcie drzewa z ogrody zaśpiewali taką stawkę że się aż za głowę chwyciłam) itp itp... wynajmując masz milion problemów z głowy, wszystko ogarnia land lord. Mając dom - wszystko co się zepsuje to jest Twój problem. I nie chodzi tylko o pieniądze ale tez o swój własny czas i kłopot (tego swojego czasu Polacy zazwyczaj nie cenią ale ja owszem). Tak wiec nie jestem tak pozytywnie nastawiona.... zwłaszcza, że te domy tutaj są jak domki z kart a cena jak za złoto :( 

recesjo przyjdź już!

Jeszcze raz wracam do 2014. Wtedy wynajem domu o wskazanych paramterch wyniósłby mnie $4200. Landlord co roku podnosi tu w okolicy cene o  100 - 150 dolarów. Co więcej znajomi musieli się dwa razy już przeprowadzać bo landlord im po roku wymówił co w jednym przypadku kosztowało ich zmianę szkoły (dla dziecka nie najokrzystniejsza sytuacja). Ja za ratę kredytu hipotecznego płacę $4350 (bank w tym pobiera ode mnie kasę z której opłaca podatek od nieruchomości i ubezpieczenie - czyli te dwie rzeczy mam wliczone). W 5 lat spłaciłem 10% zadłużenia, a dom wzrósł na wartości o 250k (recesjo nie nadchodź!!). Do tego opłacam $200 HOA. Kredyt mam 7/1 ARM ze stopą oprocentowania 3.375%. Czyli za dwa lata muszę zrobić refinance (z zaciśniętymi kciukami obserwuję jak PDT beszta szefa Fedu aby obniżył stopy) - jak tak dalej pójdzię (wzrost wartości + spłata) to będę miał LTV poniżej 50% przy refinance - czyli pewnie będę w stanie uzyskać możliwie najkorzystniejsze oprocentowanie (może przeskoczę na 15 Years Fixed). Do tego jeszcze odsetki kredytu hipotecznego co roku odliczam od podatku - jest to benefit, którego bym nie miał wynajmując dom. Co powodowało, że przed reformą Trumpa dostawałem rocznie około 12-13 tys zwrotu za kredyt hipoteczny + podatek od nieruchomości - obecnie po reformie Trumpa przez 10k capu na podatki stanowe i od nieruchomości spadło mi to do 7k - to jest kasa której nie dostawałbym gdybym wynajmował.

odpowiedz sobie sama - spina mi się to?

Napisano
51 minut temu, mcpear napisał:

Ja szukałem po drugiej stronie: Redwood City, Palo Alto, Cupertino, Mountain View (centrum Silicon Valley).

Znam te rejony: skonczylam high school w Cupertino! Ja jeszcze pamietam tam sady owocow (glownie morele) przez ktore wracalam ze szkoly do domu. Wtedy to byla po prostu suburbia typu solidna srednia klasa, a biedniejsi ludzie mieszkali w tych smiesznych domkach budowanych przez Eichler'a. Teraz te domy ida za milion +, ale wtedy mieszkali w nich nowi imigranci i Latynosi ktorzy pracowali na tych sadach... Wszystko sie zmienilo z pojawieniem sie Apple. And the rest is history. 

Napisano
26 minutes ago, mcpear said:

Jeszcze raz wracam do 2014. Wtedy wynajem domu o wskazanych paramterch wyniósłby mnie $4200. Landlord co roku podnosi tu w okolicy cene o  100 - 150 dolarów. Co więcej znajomi musieli się dwa razy już przeprowadzać bo landlord im po roku wymówił co w jednym przypadku kosztowało ich zmianę szkoły (dla dziecka nie najokrzystniejsza sytuacja). Ja za ratę kredytu hipotecznego płacę $4350 (bank w tym pobiera ode mnie kasę z której opłaca podatek od nieruchomości i ubezpieczenie - czyli te dwie rzeczy mam wliczone). W 5 lat spłaciłem 10% zadłużenia, a dom wzrósł na wartości o 250k (recesjo nie nadchodź!!). Do tego opłacam $200 HOA. Kredyt mam 7/1 ARM ze stopą oprocentowania 3.375%. Czyli za dwa lata muszę zrobić refinance (z zaciśniętymi kciukami obserwuję jak PDT beszta szefa Fedu aby obniżył stopy) - jak tak dalej pójdzię (wzrost wartości + spłata) to będę miał LTV poniżej 50% przy refinance - czyli pewnie będę w stanie uzyskać możliwie najkorzystniejsze oprocentowanie (może przeskoczę na 15 Years Fixed). Do tego jeszcze odsetki kredytu hipotecznego co roku odliczam od podatku - jest to benefit, którego bym nie miał wynajmując dom. Co powodowało, że przed reformą Trumpa dostawałem rocznie około 12-13 tys zwrotu za kredyt hipoteczny + podatek od nieruchomości - obecnie po reformie Trumpa przez 10k capu na podatki stanowe i od nieruchomości spadło mi to do 7k - to jest kasa której nie dostawałbym gdybym wynajmował.

odpowiedz sobie sama - spina mi się to?

Ok, nie wzięłam pod uwagę odliczanie odsetek od podatku... to jest jakaś zachęta. Ale jednak poczekam na recesje, bo patrząc na inverted yield curve już czuję jej powiew w powietrzu! ;)

Napisano
36 minut temu, mcpear napisał:

Co więcej znajomi musieli się dwa razy już przeprowadzać bo landlord im po roku wymówił co w jednym przypadku kosztowało ich zmianę szkoły (dla dziecka nie najokrzystniejsza sytuacja).

To jest duzy mankament wynajmowania domu na takim rynku nieruchomosci. Moja mama i ojczym 20 lat temu sprzedali dom w okolicach LA i przeprowadzili sie do Palos Verdes. Dosyc eksklusywny rejon. Wynajmowali tam dom(y) -- ale musieli sie ciagle przeprowadzac, bo dla wlascicieli taki dom byl inwestycja, i za kazdym boomem korzystali - sprzedawali domy za fortuny, a moi rodzice musieli szukac nastepnego. W ten sposob przeprowadzili sie 5 razy w przeciagu 13 lat, caly czas mieszkajac w Palos Verdes. W koncu mama miala dosyc, przeprowadzila sie do apartamentu gdzie ma lease i gdzie nikt jej nie wyrzuci bo cicha, czysta, grzeczna i zawsze placi na czas. 

Napisano
Godzinę temu, MeganMarkle napisał:

Jak wam się spina to przeliczanie kosztu domu vs mieszkania to nie wiem... przede wszystkim pytanie czy wszystko aby wliczacie? Nie tylko rata kredytu vs czynsz za wynajem. Bo do tego dochodzi jeszcze podatek od nieruchomości (za dom o wartości $1.6m oznacza to koszt ok.16000$ rocznie), koszt ubezpieczenia się od trzęsienia ziemi to kolejne pare tysięcy dolarów, nie mówiąc już o kosztach potencjalnych napraw, remodelingu wyposażenia, urządzenia ogrodu (koledze mojemu na wycięcie drzewa z ogrody zaśpiewali taką stawkę że się aż za głowę chwyciłam) itp itp... wynajmując masz milion problemów z głowy, wszystko ogarnia land lord. Mając dom - wszystko co się zepsuje to jest Twój problem. I nie chodzi tylko o pieniądze ale tez o swój własny czas i kłopot (tego swojego czasu Polacy zazwyczaj nie cenią ale ja owszem). Tak wiec nie jestem tak pozytywnie nastawiona.... zwłaszcza, że te domy tutaj są jak domki z kart a cena jak za złoto :( 

recesjo przyjdź już!

Summa summarum, byc moze totalne koszty posiadanie domu sa wyzsze niz wynajem ale placac rent splacasz czyjs kredyt a w przypadku wlasnosci splacasz swoj i z kazdym miesiacem stajesz sie wlascicielem jego czastki. Placac rent nie masz gwarancji utrzymania jego rozsadnej wysokosci. Np. u nas w Oregonie dopiero w tym roku uchwalili maxymalna, roczna wysokosc podwyzki cen wynajmu bo do tej pory landlordzi byli w stanie nagle podniesc czynsz podwojnie bo zewnetrzne czynniki dawaly im pewnosc ze i tak znajda chetnych na wynajm. Nie przejmowali sie dotychczasowymi lokatorami. Poza tym, przyjemnosc posiadania wlasnego podworka, gdzie wolno mi robic prawie wszystko jak dla mnie jest nieoceniona.

Napisano

A jak jakaś katastrofa naturalna (odpukać) to prócz kasy z ubezpieczenia zostaje jeszcze kawałek ziemi, który też można nieźle spieniężyć. 

Napisano
4 minuty temu, mola napisał:

A jak jakaś katastrofa naturalna (odpukać) to prócz kasy z ubezpieczenia zostaje jeszcze kawałek ziemi, który też można nieźle spieniężyć. 

Oj tak. Byl ogromny pozar we wzgorzach Oakland w 91m roku. Setki domow splonelo. Wszyscy dostali tyle pieniedzy od ubezpieczenia ze przebudowali fajne male domki z lat 60-70tych na ogromniaste McMansions na tych malych kawalkach ziemi. 

Napisano
6 minutes ago, mola said:

A jak jakaś katastrofa naturalna (odpukać) to prócz kasy z ubezpieczenia zostaje jeszcze kawałek ziemi, który też można nieźle spieniężyć. 

Chyba, że przyjdzie takie trzęsienie ziemi, że zamiast kawałka ziemi zostanie Ci wielka dziura albo kanion :D

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...